Naprawdę nie mogę uwierzyć, że nikt nie podpalił mi kociego ogona za pierwszą część „Rok według Kota”. Nawet nie przedstawiłem jakiejś pełnej listy, a zaledwie trzy, ważne z mojego punktu widzenia tytuły. Być może trafiłem w Wasze gusta… w końcu od ponad miesiąca Internet bombardowany jest przeróżnymi listami TOP10, TOP100 i tak dalej. Drugą część zaczynamy od kilku wydarzeń światowych, które sprawiły, serce mi mocniej zabiło.

Świat według Kota!

Co się ciekawego zdarzyło w ubiegłym roku? Dla mnie ważniejsze było to co się nie stało. Chyba pierwszy raz ze względów ekonomicznych został przerwany pięcioletni cykl wprowadzenia na rynek nowej generacji konsol. Nikt tak naprawdę nie zwrócił na to uwagi. Nikt nie zawył, nie rozdarł szat niczym Rejtan. Tak więc ja to uczynię! Rozdzieram kocie szaty i kolejny raz wrzeszczę: zdrada mości panowie. Niestety „mości panowie” reagują na moje wrzaski z irytacją. Czego byłem świadkiem po wysmażeniu felietonu „Gdzie ta nowa generacja?” po którym dostałem Pmkę takiej oto treści: wal się na ryj Kot, ja nie chce nowych generacji bo obecnie konsole są drogie. Pocałuj mnie w D. Autora nie wymienię, ale go pozdrawiam. W dupę nie całuję. Bo na przyjemność trzeba sobie zasłużyć :). No faktycznie! To moja wina, że konsole są „drogie” i portfele graczy jeszcze nie obrosły tłuszczykiem po ich zakupie. Sęk w tym, że mnie to nie obchodzi. Ja patrzę na to inaczej. Ja chcę, nie… JA ŻĄDAM co pięć lat nowej, wspaniałej generacji konsol. Nie godzę się na sytuację w której mam przez następne trzy, lub nawet pięć lat bawić się przestarzałymi zabawkami mającymi mniej pamięci niż – oględnie mówiąc – mój cholerny „gwizdek”-breloczek na usb dyndający przy kluczykach do samochodu. Chciałbym w końcu gry w Full HD. Na dzień dzisiejszy większość tytułów mam w tak zwanej Sub-HD… bo sprzęt niedomaga! Niedługo telefony komórkowe i tablety będą mocniejsze od moich konsol stacjonarnych na litość boską (o Wii nawet nie będę wspominał). Ja rozumiem, że to tylko moje żale, a rynek i tak idzie swoją, teraz już spokojną dzięki nowym kontrolerom (Move, Kinect) drogą. Co nie znaczy, że mam się na taką sytuację godzić.

Wspomniałem już o Move i Kinect. Pojawienie się kontrolerów ruchu od Sony i Microsoftu to niewątpliwie jedno z najważniejszych wydarzeń ubiegłego roku. Nie boję się przyznać publicznie, że nie wierzyłem w sukces tych zabawek. Powiem więcej. W przypadku Kinecta liczyłem skrycie na totalną klęskę tego urządzenia. Dlaczego? Pierwsze pokazy i wrażenie z wtedy jeszcze nazywanego per „Project Natal” Kinecta były koszmarne. Niemal wszyscy z branży po pierwszym kontakcie z tą maszyną zrazili się do niej. Po pokazach widać było wzgardliwe komentarze i uśmieszki. Potem jednak ruszyła machina marketingowa, która kolejny raz pokazała, że jeśli się chce to można sprzedać praktycznie wszystko – nawet jeśli ma wady (a Kinect nie jest bez wad o czym pisałem tutaj). Dość powiedzieć, że Microsoft wydał na promocję swojego „przedłużacza życia” Xboksa 360 pół miliarda dolarów, a machinie marketingowej służyły takie tuzy medialne jak Oprah Winfrey, czy Justin Bieber. No, ale o tym już mogliście sobie na łamach Valhalli przeczytać nie raz.

A co z Move? Kontrolery Sony nadal balansują między sferą „hardcore” i „casual”. O ile Microsoft totalnie olał w 2010 roku swoich najwierniejszych fanów i jasno pokazał, że teraz najważniejsze dla niego są rodziny z dziećmi i w ogóle taki „family fun”, czego dowodem są te koszmarne, peda***** awatary, które witają mnie po odpaleniu mojego X’a, to Sony nadal jest ze swoją strategią w przysłowiowym lesie. Niby jest kilka gier typowo rodzinnych, ale z drugiej strony cały czas słyszymy o deklaracjach, że np. fani strzelanek też będą zadowoleni z Move. Sądzę, że sprawa wyklaruje się dopiero po premierze Killzone 3. Jeżeli strzelanie do Helghastów za pomocą „dildo” i navi sticka będzie jakąś nową jakością to inni twórcy gier podażą tym śladem. Jeśli nie… cóż Artur Sul będzie się bawił kolejnymi odsłonami Funky Lab Rat i innymi małymi gierkami ściągniętymi z Playstation Network.

