W zgniłozachodnich mediach coraz częściej znaleźć można informacje i wszelkiego rodzaju analizy zjawiska handlu tak zwanymi używkami, czyli – skończmy już z tym okropnym zdrobnieniem – używanymi grami wideo. Co jakiś czas wybucha skandal związany z wypowiedzią jednej czy drugiej strony na temat legalności/straszności tego procederu. O co chodzi? Na zachodzie takowy handel jest dość popularny (używane gierki można kupić bodaj w każdym branżowym sklepie oraz w największych sieciach z multimediami), co bynajmniej nie podoba się wydawcom. A ci ze wszystkich sił (i zwykle cichaczem) starają się zapobiec temu straszliwemu procederowi, wprowadzając coraz to ciekawsze zapisy do szatańskich EULA i stosując zabezpieczenia z piekła rodem.

A na pewno jest o co walczyć – w końcu ile na naszych półkach znaleźć można gier, w które pograliśmy 20 (a czasem nawet tylko 5) godzin i uznaliśmy, że mamy ich dość? Ile takich, które okazały się być totalnym niewypałem, a na które ktoś, gdzieś czeka z utęsknieniem? Ile tytułów, które z zapartym tchem skończyliśmy w dwa tygodnie i odłożyliśmy na wieczne zapomnienie? Rynek „platynowych, klasycznych kolekcji” pozwala nam kupować stare gry po obniżonych cenach – i dobrze. Ale handel grami używanymi daje nam możliwość zagrania w nie niedługo po premierze! Spory rabat wiąże się w najgorszym wypadku z nieco porysowaną płytą – na zachodzie sprzedawcy dają nawet gwarancję! A to, co na płycie się znajduje jest przecież tak samo dobre, niezależnie od tego, czy używało jej 100 czy jedna osoba.

No i mamy wojnę. Gracze twierdzą, że po zakupieniu gry mogą sobie z nią robić co chcą (oczywiście w granicach prawa), czyli mogą też ją sprzedać. Wydawcy twierdzą, że udzielają niezbywalnej licencji na użytkowanie programu, więc handel choćby i pudełkowymi wersjami gierek jest co najmniej śliski, a w bardziej ekstremalnych przypadkach (niespodzianka!) niszczący i rujnujący branżę. Powiem szczerze, gdybym mógł kupić jakąś nową gierkę na Xboxa za 99 złotych zamiast 250 to na pewno nie przeszkadzałoby mi, że ktoś wcześniej dotykał jej swoimi tłustymi paluchami.

A tymczasem w Polsce handlu używanymi grami praktycznie nie ma. Jedyne oferty znaleźć można na Allegro, ale przecież tam można kupić wszystko – używane myszy, pióra, zegarki i samochody. Czemu miałoby być inaczej z grami? Ja jednak wolałbym iść do sklepu, wybrać sobie używaną grę z kosza, dostać na nią rachunek i w razie czego móc ją zwrócić. A najlepiej przyjść za dwa tygodnie i jeszcze dostać zwrot połowy pieniędzy, w zamian za przekazanie gry do dalszej sprzedaży. W końcu ktoś po mnie też pewnie chętnie ją zagra.

Ale to niestety tylko marzenie. A skoro handlu używanymi grami w Polsce nie ma, to śmiem podejrzewać, że zwyczajnie nie cieszyłby się on zbyt dużym powodzeniem. Jasne, sieciom handlowym, a szczególnie wydawcom gier zapewne nie zależy na dawaniu graczom możliwości „nie kupowania gier w full-prajsie”, ale odpowiedni nacisk społeczno-portfelowy na pewno skusiłby chętnych. A może mają za mało wyobraźni? A może to my jednak wolimy lśniące nowością DVD-ki, a nie jakieś zużyte płytki, na które ktoś niechcący (lub chcący) wcześniej kichnął? Dlaczego w sklepach nie ma używanych gier? Ja chcę!

