Ach, ta rewolucja internetowa. Pisać o tym, że można zyskać nowych przyjaciół, nawet się z nimi nie spotykając to truizm. W czasach IRCa – para z Internetu – to jeszcze było wydarzenie. Ale dziś? Mamy już pewnie miliony małżeństw, które poznały się na forach, czatach i w World of Warcraft. A mimo to, wczoraj łezka w oku mi się zakręciła, kiedy wymieniłem kilka spostrzeżeń z Jolem, moim przyjacielem (mam nadzieję, że mogę tak pisać), z Valhalli.

Tak się moje życie potoczyło, że z miejsca, w którym miałem mnóstwo bardzo starych i doskonałych przyjaciół, przeniosłem się na drugi koniec Polski, gdzie poza ukochaną rodziną nie mam nikogo. Żadnych znajomków, z którymi można wieczorem wyskoczyć na drinka, żadnych kumpli, z którymi skończyłem podstawówkę, liceum, a potem studia. Został mi z nimi tylko bardzo rzadki kontakt telefoniczno/mailowy. Słowem – swego rodzaju pustynia.

Ale wczoraj stwierdziłem, że wcale tak nie jest! Ciągle mam – jeśli nawet nie przyjaciół – to świetnych kumpli, z którymi mogę porozmawiać na różne tematy, a przede wszystkim na temat gier, które uwielbiam. Wystarczy Valhalla i już znajduje się mnóstwo starszych lub młodszych znajomych, z którymi przeżyłem większą lub mniejszą część swojego życia. Kiedy pomyślałem, ile rzeczy razem osiągnęliśmy w przeszłości z samym Katmayem, przy ilu projektach wspólnie pracowaliśmy i jakie są teraz tego efekty – to aż serce rośnie.

Jolo to mój ziomal jeszcze z czasów GamePUBu i chociaż żadnego z nich w życiu na oczy nie widziałem, a telefonicznie rozmawiałem może ze trzy razy, nasze wspólne zainteresowanie powodują, że chłopaki są mi bliscy :). A Adam? Wąsy mi jeszcze nie rosły, kiedy go poznałem i przez tych jakieś dziesięć lat i setki zawirowań, ciągle na siebie wpadamy i ciągle tworzymy mniej lub bardziej udane rzeczy. A przez tych dziesięć lat mieliśmy okazję podać sobie ręce może… z pięć razy? Trudno powiedzieć, żeby można było nazwać „zdalną” znajomość, opartą o zamiłowanie do gier komputerowych – przyjaźnią. Ale tak jak piszę, wywiązuje się jakaś niewidzialna więź.

Kiedy wiem, że gdy razem z Adamem, Katmayem i Jolem patrzymy na tę samą grę, czujemy mniej więcej to samo, to choćby dzieliły nas setki (a czasem nawet tysiące) kilometrów – robi mi się cieplej na sercu. A jeśli dołączyć do tego tysiące czytelników Valhalli, pasjonatów, takich jak my – to człowiek naprawdę czuje się wyjątkowo. To wspaniałe, móc dzielić się z innymi swoją pasją i wymieniać spostrzeżenia na forum. Nie wyobrażam sobie, że jestem sobie sam, otoczony nawet najbliższymi przyjaciółmi, ale nie mam z kim się podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat najnowszych gier. Że nie mogę z wami czekać na kolejnego Bioshocka, przeklinać kolejnego gniota i spierać się na temat tego, czy GTA jest genialne, czy wręcz przeciwnie. I to wspaniałe, że nie muszę jechać 400 kilometrów, żeby o tym z kimś pogadać.

Dziękuję wam, przyjaciele.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

17 KOMENTARZE

  1. Do ludzi trzeba mieć szczęście. W Internecie teoretycznie na poznanie dobrych znajomych jest większa szansa. Teoretycznie, bo w praktyce łatwo się zrazić po odwiedzeniu dwóch czy trzech forów dyskusyjnych wypełnionych po brzegi osobnikami, których rosnący licznik postów pobudza seksualnie ;-). Taa. . . można zwątpić jak się widzi kolejne posty krótsze od podpisów. Ale dobra – nie ma co smęcić. Sam poznałem kilku fajnych ludzi w sieci. Ba – swoją przyszłą żonę poznałem przypadkiem przez tlen. Widać takie czasy. . . BTW: Valhalla zaangażowana politycznie?! A myślałem, że chociaż tutaj będzie spokój z tymi wszystkimi sondażami. . . .

