Dużo czytania…

Na szczęście śmiertelność postaci nie jest w Drakensangu wielkim problemem. Dopóty dopóki ktoś z drużyny gracza żyje, nie trzeba wczytywać ostatniego pliku zapisu. W dodatku gra zawiera błąd, dzięki któremu w większości przypadków udaje się w ogóle uniknąć takiej konieczności. Jest on związany z tym, że uśmierceni bohaterowie w dalszym ciągu przemieszczają się za pozostającą przy życiu postacią. Jeżeli więc jednemu pachołkowi (w tytule można sterować każdym członkiem drużyny, nie tylko tym, któremu ślubowało się na początku) uda się uciec na tyle daleko, że ścigający go wrogowie zaniechają pościgu, po chwili jego zmarli towarzysze znajdą się koło niego, mimo że uśmiercono ich kilkaset metrów dalej. Dziwne? Ale tak właśnie jest. Do dobrych stron takiego rozwiązania należy to, że pozwala ono na wzmocnienie drużyny i ponowny atak w pełnym składzie. Tylko, no właśnie, gdzie realizm? Gdzie elementarna przyzwoitość? Też umarły i obudzą się kilkaset metrów dalej? Błeee.

Spis treści

Tłuczemyyyyyyyy

Drużyna A…

Zahaczyłem już o walkę, no to jeszcze kilka słów na jej temat. Praktycznie rzecz biorąc w Drakensangu nie ma przypadkowych przeciwników, gdyż pojawiają się oni tylko na drodze do danego punktu jako zaplanowana część scenariusza. Niestety, rywale są bardzo homogeniczni, co momentami potrafi dość mocno znużyć. W jednej lokacji spotyka się tylko wilcze szczury, w innej gobliny, jeszcze w innej wilki albo orki. Zero zróżnicowania. Jest to tym bardziej nudne, że zazwyczaj zdobyczne przedmioty są wśród danego rodzaju przeciwników bardzo podobne i często się powtarzają. Ze sztuczną inteligencją tych złych jest dla odmiany całkiem dobrze – wydają się zawsze atakować najsłabszego i działają dość mądrze.

Jest i szkielet

A czym tłuc? Z wyposażeniem nie jest najlepiej. Przedmioty występujące w grze są sztampowe i często się powtarzają. Odnoszę wrażenie, że wszelką inwencję twórcy włożyli w wymyślanie zadań i scenariusza i nie wystarczyło im już kreatywności, żeby zadbać o zbroje i broń. Szkoda, zawsze sprawiało mi przyjemność zestawianie ze sobą przedmiotów i wyszukiwanie różnic między nimi. W ogóle z tym porównywaniem porobiły się w Drakensangu hocki-klocki. Każdorazowo w celu poznania parametrów przedmiotu trzeba wykonać sekwencję kliknięć prawym przyciskiem myszy, a przecież tak ważne informacje powinny być dostępne przez cały czas.

Aventuria krok po kroku

Świat gry, w przeciwieństwie do wielu innych cRPGów, nie jest wcale duży. W Drakensangu akcja toczy się jedynie na terenach przyległych do siedlisk ludzkich, nie ma więc szans na tak lubiane przeze mnie dreptanie pomiędzy lokacjami. W dodatku wizyta w większości miejscowości, do których zawiedzie gracza przeznaczenie (czytaj: wątek główny), jest jednorazowa i nie ma możliwości powrotu. W efekcie zawodnikowi, który postawił sobie za punkt honoru przejście całej gry, przychodzi zdrowo się namęczyć zanim będzie mógł zmienić środowisko. Ja tak miałem na wrzosowiskach Moorbridge – chociaż wymiotowałem tą krainą, nie mogłem jej opuścić, bo przyjęte zadania zostałyby automatycznie potraktowane jako nieudane. Irytujące to… bardzo. W dodatku w grze szwankuje wskaźnik na minimapie i czasem trzeba iść do celu na ślepo albo na pamięć.

Do boju…

Trzeba to jednak przyznać, Aventuria jest bardzo urokliwa. Co godne odnotowania, polskie wydanie zostało wzbogacone o dodatkowe tekstury wysokiej jakości, dzięki którym kraina wygląda absolutnie rewelacyjnie. Co prawda nie pokochały się one zbytnio z moim nie pierwszej już młodości sprzętem, chwilę jednak oko nimi nacieszyłem i bardzo polecam poświęcić tych kilka zbędnych gigabajtów na ich doinstalowanie do programu.

