Fallout 3 i dodatki do niego nie mają łatwego życia. Podstawowa gra musiała zmierzyć się z legendą swoich dwóch poprzedników. Choć zdania są podzielone, to ja uważam, że ostatecznie wyszła z tego starcia obronną ręką, zawieszając rozszerzeniom typu DLC poprzeczkę dość wysoko. W Operation Anchorage mogliśmy poczuć mroźny klimat Alaski. Dodatek mimo to zawiódł, głównie przez swą krótkość i liniowość. The Pitt naprawiło część błędów poprzednika, oferując więcej nowej zawartości. Jednocześnie sprawiło wiele problemów osobom pobierającym dodatek zaraz po premierze.

Marcus Fenix nie jest bohaterem z bajki. To były żołnierz, który właśnie został wyciągnięty z więzienia. Nie żeby zbawić świat. Po prostu potrafi korzystać z broni, a takich ludzi właśnie potrzeba.

Dog of War

Brumak szarżuje

Historia, nie da się ukryć, jest naiwna. Na planecie łudząco przypominającą ziemię odkryto rewolucyjne źródło energii. W podziemnych kopalniach kryło się jednak coś więcej niż energetyczna rewolucja. Świat został zaatakowany przez hordy człekokształtnych Locustów, którzy zapewne pochodzą od dinozaurów. Są zresztą wspomagani przez stwory wyjęte z parku jurajskiego, więc podejrzenia wydają się być uzasadnione.

Świat szybko zamienia się w pogorzelisko. Zrujnowane miasta nadal są jednak areną walk. Locuści nie odnieśli jeszcze ostatecznego zwycięstwa.

Przed jedną z kolejnych potyczek ze zniszczonego więzienia zostajemy uwolnieni my. Marcus Fenix, którym stajemy się po chwili, nie ma chlubnej przeszłości, ale nie przeszkadza to w zabijaniu kolejnych wrogów.

Shoot ‘Em Up

Kryć się!

Gears of War to przede wszystkim akcja. Mimo mało ambitnej historii, sposób jest przedstawienia niweluje braki w tym elemencie. W grze bierzemy udział w jednej misji, która z każdą godziną staje się coraz bardziej niebezpieczna i ważna dla losów wojny. Trwa ona nie tylko w dzień, ale również w nocy i jest to spore zróżnicowanie, bo walki w ciemnościach rządzą się innymi prawami. Nie chodzi już nawet o to, że niewiele widać. W nocy jesteśmy atakowani przez nietoperzopodobne stwory i wystarczy chwila w mroku a zostaniemy natychmiast zjedzeni. Przeciwności jest wiele, a największą są oczywiście hordy Locustów.

Piechota przeciwnika ma przewagę liczebną, siłą ognia nie ustępuje naszym, a do tego potrafi działać w grupie. Kiedy więc trzech Locustów ostrzeliwuje nasze pozycje, z flanki będą próbowali nas zajść kolejni. Stwory do głupich nie należą, padać też szybko nie mają zamiaru i czasem trzeba wystrzelić sporo amunicji.

Z obrony przechodzimy do ataku

Walka nie wygląda z kolei jak w masie innych shooterów, gdzie po prostu brniemy naprzód i walimy do każdego napotkanego wroga. Tutaj podstawą jest krycie się przed ogniem nieprzyjaciela. Gruzy na ulicach, betonowe osłony ustawione przed każdym większym budynkiem stanowią świetną ku temu okazję. Wielce pomocny jest też system kontroli nad postacią. Chowanie się jest tak samo naturalne jak strzelanie i w zasadzie cały czas poruszamy się od osłony do osłony. Tak właśnie wyglądają prawdziwe starcia. Kto się wychyli na dłużej niż kilka sekund padnie trupem. Przejście z jednego końca ulicy na drugi mimo niewielkiej odległości to kilkanaście krótkich sprintów do bezpiecznych miejsc. Locuści również nie mają w zwyczaju wychylać się na długo, choć momentami przewaga liczebna sprawia, że zapominają o tym, że są śmiertelni i szarżują na umocnienia.

Kompania Braci

Kiedy Marcus Fenix przeskakuje przeszkodę i pochyla się, unikając ognia zaporowego Locustów, kamera obniża się niemal do ziemi i trzęsie dając efekt znany filmów Kompania Braci czy Szeregowiec Ryan. Podobnie jak w tych dwóch świetnych obrazach, efektownie wyglądają wybuchy i wszystkie pozostałe efekty z ogniem z karabinów włącznie.Krycie się i strzelanie to cała zabawa w Gears of War. Może i brzmi prostacko, ale zarówno sposób pokazania akcji jak i doskonała grafika oraz ciekawi przeciwnicy sprawiają, że kolejne poziomy chce się zaliczyć jak najszybciej.

