Jakby tego było mało, gra nie stawia przed nami żadnych większych wyzwań. Na wykonanie pojedynczego zadania rzadko kiedy potrzeba więcej niż dwóch minut, więc nawet gdyby koniecznością było powtarzanie ich po kilka razy, nikt szczególnie by na tym nie ucierpiał. Tymczasem zdecydowaną większość misji wykonamy za pierwszym podejściem, osiągając przy tym znakomite rezultaty. W zasadzie jedyny wymagające zadania to te, w których musimy uciekać przed policją lub w ogóle jej unikać. Okazuje się bowiem, iż „Niebiescy” w Tri-City jeżdżą znacznie lepiej, szybciej i bardziej agresywnie od tej bandy wymoczków, dumnie nazywanej gangsterami. I jakkolwiek brzmi to niedorzecznie, to jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że aby przegrać wyścig W Need for Speed: Undercover trzeba się wybitnie postarać

Garaż…

Jest i Audi…

Oczywiście, jak zresztą przystało na produkt sygnowany logiem jednej z największych firm na rynku, samochody, za których kierownicami możemy zasiąść to cyfrowe odpowiedniki faktycznie istniejących bryk. Podzielone zostały one w dwóch kategoriach – regionu, z którego pochodzą i klasy (im niższa, tym lepiej). Aut jest w sumie prawie sześćdziesiąt, ale i tak wszystkie wyścigi można wygrać już, ja wiem… trzecim? Od biedy czwartym. Z resztą, na ogół nawet jeśli chcemy nabyć nową furę, to i tak okazuje się, iż jeszcze jej nie odblokowaliśmy, więc musimy poczekać i żmudnie ciułać punkty reputacji, zdobywając kolejne poziomy. Nie inaczej jest również, o zgrozo, z kupowaniem ulepszeń do posiadanych aut – nawet jeśli mamy całe mnóstwo kasy, wygranej w wyścigach, to i tak nie kupimy sprzętu, na który zdaniem gry jeszcze sobie nie zasłużyliśmy.

Swoją drogą, że z tymi poziomami sprawa również ma się dosyć śmiesznie. Zdobywamy je oczywiście przez jak najlepsze wykonywanie kolejnych zadań, zlecanych nam przez gangi Tri-City i uroczą Maggie Q. Z każdym kolejnym rośnie nie tylko nasza renoma w „trójmiejskim” półświatku, ale również atrybuty, opisujące naszego dzielnego tajniaka. I nie byłoby w tym może nic złego, gdyby pośród tych statystyk nie znajdowały się cechy jak turbosprężarka, czy skrzynia biegów chyba bardziej nadające się do scharakteryzowania pojazdu, niż człowieka. Inna sprawa, że i tak nie zauważyłem, by wzrost poziomu miał jakikolwiek wpływ na przebieg gry, ale może być to spowodowane tym, iż jest ona po prostu zbyt łatwa, by takie niuanse mogły mieć faktyczne odbicie w rozgrywce.

Uroki Trójmiasta

Według części recenzji znajdującej się powyżej, można całkiem słusznie wnioskować, iż Undercover to produkcja najzwyczajniej w świecie słaba. Sytuacja nie byłaby jednak aż tak dramatyczna, gdyby chociaż oprawa wizualna pozwalała na chwilę zapomnieć o niedoskonałościach gameplay’u. Niestety – nic z tego. Przy śmigającym w sześćdziesięciu klatkach na sekundę Burnout: Paradise, najnowszy Need for Speed nie powinien się nawet pokazywać. A przypomnę tylko, iż produkcja Criterion ujrzała światło dzienne prawie rok wcześniej. Ale zniósłbym nawet dziwaczne cieniowanie, fizykę zapożyczoną z jakiejś bardzo odległej planety, nieszczególnie dopracowane samochody, oświetlenie z poprzedniej generacji i wszystkie inne potknięcia Black Box, gdyby nie to, że NFSUC momentami przypomina pokaz slajdów. To jest przecież jawna kpina, żeby gra, w której ruch uliczny prawie nie istnieje, potrafiła straszyć skaczącą animacją i dłużącymi się loadingami.

