Zły Sam to człowiek, który nie zawaha się przed niczym. Nawet przed brutalnymi przesłuchaniami, które stanowią swoiste zwieńczenie części z misji. Szkoda, że gracze nie otrzymali większej swobody w tym, co może zrobić bohater. Gdy zostajemy „zamknięci” w pseudo-sali przesłuchań, możemy zmuszać danego delikwenta do gadania za pomocą rzucania nim po pomieszczeniu, bicia i uderzania o elementy otoczenia. Przeciągnięcie twarzy przez zbite lustro to tylko jeden z bardziej obrazowych przykładów.

Zawsze dwóch ich jest

Jednak Conviction to nie tylko samodzielne przemykanie w cieniu. To także pozostawanie niezauważonym w trybie kooperacji. Gra zawiera całkowicie oddzielną kampanię, uzupełniającą główny wątek, a przygotowaną specjalnie dla dwójki graczy. W jej trakcie dwaj agenci, Daniel „Archer” Sloane-Suarez z Wydziału Trzeciego oraz Mikhail „Kestrel” Loskov z rosyjskiej jednostki Voron, muszą zająć się sprawą czterech pocisków masowego rażenia skradzionych z magazynów w byłym Związku Radzieckim.

Split-screen

Na wykonanie czekają tam cztery misje, zapewniające około pięciu-sześciu godzin zabawy. Okazuje się, że niczym nie odstają one od „singla”, jednak by czerpać z nich prawdziwą przyjemność, należy odszukać kompana dobrze zapoznanego z mechaniką gry. Testy przed premierą, a tym samym zredukowana liczba potencjalnych kandydatów, wykazały, że kobiety nie rozumieją geniuszu cichego likwidowania przeciwników, a w szczególności zbiorowego eliminowania patroli… Jednak bez wątpienia finał tej historii warto zobaczyć, zwłaszcza, że zawiera on małą niespodziankę.

Oddzielnym trybem są Tajne Operacje, w ramach którego możemy wykonać szereg wyzwań. Jest to „Ostatni Bastion”, gdzie wszelkimi dostępnymi środkami musimy bronić generatora EMP; „Łowca”, w którym polujemy na wrogów krążących po okolicy; oraz „Infiltracja”, w której zachowanie ciszy jest równie ważne co celne strzały. Wyzwania te można wykonać samodzielnie, jednak przechodząc do trybu Wielu Graczy otrzymamy nie tylko wsparcie innego użytkownika, ale i szansę na porównanie z nim swoich umiejętności („Konfrontacja”). Warto tu wspomnieć, że poza standardowymi rozgrywkami przez Xbox Live, SC:C umożliwia także zabawę przez System Link oraz na podzielonym ekranie. Mnogość wyboru naprawdę godna pochwały.

Dla kolekcjonerów

Nowy Splinter Cell, jak każda przykładna gra na Xboksa 360, zawiera zestaw osiągnięć do odblokowania. Ucieszył mnie fakt, że achievementy powiązane bezpośrednio z fabułą są niezależne od poziomu trudności – otrzymujemy je tak za zabawę jako Żółtodziób, jak i w trybie Realistycznym. Tylko jedno oferowane jest za ten ostatni w odniesieniu do kampanii single player, reszta powiązana jest z wyzwaniami i innymi elementami gameplayu – dla wszystkich kolekcjonerów Gamer Points jest to nie lada okazja, tym bardziej, że gra nie jest produkcją „na jedno podejście”.

Jednak to co w Conviction odgrywa pierwsze skrzypce w przypadku „zbieractwa”, to Persistent Elite Creaton, które po raz pierwszy pojawiło się w Rainbow Six: Lockdow. Wyzwania P.E.C. To nic innego jak system punktów przydzielanych za konkretne akcje i zachowania w czasie rozgrywki. Zdobyta „waluta” pozwala nam kupować nowe elementy dla postaci i ulepszać je, tak w samodzielnej zabawie, jak i w przypadku zmagań sieciowych. Wzywania podzielono na trzy grupy: Znikania (np. zaszycie się w cieniu po wykryciu), „Przygotuj/Zlkwiduj” (np. chwycenie wroga na krawędzi) oraz stanowiące pewien ukłon dla fanów serii „Splinter Cell” (np. likwidacja czterech przeciwników jednocześnie).