Tutaj tez dochodzimy do jednej z wad gry – czas rozgrywki. Mimo dodatkowego epizodu na PC, GoW’a ukończyć można w jedną, góra dwie noce. Szkoda też, że walki z bossami nie zostały lepiej przemyślane, bo choć z wielkim i uzbrojonym w ogromne działa Brumakiem walczy się widowiskowo, to pojedynek szczególnie wymagający nie jest.Świetnie rozwiązano sprawę życia i śmierci. Przy tak intensywnej walce pasek życia byłby niezbyt użyteczny. Dano nam więc swego rodzaju nieśmiertelność i jeśli tylko w momencie otrzymania obrażeń schowamy się przed ostrzałem, życie natychmiast zostanie zregenerowane. Podobnie jest z kompanami, którzy nie umierają, ale zostają wyłączeni z akcji. Można ich przywrócić albo poprzez podniesienie, albo wyczyszczenie mapy z wrogów.

Pretty Woman(?)

Przyznam się, że jeszcze nie widziałem Crysisa, ale to, co oferuje Gears of War na PC w zupełności wystarcza by zaliczyć opad szczęki. Wojna jest naprawdę piękna, a zniszczone miasta wyglądają wspaniale. Rozwalone budynki, spalone samochody, ułożone z gruzu umocnienia – tak zapewne wyglądają prawdziwe działania wojenne w mieście. Początkowo drażniła mnie jedynie monotonia otoczenia. Trochę przedobrzono z gotyckimi klimatami i wszechobecna szarość doprowadzała mnie do rozpaczy. Na szczęście kiedy widoki zaczęły nużyć nadeszła zmiana, a ostatni etap na pociągu jest doprawdy piękny.

„jeśli znów będę miał tyle czekać na wersję PC to kto wie, może skuszę się na konsolę?”

Śmiać się można jeszcze z designu niektórych leveli. Mam na myśli szczególnie wnętrza, bo kiedy na chwilę odłożymy karabin i przejdziemy się po pomieszczeniach stwierdzimy, że zaprojektowane są bez większego ładu i składu. To już jednak zwykłe czepialstwo bo w ferworze walki nikt nie zwróci uwagi, że kanapy ustawiono wokół filaru niemalże na korytarzu.

Muzyka jest niezła, ale niestety nie trzyma poziomu oprawy graficznej. Przydałyby się jakieś bardziej wyraziste kawałki, bo te które są giną w natłoku innych dźwięków.

Jak Fenix z popiołów

Przygody Marcua Fenixa, można ocenić niżej. Wystarczy zarzucić grze brak innowacji w rozgrywce (bo chowanie się za przeszkodami już przecież było) i prostacką rozgrywkę (w końcu tylko strzelamy), ale będzie to jawne działanie na rzecz umniejszenia wartości tej świetnej produkcji. Mimo że GoW przyszedł do nas z konsol, to z powodzeniem bije wiele innych shooterów.

Jest to tytuł bardzo efektowny i (nie przepadam za tak banalnymi stwierdzeniami) niesamowicie miodny. Próżno szukać drugiej takiej strzelanki, więc i ocenić niżej gry nie mogę. Mam też nadzieję, że część druga powstanie szybciej niż później. No i jeśli znów będę miał tyle czekać na wersję PC to kto wie, może skuszę się na konsolę?

Obawiam się, że Gears of War może spotkać się z ostracyzmem recenzentów, będących zatwardziałymi pecetowcami. Oto bowiem na nasze (tak tak! Jestem maniakiem piecyka!) ukochane maszynki przychodzi produkcja będąca prawdopodobnie najlepszym konsolowym shooterem. Produkcja bardzo dobra i bardzo grywalna, więc niektórzy mogą na siłę próbować pokazać, że coś, co jest hitem na konsoli, na piecyku będzie czymś normalnym. A tak nie jest.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

19 KOMENTARZE

  1. ja powiem sczzerze byłem znudzony jak w to grałem na x’ie . . . ratatatat i nastepna lokacja itd . . . ale co do widowiskowości to racja jest . . . robi wrażenie

  2. Miałem kiedyś 360 ale do czasu premiery tej gry nie dotrwała z racji „palpitacji serca” także jest to mój pierwszy kontakt z tą grą i to w ver PC. Grało się fajnie ale to chyba nie to samo wrażenie co gra na 40 plazmie i padzie. Może to też wina crysisa który wyznaczył dla mnie zupełnie nowe standardy, przynajmniej w względzie grafiki która w GOW nie robiła na mnie żadnego wrażenia. Rok wstecz to pewnie piał bym z zachwytu

  3. Może to też wina crysisa który wyznaczył dla mnie zupełnie nowe standardy, przynajmniej w względzie grafiki która w GOW nie robiła na mnie żadnego wrażenia. Rok wstecz to pewnie piał bym z zachwytu

    To chyba dobitnie świadczy jakim bezsensem jest przesadne zachwycanie się grafiką i stawianie jakiejś gry na piedestale tylko lub głównie dlatego, że ma ładne obrazki. Wystarczył rok by grafika się zestarzała. Może nie kompletnie ale do stopnia w którym przestała być totalnym headshotem. Sorry za OT. Co do samej recenzji to brak mi tu konkretnych informacji o różnicach względem wersji na konsole i jako takiej jakości konwersji. Ani słowa nie widzę na przykład o tak podstawowej kwestii jak konwersja sterowania.