Dla melomanów

Na szczęście pod względem udźwiękowienia jest znacznie lepiej. Oprawa audio to bez wątpienia najmocniejsza strona tej gry. Widać, że duży nacisk położono na odwzorowanie dźwięków, które powinny towarzyszyć osobie ścigającej się w samym środku miasta. Black Box wykrzesało chyba wszystko co mogło z tego cmentarza, którym jest Tri-City.

Lexus czyli… Toyota

Również muzyka, jak to zwykle w grach Electronic Arts bywa, stoi na najwyższym poziomie. Co prawda liczba kawałków, jakie przesłuchamy podczas zabawy z Undercover nie poraża, ale jeździ się przy nich całkiem przyjemnie i co poniektóre potrafią nadać sporo animuszu tym bezbarwnym, mało ciekawym zadaniom.

Na złom!

Przykro mi to mówić, ale nie dziwię się temu, że w siedzibie EA ponoć poważnie rozważa się sens dalszego ciągnięcia serii NFS. Im dalej firma w to brnie, tym gorsze są efekty. Gra jest nie tyle prosta, co wręcz prostacka, nudna i brzydka. Chociaż racerów nastawionych na free roaming wciąż nie ma na rynku zbyt wiele, to i tak Burnout Paradise oraz najnowszy Midnight Club zostawiają dwunastego NFS-a daleko w tyle. Być może ktoś jeszcze jest w stanie tę serię uleczyć, ale tym kimś na pewno nie jest ekipa Black Box. Wyprodukowali oni niedopracowany, bardzo słaby na tle konkurencji tytuł. Może więc czas spróbować sił w innym gatunku?

Być może to dość radykalny pogląd, ale i tak nie potrafię oprzeć się wrażeniu, iż kultowa seria, jaką jest Need for Speed, stacza się na dno i jest niebezpiecznie blisko przebicia się przez nie z hukiem. Bardzo liczyłem więc na to, iż ową negatywną tendencję studio Black Box odwróci ze swoim Undercover. Jeśli chcecie się przekonać, czy najbardziej znane wyścigi na rynku wyjechały na prostą, to zapraszam do dalszej części recenzji nowego NFS-a.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. wlasnie skonczylem. i coz – zdaje sie ze wszystko co wyzej to prawda 😉 no moze poza tym ze mi akurat grafika nie przeszkadzala ani nie szarpala. ps: po kupnie veyrona gra staje sie jeszcze bardziej prosta(cka ;)) – inna kwestia ze poziom poszczegolnych zawodow (tj level wyscigu) jest takze sfaczony – im wyzszy nasz level tym lepsze bryki maja konkurenci – tyle ze dotyczy to wszystkich zawodow, nawet tych ktorych nie zaliczylismy powiedzmy 10 leveli wczesniej – co prowadzi do paranoi np takich ze wyscig np 10 lvl jest czesto ciezej (nieco ;)) wygrac niz np 15. . . ale jak mowie po kupnie veyrona gra traci sens i gra sie tylko tyle zeby popchnac cieniutka niby fabule do przodu. zdaje sie ze to najgorszy nfs (no dla mnie moze oprocz 2 bo ta wybitnie mi nie lezala)

  2. Pawel, znow rozpoczynasz burze? Ta gra jest gniotem, nie patrzac na to, czy jest to x360, ps3 czy PC. Mialem nieprzyjemnosc zagrania w Undercovera, i moje przypuszczenia o ktorych mowilem zanim jeszcze gra pojawila sie w pudelku. Zostaly potwierdzone. Lepiej omijac szerokim lukiem,albo zagrac w lego racing? Wieksza chyba frajda, niz z kolejnej czesci, juz dawno wypalonej serii. A dla Panow z Black Box, ktorzy tak hucznie zapowiadali gre, i podneicali sie dymem spod kol.

    Operacja sie udala, ale pacjent zmarl.

  3. . . ale w recenzji to dalibyście prawdziwe screeny z gry a nie te pre renderowane kłamstwa. . . . Bo nie czarujmy się. . ta gra nie wygląda nawet w połowie tak dobrze.

