Multum zdjęć z nowej rzeźni od Capcomu. Ty i 50.000 zombiaków, zamknięci razem w jednym centrum handlowym. Brzmi dobrze?

Dlaczego Top 10? To trochę niesprawiedliwe, ale ludzie lubią klasyfikować różne rzeczy, a koniec roku sprzyja przeróżnym podsumowaniom i rankingom. Niech i tak będzie. Oto moje subiektywne „naj” roku 2008.

Rok 2008 – czy się to komuś podoba, czy nie – dzielił się na dwa okresy przed i po GTA IV. Pierwsze półrocze 2008 w ogóle było jakieś senne i można zauważyć, że wydawcy zaczynają traktować wydawanie gier wideo… sezonowo. To zresztą nie moje oryginalne odkrycie. Ten prosty fakt wykluwał się w głowach wielu, ale patrząc na zalew gier w okresie przedświątecznym trudno zaprzeczać, że jest inaczej. Nawet moja lista TOP 10 nie oparła się temu wpływowi. Sprawdźcie sami jak wiele z wymienionych poniżej tytułów zostało wydanych w ostatnich 8 tygodniach.

Subiektywnie kot wygrał…

Moja lista to po prostu gry, które były dla mnie istotne w całym mijającym roku i sprawiły mi najwięcej przyjemności. Nie można też zignorować potęgi marketingu. Część gier z listy znalazła się na niej po części dlatego, że wywołała spory medialny szum. Dlaczego tak, a nie inaczej? Cóż. Każda taka lista jest ułomna. Dlatego nie zdziwcie się jeżeli akurat nie znajdziecie u mnie „swoich” ulubionych gier.

Marcus strzela…

10 – Gears of War 2. Nigdy nie byłem wielkim fanem Gears of War. To chyba nie najlepszy początek do wynurzeń na temat dlaczego Marcus Fenix i jego kompani trafili na moją listę „naj”. GoW 2 to największy tytuł tego roku na Xbox 360. Pozwolił konsoli Microsoftu pokonać w rankingach sprzedaży rywala, czyli Playstation 3 i to wystarczy aby znaleźć się w tym zestawieniu. A dla mnie?

Dla mnie osobiście GoW 2 to gra dobra, ale nie bardzo dobra, ale ze względu jak wielką marką się stała nie może na tej liście zabraknąć Marcusa F.

To nie Brumak…

9 – Resistance 2. Zaskoczeni? Ja również. Pierwsza odsłona tej strzelanki stała się ofiarą nadętego marketingu Playstation 3. Gra pojawiła się wraz z premierą „superkomputera” Sony i nie ukrywajmy – jedyne co było godne zapamiętania z tej dobrej, ale nie wybitnej gry FPS był fakt, że kościół Anglikański miał obiekcje co do pewnego poziomu. A dwójka? Powiem szczerze, że moja opinia o drugiej odsłonie były negatywne aż do… pierwszego uruchomienia. Przede wszystkim oprawa wizualna.

Powinienem być w świątecznym nastroju i niczym rozjemca walczących stron napisać coś w stylu: R2 jest pod względem wizualnym tak samo dobry jak GoW2. To byłoby kłamstwo – Resistance 2 niemal pod każdym względem wygląda lepiej niż Gears of War 2 i teraz niech ktoś połknie tę żabę. Tylko co z tego skoro Sony kolejny raz powinno dostać pałę z marketingu. Mówiąc krótki ta gra zasługuje na Waszą uwagę.

Isaac C. w akcji

8 – Dead Space. Nie wierzyłem w sukces tej produkcji. Nawet nie interesowałem się DS’em za bardzo. Pewnie dlatego byłem tak bardzo pozytywnie zaskoczony kiedy pierwszy raz mogłem (ledwo kwadrans wersja beta) przemierzyć mroczne korytarze ogromnego statku USG Ishimura.

Electronic Arts bardzo się postarał i nawet pod względem marketingowym (komiks!) nie można Dead Space’owi nic zarzucić. Mimo nieco oklepanych schematów w tę grę powinien zagrać każdy fan horrorów.

