Czasy kiedy regularnie kupowałem prasę poświęconą grom komputerowym minęły wiele lat temu wraz z odejściem z wydawniczej sceny Secret Service. Od tamtej pory moim głównym i jedynym źródłem informacji stał się Internet. Jedynie sporadycznie kupowałem niektóre wydawnictwa kuszony płytami z pełnymi wersjami tytułów, w które miałem ochotę zagrać.

Podobnie stało się dwa dni temu, kiedy wyczytałem w którejś z dyskusji na Valhalli, że do Play’a dodają płytę z X3 – Reunion. Wyruszyłem na poszukiwania. Jako, że nie miałem za bardzo danych w jakim numerze Play’a znajduje się pożądana przeze mnie płyta jak i nie miałem pojęcia jak wygląda okładka pisma (a zapomniałem tego sprawdzić przed wyjściem do pracy w necie) byłem skazany na własny nos i wertowanie wszystkiego na co trafię w kiosku/EMPIKU/saloniku prasowym. Pełen nadziei i podkręcony na maxa tym, że już za chwilę będę miał płytkę z nową grą skierowałem me kroki do pierwszego lepszego kiosku, który trafił mi się po drodze do pracy. Jakież było moje zaskoczenie kiedy po wejściu i rozpoczęciu „skanu” stojaków z pismami zauważyłem, że pisma o grach podejrzanie blisko sąsiadują z pisemkami o treści wiadomej. Wróciły wspomnienia z dzieciństwa z comiesięcznych wypraw po Top Secret.

Sam czując się nieco nieswojo (pod czujnym okiem pani sprzedawczyni) ostatni raz rzuciłem okiem na regały stwierdzając jednoznacznie brak poszukiwanego obiektu. Choć minę zapewne miałem nietęgą (wszak napaliłem się na ten tytuł) wychodziłem z kiosku mocno rozbawiony. Czyżby nic przez te wszystkie lata się nie zmieniło? Czy pisma o grach wciąż lądują wśród „Catsów”, „Twoich weekendów” i innego badziewia tego sortu dla spragnionych wrażeń nastolatków lub śliniących się panów w wieku średnim? A może to tylko ten jeden casus? Jako, że kończył mi się czas przed rozpoczęciem pracy zdążyłem zahaczyć tylko jeszcze o jeden kiosk gdzie również nie znalazłem tego czego szukałem. Tym razem też zwróciłem uwagę na lokalizację działu prasy komputerowej. Była wydzielona, choć znów wystarczyło przenieść wzrok półkę wyżej i… spotykaliśmy „Gorące lolitki”, „Sexy dziewczynki” czy tym podobne periodyki.

Po pracy w ramach pogłębienia poszukiwań spenetrowałem wszystkie okoliczne kioski. W każdym powtarzała się sytuacja z poranka. Po pół godzinie krążenia po okolicy i zaliczeniu niemałej liczby kiosków wciąż nie miałem gazety za to miałem doskonałe rozeznanie w październikowych okładkach „świerszczyków”. I kiedy już miałem zrezygnowany wrócić do domu znalazłem upragniony numer Play’a. Ostatni jaki został pani w kiosku. Dumnie wystawiony na wystawie czekał tam na mnie, w sąsiedztwie… a jakże „Fantasy cośtam” i innych podobnych, z których wątpliwej urody panie chwaliły się wszystkim co miały do zaoferowania.

Wracając zadowolony do domu przez całą drogę zastanawiałem się dlaczego kioskarze od ponad dziesięciu lat kwalifikują pisma o grach jako pokrewne ze „świerszczykami”? Może jest to kwestia tytułu? „Play”, „Top Secret”, „Secret Service”? Nie wiem. A może kwalifikatorem takiej właśnie selekcji jest target? W obu przypadkach odbiorcą są mężczyźni. Przyznam, że nie zwróciłem uwagi na to jak zlokalizowana była prasa motoryzacyjna. Może też po sąsiedzku?

