Idąc do pracy mijam dziesiątki billboardów, z których nasi Wielcy Przedwieczni obiecują mi walkę z korupcją (jeszcze nie zdążyli wszystkich zamknąć?!), inni (ci od pourazowego zespołu przeciążeniowego goleni prawej) mądre wojny zamiast głupich rządów (lub odwrotnie), a jeszcze inni (spokrewnieni z wehrmachtem) po raz n-ty wmawiają mi, że jak tylko dojdą do władzy to od razu zrobią mi dobrze. Na szczęście nie widziałem jeszcze tablic z Pierwszym Mulatem III RP (a może IV-tej?) i Wielkim Czytaczem „Naszej szkapy” Sienkiewicza.

Jak widać z powyższego akapitu – kampanią, wyjątkowo beznadziejną zresztą i paskudnie brudną (wybaczcie mi kolokwializm) rzygam, a na widok naszych jaśnie oświeconych polityków krew mnie zalewa. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet oni potrafią być w jakimś sensie inspirujący, bowiem właśnie przez te nieszczęsne billboardy wpadła mi do głowy myśl nader interesująca. Dlaczego nikt nie zrobił gry political-fiction? Skoro seriale tego typu ponoć cieszą się niezwykłą popularnością (na zachodzie) gra również miałaby szanse. Wprawdzie była pewna próba w postaci Republic: The Revolution, ale to nie to.

W naszej grze cele mogłyby być różne zależnie od wybranej kampanii i państwa, w którym zdecydowalibyśmy się grać – zgromadzić największe wpływy, największą kasę, zdobyć władzę i utrzymać ją przez dwie kadencje, przeprowadzić kluczowe reformy w kraju, wprowadzić państwo do jakiejś struktury międzynarodowej (np. NATO), obniżyć przestępczość, poprawić pozycje państwa na arenie międzynarodowej, utrzymać strefy wpływów etc. Celów jak widać można by wymyślić całe mnóstwo. Grę zaczynałoby się oczywiście od kampanii wyborczej. Sondaże, badania opinii publicznej, budowanie programu. W tym ostatnim mielibyśmy pełną gamę haseł od skrajnie prawicowych do skrajnie lewicowych. Tylko od nas zależałoby, jakiej formacji będziemy przewodzić. Zależnie od dobranego programu walczylibyśmy o określony elektorat w wyścigu do parlamentu i ewentualnej władzy. Kiedy już mielibyśmy program należałoby odpowiednio rozegrać naszych czołowych przedstawicieli partii – układanie list, potem kampania, plakaty, spoty reklamowe (możliwość układania scenariuszy) etc. I ostatecznie wybory. Dla ambitniejszych graczy po przegranej w wyborach można by nawet zaimplementować opcję gry w opozycji parlamentarnej lub jako jeden z ewentualnych koalicjantów. Dla bardziej spragnionych władzy porażka oznaczałaby koniec gry. Rozgrywka nabierałaby rumieńców z chwilą wygrania wyborów. Powoływanie rządu, konieczność budowy ewentualnej koalicji, gry, układy, podział stanowisk. Cały czas kontrola sondaży. Potem z już powołanym rządem prowadzenie polityki wewnętrznej kraju jak i zagranicznej. Zależnie od poziomu trudności dysponowalibyśmy odpowiednimi doradcami w zakresie polityki społecznej, gospodarczej, międzynarodowej, militarnej etc. Tu znów mielibyśmy szeroką gamę decyzji – obsada ambasad, zacieśnianie lub rozluźnianie stosunków z konkretnymi państwami, zawieranie intratnych kontraktów dla państwowego przemysłu, uczestnictwo w strukturach międzynarodowych, polityka podatkowa w kraju, borykanie się z różnego rodzaju kryzysami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Niemałą rolę odgrywałyby kontakty z mediami. Każda nasza decyzja wpływałaby oczywiście na notowania naszej partii i reakcję parlamentu (czyt. opozycji). Prawdziwym sprawdzianem naszej skuteczności politycznej byłyby oczywiście kolejne wybory, w których społeczeństwo zaufałoby nam ponownie lub też wpędziło w polityczny niebyt.