Dźwiękowo Drakensang też wypada nieźle. W tle przygrywa bardzo przyjemna muzyczka, którą nawet nuciłem sobie po zakończeniu zabawy. To dobrze świadczy o ścieżce dźwiękowej, bo nie zdarza mi się to często, a w przypadku cRPGów nie wystąpiło chyba aż od Fable: Zapomniane opowieści. Polska wersja językowa jest bardzo przyzwoita, do przetłumaczenia było mnóstwo tekstu, a mimo tego literówki zdarzają się sporadycznie.

Na tym kończę recenzję gry Drakensang. Całkowite przejście tytułu to według twórców około 100 godzin i coś jest na rzeczy, bo testowałem produkt prawie trzy miesiące w zdrowym rytmie (nie więcej niż 2-3 godziny dziennie) i zbliżam się powoli do końca. Taka czasochłonność z całą pewnością zostanie doceniona przez graczy, zwłaszcza, że żyjemy w dobie skracania, co popadnie, nawet cRPGów. Wysokiej jakości fabuła, dobrze uzasadnione misje, ładna grafika i muzyka – te zalety tytułu z pewnością spodobają się nierozpieszczanym ostatnimi czasy sympatykom gatunku.

Oczywiście tytuł ten nie jest pozbawiony wad i stawianie go na równi z legendami pokroju Wrót Baldura to nieporozumienie, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano – być może kontynuacja, która została zapowiedziana całkiem niedawno jeszcze bardziej przybliży tę grę do ideału. Zresztą legendy też miały swoje wady, tylko dziś o nich nikt nie pamięta, bo są one… no… legendarne. Kończę optymistycznie. Warto zagrać w ten przyjemny tytuł, choćby po to, żeby móc ubiegać się o patent licencjonowanego deratyzatora.

Drakensang przyszedł znikąd, zabawił krótko i powoli odchodzi w zapomnienie. Ale… hola, hola… my w Valhalli nie pozwalamy dobrym grom przejść bez echa. Oto tekst pisany w przerwach pomiędzy wybijaniem setek wilczych szczurów. Deratyzacja, tanio!

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. taka troche po lebkach ta recka, no ale w zasadzie wszystko, lub prawie wszystko sie zgadza – bo nawiazujac do walk – przemieszczanie sie grobow jako dodatek do ucieczki w celu naprawienia zdrowia rzeczywiscie trzeba traktowac dosc umownie, imho gorsza (tj lepsza. . . do kajuty jak wchodze to po lewej rece, znaczy prawej – a tak powaznie pozwala nieraz ten ficzer wygrac bitwe) jest mozliwosc rozdzielenia wrogow, a raczej bossow od obstawy – stoi taki jegomosc potem na podescie i przyglada sie jak ekipa bohatyrowiczow radosnie wykancza mu cala swite 😉 w czasie walki jak piszesz lubi sie wszystko przyciac, odwrocic etc ale o tym juz pisalem – cala gra wydaje sie byc momentami taka jakby zalana kisielem – reaguje na polecenia jakby chciala ale nie bardzo mogla, czuc jakas taka ociezalosc (najlepszym przykladem jest okno mapy – zamykanie go NIGDY nie dziala mi za pierwszym razem, zawsze dopiero za drugim). walki w grze sa ciezkie – albo jak pisalismy z d_c – latwa latwa latwa, o zesz kurna w morde strzelil kosmicznie trudna – then goto line 1 and repeat process 😉 itemizacja jest cieniutka, ale na to cierpi chronicznie wiekszosc nowych produkcji – z drugiej strony czlowiek sie cieszy kied znajdzie byle spodnie kolcze czy inny badziew (oj jak sie wczoraj ucieszylem jak znalazlem tajna zbrojownie w zamku kla czy jak to sie tam zwalo – chlopy (i dziewczeta) wyszli tak napakowani towarem z tamtad iz ledwo nogami powloczyli ;)no i ostatni zarzut – piszesze ze czasem jakos sie nie chce dalej grac – ja juz zrobilem w grze 2 dluzsze przerwy przy 30 gdzin grania wiec cos w tym musi byc (jak mawial baca grzebiac reka. . . a moze bez takich swinstw ;p) – ale z drugiej strony jak juz sie siadzie, a radosci grania nie zaburzy zadna ‚fight impossible’ to mozna zarwac nocke 🙂