Co jeszcze wydarzyło się ważnego w branży gier na świecie? Warto zauważyć totalną dezintegrację pewnego gatunku gier. O czym mowa? Chodzi o gry muzyczne. Ostatnie pięć lat to prawdziwy szał na punkcie Guitar Hero, a potem Rock Band et consortes. Plastikowe gitary, bębny i tak dalej. Niezliczone wersje na niemalże wszystkich platformach sprzętowych. Setki milionów zarobionych zielonych banknotów. Gry rytmiczne stały się fenomenem zauważonym przez media głównego nurtu. Nazywano je kulturalnym fenomenem, a także doskonałym przykładem symbiozy branży gier i muzycznej. Dzięki temu gatunkowi gier nowe pokolenie zaczęło interesować się muzyką i tak dalej. Nagle… nagle wszystko pękło. W ubiegłym roku sklepy zostały z „ręką w nocniku”. Magazyny są pełne plastikowego, muzycznego szrotu. A samo Harmonix właśnie zostało sprzedane przez Viacom za… 50 dolarów (przejęte zostały też długi). Jak widać łaska graczy na pstrym koniu jeździ. Dla mnie to właśnie to wydarzenie jest numerem jeden w ubiegłym roku.

Skoro już nieco poruszyłem temat pogarszającej się sprzedaży to nie mogę nie wspomnieć o czymś co stało się dobitnie widoczne w 2010 roku. Chodzi o tak zwany „efekt próżni”. Nie, nie! Nie chodzi i o Mass Effect ;). Już wcześniej widzieliśmy syndromy tego efektu przy okazji premier wielkich hitów, ale dopiero pojawienie się Red Dead Redemption sprawiło, że pochylono się nad tym problemem. O co chodzi? Przygody Johna Marstona pojawiły się w sprzedaży w drugiej połowie maja i od razu zdominowały listy przebojów. Walec drogowy w postaci nowej gry od Rockstara sprawił, że cierpiała sprzedaż… innych tytułów wydanych w tym okresie. Jedną z ofiar RDR jest Alan Wake, choć mówiąc szczerze nie mam pewności, czy AW sprzedałby się lepiej gdyby nie miał takiego adwersarza. Tak zwany „efekt próżni” łączy się też z innym, bardzo niemiłym aspektem rynkowym dotykającym gier wideo. Chodzi o ceny. W 2010 coraz szerzej słychać głosy, także ze strony producentów i wydawców, że gry wideo są za drogie. Premierowa cena 59,99 dolarów, która – warto przypomnieć – pojawiła się wraz z premierą tej generacji konsol (a konkretniej Xboksa 360) jest w dobie szalejącego ostatnio kryzysu często nie do zaakceptowania. Po prostu graczy nie stać na więcej niż jedną, ewentualnie dwie gry w miesiącu. Tak właśnie stało się z Red Dead Redemption. Ludzie kupili grę Rockstara i… nic poza tym. Ciekawych odsyłam do majowych/czerwcowych wyników sprzedaży gier. Króluje Red Dead Redemption.

Zapewne jesteście też ciekawi o co chodzi z tym „irytującym murzynem”. Nie wiem, czy można to nazwać wydarzeniem roku, ale z pewnością jest to swego rodzaju signum temporis. W ubiegłym roku wielką popularność, głównie dzięki N4G – agregatorowi newsów o grach ( i jednocześnie największemu trolowisku graczy) w piórka obrósł pewien murzyn… przepraszam Afroamerykanin i jego hmm… wortal? Serwis o grach, czyli Hip Hop Gamer Show. Wyobraźcie sobie najgorszy stereotyp amerykańskiego murzyna, a potem pomnóżcie to przez tysiąc i wyjdzie wam Gerard Williams vel. HipHopGamer. Ten mieszkający z babcią (serio!) bloger/vloger wdarł się przebojem na salony i osiągnął ku frustracji wielu spory sukces. HHG jest nawet oficjalnym partnerem Playstation Home. Młody Gerard jest niemalże powszechnie znienawidzony. Nie lubią go gracze ponieważ jego „Show” epatuje kretyńskimi tezami i niesprawdzonymi informacjami godnymi serwisów pokroju Pudelka.

Branżowców irytuje styl pana Williamsa. Co ciekawe najwięcej wrogów HHG ma wśród czarnej społeczności graczy. Dlaczego? Możecie to zobaczyć na końcu felietonu w materiale wideo. Sepleniący, silący się na luzaka koleś, kaleczący język angielski to nie jest najlepsza wizytówka „czarnej mniejszości”. Nie znam nikogo kto mógłby wytrzymać pięć minut z Hip Hop Gamer Show i nie skrzywić się z niesmakiem. Od czasu rozwoju badziewnych serwisów rozrywkowych Agory nie widziałem nic bardziej żałosnego.