Właściwie patrząc na dzisiejsze realia polityczne, a także historię XX i początku XXI w. temat można by ciągnąć w nieskończoność. Tylko od twórców zależałoby jak bardzo złożony „symulator” chcieliby stworzyć.
Wbrew pozorom, pomimo powszechnego przesytu polityką, a raczej należałoby powiedzieć zmęczenia rynsztokową polską rzeczywistością polityczną gra mogłaby być niezwykle emocjonującą rozrywką nawet dla graczy w Polsce. Bo czy nie ma w każdym z nas choć maleńkiej woli chwycenia władzy w swoje ręce i „pokazania im jak to powinno się robić”?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Pomysł niezły, ale zacząłem myśleć intensywnie i jakoś tego nie widzę. Po pierwsze – skąd wziąć model do zachowań społeczeństwa? Znaczy, jakieś modele są, ale zazwyczaj reakcje społeczne mają się do nich nijak. 🙂 Przede wszystkim – jak zasymulować totalny brak racjonalizmu w głosowaniach, zwłaszcza w tzw. młodych demokracjach? Po drugie – jak zasymulować przekrój społeczny w kraju typu Republika Bolandy, na który wpływ miały całe stulecia wojen, okupacji, emigracji składające się w sumie na metodyczne wyniszczenie najpierw arystokracji, a potem inteligencji? A wreszcie, jak już uda się stworzyć oba modele, to co to byłaby za radość z gry, w której wygrywają nieudacznicy i populiści, nic się nie da zrobić, zaś na wszelkie próby reform teoretycznie najbardziej zainteresowana grupa zawodowa reaguje świętym oburzeniem? To trochę tak, jakby stworzyć symulator jazdy samochodem tak dokładny i świetnie odwzorowujący rzeczywistość, że w efekcie 90% czasu gry polega na staniu w korku. 🙂

  2. Kolega wyżej ma rację. Poza tym, grę należało by stworzyć tylko w odniesieniu do jednego państwa i jedynie podstawowego zakreślenia sytuacji i polityki innych krajów, dla możliwości utrzymywania stosunków dyplomacji zagranicznej. Bartoszu, w najdłuższym akapicie wymieniłeś sporo cech gry, w pewien sposób porządkując przebieg rozgrywki. Czy nie uważasz, że dojście do władzy zostałoby na pewno dosyc ograniczone przez dane statystyczne? Dla przykładu, jeżeli w największym i najważniejszym obszarze wyborczym przeważają ludzie o poglądach lewicowych, gracz z pewnością takie będzie głosił hasła. I oczywiście dojdzie do władzy. Ja wiem, że to jest dosyć prosty przykład, ale i gra nie byłby zbyt skomplikowana. Kto podejmie się wyzwania stworzenia tak bogatego symulatora? Kto zaimplementuje wszelkie akcje i zdarzenia, mające pośredni i bezpośredni wpływ na rozrywkę? Przecież wpływ na grę mają zdarzenia losowe, np. ujawnienie tajnych nagrań, czy chociażby oszczerstwa przeciwników politycznych. Wtedy go głosu dochodzą media. Mimo że gracz miał ogromną przewagę w sondażach, nagle ją traci, bo został oskarżony, jakoby 20 lat wstecz miał skłonności pedofilskie. Jak gracz ma się przed tym wybronić? Wynająć detektywa, przekupić media? To by się z kolei sprowadzało do ekonomi finansowej. Ten wątek można ciągnąć w nieskończoność. W każdym bądź razie wątpię, że gra political-fiction w najbliższym czasie ujrzy światło dzienne, a jeżeli tak się stanie, prawdopodobnie nie będzie zbyt zaawansowana/dopracowana – zależy od kierunku twórców. Poza tym, odzew społeczeństwa graczy przypuszczalnie też nie będzie zbyt wielki. Czy pokrewne gry ekonomiczne mają aż takie wzięcie?Ostatecznie uważam pomysł za ciekawy, acz niemożliwy w realizacji, w stopniu zadawalającym wybrednego gracza – a tylko taki spojrzy na grę typu political-fiction.

  3. Ja proponuję dodatek do Civilization IV zatytułowany ” IV RP: Building of a Dynasty”. Grę akcji Metal Gear Ziobro: Prawdziwi PatriociTaktyczno-logiczną grę „Premier Manager: IV RP League”Polską wersję „Army of Two” 🙂 :PSymulator „F16 Broken Falcon” i taki z podtekstem politycznym „Czerwony Baron”Polską wersję czeskej gry Mafia o tytule „Układ” z add-onem „Morda ty moja!”Przygodówkę o inkwizytorze z Torunia pt. ” O czarownica. . . z całym szacunkiem nie uwłaczając”Bijatykę „Moher Fighter”strategię kolejową „Edgar Tycoon”i na koniec remake starej gry Sierry dla dzieci ” Donald Duck political playinground” 😛