P.S. Cofam wszystko, co napisałem niedawno o Microsofcie. W czasie pisania tego tekstu zwiechła mi Vista i wszystko musiałem klecić od nowa… KRWI!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

20 KOMENTARZE

  1. Ja bym najpierw chciał zobaczyć sklepy z grami z krwi i kości oraz wypożyczalnie gier, a dopiero w drugiej kolejności „drugoręczne” produkty. Póki co ani jednego ani drugiego nie ma więc gdzie niby ów handel używkami miałby się odbywać? W Empiku? W Media Markcie? Chyba żartujesz. Poza tym, fakt jest faktem, że takiej półeczki z rozdziewiczonymi już grami jaką prezentuje ikonka w Polsce nie uświadczysz, jednak jest Allegro a nawet możliwość odsprzedania gry w sklepie gram.pl. Może to nie to samo – szczególnie w kwestii jakichkolwiek gwarancji – ale jednak możliwość jest. Co nie zmienia faktu, że niedosyt pozostaje.

  2. Kto zarabiający poniżej 2000 zł/miesiąc i mający jednoczenie głowę na karku kupowałby nówki? Szczerze mówiąc nie znam takiego. Ja kupuję i sprzedaję praktycznie tylko i wyłącznie na allegro, ebaju itd. W zasadzie jak by się zastanowić to nie wiem czy choćby ze 3 pozycje kupiłem jako nówki. W Polsce istnieją też sklepy wysyłkowe oferujące wymianę za dopłatą, ale na tak nieopłacalnych warunkach, że już lepiej opchnąć na allegro. Na allegro i inne serwisy tego typu nie narzekam. Jak na razie mam chyba szczęście, bo jeszcze się nie natknąłem na kanciarza. @coppertop –> co do wypożyczalni, to gdzieś czytałem, że w Polsce jest to niemożliwe z bardzo błahego powodu. Po prostu nie ma żadnego usankcjonowania prawnego licencji na wypożyczenie gry. W prostych słowach gry nie można wypożyczać, bo nikt nie napisał na to stosownego papierka. Jak zwykle czarna (albo biała) dziura w przepisach, a wszyscy, którzy to jednak robią, działają w zasadzie na granicy prawa, które to w tym przypadku może być interpretowane całkiem różnie.

  3. @Digital_CormacJa nie wątpię, że jest powód, dla którego wypożyczalni nie ma. I wcale się nie dziwię, że tym powodem jest właśnie brak odpowiedniego prawa. Jeśli się nie mylę, to w Polsce generalnie sprawa licencji i własności intelektualnej jest stosunkowo niejasna. A jeśli się mylę to mnie poprawcie ;).

  4. Może i w przypadku gier na PISI takich sklepów nie ma, bo nowe gry są niedrogie i jest większe piractwo, to jeśli chodzi o gry na konsole znalezienie takiego sklepu to nie problem (tyle że gry są tańsze niż w empiku czy MM, to i tak droższe niż na Allegro), takie sklepy oferują gry z drugiej ręki obok nowiuśkich egzemplarzy, są nawet wymienialnie gier (oczywiście za opłatą). . . takie punkty można zlokalizować w większych miastach Polski, ja najbliżej mam do W-wy, a tam jest taki: Świat Gier Video (niedaleko Centralnego), czy Robson na Bemowie,. . . w Polsce nie jest to jeszcze tak popularne i pewnie prędko nie będzie póki gry będzie można dostać na Allegro.