Dlaczego o tym piszę? Bo przyznam, że nie chce za każdym razem idąc do kiosku po gazetę o grach być zmuszonym do oglądania wystawki złożonej z „pań urokliwych inaczej”. A nasi drodzy kioskarze mogliby też pomyśleć o tym, że pisma o grach są głównie obiektem zainteresowania nie dorosłych, lecz dzieci, często w wieku, w którym wspomniane widoki nie są dla nich wskazane. A i nam, dorosłym byłoby przyjemniej gdyby nie skazywano nas na prasowe getto.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

13 KOMENTARZE

  1. Może ja rzucę trochę światła na tą sprawę. Trzy lata pracowałem w kiosku ruchu i mam jakie takie pojęcie na ten temat. Umieszczenie pism komputerowych w okolicy „świerszczyków” nie jest widzimisię kioskarza. Miejsca gdzie pisma o danej tematyce mają być eksponowane jest narzucone przez dostawce prasy. I tak dzienniki muszą leżeć w okienku. Zaraz obok nich pisma kobiece. Z lewej z reguły prasa dla dzieci. Z prawej właśnie pisma komputerowe. A jeszcze dalej z prawej erotyki. To oczywiście bardzo ogóle bo rodzajów tytułów i ich miejsc ekspozycji jest więcej. Do tego musimy dorzucić następny czynnik jakim jest ograniczona pojemność kiosku i nadziały prasy. Kioskarza nie wybiera ile egzemplarzy danego tytułu dostaje. On dostaje swój udział w nakładzie i tyle. Przy czym wielkość tego udziału zależy w teorii od sprzedaży danego tytułu w danym punkcie. Ale to tylko teoria, która z praktyką nie ma wiele wspólnego. Zdarza się że świetnie sprzedających się tytułów kioskarz nagle dostaje dużo mniej niż zwykle albo nie dostaje wcale. Trzeba też wziąć pod uwagę, że przeciętny kiosk nie dostaje 100 egzemplarzy jednego tytułu. 10 sztuk to już dużo. I nawet dostając tak stosunkowo mało sztuk i tak kiosk jest zawalony po brzegi bo tytułów jest mnóstwo. Erotyków przychodzi bardzo dużo. Kioskarz ma obowiązek je eksponować jak i inne tytuły. A ze względu na brak miejsca do ekspozycji i wymuszoną bliskość erotyków i pism komputerowych oba działy często lądują na jednej półce ( w moim kiosku udało się tego uniknąć bo był stosunkowo duży i miał dużą powierzchnię wystawową). Nie umiejętność znalezienia jakiegoś tytułu na półce jest winą kioskarza. Jeśli się w taki przybytku pracuje dość długo to tytuły prasy same wchodzą do głowy. I robią to razem z dokładnym miejscem ich umiejscowienia. Więc jeśli ktoś podaje dobrze tytuł gazety to dobry kioskarz nie powinien mieć problemu z jego znalezieniem o ile go w ogóle dostaje. Jeśli sami nie dokładnie znacie tytuł to się nie dziwcie, że i kioskarz ma problem by wam sprzedać to co chcecie. Tak więc uwierzcie mi nie wszystko co złe w kiosku to wina tej osoby, która siedzi w okienku. Sąsiedztwo pism o grach i świerszczyków jest jedną z takich rzeczy.

  2. abbalah – + za całokształt wypowiedzi. W felietonie zauważyłem podobny błąd – piętnuje kioskarzy, a to nie oni zazwyczaj są właściwielami sklepików w których sprzedają. Tak więc krytyka powinna być skierowana bardziej ku kierownictwu całego ruchu, kolportera, czy kto tam ma dany kiosk. Oni ustalają z wydawcami gdzie dana gazeta się znajdzie, co potem skrupulatnie musi wykonać kioskarz. I to do nich ma być skierowana jest krytyka. Nie będziemy krytykować robotników budujących most wzdłuż wisły tylko architekta i zarząd, za tak trafne decyzje. Tak samo tutaj, ktoś powinien to przemyśleć rozkład. Chyba, że właśnie jest przemyślany, ktoś zrobił badania, z których wyszło, że przeciętny zjadacz chleba jak kupuje CDAction to zawsze do tego dobiera sobie jakąś „Lolitkę”, czy „Gorące Cośtam” 🙂

  3. Grah – nie wiem czy wiesz ale CDA był ( może i jest nadal – nie mam świeżych danych ) najlepiej sprzedającym się pismem w kategorii ekskluzywnych pism dla panów. To też co nieco mówi o powodach takiego a nie innego umiejscowienia pism w kioskach.

