Miniony rok był całkiem dobry dla posiadaczy Xboxa 360. Szczególnie jego koniec można zaliczyć do udanych. W ciągu ostatnich paru miesięcy solidnych pozycji było więcej niż przeciętny gracz ma wolnego czasu. Ten rok może być dla konsoli Microsoftu o wiele trudniejszy niż poprzedni. Sony w końcu zaczyna łapać wiatr w żagle a na Nintendo nie ma już chyba mocnych. Czym więc zaskoczą nas studia tworzące gry dla 360tki? Valhalla postanowiła sporządzić swoją, subiektywną listę dwudziestu tytułów, których nadejście dla nas będzie równoznaczne z zarywaniem wielu nocy. Tych pozycji nie powinniście przegapić.

Na początku zaznaczę, że tekst ten ma być głosem wsparcia dla chłopaków z CD Projektu i Red Studio. Także dla wszystkich tych ludzi, którzy są zamieszani w dramat pod tytułem “produkcja gier w Polsce”. Jeśli gdzieś pojawi się jednak ironia, przerysowanie czy też zawiść, to przepraszam – I’m just a human being.

Przyznam się z dumą – prawie załapałem się na wózek pod tytułem gra “Wiedźmin”. Jakieś 6 lat temu spotkałem się z Michałem Kicińskim w sprawie pracy dla CD Projektu. Od słowa do słowa okazało się, że ja bawię się w robienie gier, oni zaś (czyli Red Studio) właśnie zaczęli się swoją pierwszą produkcje – kultowego już wtedy “Wiedźmina”. Oczywiście zapewne wtedy Michał nawet nie myślał poważnie o mojej osobie, ale fakt jest faktem – miałem ewentualnie być odpowiedzialny za scenariusz. Roboty nie dostałem (za co jestem wdzięczny, bo dzięki temu załapałem się na inny ciekawy projekt 🙂 ale moje zainteresowanie grą na podstawie prozy A. Sapkowskiego nie osłabło. Zacisnąłem kciuki i czekam. Dlaczego?

Pollywood? Yes! Yes! Yes!

Obecnie rynek multimediów z grami na czele staje się najbardziej dochodową gałęzią przemysłu rozrywkowego. Hollywood z zazdrością patrzy na zyski branży gier. Od dawna wiadomo, że bez kasy nie zrobi się “Matriksa” czy innego “Titanica”. Polacy mogą robić kolejne “Życie jako choroba przenoszona drogą płciową” ale do światowego rynku rozrywki nie przebiją się. Mogą za to wykorzystać potencjał i zrobić w kraju barszczu i schabowego prawdziwe zaplecze do produkcji gier. Szkolić i werbować najlepszych specjalistów, tworzyć studia i uniwersytety, kształcące nową kadrę przemysłu rozrywkowego, a za parę lat zacząć odcinać od tego kupony. Mamy w fabryce snów “polską mafię operatorów”, więc dlaczego nie mielibyśmy zrobić desantu naszych grafików 3D, modelerów, level designerów czy concept artystów? Czyż “Helikopter w Ogniu” (co za idiotyczny tytuł!) pokazał, że można zrobić bogaty wizualnie film z wręcz nowatorską narracją kamery przez polskiego operatora? Pokazał. I co? Nic. Bo w Hollywood nikogo nie trzeba przekonywać do zatrudnienia Bartkowiaka czy Sobocińskiego. Oni wiedzą i znają ich od dawna.

Jasne, że to śliczne, ale ileż można czekać! !

Naprawdę tanim sposobem (okej, tańszym) możemy wbić się i dorwać do cycka pod nazwą “przemysł rozrywkowy”. Ile lat będziemy jeszcze zalewali Europę i świat naszymi jabłkami, ślimakami winniczkami czy krzesełkami samochodowymi? Ile lat będziemy się łudzili, że Chiny w końcu przestaną tak tanio produkować buty, koszulki i elektronikę? Szansa jest teraz i możemy załapać się na ważny i dochodowy trend.

Give me action. Give me Pain. Give me a Painkiller!

Nasze hity eksportowe – kiełbasa, wódka, Painkiller

Od kilku lat śledzę uważnie to co dzieje się w Polsce pod kątem produkcji gier. Mieliśmy Chmielarzowego “Painkillera”, po którym oczy niektórych zachodnich dystrybutorów łagodniej i z nadzieją spojrzały na nasz kraj. Mieliśmy Techlandowy “Chrome”, który nie radził sobie już tak dobrze. O “Kangurkach Kao” i “Maluch Race’rach” pisać nie będę. Nie jestem targetem tych gier i mógłbym powiedzieć coś głupiego. Tłucze się tego u nas dużo – widać rynek jest głodny takich “produkcji”. Cały czas nie ma takich gier jak “Hidden & Dangerous” czy “Mafia”, czyli tytułów, które mogłyby stać się znakami rozpoznawczymi branży developerskiej w Polsce. Jednym “Painkillerem” nic nie zdziałamy – potrzebujemy oddać kilka równych skoków (jak nasz Batman z Wisły) i wbić się kilkoma tytułami do pierwszej ligii.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. mysle ze glownym problemem jest jednak zgromadzenie odpowiedniego kapitału ale moge sie mylic . . . przeciez pierwszy projekt jak widac mozna robic nawet kilka lat bez przychodow 🙁

  2. @ marcel – kapitał CD Projekt na pewno ma. Są w końcu dystrybutorami największych hitów ostatnich lat (seria Baldur’s Gate, PES, Heroes of Might Magic, Dunegeon Siege, F. E. A. R. Gothic. . . ). Kasę na pewno mają. Problem leży w kompetencjach – nie mają doświadczenia w robieniu gier, uczą się na własnych błędach podczas prac nad Wiedzminem. O tym mówił Kiciński i to podkreslal odpowiadajac czego nie ma w Polsce – teamow, ktore moga smialo powiedziec – „tak, bralismy udzial w projekcie, ktory zakonczyl sie sukcesem”

  3. Co do polskich kompleksow to ostatnio uslyszalem w wiadomosciach o sztafecie biathlonowej , ze zajela NIEZLE 10 miejsce xD Tak jak w jakims starym polskim filmie byla scenka z naszym dziennikarzem, ktory pojechal na wyscigi na Zachod i robiac wywiad z zawodnikiem ktory zajal drugie miejsce gratuluje mu swietnego wystepu, a ten zagramaniczny rajder: „Panie, co pan?! Przeciez ja przegralem!”. Taka drobna roznica w podejsciu. . . Inna sprawa ze mam siore w kadrze olimpijskiej LA, i mi mowila ze jak Babiarze narzekaja na to, ze zawodnicy sa szczesliwi po np. 6miejscu na ME, ze to polska mentalnosc, ze nie ma ducha zwyciezcy itd. to sa bzdury, bo kazdy z zawodnikow wie, ze zrobil wszystko co mogl i ze po prostu sie nie dalo. . . A dobre gry robic sie da, co widac takze po Afterfall, ktore imo bedzie udanym tytulem – raczej nie hitem, ale pewno przescignie pod kazdym wzgledem nienajgorsze w koncu The Fall.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here