    • BTW: Valhalla zaangażowana politycznie?! A myślałem, że chociaż tutaj będzie spokój z tymi wszystkimi sondażami. . . .

      Oj tam, nie bądźcie źli 😉

  2. Oj sentymentalnie się jakoś zrobiło Wojtku, sentymentalnie. To my już tacy starzy jesteśmy? :DA co do treści – mnie równie miło utrzymywać przez lata tą znajomość. Ba! Wszak pochodzimy z tego samego miasta! 🙂 Choć teraz obaj mieszkamy zupełnie gdzie indziejPomyśleć, że kiedyś jeszcze w czasach pierwszej Valhalli emocjonowałem się tym, że Zamaskowany Malacar odpowiedział pod którymś newsem na mój komentarz. . . świat pędzi do przodu, ale fajnych ludzi trzeba się trzymać, bo to skarb i tak jak pisze madzio – wielkie szczęście.

  3. Czy ta minisonda w dzisiejszym blogu to swego rodzaju prowokacja? 😉 A tak na poważnie, znajomych można poznawać na rozmaite sposoby. Dawniej były to giełdy komputerowe, lan party, copy party itd, dziś w dobie globalnej wioski jest to internet. Zasada jest podobna, tylko forma sie zmieniła. Lecz pomimo tego fantastycznego ułatwienia w dostępie do szerszego grona ludzi o podobnych zainteresowaniach, czegoś jednak brakuje. Starsi valhallowicze na pewno bez słów wiedzą o co chodzi. Nie chce znowu rozpoczynać starczego żępolenia w stylu „dawniej było lepiej”, ale jakoś nawet najciekawsze dyskusje na najciekawsze tematy, są dużo bardziej wciągające gdy istnieje „kontakt wzrokowy”. Chodzi o to, że same słowa to jednak nie wszystko, choćby były nadzwyczaj mądre i trafne. Bardzo dużą rolę podczas wspólnych dyskusji odgrywają emocje i zachowanie samych rozmówców, w większości wypadków potrafią przekazać dużo więcej niż same słowa. No tak, właśnie przeczytałem co piszę i poczułem się jak własny dziadek. 🙂 Nieważne, chodzi o to, że nie ma to, jak porozmawiać oko w oko, najlepiej przy piwku (bezalkoholowym oczywiście), pośmiać się i pokłócić, rzucić kilka razy mięchem i mieć potem co wspominać. Choć nie powiem, czytanie postów (nie wszystkich) na V sprawia mi wielką przyjemność. Problem z internetem polega na tym, że dana osoba, ukrywając się za swoim avatarem, nie posiada właściwie namacalnej osobowości. Wydaje się jej, że jest praktycznie bezkarna, ponieważ zawsze po jakimś durnym wygłupie może zmienić twarz. Na szczęście nie spotyka się na V zbyt często takich jegomości, choć nie powiem, zdarzało się kilka razy. To właśnie ta gorsza strona medalu. Z drugiej jednak strony, osoba nie posiadająca swojej prawdziwej osobowości, czasami wyzbywa się kompleksów i pisze o rzeczach, o których w życiu nie powiedziała by w innych okolicznościach. Staje się szczera i to jest super. Co do zdobywania przyjaciół przez internet to raczej bym nie przesadzał. To imo niemożliwe, i każdy który ma jakichś przyjaciół wie dlaczego.

  4. hmm jakoś tak sentymentalnie i jesiennie zabrzmiała ta notka :)pogratulować bratnich dusz w matrycy, ale jak dla mnie przyjaźń poprzez internet, to rzecz mniej, niż bardziej możliwa. . .

