Jakiś czas temu narzekałem, że nasza branża to ciepłe kluchy, zero blichtru i plastikowości. Za mało pyskowania, za mało Ferrari w garażu, za mało lotów w kosmos. No i proszę – wykrakałem. Już jesienią tego roku twórca Ultimy – Lord British – zamierza wyruszyć w przestrzeń. Czyli jednak można się dorobić na grach nie tylko zamku, kolekcji prastarych win i fajowej brody, ale także prywatnego lotu w kosmos. To daje do myślenia.

Richarda Garriotta zawsze lubiłem, choć w sumie nie wiem za co. Może właśnie za to, że on jest pyskaty inaczej – za bardzo nie opowiada o sobie i nie twierdzi, że jest najlepszy. On tylko chodzi w średniowiecznych strojach, ma w domu-zamku tajemne przejścia i teoretycznie mógłby być sporym pośmiewiskiem, gdyby nie to że… że w pewien sposób sprawia wrażenie prawdziwego lorda, który posiada moc kreowania światów, takich jak Britannia.

Nawet fakt, że jest stuprocentowym Amerykaninem, a mimo to tak często odnosi się do tradycji brytyjskiej (w końcu to Lord British) wywołuje we mnie jakąś niewysłowioną sympatię do tego gościa. No i jest niewątpliwie – wśród twórców gier, którzy stają się niestety coraz bardziej anonimowi – postacią niezwykle barwną. Ktoś taki jak Richard Garriott jest naprawdę potrzebny w naszej branży.

A teraz, podobnie jak kiedyś jego ojciec – zawodowy astronauta – Richard wybiera się w kosmos. Na stronie www.richardinspace.com możemy poczytać o całym przedsięwzięciu, dowiedzieć się, co twórcę Tabula Rasy tak ciągnie w gwiazdy i dlaczego to taka niesamowita przyjemność. Całość jest oczywiście profesjonalnie oprawiona, przygotowana i przemyślana – jak to u Richarda.

A ja się cieszę z tego lotu przede wszystkim z jednego powodu. Może trochę za bardzo czasem przynudzam o tym, jak to bym chciał, żeby nasza branża była pełnoprawnym przemysłem rozrywkowym na świecie (pewnie już dawno jest, a ja cały czas ględzę o tym samym) ale to bardzo dobrze, że ktoś, kto całe życie produkował gry komputerowe może teraz lecieć w kosmos. Tak, jak Bill Gates zbudował sobie cybernetyczną rezydencję, tak jak Richard Branson latał balonem i starał się bić rekordy, tak i Richard Garriott może pokazać całemu światu, że są gro-komputerowi, ekscentryczni milionerzy, których stać na sfinansowanie czegoś tak wielkiego, jak lot w kosmos.

Leć Richardzie bezpiecznie, wracaj do nas i dawaj nam kolejne gry. Nawet jeśli kolejne części Ultimy nie zawsze spełniały nasze oczekiwania, a Tabula Rasa nie jest tak odkrywcza, jak miała być – potrzebujemy cię. Dodajesz nam kolorytu i oryginalności. A jeśli kiedyś wskrzesisz Origin i zobaczymy kontynuację Crusadera: No Remorse, Bioforge’a czy Strike Commandera – to ja nawet złożę się na Twój kolejny lot w kosmos. A co mi tam 😛

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. Fakt, ostatnie produkcje oznaczone jego nazwiskiem hitami nie są, ale i tak będzie mi go brak. . . Niech wraca szybko 😀

  2. Oby wahadłowiec niosący Richarda wystartował lepiej niż TabulaRasa, a przede wszystkim, aby był solidniej skonstruowany. . .

Skomentuj Adrian Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here