    • taka troche po lebkach ta recka

      To prawda, że zdarza mi się odfrunąć w stronę formy, ale staram się zachowywać równowagę między formą a treścią – akurat w tym przypadku chyba nie jest najgorzej 😉

      cala gra wydaje sie byc momentami taka jakby zalana kisielem – reaguje na polecenia jakby chciala ale nie bardzo mogla, czuc jakas taka ociezalosc (najlepszym przykladem jest okno mapy – zamykanie go NIGDY nie dziala mi za pierwszym razem, zawsze dopiero za drugim).

      A to dziwne, bo tego typu problemów nie miałem. Grasz na normalnych ustawieniach graficznych czy na super hiper ekstra? Może to jest przyczyną.

      Mam w kle inny problem – jestem wewnątrz, na poziomie z celami i kompletnie nie mam pojęcia co tam trzeba uczynić – wrogów już wybiłem. Wie ktoś o co chodzi?

      Jeśli myslimy o tym samym momencie, to wystarczy pomanewrować dźwigniami w salce na końcu lewego korytarza i powinna Ci się otworzyć krata do dalszej zabawy po prawej stronie 😉

      • Jeśli myslimy o tym samym momencie, to wystarczy pomanewrować dźwigniami w salce na końcu lewego korytarza i powinna Ci się otworzyć krata do dalszej zabawy po prawej stronie 😉

        Aaa, to one się przesuwają. . . Wielkie dzięki, Oko jest moje!Takie pytanie z innej beczki: jak to jest z tym zestawem przedmiotów, który zbieram wykonując główne questy? Jest ot jakoś dostosowane do klasy postaci, czy każdy dostaje to samo?

        • Takie pytanie z innej beczki: jak to jest z tym zestawem przedmiotów, który zbieram wykonując główne questy? Jest ot jakoś dostosowane do klasy postaci, czy każdy dostaje to samo?

          Szczerze mówiąc nie wiem, choć wszystko tak idealnie na mojego Ingalfa z Ackbar pasuje, że przypuszczam spisek i dopasowanie wyposażenia do ogrywanej przez użytkownika postaci.

          sammy – gram na ustawienach uber na dodatek w 1920 z aa. ale generalnie to nie w tym rzecz, bo framerate jest wysoki (moze za wyjatkiem krwawych gor, bo tam spadalo napewno w okolice 20 a moze mniej klatek) – chodzi o to ze bardzo czesto gra nie reaguje na kilka – jakby myszke szlag trafial – a nie trafia, bo dzieje sie tak tylko w tej grze. . .

          No to rzeczywiście dziwne – z ciekawości, jak Ci się chce, daj ustawienia standardowe i sprawdź czy coś się zmieni – może interfejs nie jest do końca zoptymalizowany.

  2. Jakoś na razie jestem wciągnięty na maksa i nie mogę się od Drakensanga oderwać. Brakuje itemów i, tak jak pisali poprzednicy, gra lubi przyciąć, ale ogólnie jest pozytywnie. Nie miałem jak na razie żadnych problemów z bossami (co prawda dopiero kończę Krwawe Góry), oczywiście poza Szczurzycą, której chyba nie da się zabić :P.

  3. Ja powoli dochodzę do wniosku, że szczurzyce faktycznie można będzie kilnąć pod sam koniec gry, albo nieco po jej skończeniu ;)Co do braku itemków to w/g mnie jest to właśnie zaletą w Darkensangu. Mam lekko dość cRPG, gdzie rozmaite elementy ekwipunku dosłownie walały się po traktach i trzeba było je rozgarniać nogą aby przejść. Tu za to, trzeba się zdrowo napracować starym orężem, albo wykuć sobie lepszy samemu. Cóż, nie jest pod tym względem kolorowo, ale za to jaka radocha, gdy dopadniesz w końcu nowy, piękny aż strach majcher. ;)Co do braku stabilnośći czy jakichkolwiek innych dziwnych zachowań gry, to takowych nie zauważyłem. Wszystko śmiga aż miło. ps. loffbirr, mówiąc kiedyś o „tym zielonym czymś na bagnach”, które to miałeś problem pokonać, czy chodziło ci hmmmm. . . . o to coś zielonego co zrobiło kuku naszej miłośniczce przyrody, czy to coś zielonego któremu nie spodobał się brak błyskotki? W sumie to oba przeszedłem jak burza, tylko z tym pierwszym miałem nieco problemu. 😉