  5. Ja mam przez internet parę znajomości, które ciągną się od paru lat (jedna lat 6, druga ze 3) – zawsze uważałem, że „chcieć to móc”. Moją Żonę wyłowiłem z elektronicznej sieci i jesteśmy już parę ładnych lat szczęśliwi. . . w innych czasach swatało się dzieci – dzieci! I też jakoś ludzie żyli. . . :)Tym bardziej rozumiem o czym pisze Wojtek – sam kiedyś uczestniczyłem przez parę lat (znowu!) w projekcie – tworzyliśmy grę na podstawie Władcy Pierścieni (na długo przed pojawieniem się ekranizacji). To było niesamowite – kilkudziesięciu ludzi próbowało zdalnie zespołowo ze sobą pracować. Niestety projekt upadł bo nie mieliśmy budżetu a ambicje były ogromne (to też nas zabiło). Jednak jakie niesamowite to było uczucie jak kilka razy do roku spotykaliśmy się (wszyscy!) w jednym miejscu i prowadziliśmy rozmowy, kreśliliśmy projekty itd. przez kilka ładnych dni z rzędu. Potem piwo, muzyka, kawały (jakieś RPG dla zabawy) itd. Było – minęło. Wspomnienia wspaniałe. Zatem – Panowie, życzę Wam aby projekt się rozwijał i aby nasza społeczność żyła długo i szczęśliwie. P. S. A teraz tak baaardzo serio – może z końcem roku jakieś spotkanie Valhallowiczów gdzieś w Polsce? Ja jestem ZA.

  6. P. S. A teraz tak baaardzo serio – może z końcem roku jakieś spotkanie Valhallowiczów gdzieś w Polsce? Ja jestem ZA.

    Ktos juz to proponowal kiedys, ale chyba przeszlo bez echa. Tak czy siak – koniec roku to beznadziejny moment na spotkanie. Po swietach nikt nie ma kasy, a trzeba jeszcze cos wyskrobac na Sylwestra, jest zimno i trzeba siedziec w jakims wnetrzu 😛

  7. Ech, GamePUB, coś mi to mówi, tylko kurczę nie potrafię sobie przypomnieć :). A poważnie, to masz całkowitą rację, z tym że z własnego doświadczenia wiem, że ze znajomościami zawartymi przez Internet (pomijając tę całą otoczkę związaną z tym, o czym już pisaliście, czyli z tym, że w Internecie każdy może być kim chce – zakładamy, że każdy jest sobą) jest dokładnie tak samo jak z kontaktami, które się ma z realnymi osobami. Zawsze na początku jest super – gadamy, kontaktujemy się ze sobą, wymieniamy się poglądami, a potem im dalej w las tym więcej drzew – jakoś tak zapominamy o tych, z którymi kiedyś spędzaliśmy czas. I choćby nie wiem jak zażyła ta internetowa przyjaźń była to prędzej czy później coś zaczyna się psuć. Z kontaktami z ludźmi jest podobnie, ale jest większa szansa na utrzymanie się znajomości – choćby dlatego, że czasem można spotkać znajomą mordkę na ulicy i powspominać. W Internecie trzeba naprawdę dużo samozaparcia, żeby z kimś się przyjaźnić na dłużej i na poważnie. Tak mi się osobiście wydaje :).

  8. wydaje mi się, że macie coraz mniej pomysłów na blogi 😀 co drugi teraz jest o was, a nie o czymś naprawdę ciekawym 🙂 tak słodko, że aż mdło – naprawdę nie ma już o czym gadać?

    • wydaje mi się, że macie coraz mniej pomysłów na blogi 😀 co drugi teraz jest o was, a nie o czymś naprawdę ciekawym 🙂 tak słodko, że aż mdło – naprawdę nie ma już o czym gadać?

      Oj, oj, pojechałeś. Znowu zaraz napiszę o SOBIE 😛

  9. e, tam wiekszosc informacji „wysylanych” przez czlowieka to mowa ciala i to chyba jednak ma znaczenie, wiec kontakt w rl bylby o wiele pelniejszy nawet w takich branzowych znajomosciach 😛

  10. seraphim —->a ja myślę że grubo przesadzasz, a po drugie, dzięki Bogu żyjemy w wolnym kraju i nikt Cię nie zmusza do czytania owych blogów więc póki co wszystko ok 🙂

    • seraphim —->a ja myślę że grubo przesadzasz, a po drugie, dzięki Bogu żyjemy w wolnym kraju i nikt Cię nie zmusza do czytania owych blogów więc póki co wszystko ok 🙂

      no i tego właśnie nie przeczytałem 😀 spojrzałem tylko na wstęp a potem na komentarze pierwsze. Fajnie, że co kilka dni wspominacie, jak to się dawno znacie, ile to lat już nie jesteście w biznesie i tak dalej – ale może byście tak jakąś recenzję napisali, czy cuś, hę? I to taką profesjonalną, a nie opisali grę sieciową od strony singla? 🙂 bo nudzi się trochę tutaj, nic się nie dzieje, atmosfera jak na zlocie ZBOWiD, tyle że mniej narzekania na prostatę 😀

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here