Ja mam za to ubaw. Dlaczego? Ponieważ pan Williams a.k.a Hip Hop Gamer jest ostatecznym tworem rewolucji internetowej. Przez lata świat zachwycał się tym, że internet aktywizuje ludzi, że informacja została „uwolniona”. Koniec z dyktatem dużych mediów. No to macie! Hip Hop Gamera! Naści na zdrowie. Teraz połknijcie tę żabę.

Nasza wieś spokojna

Przejdźmy do naszego ogródka. Co ciekawego wydarzyło się w na naszym przaśnym rynku?

Zacznijmy od czegoś pozytywnego. A trzeba przyznać, że nie było tego wiele na polskim rynku w ubiegłym roku. Niewątpliwym jasnym punktem ostatnich 12 miesięcy był szalony rozwój City Interactive, która z brzydkiego kaczątka zaczęła wyrastać na pięknego łabędzia. CI wydało z sukcesem grę Sniper: Ghost Warrior w wersji na PC i konsolę Xbox 360. O sukcesach CI przeczytacie sobie więcej w sekcji „Wiadomości” – nie będę was zanudzał informacjami o których już z pewnością wiecie.

Dalej już nie będzie tak słodko. Niewątpliwym „failem” minionego roku jest wprowadzenie w Polsce usługi Xbox Live. To znaczy nie sama usługa, ale cała otoczka, która towarzyszyła przez parę miesięcy. Zaczęło się od słynnej akcji „Nie przerabiam, nie kradnę”, która wywołała wśród graczy… nazwijmy to delikatnie oburzenie. Rodzimy oddział Microsoftu z typową dla tej firmy bezczelnością między wierszami sugerował, że posiadacze konsol Xbox 360 to zwykli złodzieje. Tak przynajmniej mógł to odebrać zwykły zjadacz chleba. Do annałów historii przejdą też chyba lizusowskie nagrania wideo branżowych dziennikarzy, którzy stremowani dukali bzdury o tym, dlaczego nie przerabiają swoich konsol. Akcja wywołała reakcję, a raczej kontr-Akcję w postaci WeWantLive. W sieci rozgorzała dyskusja. Poleciało wiele gorzkich słów i… nic z tego nie wynikło.

Trzeba wyjaśnić pewne kwestie – Polska i tak była na liście krajów, które miały być podpięte pod XBL w 2010. Tak więc protesty, pisanie listów (nie bądźcie naiwni, że trafiły gdzieś dalej niż do polskiego oddziału firmy – nikt nie będzie sobie sam robił syfu w centrali).

Co jeszcze? Indolencja polskich wydawców gier. Tu można wywołać do tablicy CD Projekt i Cenegę. CDP damy spokój. Firma ta miała pewne problemy, ale powolutku wychodzi na prostą i bardzo mnie to cieszy. Zajmijmy się innym gagatkiem, czyli Cenegą. Nie dość, że firma ta nagminnie wydaje gry z opóźnieniem to jeszcze napisy w polskiej wersji stały się poniekąd luksusem. Tak jest. Dobrze pod względem lokalizacji już było, że posłużę się niedokładnym cytatem z informacji dotyczącej L.A Noire. Choć jest mały promyk nadziei – to SCEP, który chyba jako jedyny traktuje nas – graczy z dzikiego kraju nad Wisłą – poważnie i w sposób godny.

Dobrego roku Kot życzy…

2010 był w sumie dobrym rokiem dla branży. Nie przełomowym, ale całkiem udanym. Można powiedzieć, że spokojnym. Nie dostaliśmy nowych konsol, ale przecież nikt się ich nie spodziewał. Z uporem maniaka promuje się trójwymiar od którego część graczy może się tylko porzygać. Rynek mobilny rośnie jak na drożdzach. Na poletku PC zastój sprzętowy za który odpowiadają… konsole. Bawimy się przed Kinectami i wywijamy Move. Powolutku przygasa gwiazda Nintendo Wii, a na horyzoncie majaczy 3DS. Niestety wygląda też na to, że obecny, 2011 rok będzie bardzo podobny, a może nawet bardziej senny.

Czego ja bym chciał po tym co zaserwowano nam w ostatnich 12 miesiącach? Zapowiedzi nowych konsol, spektakularnej porażki nowego Call of Duty (bo byłoby to zabawne z dziennikarskiego punktu widzenia) i premiery Diablo III. Niestety żadne z tych marzeń na pewno się nie ziści. Szkoda nieprawdaż?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

33 KOMENTARZE

  1. Przyznam szczerze, że Alan Wake mnie boli. Był to tytuł na który czekałem lata, a okazał się podwójnym failem (raz bo nie był taki strasznie dobry, dwa bo nie wyszedł na PC). Jak to określił mój kumpel – symulator latarki w lesie. Braku Diablo 3 nie żałuję. D2 było świetne, na D3 póki co nie czekam. Znając Blizza to i tak pewnie nie dożyję premiery. Popieram Kota jeśli chodzi o CoD’a. To mogłoby być bardzo zabawne. Dołączam się do pytania Kornicka. Ten HHG to serio?