  4. Uhh dawno już nie kupowałem jakieś gazety komputerowej/”growej”, bo np. mam od tego Valhalle, ale mi jakoś nigdy nie przeszkadzało to gdzie lezą te gazety. Gdy istniał jeszcze Secret Service (a była to jedyna gazeta jaka kupowałem no może poza Gamblerem i Top Secretem wcześniej) to pani w kiosku od razu gdy mnie zobaczyła to sama wyciągała SSa, bo wiedziała po niego przyszedłem.

    z których wątpliwej urody panie chwaliły się wszystkim co miały do zaoferowania.

    Drogi autorze, czasy gdy do tych ze periodyków angażowane były panie wątpliwej urody dawno już przeminęły. Magazynów tych ze nie kupuje, ale jako tako znam ten biznes – prawie co roku jeżdżę ze swoją kobietą na EROTICON. I niema tam pań wątpliwej urody a jeśli nawet to hmm bardzo szybko tracą zainteresowanie i są zastępowane przez panie niewątpliwej urody.

  5. A mi wydaje się, że umiejscowienie pism traktujących o grach i świerszczyków wiąże się również z zaszeregowaniem obu pod pojęciem „rozrywka”.

  6. hmmm. . . widac kioskarze z mojego osiedla byli wyjatkowo kumaci bo nigdy nie probowali mi wcisnac swierszczyka a i z tytulami byli w miare obeznani :Pco nie zmienia faktu, ze pisma o grach ZAWSZE leza kolo swierszczkow.

  7. Na rozmieszczenie pism o grach i ich polozenie wzgledem gazet wiadomej tresci jakos nigdy nie zwrocilem wiekszej uwagi. Bardziej irytujace natomiast bylo to, iz kioskarze czestokroc jesli juz mieli jakis magazyn poswiecony elektronicznej rozrywce, to niekoniecznie byli tego swiadomi ;/

  8. Jeszcze nie spotkalem sie z rozdzieleniem gazet tych dwoch tematyk :/. . . Co do obeznania sprzedawcow z gazetami elektronicznymi tez mialem przejscia. . . ;/(„Poproszcze CD-Action”, tutaj sprzedawca pokolei wyciaga Playa, PC-W i KŚ, a gdy za kazdym razem mowie, ze to nie ta odpowiada, ze w takim razie nie ma gazety na skladzie. . . – raz nawet, chociaz w to juz byl skrajny przypadek, odpowiedzial tak pomimo, ze byla na wystawie :/. . . )

  9. Moi rodzice prowadzą kiosk z gazetami, nie słyszałem żeby musieli układać czasopisma w/g jakiegoś widzimisie speca od marketingu. Pisma komputerowe są po prawej patrząc od strony klienta a erotyka po lewej na górze. Poza tym po co ten najazd na gazetki porno? Jak ktoś to lubi to niech kupuje.

    Dlaczego o tym piszę? Bo przyznam, że nie chce za każdym razem idąc do kiosku po gazetę o grach być zmuszonym do oglądania wystawki złożonej z „pań urokliwych inaczej”.

    Jak napisał kolega wcześniej skończyły się czasy kiedy sesje w tych gazetach miały jakieś bardzo przechodzone sztuki. I skąd ta świętoszkowatość? Na potrzeby artykułu? Trochę więcej luzu na codzień, to nie zlot uczestników Oazy.

  10. dominoxx—> nic to nie ma wspólnego z świętoszkowatością i najeżdżaniem na erotykę , ja po prostu piszę że niekoniecznie wszystkim musi się to podobać (to że nie przeszkadza to Tobie nie oznacza że wszystkim). A druga rzecz to główni odbiorcy tego typu gazet czyli dzieci, a te chyba nie wszyscy rodzice chcieliby żeby miały kontakt z erotyką.

  11. Dominoxx – to czy „spec od marketingu” ma wpływ na ułożenie gazet zależy także od dodatkowych czynników. Po pierwsze od tego z jakim dostawcom prasy ma się podpisaną umowę. Ja pisze o tym jakie układy panują w firmie Ruch. Nie znam szczegółów w tym zakresie jeśli się podpisze na przykład umowę z Kolporterem. Druga sprawa to czy kiosk jest wynajmowany, dzierżawiony czy własnościowy. Każdy układ powoduje inne relacje z dostawcą prasy. Z zasady masz więcej wolności jeśli punkt należy do ciebie, a jesteś związany tylko umową na dostawy prasy.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here