    • Co do samej recenzji to brak mi tu konkretnych informacji o różnicach względem wersji na konsole i jako takiej jakości konwersji. Ani słowa nie widzę na przykład o tak podstawowej kwestii jak konwersja sterowania.

      o multi też ani słóweczka. . .

  4. recenzowałem wersję na X’a na klocku grało się przyjemnie. Fabuła hm. . . opowiedziana dobrze, ale to jednak amalgamat pomysłów zaczerpnięty hurtowo z kotła SF bez żadnej żenady-zresztą twórcy wcale się tego nie wypierali. . . :DOd Obcego, poprzez prozę Heinleina do Pitch Black. Pomysł na hmm narratora (ktoś może nie grał, więc nie zdradzę) też do oryginalnych nie należy. Mimo to na Xie grało się bardzo przyjemnie.

  5. EpicGames robi najlepsze shootery niema co. A ich unrealengine3 to cud miod i orzeszki . Epicgames nieodstawia maniany tylko robi prawdziwe hardcorowe tytuly i to lubie

  6. Ja doceniłem GoW dopiero przy drugim i trzecim podejściu. Na Casualu gra jest zbyt prosta natomiast dwa następne poziomy trudności dają mocno popalić graczom. Trzeba ją przejść więcej niż jeden raz by docenić jej zalety. Kto na hardcorze pokonał generała Raama ten wie ile daje to frajdy.

  7. a dla mnie gra jest przeciętna – taki przerost formy nad treścią – wielokrotnie zmienia sie tylko lokacja, a reszta to wpadamy, strzelamy, biegniemy dalej, strzelamy i tak w kółko. Nieliczne momenty, gdzie trochę się zmienia, baaaardzo proste zagadki (przesuwanie oświetlonych obiektów w celu uniknięcia Kryllu) i ostatni boss duuużo trudniejszy niż wszystko, co do tej pory spotkałeś (strasznie nierówny poziom trudności). Jednym słowem efektowna, ładna strzelanina z nudną i powtarzalną akcją.

  8. po trzech dniach grania zmieniam zdanie o GOW. Gra dopiero teraz bardzo mi się spodobała, po sieci to już nawet masakruje ;). PS Grajcie na wyższym poziomie trudności tak jak mówi „gooralesko”, gra się o wiele fajniej :). Szkoda że wyszła po crysisie i tak późno wrażenia były by x2 większegooralesko – Pokonać tego bosa jest już chyba niemożliwością na hardcorze. To już nie lada wyczyn bo moim zdaniem przesadzili z tym bossem

  9. GoW to czysta esencja, czysty wygrzew. Wielkie, owłosione cojones :)Jak się komuś nie podoba, to znaczy, że nie wie co dobre i powinien wrócić do pokemonów ;))

    • Jak się komuś nie podoba, to znaczy, że nie wie co dobre i powinien wrócić do pokemonów ;))

      mnie się nie podoba, bo jest monotonne i infantylne, ale mam problem – pokemonów też nie lubię. I do czego mam wrócić?

      • mnie si?ie podoba, bo jest monotonne i infantylne, ale mam problem – pokemon?e? nie lubi?I do czego mam wr??

        Sa dwie rzeczy niezmienne podatki i publiczne kompromitacje sławomira serafina

  10. Seraphim, to był taki *żart*. I było to odpowiednio nawet zaakcentowane. Co do gustów, to z nimi się ponoć nie dyskutuje, ale nie każda gra musi być wysublimowana fabularnie i być dla gracza intelektualną pożywką. Niektóre wystarczy, że będą przyjemne i z klimatem i już jest fajno. Być może i nie każdemu jest fajno ale co mnie ci inni obchodzą. Niech się marszczą dalej i pławią w swoim malkontenctwie. Ja będę nadal wsuwał swoje pyszne „konsolowe fastfoody”.

    • Ja będę nadal wsuwał swoje pyszne „konsolowe fastfoody”.

      nie powiem „na zdrowie”, bo wielce prawdopodobne, że ci to na zdrowie nie wyjdzie właśnie 🙂

  11. Mi sie podoba i jest bardziej grywalny niz Crysis, caly czas akcja i dynamika gry. W Crysis poza grafika i kombinezonem z bajerami wszystko bylo w Farcry.