    • Fajny ten HHG

      W tym momencie jestem na 90% pewien że glorian to jest prowokacja któregoś z was :>. On zawsze przyłazi i gada inaczej niż wszyscy. A to żadnego słowa nie rozumie, a to zaś podoba mu się coś, po czym wszyscy jadą. . . Coś tu jest nie tak :>

      Jak to określił mój kumpel – symulator latarki w lesie.

      powiedz koledze, żeby w grę zagrał.

      • powiedz koledze, żeby w grę zagrał.

        Grał, dlatego poprosiłem go o opinię. Usłyszałem od niego to co napisałem. Dokładniej to było coś w stylu: „Chcesz pograć w Alan Wake? Wywieziemy cię do lasu, damy ci latarkę i będziemy cię gonić. Będzie nawet lepsze. To właśnie taki symulator latarki w lesie. „. To chyba oznacza, że mu się Alan nie spodobał. Dla niektórych kwestia gustu, a jego opinie potrafią być. . . ostre.

    • No coś ty TK? A tobie się HHG nie podoba 😉 Ja też się zapytuję jak koledzy powyżej, czy to co zobaczyłem na wideo to na serio czy to jakieś jaja totalne?

      Fajny ten HHG

      glorian lepiej ci wychodzą przepisy kulinarne na forum. Naprawdę.

      Nie znam nikogo kto mógłby wytrzymać pięć minut z Hip Hop Gamer Show i nie skrzywić się z niesmakiem. Od czasu rozwoju badziewnych serwisów rozrywkowych Agory nie widziałem nic bardziej żałosnego.

      Hehehe bezcenny cytat 😀 a które to są serwisy rozrywkowe Agory Widelec.pl?

  2. Plusik dla Kota za pokazanie innych wydarzeń niż na ogół czytałem w różnych Naj 2010 no i za poświęcenie kawałka na nasze poletko.

    Ja mam za to ubaw. Dlaczego? Ponieważ pan Williams a. k. a Hip Hop Gamer jest ostatecznym tworem rewolucji internetowej. Przez lata świat zachwycał się tym, że internet aktywizuje ludzi, że informacja została „uwolniona”. Koniec z dyktatem dużych mediów. No to macie! Hip Hop Gamera! Naści na zdrowie. Teraz połknijcie tę żabę.

    Święte słowa. Nic dodać i nic ująć. Rewolucja Web 2. 0, rozwój blogów itd. osiągnął stan karykatury. Z serwisami typu YT jest jeszcze gorzej. Ludzie kręcą filmy z wizyt u dentysty jak wyrywają sobie zęby mądrości, albo jak sobie wyciskają cysty. Plus polskie kółeczko blogerów-fanów gier. Banda popaprańców i ćwierćinteligentów używająca trudnych wyrazów, których często nie rozumieją. Przykład pierwszy z brzegu. Koleś o Heavy Rain pisze tak natchnionym tekstem

    osoby niepotrafiące odebrać Heavy Rain jako gry, mogą uznać ją za przeciętny melodramat, okraszony robionymi pod publiczkę scenami akcji. Tak byłoby gdyby Heavy Rain była filmem czy książką. Jednak kiedy coś podobnego spotyka człowieka w życiu, nagle drobna stłuczka, nie mówiąc o porwaniu, staje się dramatycznym wydarzeniem i przyczynkiem do jakże zgranych medialnie łez czy załamań. Gra Davida Cage, kombinacją wiarygodności i interaktywności, potrafiła zbliżyć mnie do wydarzeń

    Linka nie podam gówna się nie promuje.

  3. Oooo nawet nie wiedziałem że te gry muzyczne padły na ryja. Nigdy nie darzyłem tego rodzaju zabawy szczególną atencją więc mnie to nie interesowało, ale fajnie wiedzieć :)Rok w Polsce słaby był. Nie licząć danego z łachy XBL nędzaCo do nowych konsol. I chciałbym i nie chciałbym o 😛

  4. Hip Hop Gamer a sądziłem że nagrania wideo Polygamii są do dupy. Dobrze wiedzieć, że jest co bardziej żenującego na tym Bożym świecie. Co do WWL dała tyle, że trochę się ludzie powkurzali na MS Polska. Zawsze to coś.