Heros?

7 – No More Heroes. Ta gra to prawdziwa tragedia. Osobiście bardzo boleję nad jej losem, choć wiem, że resztę ludzkości zupełnie to nie obchodzi. NMH została kompletnie zignorowana przez graczy, sprzedawała się bardzo słabo. Najwidoczniej przygody Travisa Touchdowna były zbyt wielkim „eksperymentem” pana Goichi Sudy. No More Heroes sprawił, że moja Wii nie kurzyła się w przerwach między okazjonalnymi zabawami z Wii Play.

Gdzie nasz Opel?

6 – LittleBigPlanet. Cokolwiek teraz nie napiszę to rozwścieczę „fanów” PS3 (w ogóle bycie fanem sprzętu elektronicznego klasyfikuje się dla mnie do leczenia w psychiatryku), ale nie ma co ukrywać – z LBP Sony wiązało ogromne nadzieje. Urokliwe szmaciaki pojawiły się w sklepach i… no i nic. Gra sprzedaje się dość średnio. Owszem jest fajna, miła, świetnie się w nią gra, ale to wszystko. Nawet kolejne próby uporczywego marketingu zaczynają przypominać jakiś żart. W kogo jeszcze wcieli się Sackboy? Był już Solid Snake, był Ryu ze Street Fightera i tak dalej. Co jeszcze? Ja sugeruję nagrać Sackboyowy przebój YMCA. Wiecie ten z Indianinem, frywolnym kowboyem i niedogolonym policjantem. Na koniec coś pozytywnego. Uważam, że mimo wszystko LittleBigPlanet będzie tak zwanym „pełzającym hitem” co znaczy po prostu, że w długim, bardzo długim okresie czasu ten tytuł osiągnie dobre wyniki sprzedaży, ale spektakularnym „pogromcą Mario” to Sackboy nigdy nie będzie. Sony powinno znaleźć sobie nową maskotkę, a Sackboya oddać Oplowi niech go wsadzą do nowej Corsy bo i tak „nie-graczom” tylko z tym się kojarzy

No bez komentarza…

5 – Fable II. Nienawidzę Piotrusia Molyneux. Kiedy tylko otworzy „paszczę” i udziela wywiadu już wiemy, że będzie to katastrofa. Molyneux to kliniczny przykład niereformowalnego marzyciela z głową pełną pomysłów, które podczas realizacji tracą bardzo wiele na atrakcyjności. Dlaczego w Fable II nie ma pancerzy? Tak! Nie uraczymy ani jednej lichej zbroi. Ponieważ panu Molyneux nie podobało się, że w jedynce gracze biegali zakuci w blachę zamiast przebierać się w fatałaszki zgodnie z zamysłem pana Piotra. Co zatem zrobiono w dwójce? Nie ma pancerzy. Kupujcie ubranka i bądźcie szczęśliwi. Mimo to F2 jest… świetnie. Doskonale się sprzedaje i podoba się graczom.

Podaj kielicha…

4 – Fallout 3. Na czwartym miejscu mojej osobistej listy TEN tytuł? Czemu nie. Być może trzecia odsłona kultowej serii nie była tym na co czekali fani jedynki i dwójki, ale trzeba przełknąć fakt, że czasy się zmieniają, a gry ewoluują. Bethesda poszła odrobinę na łatwiznę biorąc na warsztat Obliviona i założyła mu postapokaliptyczne ciuszki i co się okazało? To się sprzedaje!

Za podejście!

3 – Sins of A Solar Empire.SoASE trafił na tę listę trochę symbolicznie. Owszem grałem w tę kosmiczną strategię, ale ważniejsze jest to co ten tytuł sobą reprezentuje – twórcy pokazali, że można odnieść sukces wydając grę na PC co w mijającym roku było mocno kwestionowane. Ironclad Games i wydawca Stardock pokazali, że wystarczy uczciwe podejście do gracza, trochę wysiłku i można odnieść sukces. Ach! Gdyby wszyscy mieli podobne podejście do rynku gier.

