Codzienne pisanie na łamach Valhalli wymaga ode mnie pewnej konsekwentnej systematyczności. Ponadto zmusza mnie do ciągłego poszukiwania nowych tematów, którymi mogę się z Wami podzielić. Dobór ich wbrew pozorom nie jest zupełnie przypadkowy. Otóż na bieżąco śledzę historię wpisów już opublikowanych. Sprawdzam ile osób otworzyło dany tekst, ile osób podchwyciło temat i napisało swoje komentarze. Poza zaspakajaniem redaktorskiej próżności (a jakże!) tego typu działania umożliwiają mi orientowanie się w Waszych preferencjach tematycznych, a co za tym idzie ułatwiają dobór tekstów.

To, co rzuciło mi się w oczy to fakt, że zdecydowanie większą popularnością (ilością wyświetleń) cieszyły się wpisy, które w tytule miały słowo klucz – Bioshock lub Wiedźmin. „Druga randka z Wiedźminem”, „Geralt nie dla wszystkich”, „Ja i mój Bioshock”. Każdy z tych wpisów osiągnął ok. 1000 odsłon. Co ciekawe ilość odsłon nie zawsze przekładała się na intensywność dyskusji pod tekstem. Wniosek – przynajmniej część popularności tekstu wynika najprawdopodobniej z występowania w tytule słów-kluczy. Ciekawym jest również fakt, że tematy takie sprzyjają uaktywnianiu się dotychczas pasywnych użytkowników.

Czyżby i na Valhalli miała sprawdzać się prawidłowość doskonale wszystkim znana z sieci gdzie kluczem do sukcesu jest słowo „sex” wpisywane na wielu stronach WWW jako keyword? Tu oczywiście mamy inny zestaw „kiłordów”, ale schemat ten sam.

Oczywiście fakt popularności „Wiedźmina” i „Bioshocka” jest zupełnie zrozumiały wszak to tzw. gorące tytuły ostatnich dni. Trudno się zatem dziwić dużemu zainteresowaniu jaki generują teksty faktycznie lub tylko pozornie z nimi związane. Na fali jednak tego zainteresowania pojawia się poważna pokusa – dla nas, redaktorów. Wszak to doskonała okazja, aby wykorzystując opisywane zjawisko przyciągnąć odbiorców do swojego tekstu wpisując w tytule po prostu jedno ze słów kluczy. Potencjalny czytelnik pada w tym wypadku oczywiście ofiarą zastosowanego przez przebiegłego/wrednego redaktora triku, ale kiedy już otworzy tekst istnieje spore prawdopodobieństwo, że jednak go przeczyta. Nawet, jeśli ten nie będzie bezpośrednio traktował o Wiedźminie czy innym Bioshocku.

Pozostaje postawić pytanie – czy takie działanie jest fair w stosunku do Was – czytelników. Choć generalnie jestem temu przeciwny myślę, że czasem warto zastosować tego typu sztuczkę przyciągając Waszą uwagę do tekstu ważkiego, który na pierwszy rzut oka może nie budzić tylu emocji co życie seksualne Geralta z Rivii. W końcu nie raz z pozornie mało „chodliwych” tematów wynikały tu na Valhalli fascynujące dyskusje!

A Wy, co sądzicie o tego typu zabiegach? W ramach akcji „ułatw życie redaktorowi Valhalli” możecie również napisać o czym lubicie czytać. Jakie teksty Was przyciągają, a jakie nie?
Ciekawe czy i tym razem potwierdzicie moje obserwacje?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. ja też się czuję oszukany, bo myślałem, że znowu będziecie jechać po Wiedźminie 🙁 a tu dupa blada (czyli jednak seks, a przynajmniej golizna)

  2. Pewnie, że zwraca się uwagę na tytuły. Ja prywatnie kliknąłbym pewnie na wszystko co ma w tytule Fallout. Tytułami związanymi z seksem zresztą też nie pogardze chodź nie koniecznie na Valhalli 🙂