  5. Nowa genracja konsol – zgoda w 100%. Niestety ale konsole sie zestarzaly i to po prostu widac. Ja tam bym chetnie zobaczyl nowego X’a badz PS’a. X360 stal sie zbieraczem kurzu dla ludzi multi-konsolowych. Taki sam trend obserwuje u siebie jak i znajomych. Pierwsze dwa lata X’a swietny okres dla nas. Teraz rodzinne gowno i nie ma praktycznie w co grac, praktycznie brak exclusivow tak wiec swojego X’a nie odpalilem od jakichs 3-4 miesiecy! Oczywiscie anulowalem subskrypcje na XBL. Jak ma wybor X albo PS3 wybieram PSa to multu za darmo i nie musze patrzec na przytoczone juz „£$” avatary. 2010 zdecydowanie rok PS3 jezeli chodzi o gry. 2011 zapowiada sie podobnie. Sprzet PC – wcale nie jest tak zle, czego dobrym przykladem jest nowy GT560Ti od Nvidii i nowa seria HD6xxx od ATI. Do tego fantastyczny wrecz Sandy Bridge. Fakt, ze z wykorzystaniem tego sprzetu jest gorzej. Jak na razie sprowadza sie to wszystko do Full HD i FSAA + lepsze textury. Tak czy inaczej gry multiplatformowe na solidnym PCcie wygladaja bosko w porownaniu do konsol.

  6. X360 stal sie zbieraczem kurzu dla ludzi multi-konsolowych.

    Jakiś nowa fala idiotów z polygamii ?Wyniki sprzedaży jasno pokazują która konsola prowadzi w sprzedaży multiplatformowej, a ci dalej swoje. Dzisiaj nikt nie kupuje konsol dla exclusivow a wszystkie polemiki na ten temat kończy sprzedaż God of war3. Skonczyła się era pociesznych żółtków i ganiania za cocobosami. Ludzie chcą grać w gry multiplayerowe a w te gra się głownie na xboxie i livie. Mimo, że jest płatny to i tak ma wiecej aktywnych użytkowników niż darmowy psn. A jaki mamy poziom multiplayera na ps3 pokazało Killzone2. Jeśli komuś sie to nie podoba, to niech wyciągnie konkretne liczby, na poparcie swoich tez. A nie gówniarskie „bo widzę po sobie i kolegach z blokowiska”. W jednym się zgadzam. Lecą ostro w chu. . . z przedłużeniem żywotności tej generacji. I rzygać mi się chce jak widzę na x360 kolejną grę na unreal engine. Tutaj wygrywa bezapelacyjnie Sony i ich studia, które stać na własne silniki/

  7. thenightmar Ci chyba niezle cisnienie skoczylo. Wyluzuj nieco. . i nie rozumiem po co od razu taki ton Twojej wypowiedzi. Po pierwsze to chyba mnie nie zrozumiales – mowie o osobach, ktore maja kilka konsol (konkretnie X’a i PS3). Nie wiem jaki zwiazek z tym ma sprzedaz gier multiplatformowych. Oczywiscie, ze na X’a sprzedaje sie wiecej bo baza userow jest wieksza, szczegolnie w Stanach. Czyli tam gdzie sprzedaje sie najwiecej przereklamowanych gniotow jak BlackOps. Marketing gora!Ja mowie co sie dzieje u mnie i u moich znajomych. Naprawde nie za bardzo mnie obchodzi co sie gdzie sprzedaje i „konkretne liczby”. Ja jestem jak ten gowniarz i widze kolegow z boiska. Na dodatek widze, ze jest wielkie gowno na X’a a cale XBL zamienilo sie w kolorowo-pedalski syf. Tyle ja widze, na dodatek chca za to kase. Microsoft calkowicie olal tych, ktorzy przez pierwsze 2-3 lata dawali im zarobic. Nie do konca rozumiem o co Ci chodzi z tym MP i Killzone2 – dla mnie gierka jest zajebista no ale gusta sa rozne.

  8. thenightmar najlepsze lata software’owe, podkreślmy software’owe a nie hardwarowe dla Xboxa 360 to był 2006-2008 ubiegły rok minął pod znakiem Kinecta i na tle gier na PS3 było bardzo słabo. W sporą część gier na Xa możnabyło sobie zagrać w wersji na PC. Ekskluziwy na PS3 przyciągnęły sporo ludzi. Poza tym tylko w USA pełnym Xbotów X360 rośnie wszędzie indziej to PS3 odrabiało straty. Ile świetnych gier miał w 2010 X a pile PS3? Policz sobie.