Cały Niko

2 – Grand Theft Auto IV. Nazywam się Bellic, Niko Bellic. To wystarczyło abym pokochał czwartą odsłonę GTA. W grach cenię sobię przede wszystkim oryginalny pomysł, a Niko, ze swoją mroczną przeszłością od razu wzbudził we mnie sympatię. Poza tym główny wątek fabularny był całkiem przyjemny i mówiąc krótko: takiej właśnie ewolucji oczekiwałem po serii Grand Theft Auto. Kto chce grę „sandbox” w starym stylu niech kupi sobie Saints Row 2.

Spadnie?

1 – Mirror’s Edge. Mój osobisty faworyt siedzi skromnie w kąciku i się nie wychyla. Dlaczego? Bo sprzedaje się dość… słabo. W ogóle to jest odrobinę chore. Z jednej strony gracze cały czas deklarują, że chcą przysłowiowego „powiewu świeżości”, a jak przychodzi co do czego to najlepiej sprzedają się sequele, kontynuacje, znane marki i tak dalej. ME był dla mnie zaskoczeniem roku, a to wystarczy do tego, aby Faith była moim numerem jeden.

[Głosów:0    Średnia:0/5]
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułVtopki #1
Następny artykułVtopki #2

10 KOMENTARZE

  1. Samego topu nie ocenię, bo każdemu co innego się podoba, ale mogę napisać (powiedzieć? :), że w dużej części zgadzam się z twórcą.

  2. Kocie, może trochę ulżę twojemu samopoczuciu w Wigilię. No More Heroes sprzedał się doskonale jak na grę o tak małym budżecie i wprowadził Sudę na growe salony. Nie tylko stał się największym w historii Grasshoppera sukcesem komercyjnym (stąd zapowiedź NMH2 – pierwszego sequela w dorobku tego studia), ale przyniósł naprawdę ładny grosz, osiągając sprzedaż około 500 tysięcy egzemplarzy na całym świecie (piszę z głowy, ale na pewno w tych granicach) – po faktycznie fatalnym starcie w Japonii. Mam nadzieję, że to Cię trochę pocieszy. 🙂

  3. różnie z tym bywa według różnych źródeł jest do 350+ tysięcy lub okolo 400 lub tak jak napisaleś około 500. Z tego około 200 tysiecy w USA i niecałe 100 tys w Japonii (ale za te dane ogona uciąć sobie nie dam) Biorąc pod uwagę skalę zjawiska jakim jest Wii to koszmarnie mało 🙁 Ta gra zasługuje na nie 500 tysi ale 5 milionów sprzedanych egzemplarzy :/

    • moj blad, przez ten caly marketing CD Projektu, jakos mi sie utrwalilo, ze mial on premiere w tym roku 😛

      Ha no to chłopaki z CDP mogą sobie pogratulować 😉

  4. Wzmianka o braku pancerzy w Fable 2 przypomniała mi pewną recenzję Wiedźmaka w zachodniej prasie, gdzie gra otrzymała notę ~6/10 między innymi za brak . . . pancerzy.

  5. Świetne zestawienie. Cieszę się, że ktoś nareszcie docenił grę Insomniac’ów Resistance 2, bo gra jest naprawdę świetna. Aż szkoda, że marketing w tej sprawie to jakieś nieporozumienie. Również spodobało mi się podejście szanownego redaktora do Mirror’s Edge, które nie zostało docenione przez graczy. Sytuacja tej gry jest zła jeżeli chodzi o jej sprzedaż, a to najbardziej boli. Tak jak powiedział Kot, wszyscy chcą czegoś nowego, świeżego, a kiedy takowa gra pojawia się na rynku, wszyscy przechoszą obok niej obojętnie. Po prostu olewają taki tytuł, co daje do zrozumienia twórcom, że niepotrzebnie się trzeba wysilać nad nową grą, wystarczy kontynuować dobry tytuł np. Battlefield. To naprawdę jest chore.

Skomentuj Jarek Kot Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here