  4. raczej o to pierwsze jesli mowimy o tym samym – drugiej walki dalo sie uniknac (o ile mowimy o tym samym ;p). btw jestes juz moze w posepnym kle ? jak ci idzie eliminacja band kapitan+ogr + n orkowych pomocnikow ? 🙂

  5. Orki padają na razie jak trzeba – problem miałem jedynie z tą bandą, która trzyma więźnia. Mam w kle inny problem – jestem wewnątrz, na poziomie z celami i kompletnie nie mam pojęcia co tam trzeba uczynić – wrogów już wybiłem. Wie ktoś o co chodzi?

  6. szczurzyce bije sie na 15 – 17 levelach :D. . Co do samej gry. . hmm mieszane uczucia. . ladna graficzka. . sensowna fabula. . itemy lipne. . . nie utozsamiam ani nie przywiazuje sie do losow czlonkow mojej druzyny ( tak jak to bylo w NWN czy BG ) – jacys tacy bezplciowi sa. . Gre zakonczylem na krasnoludach po pokonaniu smoka i. . . . dalej odechcialo mi sie. . nie wiem. . dla mnie jesli gry nie koncze znaczy ze dla mnie cos jest z nia nie tak. . nie potrafie tylko w przypadku drakesanga wskazac dokladnie przyczyny tego stanu rzeczy :D. Ogolnie gre polecam tym ktorzy spragnieni czekaja tak jak ja na upragniona nadzieje „duchowego nastepcy BG” ktorym bedzie Dragon Age :d.

  7. sammy – gram na ustawienach uber na dodatek w 1920 z aa. ale generalnie to nie w tym rzecz, bo framerate jest wysoki (moze za wyjatkiem krwawych gor, bo tam spadalo napewno w okolice 20 a moze mniej klatek) – chodzi o to ze bardzo czesto gra nie reaguje na kilka – jakby myszke szlag trafial – a nie trafia, bo dzieje sie tak tylko w tej grze. . .

  8. Z recki widać że gra niezła. Najbardziej rozbawił mnie ten błąd że martwi bohaterowie mogą się ożywić kiedy uciekniemy z pola bitwy. Takie błędy nie powinny się w ogóle pojawiać (co robili beta testerzy). Jest to tak jakby przejść grę na czicie:P Ale ogólnie myślę, że ta gra może odnieść jakiś tam sukces tym bardziej że przynajmniej misje są dość dobrze pomyślane i wykonane jak pisano wyżej.

  9. Drakensanga ukończyłem już dość dawno i muszę przyznać że podobał mi się bardzo!Szczurzyca rzeczywiście twarda jak skała była i trzeba się za nią brać dopiero pod koniec gry bo inaczej można dostać nerwicy żołądka :-)Co do technicznej strony to u mnie żadnych problemów gra nie sprawiała hulała aż miło bez zastrzeżeń (core2duo 1,8GH, 2,5GB RAM, 9600GT)Pozdrawiam i polecam grę 🙂

  10. Właśnie chcę ją zakupić. Naczytałem się o niej wiele dobrych rzeczy. Komentarz powyżej ^^ też się mi przyda. Myślę że na moim Athlonie 3200+ i GF 9500GT jakoś pujdzie. A recenzja fajnie napisana. Ten błąd z powstającymi bohaterami po boju też jest niezły:D. Twórcy gry powinni go naprawić jakąś łatką albo patchem.

  11. Gra mi trochę przypomina Neverwinter Nights. Bardzo fajnie zrobiona. Jest kilka błędów ale poza nimi całkiem fajnie się gra. Recenzja napisana bardzo dobrze i z humorem:)Myślę że każdemu fanowi crpg poleciłbym tę grę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here