Starożytność to taki fajny okres w historii naszej planety, o którym każdy pamięta, każdy go szanuje, wie o tym, że to właśnie tam swoje początki miała nasza kultura, a mimo to twórcy filmów, książek czy gier komputerowych sięgają po niego wyjątkowo nieczęsto. Z drugiej strony może to jednak dobrze, bo dzięki temu nawet o średniej grze może być długi czas głośno, jeżeli jej akcja została osadzona w czasach przed narodzinami Chrystusa.

Któż inny mógłby stworzyć komórkową wersję przygód przerośniętego małpiszona, jeżeli nie ekipa Gameloftu? Po raz kolejny imponują umiejętności programistyczne tego studia. Niestety, jak to z bazującymi na filmach produkcjami często bywa, po ukończeniu więcej się już do nich nie wraca. Podobnie jest właśnie w przypadku mobilnego King Konga.

Tak jak w kinie

To co prawda nie FPS, ale też jest dobrze.

Tym razem mamy do czynienia z typową platformówką – poruszamy się po rozmaitych lokacjach, omijając niebezpieczne pułapki, pokonując torujących drogę przeciwników oraz rozwiązując proste zagadki logiczne. Twórcy pozwalają graczom wcielić się zarówno w rolę tytułowego potwora, jak i członka ekipy filmowców, Jacka. Pojawia się także urocza Ann, ale jej losami nie jest nam dane kierować.

Zupełnie inaczej steruje się wielkim małpiszonem – rzeczywiście czuje się jego masywność i brak kontroli nad wielkim cielskiem, które wspina się po lianach, skacze na olbrzymie wysokości, wyrywa drzewa z korzeniami i ukręca łby biegającym gdzieniegdzie dinozaurom, a zupełnie inaczej słabym człowiekiem.

Ten nie miałby najmniejszych szans w starciu z bestią… dlatego też konfrontuje się z równymi sobie – bynajmniej niekoniecznie jednak przyjaźnie nastawionymi tubylcami. Oczywiście wszystkie przedstawione w grze wydarzenia są w mniej lub bardziej dokładnym stopniu zgodne z fabułą filmową.

Trzydzieści minut w puszczy

Podobnie jak w wersji PC, można zagrać samym King Kongiem.

Wykonanie jest naprawdę imponujące – do dyspozycji mobilnych graczy oddano bardzo ładną, szczegółową oprawę graficzną. Animacja bohaterów oraz ich możliwości również prezentują się wyśmienicie. Może jedynie nieco mało to różnorodne, bo w sumie poza dziką dżunglą, mrocznymi świątyniami i finałem w Stanach Zjednoczonych, oryginalnych lokacji nie stwierdzono.

Gra się przyjemnie, ale tylko za pierwszym podejściem. Potem po prostu już nic nie przyciąga do zabawy, co miało miejsce na przykład w przypadku omawiano niedawno Splinter Cell: Pandora Tomorrow.

Jeżeli jednak planujecie wydać pieniądze na góra trzydzieści minut dobrej zabawy – polecam King Konga.

King Kong z roku 2005. Miała być wielka superprodukcja, która na długie lata pozostanie w pamięci widzów. Film był niezły, został całkiem ciepło przyjęty przez publiczność, ale dziś już praktycznie nikt o nim nie pamięta. Gry też przeszły jakoś tak bez większego echa…

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here