  4. A ty opalen widziałeś np. foty z Gears of War 2 albo Killzone? No to teraz spójrz na te pre renderowane kłamstwa i pomyśl czy jest żeby je renderować 😉 Tym nfs szczerze mówiąc się nie przejmuję, bo seria od dawna chyli się ku spadkowi. Na szczęście mamy takich geniuszy jak panowie z criterion i ich fenomenalny moim zdaniem burnout paradice city. Ta gra wszystko zmiata w swoim gatunku i na (już nie długo) wszystkich platformach, N. F. S- R. I. P.

    • A ty opalen widziałeś np. foty z Gears of War 2 albo Killzone? No to teraz spójrz na te pre renderowane kłamstwa i pomyśl czy jest żeby je renderować 😉 Tym nfs szczerze mówiąc się nie przejmuję, bo seria od dawna chyli się ku spadkowi. Na szczęście mamy takich geniuszy jak panowie z criterion i ich fenomenalny moim zdaniem burnout paradice city. Ta gra wszystko zmiata w swoim gatunku i na (już nie długo) wszystkich platformach, N. F. S- R. I. P.

      Ja o tym doskonale wiem tylko ze w recenzji jest mowa o słabej grafice a tu screeny wypieszczone do granic mozliwosci. . . .

    • Nie wiem czym kierowało się Sony. Wybierając tak słaby tytuł. Do promocji swojej konsoli w TV.

      Jak to czym tytułem. Kto nie zna Nfs? A jak ktoś nie zna to z telewizora sobie skojarzy samochody, film Fast%Furious itp i to w zupełności wystarczy. Myślisz, że dla telewidza byłoby lepsze jakby do promocji wybrali MGS4? Nawet tytułu by nie zapamiętali. Przy reklamach Xbox 360 co ot lecą non stop tata mnie zapytał co to są te locusty. To wielki błąd jeśli ktoś 10 sekund po reklamie pyta o cokolwiek. Reklama jest po to żebyś nie pytał tylko leciał do sklepu w pędzie zakładając majcioszki przez głowę.

  5. bez wątpienia megacrap roku 2008. współczucia dla tych którzy ponownie dali się zwieśc. smutne i zadziwiające zarazem jest to, jak świat NFS zszedł na psy od czasów Porsche U. Zadziwiające tym bardziej że dostępne dziś narzędzia mogłyby pociągnąc tę serię w zupełnie przeciwnym kierunku. Jeżeli jest ktoś, kto nie rozumie magii gier sprzed lat, Undercover jest idealnym przykładem na to że sentymentalizm w grach jednak istnieje i ma solidne podstawy.

  6. Ja o tym doskonale wiem tylko ze w recenzji jest mowa o słabej grafice a tu screeny wypieszczone do granic mozliwosci. . . .

    No właśnie o tym pisałem. Te screenshoty nawet nie są przeciętne.

  7. Tak, ten NFS jest kierowany tylko dla tych graczy, którzy nie grali w 4 poprzednie części :}Pożyczyłem tą grę od kumpla i spodobały mi się tylko dwie rzeczy: piękne, soczyste barwy gry (wiąże się to z grafiką, jednak ona sama wypada słabo) oraz stary, dobry Dodge Charger :}

  8. Dla mnie EA powinna wrócić albo do NFS Porsche Challenge(bardziej sim) albo przynajmniej do otwartych tras(zostawić arcade). Wyciąć fabułę, zostawić policyjne pościgi i stanowczo wprowadzić nowy engine. Nawet codies udało się całkiem miły engine wprowadzić do Grida i Dirta.

  9. Panowie z Black Box chcą na siłę ratować tytuł co im niestety nie wychodzi. Ile można ciągnąć NFS? Pierwsze gry z tej serii były bardzo dobre – wtedy to że samochody się nie rozbijały i jeździły prawie bez żadnej fizyki nie denerwowało. Teraz to wręcz nie pasuje – wygląda to jak pierwsze NFS z lepszą grafiką a fizyką taką samą (albo i gorszą).

  10. Black Box powinno zrobić coś takiego jak underground 2. Undercover jest chyba najgorszy. No i jeszcze to że tak klatkuje. . . masakra niestety. A miało być tak pięknie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here