Gas Powered Games informuje, że pakiet rozszerzający do DSII właśnie trafił do tłoczni. A u nas? Polskie wydanie zapowiadane jest dopiero na październik...

Czy zagramy w Crysis 2? Zakończenie jego pierwszej części sugeruje, że powinniśmy. Odpowiedzi na to pytanie udzielą jednak wyniki sprzedaży podstawki i dodatku. Póki co w nasze ręce wpadł ten drugi. I już na starcie warto nadmienić, że jest on całkiem nieźle pomyślany. Tego czy ma jakieś wady, a jeśli tak, to ile dowiecie się z dalszej części recenzji.

Zachęta

Bramy nieba…

Nie można ukrywać, że jest to produkcja w głównej mierze skierowana do wielbicieli oryginalnego Crysis. Jej akcja rozgrywa się w tym samym miejscu i w tym samym czasie, co wydarzenia, których świadkami byliśmy przechodząc poprzednią produkcję studia Crytek. Jeśli więc w nią nie graliście, to możecie nie zrozumieć wszystkiego co dzieje się na ekranie waszych monitorów. Fabuła nie jest jednak na tyle złożona, by zniechęcić lub uniemożliwić zabawę osobom, które nie znają prawdopodobnie najładniejszego shootera zeszłego roku.

Far Cry 2 ?

Zresztą Crysis Warhead jest zaproszeniem do świata Crysis wysłanym do osób, które nie były pewne czy chcą i czy sprzęt umożliwia im zabawę tym tytułem. Świadczyć może o tym kilka faktów. Po pierwsze, gra jest samodzielnym dodatkiem i do uruchomienia nie wymaga posiadania podstawki. Po drugie, tytuł ten sprzedawany jest w atrakcyjnej jak na Electronic Arts cenie, co jednocześnie przyczyniło się do zwiększenia jego końcowej oceny. No i po trzecie – odniosłem wrażenie (choć nie mierzyłem tego żadnymi profesjonalnymi narzędziami), że dodatek działa trochę lepiej niż oryginalna gra. Posiadacze komputerów nie z najwyższej półki mogą więc dzięki niemu sprawdzić czym konkretnie zachwycać miał osławiony Cry Engine i czy warto dla jego piękna inwestować w mocniejszy sprzęt i ubiegłoroczne dzieło studia Crytek.

Wyspa

Wspominałem już, że Crysis Warhead jest całkiem nieźle pomyślany. Już mówię o co chodzi. Osobiście spodobało mi się, że znów mogę się przenieść na wyspę znaną z podstawki. Tym razem jednak zobaczyłem to, co w trakcie oryginalnej kampanii przeżył sierżant Sykes – ksywa Psychol. Kilkukrotnie wpadaliśmy na niego w Crysis, co powinny pamiętać osoby, które ukończyły tę pozycję.

Są i palemki…

Uzupełnimy więc luki w już znanej historii i dowiemy się z kim zmierzył się i co konkretnie zmalował brytyjski żołnierz. Ten manewr zadowoli więc osoby takie jak ja. Osoby, którym podobał się oryginalny Crysis. Moim skromnym zdaniem historia opowiedziana w dodatku jest ciekawsza niż ta, którą poznaliśmy w podstawce. Psychol trafia do lepiej zrealizowanych i odrobinę bardziej pomysłowych lokacji a same misje przechodziłem z większą przyjemnością. Oczywiście w trakcie zabawy spotyka także innych żołnierzy w nanoskafandrach (w tym koreańskich) i walczy z kosmitami małymi i dużymi. I choć misje na ogół są ciekawsze niż te z Crysis, to zdarza im się czasem osiąść na mieliźnie. Szczególnie odczuwalne było to w krótkich etapach, w których zasiadamy za sterami pojazdów. Te niewielkie wady rekompensuje jednak całkiem nieźle zrealizowana jak na grę komputerową, a tym bardziej strzelankę, postać samego Psychola. Poznamy prawdziwe oblicze zdawać by się mogło niezbyt rozgarniętego, nastawionego na rozwiązania siłowe żołnierza, którego oglądaliśmy w zeszłym roku. I choć zapewne zaskoczy ono większość graczy, to metody stosowane przez wojaka na pewno nie będą niespodzianką. Grając, przez większość czasu rozwiązywałem wszystkie problemy używając najprostszych środków – mordowałem wszystkich, którzy stanęli na mojej drodze. Kilka razy czułem nawet jakby gra zachęcała mnie, by nie rzec delikatnie nakierowywała, zmuszała do używania siły. Było to dla mnie coś nowego ponieważ przez Crysis gdzie tylko się dało prześlizgiwałem się niezauważalnie w trybie stealth.

Podróba Humvee…

Już na zakończenie tej części tekstu wspomnę o długości dodatku. Jest on niestety krótki. Będąc upartym można go przejść w jeden wieczór. Osoby posiadające mniej czasu pograją dwa, może trzy dni. Tytułem tym można się oczywiście bawić w trybie multiplayer, o którym jeszcze wspomnę, ale i tak czuję lekki niedosyt. Nawet mając świadomość tego, że jest to tylko rozszerzenie.