  9. Spróbuję sam coś napisać, bardziej standardowo. W kolejności dowolnej:-Amnesia: The Dark Descent. Nie mając styczności z Penumbrą nie miałem wielkich oczekiwań. Kolejna gra, która trochę postraszy, pobuczy i odejdzie na półkę. Jednak początkowy sceptycym ustąpił miejsca innemu uczuciu. Tak wyobrażam sobie przeniesienie klimatu opowiadań H. P Lovecrafta na cyfrową modłę. Zamiast epatowania przemocą i flakami jest tutaj coś więcej, coś nieuchwytnego. Klimat i wszechogarniająca ciemność tworzy atmosferę zaszczucia. Czasami miałem po prostu dość, musiałem odsapnąć. Ostatni raz tak mocno odczuwałem pierwszą odsłonę Silent Hill. –Back To The Future – niestety jeszcze nie miałem możliwości zapoznania się z pierwszym epizodem. Wyłowiłem ten tytuł ze względów sentymentalnych. Znając życie i moje podejście do innej produkcji Telltale Games (Sam & Max), pewnie poczekam na cały komplet „odcinków”. Ale generalnie z tego co widzę gracze są zadowoleni. –Broken Sword: Shadow of the Templars Director’s Cut – Jeżeli ktoś zaspał i nie miał styczności z tą przygodówką, ma możliwość to nadrobić. Stara historia o templariuszach została wzbogacona i odświeżona. Fani przygodówek znają ją wszerz i wzdłuż. Tak BS powinien wyglądać od początku. –Dream Machine– od czasu pamiętnego Neverhood nikt nie próbował zrobić „plastycznej” przygodówki. Szwedzi z Cockroach Inc. wyszli z inicjatywą i wykreowali własne uniwersum. Największą wadą jest przymus posiadania aktywnego połączenia internetowego. Na maj zapowiadany jest trzeci epizod. Gray Matter– Jane Jansen po latach tworzenia casualowych gier wreszcie powróciła z kolejną przygodówką. Ci, którzy pamiętają serie Gabriel Knight poczują się jak w domu. Nie ma tutaj rewolucji, przełomu. To coś dla tych którzy lubią pogłówkować. Miłośnicy zjawisk nadnaturalnych będą bardzo kontent ;). Mam nadzieję, że nie będzie trzeba czekać kolejnych parę lat kolejne dzieło Jansen. Monkey Island 2 Special Edition: LeChuck’s Revenge – Ocena 10/10. Kto chce tego doświadczyć, przy okazji nie narzekając na oprawę – niech spróbuje się napić z tego złotego gralla przygodówek ;). Sam & Max Season 3: The Devil’s Playhouse – A u tych panów bez zmian. Dwójka detektywów szuka sensu życia. A tak naprawdę mamy tutaj jak zwykle postmodernistyczny miszmasz – superbohaterowie, diabeł, Disorient Express, Metal Gear Solid i jeszcze trochę. Lepsze niż tuzin komedii made in USA. Silver Lining, The – początkowo zatytułowana King’s Quest IX: Every Cloak Has A Silver Lining, od razu starszym graczom zdradza czym jest. Przez jednych lubiana, przez innych totalnie ignorowana. Cóż, bajkowy styl grafiki nie każdemu przypada do gustu. Najciekawsze jest to, że to sami fani zrzeszeni w Phoenix Online Studios odkupili prawa do tytułu Sierry. Na razie wyszły dwa epizody. Gdyby tak jeszcze ktoś zrobił z Elvirą. . . Arcania: Gothic 4 – Płacz, zgrzytanie zębami, żenada. Po pierwszym odpaleniu miałem nadzieję na ucztę w restauracji. Dostałem jedynie rozgotowane pyzy ze skórzanym czymś udającym schabowego prosto z baru mlecznego „Jaś i Małgosia”. Totalna liniowość, niezoptymalizowany silnik, mała ilość questów. Zgroza. Dostaliśmy produkt gothicopodobny. A. R. E. S. Extinction Agenda – totalny arcade i rozwałka. Coś dla fanów Abuse. DeathSpank – hack’n’slash będący satyrycznym spojrzeniem na cały gatunek RPG. A że głównym twórcą całego przedsięwzięcia był nie kto inny jak Ron Gilbert, możemy liczyć na godziny świetnej zabawy. Dostępna opcja co-op. Oddworld: Munch’s Oddysee – exclusive na pierwszego X-boxa wreszcie uległ konwersji na jedynie słuszną platformę ;). Prince Of Persia 8: The Forgotten Sands – panowie artyści z Ubisoftu skrzywdzili naszego księcia mongoloidalną twarzą. Ale nic to, dalej robimy fikołki, biegamy po ścianach i siekamy mieczem. Niby nic nowego, ale gra się dobrze. Choć czuć, że seria wyczerpała swoje możliwości rozwoju. Shank – „Poproszę frytki na wynos”. Niestety już nie było, ale dostałem coś w zamian. Szybka przekąska dla miłośników automatowych nawalanek. Wszystko mi się tutaj kojarzy z „Maczetą”. Uwaga – duża ilość ketchupu i 2D. Two Worlds II– Jako że gra uzyskała u mnie status:ukończona mogę powiedzieć, że jest dobrze. Panowie z Reality Pump uważnie obserwują co się dzieje na rynku i choć znowu pośpiech spowodował że nie ustrzeżono się błędów – to i tak jest dobrze. Oprawa graficzna jest naprawdę dobra, płynna i ma w sobie to coś. Jednak czasami własny engine potrafi zdziałać więcej. Single player jest dobrym wstępem dla tych którzy chcą skonfrontować swoje umiejętności z innymi graczami. cdn. . .

