Zeszłoroczne wydanie Football Managera było zdecydowanie najlepszą grą tego gatunku na rynku, ale nie wniosło wiele do serii. Zmiany względem poprzedniej części były raczej kosmetyczne. Tegoroczna edycja to już zupełnie inna bajka.

Celowo zwlekałem z recenzją SiN Episodes: Emergence. Gra ukazała się za pośrednictwem systemu Steam pod koniec maja tego roku i wywołała spore kontrowersje. Z jednej strony fani z napięciem oczekiwali na powrót Johna Blade’a, z drugiej jednak obawiano się, czy producent gry, firma Ritual sprosta oczekiwaniom graczy? Zadanie nie było łatwe, tym bardziej, że główna postać reprezentuje umierający już typ głównego bohatera gry – pewnego siebie herosa, macho, który niczym Duke Nukem za pomocą spluwy i kąśliwych komentarzy przemierza kolejne poziomy posyłając napotkanych przeciwników we wszystkie diabły.

Postać mocno przypomina bohaterkę Perfect Dark Zero

Ten model bohatera podtrzymywał swoją egzystencję jeszcze za czasów pierwszych części Serious Sama, później niestety spotkał się z brakiem życzliwości ze strony graczy. Idealnym przykładem jest nasz rodzimy Bolt Logan, bohater pierwszego Chrome. Stworzony z myślą zapadnięcia graczom w pamięci tak naprawdę stał się pozbawionym kręgosłupa moralno-ideologicznego osiłkiem, którego losem nikt specjalnie się nie przejął. Być może dlatego właśnie Techland podjął decyzję, że w Chrome 2 główne skrzypce grać będzie już inna, specjalnie wymyślona dla potrzeb gry postać. Ritual w każdym razie nie zamierzał odbiegać od swojego Johna Blade’a.

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Gdybym miał ocenić skuteczność tej postaci to nie byłaby ona zbyt efektowna. Pierwszego SiNa wydała korporacja Activision, podobnież jak pakiet dodatkowych misji Wages of Sin. Pomimo, że Blade stał się w 1998 roku marką przewodnią tej firmy (do czasu publicznego dema Quake III: Arena), a także pomimo akceptacji ze strony graczy dla tej postaci… firma podjęła decyzję o zerwaniu współpracy i nie wyłożyła funduszy na produkcję kontynuacji. Nie powstrzymało to jednak firmy przed próbami! SiN był flagowym tytułem Rituala i przez lata walczyli o jego kontynuację – być może nawet bardziej walecznie niż ostatni samurajowie. Activision nie była zadowolona z prezentowanych dem i scenariuszy kontynuacji.

Nie można narzekać na ilość mięsa armatniego.

Temat był spalony. Ritual próbował dalej – dla Take 2 zajęli się produkcją Heavy Metala, który miał otworzyć furtkę do budżetu dla SiN 2. Nie udało się. I wtedy, kiedy wszystko wskazywało na to, że temat jest przekreślony definitywnie…

(…) pierwszy epizod stanowi prolog do całej opowieści i dostarczy graczom maksymalnie kilka godzin rozgrywki

Valve wyskoczyła ze swoim Half-Life 2, silnikiem Source i systemem dystrybucji Steam. To było zbawienie dla SiN 2. Paradoksalnie, gdyż na przełomie 1998 i 1999 roku to właśnie Valve i Half-Life byli pierwszymi gwoździami do trumny SiNa. Teraz, po 8 latach ten sam duet stał się jedyną nadzieją na zaistnienie kontynuacji. Szansę wykorzystano!

Jak nie wiadomo o co chodzi…

Wspomniałem o kontrowersjach. Dotyczą one głównie ceny i zawartości pierwszego epizodu SiNa. Malkontenci twierdzą, że 20 dolarów amerykańskich, czyli ca. 60zł za epizod to zdecydowanie za dużo. Tym bardziej, że gra ma finalnie składać się z 9 takich części. Rzekomo też ilość poziomów i czas trwania rozgrywki Emergence jest zbyt krótki, aby móc z czystym sumieniem wydać pieniądze na taki tytuł.

Całkiem ostra jatka.

Argumenty można odbić z łatwością. Pierwsza część gry zawiera tylko 6 etapów, a każdy z nich składa się z kilku poziomów o zróżnicowanej wielkości. Fakt, niektóre kończy się w kwadrans, inne będziemy przechodzić znacznie dłużej. Problem dotyczy bardziej scenariusza niż samej długości Emergence. Twórcy od samego początku podkreślali, że pierwszy epizod stanowi prolog do całej opowieści i dostarczy graczom maksymalnie kilka godzin rozgrywki.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. Koszmarnie drogie, chybiony pomysł z epizodami, a grafika na screenach wygląda jak Max Payne, część pierwsza. Strata czasu.

  2. No niestety, to jest ten sam problem co HL2: Ep1. Dla mnie to jest mastepiece, ale mozliwosc ukonczenia gry w jedna noc zostawia jakis niesmak. . .

  3. SIN1 był delikatnie mówiąc denny. Mam dziwne wrażenie, iż jego kontynuacja będzie jak odgrzewany kotlet. . . i to zjadany na raty.

  4. Kokosz, miałem się poznęcać nad tą recenzją, ale niespecjalnie jest się do czego przyczepić 🙂 Ocena trochę zawyżona, ale to przez to, że błędnie przyjąłeś, że te 4 godziny zabawy jest warte 60 złotych. No i z ta ultra-realistyczną fizyką trochę przesadziłeś. . . Prawda natomiast jest taka, że epizodyczny, serialowy format (na który osobiście liczyłem, że wniesie coś nowego) absolutnie się na razie nie sprawdza, ani w przypadku SiN Ep ani HL2.

  5. hehe ktoś grał na piracie czy cos. Przecież gra sama się upgrade’uje, a przecież jak napisałeś, piszesz recenzje 5 miesięcy po publikacji LOL

  6. Recenzje pisałem po 5 miesiącach. Nigdzie nie twierdziłem, że odmawiałem sobie przyjemności z grania przez te tygodnie. Grę ukończyłem bardzo, bardzo dawno temu.

  7. No nareszcie takich gier właśnie brakuje na PSP, tylko nie wiem czy przenośna konsolka da rade unieść tą roździelczość. . . [ironia]

  8. Recka dobra i ciekawa a odnosnie gry to zawsze lubilem i mialem pewnego rodzaju sentyment do pierwszego SiN tak samo polubilem i to nawet bardziej dzieki mozliwosciom Havoka i Source druga czesc SiNa i czekam na kolejny episod a co podzialu gry na episody to mi on nie przeszkadza tylko episody moglyby wychodzic czesciej niz teraz :)przynajmniej tak co 4-6 miesiecy

  9. Żałosny jest ten nowy SIN. Byłem bardzo napalony, pamiętając pierwszą część. Okazało się, że gram w HL2 z inną bronią w rękach. Krótka i mało wciągająca, naprawdę szkoda, że nie robi się już takich gier jak kiedyś.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here