Gnaty

Skoro przed chwilą była mowa o rozwiązaniach siłowych to muszę powiedzieć co nowego pojawiło się w naszym i wojsk koreańskich arsenale. Nanoskafander nie różni się niczym od tego, który znamy z Crysis. Byłoby to zresztą niezbyt logiczne gdyby Psychol w przeciwieństwie do reszty oddziału mógł wzmacniać coś poza siłą, szybkością, i opancerzeniem czy włączać tryb stealth.

Niezbyt logiczne jest już natomiast to, że armia koreańska po drugiej stronie wyspy ma do dyspozycji większą ilość sprzętu od swoich kolegów znanych z podstawki. Dodatek rządzi się jednak swoimi prawami, a brak nowości na pewno zostałby wytknięty przez takie czepialskie osoby jak ja. W nasze ręce wpaść może więc nieznany, ale skuteczny na krótkim dystansie pistolet automatyczny (możemy używać dwóch jednocześnie), automatyczny granatnik i granaty EMP.

Skoro jednak pokuszono się o wprowadzenie tych zabawek, to trzeba było dołożyć ich jeszcze trochę więcej. Taka ilość nowości na pewno nie zadowoli wymagających miłośników elektronicznej rozrywki.

Są i problemy

Wodne igraszki

Jeśli chodzi o inteligencję naszych przeciwników to i tutaj można znaleźć kilka mankamentów. Nadużywanie mocy naszego kombinezonu może sprawić, że wrogowie zgłupieją. Rozumiem ich dezorientację. Też zaskoczyłby mnie „nanożołnierz”, który pojawia się znikąd i w kilka sekund morduje moich przyjaciół, a następnie rozpływa się w powietrzu. Nie rozumiem jednak jak żołnierz może z tego powodu latać jak kurczak z obciętą głową, a to się wirtualnym wojakom zdarzało. Gubili się także kiedy używając „maskowania” atakowałem ich raz z przodu, raz z tyłu, a kiedy indziej z boku. Zazwyczaj większość z nich po takim manewrze wpatrywała się w ostatnie miejsce, w którym stał Psychol. Tylko pojedynczy wojacy rozglądali się, a tych bez trudu można było sprzątnąć. Dobrze chociaż, że o wiele częściej przeciwnik używa granatów. Czasami, szczególnie w niewielkich pomieszczeniach, ciężko ukryć się przed eksplodującymi „szyszkami”.

NanoGFXDopalacze

Niewiele zmieniło się w kwestii oprawy graficznej. Niewiele, ale dużo jednocześnie. Wspominałem już, że Crysis Warhead chodzi odrobinę lepiej od swojego poprzednika. To na pewno plus tej produkcji.

Miłośnicy pięknej oprawy graficznej bez wahania powinni sięgnąć po ten tytuł. Moim zdaniem nadal żadna pecetowa produkcja nie potrafi zaoferować tego, co Crysis wystawia na stoisku „Grafika”. Jeśli posiadacie sprzęt, który potrafi sprostać wymaganiom tej pozycji, to warto wydać te kilkadziesiąt złotych chociażby po to żeby sprawdzić na co potrafi nasza maszyna.

My mieliśmy to szczeście, że testowaliśmy grę na nowiutkich, wypasionych komputerach PC dla graczy firmy NTT Game Series z dwoma ATI RADEONAMI w trybie SLI. Więcej o tej konfiguracji można się dowiedzieć tutaj.

Zresztą tysiące słów w tym przypadku z powodzeniem mogą zastąpić statyczne fotki. Dołączam je do tej recenzji żeby każdy bez trudu mógł sprawdzić co w temacie oprawy graficznej Warhead ma do powiedzenia. Dodam tylko, że momentów kiedy stawałem w miejscu i po prostu podziwiałem kunszt twórców gry było bardzo dużo. Samych screenshotów porobiłem grubo ponad sto i musiałem większość odrzucić, by nie zastąpić tekstu pokazem pięknych slajdów. Do oprawy graficznej recenzowanej gry nie można się przyczepić.

W przypadku muzyki nie zmieniło się zbyt wiele. Nadal przygrywa nam „wojskowa” muzyka. Pasuje ona do klimatu tego tytułu, ale nie usłyszymy tu utworów, które na długi czas pozostaną nam w głowie. Można jedynie żałować, że fantastycznej grafiki nie uzupełnia równie wyborna muzyka, co jest możliwe – niedawno klasę pokazał tu Fable 2. Nie inaczej jest z wszelkiej maści dźwiękami. Usłyszymy to, czego oczekujemy po takiej produkcji. Jest tu „śpiew” broni palnej, „okrzyki” kosmitów czy grubo brzmiące eksplozje. Wszelkie odgłosy zrealizowano poprawnie, choć gdybym miał się czepiać, to powiedziałbym, że odrobinę mocy brakowało broni palnej, a koreańscy żołnierze wciąż mówili to samo jakby ich język (o ile jest to w ogóle koreański) składał się jedynie z kilku słów.