  10. Najwiekszym failem roku 2010 dla mnie jest to co zrobili z druga czescia Mafii. Napisze to co zawsze powtarzam przy okazji tej gry, pierwsza czesc jest najlepsza gra pod wzgledem fabularnym w jaka w zyciu gralem, dlatego na druga czesc, tak samo dobra, czekalem chyba bardziej niz na DNF. Niestety premiera Mafia 2 taka jaka dostalismy jest dla mnie upadkiem ikony. Mafia 2 jest jak remake Ojca Chrzestnego w ktorym glowna role gra Vin Diesel, a film jest przerywany reklamami jogurtu ze spiewajacymi truskawkami. Rok 2011 nie moze byc gorszy, w koncu po latach powraca Ksiaze, „ostatnia nadzieja bialych”.

  11. Ja nie rozumiem tego kultu DN. Było wiele lepszych gier niż DN3D, a na DNF wszyscy czekają jak na nadejście Chrystusa. Przecież po tym, co nam pokazali do tej pory, to DNF będzie takim sobie szuterkiem, jakich wiele. . . Mam wrażenie, że więcej w tym Djuku kultu przez to, że sequel nadchodził kilkanaście lat, niż z tego, że to dobre gry były. A właściwie była, bo dla „tru” liczy się tylko 3D. Kto kiedykolwiek wspomina o platformerach, czy -tfu tfu tfu bleee- konsolowych exclusivach. . . Wszyscy czekali na „prawdziwego następcę”, czyli DNF, który pewnie okaże się gorszy niż taki TTK na przebrzydłe Playstation.

  12. Tych, ktorzy sa juz zmeczeni obecna generacja konsol, zapraszamy na nowoczesne PC. Tu rozwoj sie nie zatrzymuje, a granie w Full HD jest mozliwe juz w mniej wiecej wszystko (wyjatkami sa Metro 2033 oraz Crysis).

    • Tych, ktorzy sa juz zmeczeni obecna generacja konsol, zapraszamy na nowoczesne PC. Tu rozwoj sie nie zatrzymuje, a granie w Full HD jest mozliwe juz w mniej wiecej wszystko (wyjatkami sa Metro 2033 oraz Crysis).

      Jeszcze niech tylko będą jakieś gry. Wiele osób idzie w konsole bo tam jest teraz skupienie dewów. Co mi po karcie za 1800zł skoro patrzę smutnie na gry które są tylko na konsoli

  13. Gier jest cala masa, wyjdzie ich na PC kilkaset w tym roku. Tu tez bedzie najwiekszy przekroj – i strategie turowe, RPG, symulatory, wyscigi, a i troche zrecznosciowek z konsol sie trafi. Do czegos gracze te now karty graficzne kupuja. Chyba ze zalezy Ci na jakichs konkretnych tytulach, ktore wyjda tylko na konsole – jestes wtedy na nie skazany.

  14. kloperfield, najbardziej reklamowane hity widzisz na konsolach. Jest duzo gierek na PCta, ktore nie maja miejsca na pierwszych stronach portali „growych”. Co nie zmienia faktu, ze czesc naprawde dobrych gier na PCta nie wychodzi.

  15. Ten Broken Sword to chyba 2009. . .

    Obaj mamy racje. Tzn. w 2009 wyszła wersja na Nintendo DS i Wii. Rok później wydano ją na Ipoda i Pc-ta.

    Mam wrażenie, że więcej w tym Djuku kultu przez to, że sequel nadchodził kilkanaście lat, niż z tego, że to dobre gry były.