  3. Manipulacja tematami wiadomości to oszustwo – niestety niektóre portale (w tym jeden z największych serwisów informacyjnych) stosują takie sztuczki (nie zawsze jednak) i człowiek daje się na to nabrać. Nagłówek to skrót informacji a nie sposób na zmanipulowanie użytkownika, żeby kliknął, mimo swojej woli wykonał wyświetlenie 10 reklam na podstronie i z gniewnym pomrukiem wrócił do strony głównej. . . (wiadomo – właściciel strony „zalicza” odwiedzinę podstrony i licznik reklamy). Na Valhalli lubię czytać wszystko – jeżeli tylko mam na to czas. Dobre teksty o wartych tego grach – nic więcej nie trzeba. Być może w przyszłości – proponowałbym rozszerzenie portalu w strefę gdzie można by przenieść się do innej zony gdzie skupieni są ludzie wokół jakiegoś konkretnego tematu (ksiązki, gry rpg, strefy konkretnych tytułów itd. ) Wtedy byłaby możliwość doświadczenia, który użytkownik jakie ma preferencje i np. jakiego sprzętu używa (czy tylko Xbox, czy PC, jeżeli PC to jakiego rodzaju gry itd. ). Spore możliwości – w mojej skromnej opinii.

  4. Cóż”mistrzami” tego rodzaju sztuczek są autorzy wielu popularnych portali (takich jak choćby onet). Często stosują tytuły mijające się z treścią (na przykład wykorzystują zbieżność nazwisk, tytułów, zjawisk) tylko po to aby przyciągnąć czytelnka do swojego tekstu. . . Osobiście uważam, że takie zjawisko z założenia jest bardzo atrakcyjne i fajne w odbiorze, ale niestety poprzez własnie takich „mistrzów” wykorzystywane nagminnie, i co gorsza nieumiejętnie. . . nie sztuką jest wymyślić chwytliwy tytuł, sztuką jest umiejętnie do niego nawiązać i ciekawie rozwinąć tekst, tak aby czytelnik nie czuł się oszukany po przeczytaniu artykułu. . . Swego czasu, sam napisałem wypracowanie na temat „Wesela” Wyspiańskiego, poświecając lwią część tekstu tematyce NATO (tak, tak, tego Paktu Północnoatlanytckiego). Powiecie, że to niemożliwe, a jednak z wypracowania dostałem ocenę pozytywną (nie zdradzę jaką :p), tylko dlatego, ponieważ potrafiłem we w miarę inteligentny sposób powiązać te niby nie mające nic wspólnego tematy, tak aby tekst wydawał się spójny i ciekawy. Nie piszę tego jednak po to aby się chwalić. Chciałem tylko pokazać, że da się tego rodzaju eksperymenty przeprowadzać skutecznie dając przy tym odrobinę przyjemności czytelnikowi. Problem polega jednak na tym, że autorzy często piszą swoje teksty w pośpiechu, czyniąc je bardzo sztampowymi. Chcąc je nieco uatrakcyjnić – tak aby czytelnik nie skończył czytania po pierwszym zdaniu – wymyślają często niestworzone tytuły, czy też headline’y po to tylko, aby czytelnik brnął przez cały artykuł w poszukiwaniu obiecanego Świętego Graala. . . Nie znalazłszy czuje się oszukanym – a to niebezpieczna tendencja. Ponieważ, po kilku takich zawodach, widząc krzykliwwy tytuł będzie artykuł taki pomijał, bez zaglądania nawet do środka. . . przyznam szczerze, że w moim przypadku prawda ta sprawdza się w 100% przy okazji sprawdzania newsów na wspomnianym przez mnie onecie. . .

  5. Z tytułami jest trochę jak z reklamą – zwięzłe i inteligentnie nawiązujące do treści to skarb, ale weź tu wymyśl coś takiego za każdym razem. Czytam internetowe wydania Wyborczej i Dziennika, i fajnie na tych przykładach widać różne podejścia do tematu tytułów – na Wyborczej częściej zdarza się, że w tytule jest jakaś gra słów, zabawa z czytelnikiem. Dziennik/Fakt idzie zazwyczaj po najmniejszej linii oporu, tytułując swoje artykuły według szablonu <jakaś totalna bzdura> + znak zapytania.