  5. A ja się zastanawiam, czy takie sklepy wygrałyby z allegro. Sklep wypożyczający gry musi na siebie zarobić – to proste. Dlatego odkupowane gry (z różnych źródeł, nie wnikam jakich) będą sprzedawane drożej i pewnie drożej, niż na allegro. Chociaż z drugiej strony jest ten koszt wysyłki, kiedy kupujemy via net i pod to można by podpiąć marżę. A jeszcze z trzeciej strony :). Wiadomo jak działają tacy allegrowi sprzedawcy używanych gier – kupują tanio w UK i sprzedają drożej u nas, czasami wysyłają prosto z Anglii czy Irlandii. I nam wciąż się to opłaca, bo jest względnie tanio. Czyli, jakby nie było, jakaś marża jest na takim allegro naliczona (nie wspominam już o kosztach postawienia aukcji i prowizjach). Jeszcze do niedawna był w Krakowie rewelacyjny komis muzyczny na „rogu” 🙂 w Rynku. Można tam było dopaść niezłe perełki w świetnych cenach (typu niedostępne prawie nigdzie u nas genialne ‚Metamorphosis’ norweskiego Ulver za śmieszne kilkanaście złotych). Można było wyjść obładowanym trudno dostępnymi albumami i wcale wiele nie zapłacić. I nie powiem, że na allegro było taniej, bo bym skłamał. Ale komis umarł. Dlaczego? Czyżby powodem była mentalność klientów? Może Empik znajdujący się kilka kroków wcześniej? A może właśnie to przekonanie, że „na allegro będzie taniej”?I jeszcze przykład z życia wzięty. Bo nie można powiedzieć, że w Polsce nie ma sklepów z używanymi grami. W takim względnie maleńkim Nowym Targu są bodajże dwa albo i trzy (choć prawdę mówiąc kiedyś utrzymywały się też z innych „usług”, już mniej chwalebnych; nie wiem jak jest teraz, bo nie zaglądam tam od kilku lat) i ceny były mało konkurencyjne. Zresztą – nikt z Was nie był na takiej najzwyklejszej giełdzie komputerowej? Przecież na takich giełdowych stoiskach roi się od gier używanych, które można za jakąś określoną sumę wymieniać, kupować, wypróbować. . . Czasami mam wrażenie, że niektórzy Wikingowie nie są świadomi istnienia innych sklepów, niż MM, Saturn czy Empik : ).

    • Czasami mam wrażenie, że niektórzy Wikingowie nie są świadomi istnienia innych sklepów, niż MM, Saturn czy Empik : ).

      Prawdopodobnie sa to ci vikingowie obciazeni praca a pozniej szeroko rozumianym zyciem rodzinnym. Na lazenie po miescie w poszukiwaniu sklepow i komisow z grami nie bardzo jest przez to czas (o ochocie nawet nie wspominam) ;)Mowie to niestety z wlasnej autopsji. Z drugiej strony – jesli mam do wyboru jezdzic gdzies samemu (a wiec tracic czas – no i ponosic koszta dojazdu), a +- w cenie marzy zamowic cos na serwisie aukcyjnym, co po prostu kurier/poczta dostarczy mi do domu bez zadnego udzialu z mojej strony – to wybor jest chyba oczywisty 🙂

    • . . . Ale komis umarł. Dlaczego? Czyżby powodem była mentalność klientów? Może Empik znajdujący się kilka kroków wcześniej? A może właśnie to przekonanie, że „na allegro będzie taniej”?. . .

      Komis umarł bo sprzedawał Albumy grup takich jak Ulver, a nie Britney Spears. Widziałem już nie jeden taki przypadek. Dlaczego tak się dzieje, nie trzeba chyba tłumaczyć.

      • Komis umarł bo sprzedawał Albumy grup takich jak Ulver, a nie Britney Spears. Widziałem już nie jeden taki przypadek. Dlaczego tak się dzieje, nie trzeba chyba tłumaczyć.

        nawet jakby sprzedawali Madone, to tak się dzieje bo są też wrzuty i tym podobne twory, z których bez problemów pobierzesz sobie muzyczkę, nikt ci nie zagląda do mp3ki, czy radia w samochodzie (zresztą nawet jakby ktoś przyczepił się, że w samochodzie masz nielegalny krążek, to co, może to być kopia zapasowa oryginału), jak firmy muzyczne, muzycy czują się okradani, to niech zajmą się czym innym, wtedy nikt ich nie okradnie,. . . wątpię by taki empik utrzymywał się głównie ze sprzedaży płyt, większość kupujących muzykę kupują ją jako upominek dla bliskiej osoby (może tylko audiofile kupują dla siebie ale oni to pewnie % społeczności), podobnie film, z książkami, czasopismami już jest zupełnie inaczej te kupuje tam każdy, dla siebie, dla kogoś. . .

