Blacksite – kojarzycie tę strzelankę? Zapewne tak, choć prawdopodobnie tytuł ten nie okupuje szczytu waszej listy „najciekawszych gier, na które czekamy”. Interesująca strzelanka – fakt. Kontynuacja dość udanego i popularnego Area 51 – fakt. Na silniku Unreala 3 – fakt. I rzeczywiście, szefem tego projektu jest Harvey Smith, który w przeszłości pracował nad Deus Exem. Ale Blacksite furory raczej nie zrobi.

Co się robi w takich przypadkach? Próbuje się stworzyć jakiś medialny fakt, o którym (być może) napiszą wszystkie brukowce oraz malacar na swoim blogu. Na przykład twierdzi się, że gra jest antybuszowska i antyglobalistyczna. Tak jest – gra, której głównym celem jest robienie ufoludkom kąpieli z gorącego ołowiu.

O co chodzi? Oto Harvey Smith twierdzi, że jego gra obnaża wszechmoc systemu i prowokuje ludzi do myślenia o tym, co rząd mógłby zrobić, gdyby tylko chciał. Prócz oczywistego wywołania wojny w niepodległym państwie Irak, władanym sprawiedliwie przez zacnego Saddama Husajna, wredni republikanie mogliby na przykład zataić informacje o tym, że w Nevadzie wylądowały ufoludki i wesoło robią kaszankę z okolicznej ludności. Złowrogie siły, które powstrzymać może tylko Hillary Clinton najwyraźniej miałyby w tym jakiś złowrogi cel, a kontrolowane przez nie złowrogie media na pewno by o tym złowrogo nie informowały. Smith idzie dalej i twierdzi nawet, że skoro America’s Army to prawicowe spojrzenie na świat, grom komputerowym potrzebna jest przeciwwaga i podejście lewicowe. Na przykład Blacksite.

Choć nie mam nic przeciwko antybuszystom, ni idealistom, którzy uważają, że wystarczy powiedzieć „Nigdy więcej wojny” a już dyktatorzy na całym świecie złożą broń, w tym rozumowaniu widzę kilka dziur. Przede wszystkim – jeśli już rzeczywiście robić grę polityczną, to może nie w postaci dynamicznego shootera o ufikach? Rozumiem, X-Files, teorie spiskowe i te sprawy, ale jeśli dobrze pamiętam, największą popularnością cieszyły się one gdzieś w latach dziewięćdziesiątych? Może lepiej byłoby się dogadać z Michaelem Moorem i zrobić grę naprawdę oryginalną i przemawiającą do publiki? A nie pośrednio promującą broń palną, która jak wiadomo jest według demokratów powodem wszelkiego zła?

Jeszcze bardziej dziwi mnie jednak porównanie z America’s Army. Nie, wcale nie jest nam potrzebny konkurent dla (mówiąc łagodnie) przeciętnej strzelanki, będącej ewidentnym narzędziem do werbowania rekrutów przez Dablju i spółkę. US Army zebrało już spore cięgi za America’s Army i jeśli Harvey Smith, który siedzi w grach od piętnastu lat chce swoją nową produkcję porównywać do tego tytułu, to bardzo się boję o jakość Blacksite.

Ani to oryginalne, ani zbyt mądre. Jeśli już jakaś gra musi wzbudzać kontrowersje, to niech wynikają one z jej treści, a nie z tego, co mówią o nich jej twórcy. Nie sądzę, żeby ze względu na kontekst polityczny ktoś kupił tę grę. Ale kto wie? Niektórzy twierdzą, że w „Super Size Me” pokazane są porażające fakty, o których nikt dotąd nie wiedział, więc może się jeszcze zdziwię.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. AA wcale takie slabe nie jest (przynajmniej nie bylo jak gralem jakos w 2005r), ba, jesli ma sie Teamspeak i paru znajomych gra sie bardzo fajnie. Zrzuty spadachronowe noca tez zapamietalem bardzo milo. . . No i ten wstep, wyklady i egzaminy medyczne (przyznam sie, sciagalem, z gamefaqs 🙂 ) i inne

  2. Ble. . . Odpowiedziałem w ankiecie ‚tak’, a w sumie powinienem ‚nie’, bo powinien zrobić sobie dłuuuuuuugie wakacje :PAle co tam, świat i tak schodzi na psy 😛

  3. Nieeeee! Wiele moge zniesc, ale nie wplatanie polityki do swiata gier ;/ Jak tak dalej pojdzie, to w polskiej wersji nowego Raymana bedzie mini-gra ze spalaniem sfastyk na czas ;/

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here