Choć my zatrzymaliśmy się na jednym tytule (a przynajmniej część z nas zatrzymała się) to rynek gier na komórki pędzi do przodu. Gameloft zanotował do połowy roku zyski rzędu 45,9 milionów euro. Ich przewidywania zakładały, że do końca tego roku zarobią 95 milionów euro. Wydaje się więc, że prognozy mają szansę zamienić się w rzeczywistość.

A teraz zagadka – zganijcie jakie trzy tytuły przyniosły firmie najwięcej pieniędzy? Zaskoczenia nie ma. Były to licencje filmowe takie jak: Shrek the Third, Lost oraz Desperate Housewives. Ciekawe co by było, gdyby nakręcili film pt. „Wąż”? Może sami zabierzemy się za produkcję zanim Uwe Boll podkradnie nam pomysł…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

  1. Katmay rozwalasz mnie tymi newsami 🙂 Produkcja filmu „Wąż” zrzuciła mnie z krzesełka na podłogę i chichoczę sobie spokojnie pod moim biureczkiem :)Zresztą film taki powstał – nazywał się Anakonda i był równie skomplikowany pod względem fabuły jak wspomniany przez Ciebie „Wąż” 🙂 Choć nie nakręcił go chyba Boll. Rozwój rynku gier na komórki jest dla mnie osobiście absolutnym fenomenem (niezrozumiałym), gdyż ja jakoś zupełnie nie czuję klimatu grania na komórce – wyjątkiem był właśnie wąż. Nigdy potem w nic już nie grałem na komórce – po prostu jakoś tego „nie czuję”. Ale dynamiczny rozwój tego rynku pokazuje, że jestem odosobniony. Ciekawe czy graczy komórkowych można zaklasyfikować do gamersów czy casuali? 🙂

  2. Ja od czasu do czasu gram. Np. kiedy na kogoś czekam siedząc w aucie, czy jak luba albo ktoś z rodziny robi zakupy. Chciałem nawet jakieś nowe pozycje kupić, ale za każdym razem po wybraniu opcji „kupuj” cofa mnie do strony głównej (na jablerze czy jak to się nazywa. . . ) a gry jak nie było tak nie ma :/

  3. Kot —> I stworzony zostałby nowy gatunek, cross survival-horroru z symulatorem lotniczym? :)Katmay —> no widzisz, mnie jakoś nie przekonuje sterowanie w tych grach – tzn. niewygodnie mi się gra na klawiaturze telefonu. Zresztą jeśli chodzi o komórki to ja jestem fatalnym klientem dla dzisiejszego sprzedawcy bo jestem zupełnie odporny na wszystkie szmery-bajery, radia, aparaty. Czekać tylko momentu kiedy za naciśnięciem klawisza komórki będzie mi się spuszczać woda w kiblu. Dla mnie telefon jest do dzwonienia i zapamiętywania rzeczy o których nie chce mi się pamiętać (czyt. organizer + kalendarz). I tyle. Dlatego zawsze jak kupuję telefon w salonie to pani która radośnie mi szczebiota czego to on nie ma rzednie mina kiedy ucinam wszystko hasłem – duży wyświetlacz, mocna bateria, opcje biznesowe (bo tak górnolotnie nazwano organizer w komórkach) – reszta mnie nie interesuje 🙂

Skomentuj Jarek Kot Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here