Zacznijmy od tego co jest chyba kwintesencją serii, czyli bitew. Tutaj widać największe zmiany. Przede wszystkim przeorganizowano interfejs czyniąc go zdecydowanie bardziej przejrzystym i użytecznym. Poprawiono też wygląd mini mapy, która chyba po raz pierwszy stała się funkcjonalna, ułatwiając orientację na miejscu prowadzenia działań bojowych. Zmienił się też widok samego pola bitwy – zniknął charakterystyczny, ale coraz mniej użyteczny element, a mianowicie proporce niesione przez oddziały. Zamiast tego pojawiły się niewielkie, czytelne znaczki z symbolami jednostek umożliwiający nie tylko lokalizację oddziału ale szybką orientację jaki to typ jednostki. Pasek morale ulokowany tuż pod owym znaczkiem okazuje się równie (jeśli nie bardziej) przydatny. To dzięki niemu określimy gdzie możemy spodziewać się problemów (czyt. załamania naszej linii obrony) czy też w którym miejscu możemy liczyć na przełamanie frontu przeciwnika. Przyznam, że kiedy na moment wróciłem do Empire, pozbawiony tych elementów czułem się – delikatnie mówiąc – zagubiony. Kolejną nowością w Napoleon Total War jest aura dowódcy. To obszar bezpośredniego oddziaływania generała na nasze oddziały. Korzystając z umiejętności specjalnych możemy wzmocnić ducha walki naszych wojaków czy wręcz natchnąć ich do skuteczniejszego działania. Nie wiem czy to tylko siła sugestii czy może faktyczna zmiana, ale bitwy wydają się teraz bardziej dynamiczne niż te w Empire. Możliwe, że dzieje się to za sprawą niewielkich zmian w grafice. Nad polem walki unosi się teraz zdecydowanie więcej dymu po salwach z karabinów, pociski z armat są bardziej widoczne, a wybuchy jeszcze bardziej spektakularne – podnosi to zdecydowanie dramatyzm walk.

Brak tylko czerwonego oznaczenia drogi…

Zmiany widoczne są również w potencjałach poszczególnych formacji. Zdecydowanie zwiększono rolę artylerii. Ta, najczęściej mobilna, właściwie rozstawiona potrafi zdecydować o obliczu starcia. Ogień dział okazuje się teraz zdecydowanie bardziej skuteczny, a przede wszystkim niszczący dla morale ostrzeliwanego oddziału. W jednej z bitew przeciwko zdecydowanie przeważającym liczebnie oddziałom Piemontu o moim sukcesie zdecydował oddział artylerii ustawiony na wzgórzu, tuż nad polem na którym doszło do głównego starcia. Nacierające oddziały Piemontczyków były dosłownie rozbijane przez moje działa i zanim docierały w zasięg mojej piechoty większość z nich miała średnią ochotę do dalszej walki. Wciąż skuteczni okazują się grenadierzy, jednak zdecydowanie należy zwrócić uwagę na szaserów. Te jednostki (zarówno piesze jak i konne) potrafią skutecznie napsuć krwi przeciwnikowi. Znaczny zasięg broni palnej i wysoka celność umożliwia efektywny atak. Konni szaserzy dominują na polu swoją mobilnością i skutecznością. Swoją szarżę poprzedzają ostrzałem z karabinków znacznie obniżając morale atakowanego oddziału. Właściwie przeprowadzony manewr najczęściej okazuje się rozstrzygający dla starcia. Duża dostępność tych jednostek sprawia, że obok piechoty liniowej stały się podstawowym elementem moich sił w Napoleon Total War.

Skoro mowa o jednostkach – twórcy zapowiadali dużą różnorodność. Owszem, jest ich sporo, jednak naprawdę trudno mi określić czy faktycznie piechota niemiecka znacznie różni się od francuskiej lub czy jeźdźcy na wielbłądach różnią się od dragonów. Jak na moje oko – różnice są niewielkie, choć może dłuższe obcowanie z tytułem pozwoli dostrzec te niuanse.

Zmiany możemy dostrzec również w mechanizmie uzupełnień oddziałów. Teraz będą one regenerować się niejako automatycznie jeśli tylko będą przebywać na terenie przyjaznym, na którym znajdują się odpowiednie budynki (ośrodki zaopatrzeniowe). Tempo uzdrawiania będzie zależeć od infrastruktury i stopnia jej zaawansowania na danym obszarze. W Napoleonie pojawia się też działanie przeciwne – warunki trudne (zima, pustynia) będą stopniowo wyniszczały nasze oddziały nawet jeśli te nie będą podejmowały w tym czasie żadnych walk.

Niekorzystną w mojej ocenie zmianą jest natomiast uproszczenie drzewa technologii. Ta nowość w Empire bardzo mi się podobała. Wprawdzie w Napoleonie wciąż mamy z nim do czynienia, ale uproszczono je zaledwie do trzech gałęzi (nie kategorii jak było to w Empire) – cywilnej, wojskowej i przemysłowej, w efekcie czego możliwości wyboru jest zdecydowanie mniej.