    Bluźnisz synu ;). Pamiętam jego premierę i godziny które spędziłem na odkrywaniu kolejnych poziomów. Interakcja, główny bohater, bronie, potworki, multiplayer. Ta gra w porównaniu z produkowanymi obecnie Fps-ami na szynach to diament. Wracając do meritum:-BioShock 2 – Bigger,better,faster – te słowa pasują do drugiej odsłony podwodnej sagi idealnie. Kierowanie Big Daddym i eksterminacja wrogów, gustownie wykonane plansze, wreszcie nowy przeciwnik czyli wielkie siostry. Wydaje mi się, że gra była trochę trudniejsza (szczególnie końcówka). –Aliens vs Predator– miał być powrót do korzeni, ale większość po nowym-starym dziele Rebellion spodziewała się więcej. Kampanie single to długie tutoriale które mają przygotować nas do potyczki z innymi graczami. Sam go broniłem, ale już od dawna mi się nie chciało do niego wracać, więc chyba tym razem większość miała rację. –Battlefield: Bad Company 2– a tutaj perorom, ochom i achom nie było końca. Niestety nie miałem możliwości dłuższego przyjrzenia się tytułowi. –Metro 2033 – Gier utrzymanych w klimatach Stalkera ciągle jest mało, dlatego dobrze że ktoś spróbował przenieść książkę Glukhovskiego na ekrany monitorów i telewizorów. Gra jednak ze względu na swoją krótkość skutecznie mnie zniechęciła i się od niej „odbiłem”. –Fallout: New Vegas– po średnim Fallout 3 wreszcie dostaliśmy coś dobrego na pożegnanie z Gamebryo. Mniej nudnych tuneli metra, więcej ciekawych questów i terenu do zbadania. Człowiek bardziej „czuje” całą historię. Choć oczywiście plaga robali znowu dała o sobie znać. Jednak po pierwszym patchu udało mi się przejść całą grę bez problemu. –Alpha Protocol – chyba najbardziej niedoceniona gra roku. Szpiegowska powieść z nieliniową fabułą łącząca elementy rpg-ów i tpp. Wciągająca fabuła, ciekawe postacie i możliwość wielokrotnego przejścia. Sam przeszedłem grę 3 razy pod rząd, i bawiłem naprawdę dobrze. Szkoda, że nie zobaczymy dwójki. –Assassin’s Creed II– pierwszej części nie widziałem nawet na oczy. Choć taką możliwość miałem od dawna. Z ciekawości jednak spróbowałem się zmierzyć z dziełem Ubisoft. Oprawa graficzna – magia. Nie chodzi tutaj o samą jakość ale kunszt wykonania. Epoka historyczna idealnie dopasowana pode mnie, aż mi się przypomniały pewne wątki pracy magisterskiej ;). Dużo zadań pobocznych i obrzydliwy cliffhanger. Ale nie można mieć wszystkiego. Następca podobno jeszcze lepszy, nie do wiary. . . –Grand Theft Auto: Episodes from Liberty City– takie DLC to rozumiem. Mnóstwo zadań, wciągające historie, rozbudowanie uniwersum gry o nowe elementy. Panowie z Rockstar jak zwykle w fenomenalnej formie. –Splinter Cell 5: Conviction-po Double Agent bałem się że Ubi za bardzo będzie kombinować i dostanę coś co tylko będzie zawartością przypominać moją ulubioną serię. Zaszło tutaj trochę zmian, rozgrywka przyśpieszyła dzięki nabijaniu magicznych pocisków( przechodzą nawet przez beton). Lokacje są dobrze zaprojektowane, długość rozgrywki w sam raz. Jednak nie ma tutaj tak wiele kombinowania jak powiedzmy w pierwszej części. I choć Conviction nie jest najlepszą częścią, i tak zasługuje na bliższe mu przyjrzenie się. –trylogia Alien Breed– wspaniały reboot serii znanej głównie z Amigi. Arcadowa rzeźnia poprzetykana prostymi zagadkami. Dorzućmy do tego co-op i świetne udźwiękowienie i voila!-Transformers: War for Cybertron – przyjemne zaskocznie, bo tak naprawdę niewiele można było się spodziewać po grze zrobionej na licencji o wielkich robotach. Podobnie jak w przypadku AB, nie ma tutaj trudnych zagadek i filozoficznych rozważań o tym co było pierwsze, jajko czy kura? Strzelanina pełną gębą i mocny boss na koniec całości. –Alien Swarm– Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie. Niestety jest tylko tanie (sprawdzone organoleptycznie). Wina za darmo nikt nie rozdaje, a co dopiero ciekawych drużynowych strzelanek. Mnóstwo serwerów i jeszcze więcej ludzi którzy siedzą nad tym tytułem wiele godzin. Polecam nie tylko amatorom trunków. –Darksiders: Wrath of War- Czarny koń ubiegłego roku. Przypomina mi pewne starsze tytuły Crystal Dynamics o dwóch wampirach. Niektórzy narzekali na poziom trudności, dlatego dwójka będzie łatwa i przyjemna. –Mafia II – z dużej chmury mały deszcz. Mwnn z lubością gani ją po raz kolejny, i trudno się nie zgodzić. L. A Noire zje ją bez popitki. –Dead Rising 2 – ze względu na atencję jaką trylogię o zombie George’a Romero, grzechem było nie spróbować konwersji od Capcom. Denerwujący jest ograniczony czas, przez co musimy wiele zadań pobocznych ominąć by „nadążyć” za wątkiem głównym. Są na to jednak sposoby ;). Naparzanie zombiaków gitarą elektryczną czy miotło-maczetą – coś dla zdegenerowanych graczy żądnych krwi.

  16. Ten Hip Hop gamer to chyba jakiś żart:) Co ma niby Eminem (na początku leci jego kawałek), Ludacris, czy ten raper z filmiku do gier video? No CO? (poza tym ten program to jakaś szmira, choć to szczegół:)

Skomentuj Michele Rotunno Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here