Wojna

Oprócz przygody dla samotnego żołnierza w Crysis Warhead znajdziemy osobną aplikację zatytułowaną Crysis Wars (umieszczono ją nawet na osobnej płycie). Jest to „klient” obsługujący zabawę w sieci. Choć trybów gry nie ma zbyt wiele, to powinny one o kilka ładnych godzin wydłużyć czas, który spędzimy przy recenzowanej produkcji. I tak udostępniono nam takie rodzaje zabawy jak Instant Action, Team Instant Action oraz Power Struggle. Szczególnie ciekawy jest ten ostatni bowiem musimy w nim korzystać z cięższego sprzętu jeśli myślimy o wygraniu spotkania. Mimo wszystko uważam, że tak jak nowych rodzajów broni, tak i trybów gry w sieci powinno być trochę więcej.

Lądowanie

W zasadzie recenzowany produkt podsumowałem już na początku tekstu. Jest to gra przede wszystkim dla wielbicieli grafiki najwyższych lotów, dla osób, które polubiły Crysis i dla graczy, którzy właśnie zainwestowali w nowy sprzęt. Jej plusem na pewno jest cena, wymieniona przed chwilą grafika, spora swoboda jaką oferuje i całkiem duża „miodność” – przy Warhead po prostu przyjemnie spędza się czas. Szkoda tylko, że jest to pozycja krótka, nie oferująca zbyt wiele nowości, powielająca drobne błędy znane z podstawki.

Osoby, które nie są w żadnej z dwóch wymienionych przed chwilą grup mimo wszystko mogą się jej przyjrzeć, a nawet wrzucić ją do koszyka. Powinny jednak wcześniej zapoznać się z innymi tytułami stojącymi na sklepowych półkach. Crysis Warhead otrzymuje ocenę odrobinę niższą niż swoje starsze rodzeństwo. Krótko mówiąc nie jest źle, ale mogło być lepiej.


Komputer PC na którym testowaliśmy Crysisa dostarczyła firma NTT System.

Testowa konfiguracja:

  • Procesor IntelŸ Core™2 Extreme QX9650 (4 rdzenie x 3.0 Ghz)
  • Karta graficzna 2 x RADEON HD3870 512MB GDDR4 256bit
  • Pamięć operacyjna: 4GB DDR3 1333Mhz OCZ
  • Dysk twardy 320GB 16mb cache
  • Obudowa ATRIX 9001 + 700W Xilence

Zobacz więcej komputerów z serii NTT Game. Kliknij tutaj.

To, że jedna z najgłośniejszych pozycji zeszłego roku doczeka się dodatku albo kolejnej części było prawie pewne. Niewielkim nakładem sił studio Crytek i wydawca Crysis Warhead – firma Electronic Arts – mogli przecież dorobić na sprawdzonym tytule. Zresztą sam boss wymienionego przed chwilą studia narzekał na sprzedaż najpiękniejszej gry akcji minionego roku i odgrażał się, że jeśli ta nie sprzeda się dobrze, to jej kolejne części nie powstaną.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Spora swoboda. . . no wlasnie, to to co mnie zrazilo do Crysisa. Przeszedlem go, ale nie powrocilem juz. Wolnosc w RPG jak najbardziej, ale od strzelanki oczekuje akcji a nie szukania grzybow. Im wiecej skryptow zwiekszajacych adrenaline, zwrotow akcji, naglej fali przeciwnikow, tym lepiej. Taki CoD4 czy FEAR byl dla mnie supermiodny. Crysis momentami strasznie przynudzal. Pod koniec potyczki z koreancami powodowaly u mnie ziewanie. Grafika miodna, fakt. Prezentuje sie swietnie i to zdecydowanie najwiekszy plus tej gry. Swoja droga ciekawa recenzja 😉

  2. „Crysis warhead był tym czym pierwszy crysis powinien być. . . „Takie opinie słyszałem. . . ale ja wolałem mimo wszystko pierwszą część gdzie było więcej wiosek = więcej rozpierduchy którą wręcz uwielbiam;) W warheadzie podobała mi sie akcja, która rraczej nie zwalniała, ale tak jak mówie, wole porozwalac chatki granatami, beczkami, czy beczkami na pickupach^^ Kto co woli ;)@editByłbym zapomniał – kiedy pomyślałem”gra wreszcie się rozkręca” , zniszczyłem egzoskafander obcych. . . . ujrzałem napisy koncowe. . . . :[

  3. Dokładnie to samo chciałem napisać co quatrix:”kiedy pomyślałem „gra wreszcie się rozkręca”, zniszczyłem egzoskafander obcych. . . . ujrzałem napisy koncowe. . . . :[„. . oraz jak wspomniał sam recenzent: gra jest zdecydowanie za krótka. Mimo wszytsko nie żałuję wydanych na ten tytuł pieniędzy :}

  4. Szedłem do empiku tydzień temu po Warheada. . . Kupiłem Far Cry 2 :ECo do długości. . . Myślalem, że to chyba najkrotsza gra ten Warhead, ale myliłem się. FEAR: Extraction Point zajął mi trzy godziny :/A gierkę na pewno kupię – pierwszy Crysis bardzo mi się podobał, widzę, że ten też trzyma poziom 🙂

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here