    A Wy, co sądzicie o tego typu zabiegach? W ramach akcji „ułatw życie redaktorowi Valhalli” możecie również napisać o czym lubicie czytać. Jakie teksty Was przyciągają, a jakie nie?

    Tutaj niestety dużo nie ułatwię. Blogi i artykuły czytam wszystkie, jak leci. Newsy tylko te, które dotyczną interesujących mnie gier albo poruszają interesujący mnie temat. Tutaj faktycznie większe szanse na przeczytanie mają newsy z tytułami całkiem od czapy. 🙂 Do newsów typu <nazwa gry> na <nazwa konsoli> [opóźniony,będzie,nie będzie] praktycznie nie zaglądam.

  6. Ja tu wbiłem nie ze względu na „sex” tylko ze względu na „wiedźmina”. Owszem, słowa klucze to podstawa, bez nich funkcjonowanie portalu newsowego jest niemożliwe. . . czytać wszystkiego sie nie da, przynajmniej ja nie umiem. Cóż, poczułem się oszukany, ale nie jestem zły, bo takie felietony fajnie się czyta. Generalnie lubie Valhallę, że nie podaje sie tu samych suchych faktów, a felietony nie są pisane na siłe, tylko pod względem emocji. Odnośnie pomagania redaktorom Valhalli. Interesują mnie generalnie polskie tytuły, oraz DOBRE gry (takie, które pojawiają się znikąd i robią furrorę w większym lub mniejszym gronie), a nie wyczekiwane sequele (mało jest sequeli które godnie reprezentują pierwowzór). Gry kreowane na mega-hity działają na mnie alergicznie. Nie nawidze gier które są wielkie przed premierą, ponieważ a) twórca jest znany b) gra ma swoją marke c) grafika jest tak ładna jak nigdy do tąd. Im więcej szumu tym gorzej. Przykład gry która pojawiła sie znikąd: Serious Sam, FarCry 1 itp.

    • Przykład gry która pojawiła sie znikąd: Serious Sam, FarCry 1 itp.

      oj, nieprawda. Może nie miały one takiego hype jak Halo 3 czy BioShock, ale i o Serious Samie i o Far Cry było całkiem głośno już na rok, dwa lata przed premierami. Były screeny, były filmy, wywiady i tym podobne. To że niektórzy byli zaskoczeni ich pojawieniem się, cóż, to świadczy tylko o tym, że nie interesowali się po prostu

  7. KUBICA ZMIENIA ZESPół Tytuł brzmiał podobnie niestety nie pamiętam już dokładnie, oddaje to jednak dokładnie zamysł powyższego felietonu. Kubica może i zmieniał ale był to jakiś mało znany piłkarz z jednego ze śląskich klubów. Sztuczka udała się zapewne przednio. Liczę, że podobnych wygibasów V uniknie a to dlatego, że piszą i czytają ją ludzie w miarę inteligentni 🙂

  8. tytuły newsów są po to, żeby przyciągnąć uwagę liczy się treść w środku. Czyja wina, że jest duża grupa osób, która woli komentować z emfazą zajawki i tytuły.

  9. Z chwytliwością tytułów jest podobnie jak z chwytliwością reklam filmów. Kilka razy dasz się złapać na mistrzowski montaż scen akcji, lecz gdy zrozumiesz, że były to wszystkie sceny akcji powybierane z całego trzygodzinnego filmu, poza tym film jest wciągający jak brazylijski romans, to następny raz się już nie złapiesz, a ponadto zadziała reguła odwrotności – będzie cię wręcz odrzucać od tego typu filmów/artykułów.

  10. no jasne ze zwracam uwage na tytuły. Po tytułach artykuł (czy też nagłówkach) przeglądam portale czy gazety. Jeśli mnie jakiś zainteresuje to sprawdzam co zawiera. Niestety czasem chwytliwy temat nie przekłada się na jakość tekstu, czy też jego ciekawość (no przynajmniej z mojego punktu widzenia)

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here