  12. Dzis dopiero dorwalem ta gre i niestety wiele dobrego o niej powiedziec nie mozna. Sama sceneria jest dosc klimatyczna, jednak gra jako taka to straszne dno. Sterowanie jest po prostu tragiczne, a rozgrywka polega na kucaniu za murkami i pruciu do jakichs dziwolongow. Tryska z nich wtedy jakies dziwactwo. Nie wiem, tworcy chyba nigdy nie widzieli jak krew wyglada. . . Bronie sa kompletnie do bani, kamera trzesie sie jak by ja trzymal epileptyk, a levele sa smiesznie male, zeby nie powieciec zalosnie. Do tego irytujace jest ze wszystko w tej grze ma jakies metaliczne odblaski. Jestem pelen podziwu dla graczy z X360, ze kupili tyle kopii tego gniota. Dla mnie osobiscie jest to gra warta 10 zeta w jakims magazynie.

  13. Mimo iz Gears of War mialem od grudnia, dopiero teraz znalazlem czas na gre. Pierwsza rzecza na jaka zwraca sie uwage po uruchomieniu gry jest rewelacyjna oprawa graficzna, Unreal Engine trzeciej generacji wyglada swietnie. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, nie ma czasu na nude i zwiedzanie okolicy, bowiem caly czas sie cos dzieje. Albo walczy sie z kolejnymi zastepami nieprzyjaciela, albo oglada sie przerywniki oparte na silniku gry. Nadaje to smaczku calej rozgrywce i pozwala na wieksza identyfikacje z kierowana postacia. Jak juz w recenzji zostalo powiedziane, akcja gry rozgrywa sie na przedziale okolo 24 godzin. Wszystko kreci sie wokol odbicia innej sojuszniczej ekipy przenoszacej detonator, ktory nastepnie trzeba podlozyc i odbezpieczyc, jednak zeby zbyt prosto nie bylo wybuch nie powoduje porzadanych efektow. Tak wiec aby posuac dzialania wojenne do przodu Delta Squad musi odbic pociag, ktory zostal przechwycony przez wroga, a na pokladzie ktorego znajduje sie inny ladunek wybuchowy o duzo wiekszej mocy. Fabula zbyt skaplikowana nie jest. Mimo wszystko posuwa akcje do przodu i to wystarczy. Muzyka w grze idealnie pasuje do rodzaju rozgrywki. Buduje klimat. W przeciwienstwie do autora recenzji uwazam, ze stoi na rownie wysokim poziomie co oprawa graficzna. Gra jednak nie ustrzegla sie bledow i dziwie sie autorowi, ze nie wspomnial o nich. Podczas rozgrywki nie raz zdazylo mi sie, ze moj kompan zamiast oslaniac mnie i nie pozwolic wrogowi zblizyc sie do mnie podczas gdy przeladowywalem bron stal sobie w najlepsze i podziwial. . . ciekawe co? Oprocz tego zauwazyc mozna, ze nie postacie sterowane przez komputer nie zawsze potrafia dokladnie wycelowac w przeciwnika, kilka razy widzialem strzaly oddane z karabinu snajperskiego w. . . stopy Szaranczy o_O Jesli zas chodzi o sterowanie, to pomimo iz jest bardzo fajnie i zwraca na siebie uwage gracza, ktory musi je opanowac, to nie zawsze sprawdza sie w ferworze walki. Mam tu na mysli sytuacje gdy przeskakujac przez przeszkode, trzeba wykonac kolejny szybki skok w bok lub inna czynnosc. Ale nie, postac po pokonaniu przeszkody najpierw musi stanac na obie nogi, wyprostowac sie, rozejzec po okolicy, sprawdzic ktora godzina, zadzwonic po pizze. . . . no trwa to za dlugo. Rozumiem, ze animacja ruchu skoku musi byc, ale dlaczego nie mozna wykonac jednej czynnosci zaraz po drugiej? Innym dosyc powaznym bledem jaki nie sposob bylo zauwazyc w grze byly utraty dzwieku podczas dlugich cut scenek miedzy aktami. Bardzo powaznie obnizalo to wczucie sie w akcje. Po ukonczeniu gry zrobilem sobie sesje na You Tube aby nadrobic to czego gra mi niestety nie zaoferowala. Jednak pomio tych bledow jakie tu wymienilem, gra otrzymala zasluzona ocene na Valhalli. Juz nie moge sie doczekac kontynuacji, ktora mam nadzieje zostanie wydana niedlugo po wersji konsolowej. PS Na koniec dodam jeszcze ze gre ukonczyc mozna w 10 godzin. Wedlug XFire mnie zajelo to 12 godzin, ten program jakos dziwnie liczy czas 😉

Skomentuj Sławomir Serafin Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here