Gra gitara

Znakomite uzupełnienie dla tego, co widzimy na ekranie, stanowi oprawa dźwiękowa. W roli Fishera po raz kolejny powraca niezastąpiony Michael Ironside. Osobiście nie rozumiem zarzutów, jakie pojawiły się w sieci, a według których mizerny poziom wykazują ponoć głosy naszych ofiar. Co prawda zdarzały się sytuacje, gdy SI głupiało, wróg stał trzy metry od Sama, nie widząc go mimo pełnego oświetlenia, i powtarzając w kółko jedną czy dwie wypowiedzi. Jednak sam sposób ich nagrania, dobór aktorów – to wszystko także buduje klimat SC:C. Zwłaszcza, gdy czając się pod dachem słyszymy, jak zdenerwowany mężczyzna szepcze „No chodź mała dziewczynko, pokaż dupkę…”. Pojedynki uzupełnia świetna, intensywna muzyka, doskonale budująca napięcie, a wyciszana tam, gdy najwłaściwszą melodią jest brak jakichkolwiek dźwięków.

Czy Splinter Cell: Conviction to gra porządna i warta uwagi? Bez wątpienia. Czy jest to udana zmiana koncepcji w serii? Nie wszystkie zmiany spodobają się zatwardziałym miłośnikom poprzednich odsłon. Mi jak najbardziej przypadły one do gustu, mam więc nadzieję, że nowo obrana droga pozostanie ścieżką, którą podążać będzie Ubisoft. Poprawienie wspomnianych niedociągnięć, dłuższe misje tak dla samotnego gracza, jak i rozgrywek sieciowych, oraz więcej śmiałości w nowych rozwiązaniach, i mamy przepis na przyszły hit. A póki co mamy przed sobą bardzo solidną pozycję, w którą grzech nie zagrać.

Trzeba wiele samozaparcia by po latach krążenia wokół jednego tematu stworzyć coś oryginalnego. A jeszcze więcej potrzeba go w sytuacji, gdy uświadamiamy sobie, że coś idzie w niewłaściwą stronę i naszą pracę musimy zacząć od nowa, najlepiej zapominając o wcześniejszych osiągach. Na taki krok zdecydowała się ekipa Ubisoft Montreal i okazała się to decyzja niezwykle trafna i owocna.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Musze powiedziec, ze dla mnie gra prezentuje sie strasznie. To co najbardziej mnie odpycha to system, ktory prowadzi nas przez rozgrywke. Gralem w dwie pierwsze czesci i do dzis nie pamietam bym gral w jakas lepsza skradanke, a to co widze w SC:C nawet nie przypomina starego Fishera. Jednym z najciekawszy elementow starego SC byla zawsze dla mnie dosc wysoko zawieszona poprzeczka, mowiac o poziomie trudnosci. SC do dzis kojarzy mi sie z ciaglym siedzeniem w ciemnym kacie i kilkuminutowym planowaniem eliminacji przeciwnikow oraz z przejsciem niezauwazenie z punktu A do punktu B, z ciaglym powtarzaniem wielu momentow w grze, a takze z radoscia jaka mi towarzyszyla gdy juz sie to udalo. Wszystko tam musielismy robic sami. Tutaj natomiast podpowiadajek jest chyba wiecej niz przeciwnikow do rozwalenia. Idz tam, tu sie schowaj, tutaj kucnij, tu sie wychyl, tego namierz, tutaj wsun, tu przeskocz, teraz strzelaj, no i te „markerowanie” przeciwnikow gdy jest ich wiecej niz jeden? Gdzie tu miejsce na samodzielne planowanie akcji? IMO to kolejny tytul skalany zlym dotykiem „casualu”.

      • Thief.

        Thief byl niezly, ale na dluzsza mete dosc monotonny. Poza tym z czasem ta gra robila sie coraz dziwniejsza. Ale tez zgadzam sie z pierwszym postem. Nowy Splinter to jest kpina i gra skierowana do gracza bez zadnych aspiracji, ktorego obchodza raczej jakies durne achievmenty, a nie faktyczna taktyka w grze. W porownaniu z poprzednimi czesciami gry Convicition prezentuje sie mizernie, mowiac delikatnie.