  6. Twilitekid – te sklepy w Nowym Targu to mała klitka na rogu i ko(s)miczne, malutkie stoisko na bodaj drugim piętrze domu towarowego, wiec znowu nie przesadzal bym z hurraoptymizmem. Podobnie, jesli chodzi o o giełdy komputerowe, bo tam nawet ciezko jest mowic o pelnoprawnych sklepach – to raczej stragany. I choc sam kiedyś kupowałem i wymieniałem tam [Krk] używki na PS2, to jednak nie ma się co oszukiwać – nigdy nie było jakiegoś oszałamiającego wyboru i zdecydowanie wiecej klientów i tak przyciagal katalog ze spisem dostępnym gier, ze tak powiem, niekoniecznie z pierwszego tloczenia. Ba – w ogole bez tloczenia. Prawdą jest, że w Polszy nie ma jakoś szczególnie wielu sklepów z grami, z takiego prawdziwego zdarzenia. Ale czemu się dziwić, skoro gry na PC u nas w kraju raczej sie sciaga i bynajmniej nie mam tu na myśli ściagania zza granicy, a konsol nowej generacji jest takie zatrzęsienie, ze jakby zsumować wszystkie trzy, to nie wiem czy by sie w sumie sto tysięcy zebrało.

  7. Komis umarł bo sprzedawał Albumy grup takich jak Ulver, a nie Britney Spears.

    Britnejka też by się znalazła :). A parę sztuk albumu Tokio Hotel stało tam kilka lat. Ogólnie rzecz biorąc była różnorodność. Ale komis odwiedzali i tak głównie poszukiwacze rarytasów. I, jak widać, było ich za mało.

  8. możliwe, że za bardzo patrzę przez pryzmat siebie i osób wokół mnie, jakbym może 24h na dobę nie ruszał się ze sklepu to bym zajmował zupełnie inne stanowisko, ale co tu dużo mówić jakikolwiek mały sklep nie wygra z molochem, bo ten jest silniejszy i więcej zniesie,

  9. Ja tam idę do GAME albo Game Stop,a i przebieram, wybieram. . . Takie obrazki jak na fotce to nic dziwnego dla mnie. Ale ZAWSZE zastanawiam się dlaczego nie widziałem tego w Polsce. Tu kupić „nówkę” to nie problem, a mimo wszystko półki uginają się pod „używkami”. Kwestia finansowa więc odpada. E-bay też tu istnieje ale nie przeszkadza funkcjonować rynkowi wtórnemu. Piractwo? Tu jest internet i nikt z moich znajomych (nie Polaków)nie bawi się w piraty. Wydaje mi się, że maja szacunek do pieniądza i do własności. U nas króluje przeświadczenie, że gra kosztuje tyle co czysta płyta DVD. I wypożyczalnie ani „używki” tego nie zmienią, bo i tak będą droższe od płyty. I to mylne przeświadczenie jacy to MY sprytni i cwani jesteśmy.

  10. Btw Visty, Vivat Pax Microsoftica oraz widziały gały co brały i róbta co chceta :-)Ja jestem Microsoftowi wdzięczny za pomyłkę marketingową i wypuszczenie na rynek wreszcie udanego systemu Windows XP. Zanim się sknery połapały że ludzie dobrego systemu tak szybko nie zmienią, było już za późno. Jeżeli chodzi o używki to na Allegro często można w duzych zestawach tak po 20 30 gier dostać takie nowości że hej. Po przeliczeniu nie raz wychodzi po 25 zł za sztukę! Nic tylko w kilku znajomych zebrać się i kupić na spółkę.

  11. Ostatnio próbowałem sprzedać kilka gier na x360 do sklepu m. in Condamned, Quake 4, Lost Planet Dead Rising i God Father – za każdą z gier w Smith i Game Stop oferowano mi po 2 euro, jedynie za Quake 4 chcieli mi dać 0. A zakup używanej gierki w game stop to różnica w cenie w stosunku do nowej jakieś 5-6euro. Fakt jest w czym wybierać, ale jak mam za używaną grę zapłacić 55e a za nową 60 to wolę ściągnąć sobie z Hong Kongu nową za 30e. Tak, że pomimo że istnieją takie sklepy to wcale tak kolorowo nie jest, ani z odsprzedaniem ani z zakupieniem używek.

  12. Faktycznie trzeba się rozglądać dobrze i w GAME i w GameSTOP, bo można używkę kupić za niewiele mniej niż nówka. Ale zawsze można coś wypatrzeć. Ja nie kupuję używek za więcej niż 20 jurków. Można znaleźć za tę cenę dobre tytuły i wcale nie stare. Ale faktycznie znakomita większość gier jakie mam jest nowa.

Skomentuj Przemek Piprek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here