Krzemowy przeciwnik

Największą słabością strategicznych gier komputerowych jest niedoskonałość naszego krzemowego adwersarza. Sztuczna Inteligencja najczęściej wbrew swej nazwie okazuje się Sztuczną Głupotą. Niestety Napoleon Total War nie jest tu chlubnym wyjątkiem. Wydaje się, że komputer ma szczególne problemy z posługiwaniem się kawalerią. Grając na poziomie normalnym byłem świadkiem wielu naprawdę idiotycznych zagrań zarówno na poziomie taktycznym jak i strategicznym. Dla przykładu przytoczę kilka – pomimo równowagi sił, zaraz na początku starcia komputer rzucił swoich konnych do szarży na moją artylerię nie bacząc na to, że szturm ten prowadzi wzdłuż (!) szeregów mojej piechoty liniowej, tuż przed lufami karabinów żołnierzy. Nie muszę chyba pisać, że żaden z konnych nawet nie zbliżył się do moich dział. Podobna sytuacja miała miejsce we wspominanej bitwie z Piemontem gdzie już na samym jej początku szarżę na moje działa przeprowadził… generał, wjeżdżając dosłownie pod ich lufy. Jedna salwa (nawet nie zdążyłem przełączyć na kartacze!) dosłownie zmiotła jego oddział pozostawiając go samego w otoczeniu moich mocno zaskoczonych żołnierzy. Zginął chwilę później.

Ratunkiem przed tymi słabościami ma być zupełna nowość w serii czyli tzw. drop-in battles. Po zaznaczeniu tej opcji otwieramy możliwość, aby w czasie trwania kampanii, w rozgrywanych przez nas bitwach w rolę komputera wcielił się inny gracz. Niestety z racji tego, że grałem w tytuł jeszcze przed jego oficjalną premierą, jak i zaledwie dzień czy dwa dni po niej nie udało mi się w praktyce sprawdzić jak to działa. Podobnie zresztą z opcjami multiplayerowymi. Choć podejmowałem kilka prób znalezienia przeciwnika za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. Nie wiem czy było to spowodowane wersją gry którą miałem zainstalowaną czy po prostu faktycznym brakiem ludzkich przeciwników.

Pozostając przy SI warto wspomnieć co nieco o dyplomacji. Jest to bez wątpienia skuteczne narzędzie podboju i budowy potęgi naszego imperium. Trudno jednak ocenić mi zachowanie komputera. Raz był on (lub starał się być) agresywny, innym znów razem ulegał fascynacji moją potęgą, prosząc o zawarcie z nim sojuszu oferując dodatkowe datki i tym podobne. Bez wątpienia nie należy zapominać o dyplomacji, bo komputer potrafi zaskoczyć, choć nie zawsze jego posunięcia wydają się racjonalne.

Kawał bitewnej historii

Osobnym elementem wartym uwagi w Napoleon Total War są historyczne bitwy. Jest to element tym istotniejszy, że to właśnie genialne dowodzenie zadecydowało o wielkości niewysokiego Korsykanina.

Napoleon Total War oferuje nam stoczenie dziesięciu starć. Są to zarówno bitwy morskie jak i lądowe. Ułożono je w logiczny (chronologiczny) ciąg, gdzie każde zwycięstwo odblokowuje dostęp do kolejnego starcia. Wśród oferowanych batalii znajdziemy tak znane jak: Borodino, Waterloo, Trafalgar, bitwa u ujścia Nilu czy Austerlitz. Będzie też kilka mniej znanych czy może mniej spektakularnych niż wymienione powyżej – przykładem może być bitwa pod Lodi, w której musimy powstrzymać odwrót austriackiego generała Sebottendorfa. Co zaskakujące – wśród zaproponowanych starć nie znalazła się tzw. bitwa narodów rozegrana pod Lipskiem w 1813 roku!

Załóż czapkę…

Oceniając ostatecznie Napoleon Total War nie można nie wspomnieć o oprawie audiowizualnej. Ta niewiele różni się od Empire (może nieco ją wygładzono) i wciąż stoi na wysokim poziomie. Wspomniane chmury dymu unoszące się nad strzelającymi oddziałami przykrywające pole bitewne czy efektowne wybuchy nadają starciom dramatyzmu, potęgując dodatkowo emocje. Równie ładnie wygląda mapa strategiczna nad którą przetaczają się chmury czy tumany piasku, na którą nasuwa się śnieg w miesiącach zimowych etc. Dźwięki towarzyszące zabawie są przyjemne i odpowiednio budują klimat okresu napoleońskiego.

Podsumowując jeszcze raz podkreślę – Napoleon Total War bez wątpienia nie jest nową jakością. Jest ostrożną ewolucją czy nawet po prostu poprawianiem tego, co nie udało się w Empire. Czy zatem warto kupić nową część serii Total War? To pozycja obowiązkowa dla pasjonatów okresu napoleońskiego, natomiast mam wątpliwości czy ci, którzy zainwestowali w Empire będą skłonni do wydania bądź co bądź niemałych pieniędzy na Napoleona. Atutem przemawiającym za taką decyzją są zmiany poczynione na polu bitwy. Zmiany niewielkie, wydawałoby się banalne, ale naprawdę ulepszające jakość zabawy. I oczywiście tryb multiplayer, którego jak pisałem nie miałem możliwości przetestować…

Ode mnie najnowsze dzieło Creative Assembly otrzymuje solidne 7 z plusem.

Podbić Europę – iluż postrzegających się jako jednostki wybrane miało taki życiowy plan? W historii znaleźlibyśmy zapewne co najmniej kilku. Jednym z nich był niewysoki pan z olbrzymią słabością do śmiesznych czapek, zwany przez niektórych Cesarzem Francuzów. Ten niepozorny człowiek okazał się tak charyzmatycznym dowódcą, że panowie z Creative Assembly nie mogli pominąć go w uwielbianej przez strategów serii – Total War.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here