  2. Czy nagle wszyscy obudzili się z kilkuletniego snu i odkryli wszem i wobec, że Conviction nie jest hardkorową skradanką? Przecież to było wiadome od bardzo bardzo dawna. Gra miała stawiać na akcję, miała być szybką szpiegowską grą w klimacie 24. I taka jest, więc po co te narzekania na każual i inne wymysły? Każdy kto widział jakiś film czy czytał o grze nie powinien być zaskoczony, że SC:C nie jest kolejnym Chaos Theory.

  3. Nie rozumiem narzekania Pana z pierwszego postu/a. Jesli chodzi ci o stricte skradanke, polecam deniable ops. Druga sprawa, ze uproszczenie rozgrywki wcale nie wplynelo na to zle. Ta gra, jest takim ciekawym polaczeniem Tozsamosci Bourne’a i filmu Taken. Narzekanie na casualowcow, tak jak wspomnial twilitekid wczesniej, jest bardzo smieszne. Co by nie powiedziec, nie na miejscu. Nikt tu nie oferowal nowego Chaos theory, ani Double agent. Gra jest swietna, fabula jest logiczna, gra ma momenty skradankowe jak chocby chodzenie po budynku Third Echelon, jak i elementy totalnej rozwalki jak to bywa w filmach akcji. Jesli chodzi o klimat dawnego sama, to mozna sie go doszukiwac w Deniable ops, moze nie jest to co kiedys, aczkolwiek misje gdzie nie mozna zostac wykrytym, a przeciwnika mozna polozyc tylko rekoma jest dla ortodoksow czyms ciekawym. Markowanie przeciwnikow, to fajny bajer. Przeciez nikt z gory nie nakazuje tego uzywac, podpowiedzi na scianie? Przeciez nie mowia ci niczym GPS gdzie masz sie kierowac,a opisuje Ci pokrotce cel, do wykonania. Uwazam ze takie jeczenie dla jeczenia, jest przykre : / A gra spokojnie zasluguje na oceny 8,5/10

  4. coz ja gralem tylko w pierwszego splintera i to zaraz po premierze, wiec zdaje sie, ze bylo to pare ladnych lat temu juz, ale jak mowi mwnn ta gra stanowila wyzwanie. do dzisiaj pamietam misje w jakiejs bazie cia czy nsa. byla ciezka dla mnie i na niej zakonczylem moja przygode z SC. ale gierka miala prawdziwy klimat. szkoda, ze gry staja sie coraz bardziej proste. niedawno odpalilem rainbowa 6 vegas2 i w porownaniu do ostatniej czesci, w ktora gralem (nie zgadniecie – to byla pierwsza czesc serii ;]) jest okrutnie splycona. gra sie przyjemnie co prawda. . . ale uproszczenia sa po prostu rozczarowywujace. gra polega tylko na strzelaniu i kryciu sie za zaslonami. i to wszystko niestety. wlasnie, moze ktos jest mi w stanie polecic jakiegos ostatniego ‚prawdziwego’ rainbowa (bo zdaje sie, ze bylo ich troche od czasow jedynki)?takiego z planowaniem akcji, starannym doborem sprzetu i dzialaniem jak prawdziwa grupa antyterrorystyczna a nie jak 3 gosci, ktorzy zachowuja sie jak synowie rambo przypadkowo wcieleni nie do tej jednostki co trzeba. . . pozdrawiam

  5. wlasnie, moze ktos jest mi w stanie polecic jakiegos ostatniego ‚prawdziwego’ rainbowa (bo zdaje sie, ze bylo ich troche od czasow jedynki)?

    Moim zdaniem w takim przypadku jesteś skazany na pierwsze odsłony serii. Dla mnie taka zabawa jaką opisujesz ostatni raz pojawiła się w Raven Shield i dodatku do niego – Athena Sword. Przy tych dwóch tytułach spędziłem najwięcej czasu bawiąc się w sieci. Powinieneś zresztą znaleźć do nich masę przyzwoitych map stworzonych przez fanów.

  6. thx katmay. wiedzialem, ze na Twoja rade zawsze mozna liczyc ;]ja co prawda preferuje singla (w grach w ogole), ale z tego co widze to w owym raven shield single player tez chyba daje rade. pozdrawiam

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here