  4. Tja. I jeszcze do kompletu horror o tajemniczym tytule SiLenD Hill 😛 Jolo, Ty to chyba jestes jakas niezmierzona studnia pomyslow na ciekawe gry 😛 Nie zdziw sie, jak kiedys zadzowni do Ciebie John Ricitello i na dziendobry powie „Jesteśmy z Układu. Od teraz pracujesz dla nas” 😛 W kazdym badz razie – jak dla mnie zamysl swietny, ale znowu do glowy przychodzi mi tutaj Europa Universalis. EU to tak naprawde to, co przedstawiles, tylko mniej rozbudowane i pol millenium temu 😛 Ale nie ukrywam, ze bardzo chetnie zagralbym tytul zrealizowany wedle Twojej wizji political fiction. Obawiam sie tylko, ze bardzo maly odsetek graczy chce ukladac program, rozmieszczac ludzi na listach etc. etc. 😛

  5. 🙂 mi też kiedyś po głowie chodziły podobne tematy, nawet założenie partii internetowej (PI) działającej na takich samych zasadach jak open source. Czyli otwartość i działanie oparte w 99% o internet (fora, czaty, rozmowy, głosowania) – no i wszystko publiczne i jawne. . .

    • 🙂 mi też kiedyś po głowie chodziły podobne tematy, nawet założenie partii internetowej (PI) działającej na takich samych zasadach jak open source. Czyli otwartość i działanie oparte w 99% o internet (fora, czaty, rozmowy, głosowania) – no i wszystko publiczne i jawne. . .

      Może zamiast PI – Partia Internetowa, lepiej wprowadź nazwę PIOS – Partia Internetowa Open Source. PI to za krótko no i może się kojarzyć z innymi rzeczami. Ogólnie ciekawy pomysł. Gorzej z wykonaniem. Każdy by chciał należeć, no bo to w końcu PARTIA, tylko problem w tym, że każdy mógłby wprowadzać swoje poprawki. Wyobraź sobie lewicowców dążących do zmiany systemu, a z drugiej strony update’y prawicy, która chce żeby zostało tak jak jest, ewentualnie dokładając więcej przywilejów Kościołowi. Byłby burdel – trzeba przyznać. A gdyby się choć trochę chciało wprowadzać cenzurę/narzucać kierunek – to już raczej nie byłby open source. Starczy tych wywodów. Aha, Panowie wyżej – dzięki za poprawienie humoru

  6. Przepraszam z góry za propagandę, ale uważam że ten topic jest do tego perfekcyjny. <PROPAGANDA>Po co wam PI skoro mamy PP (Partia Piratów) ? W wyborach jeszcze nie wystartuje, bo potrzeba zebrać ponad 5000 podpisów na każdy okręg wyborczy. Ale do rejestracji potrzeba było „tylko” 1000 podpisów na cały kraj (udało sie zebrać w pół roku). Generalnie partia jest mocno open source, bo zostać członkiem może każdy, mają własne wiki, spotkania ircu w określonych dniach ;-). Owej partii brakuje jedynie rozgłosu, nie mają funduszy na kampanie, stąd prawie nikt nie wie że oni działają już w Polsce. </ PROPAGANDA>A odnośnie głównego wątku: Gra o sejmie nie musiałaby być rozbudowanym SIMem. Może to być RPG. Jesteś posłem, startujesz w wyborach (tutorial, tworzysz „profesje” i przynależność do frakcji). Potem rozmowy, nieoficjalne „gildie” (UKŁAD !). Gra mogłaby być troche humorystyczna, karykaturalna. Fajnie by było wykupić licencje na postacie Tuska, Kaczyńskich, Leppera i innych bohaterów (w tym tajemniczego księdza, bo ten „oczywisty” nie zgodziłby się na sprzedaż swojego wizerunku. . . . chociaż on wszędzie widzi forse, w sumie mógłby sie zgodzić :p ). Do gry dorobić 20 zakończeń filmowych (dalsze losy bohatera i osobno losy kraju). Niestety gra byłaby pozbawiona multiplayera, tego nie dałoby sie przerobić na cooperativa, chyba że nad grą czuwali by prawdziwi GM’owie, dla przykładu tak jak DungeonMaster w NWN czy GMowie od WOWa (tyle że ci w WOWie tak na prawde nic nie robią poza odbieraniem zgłoszeń o nadużyciach).

  7. No to już! Stwórzmy grę p-f. Za silnik wystarczy nam Flash, ewentualnie poprogramujemy w Visual Basic, wykupi się tylko licencję na działania komercyjne. Wszelkie statystyki będą operowały na jakimś SQL’u. Patronat medialny obejmie oczywiście Valhalla, która będzie poza tym odpowiedzialna za PR, dystrybucję i wszystkie inne producenckie aspekty. . OK, koniec żartów. Choć przyznam, że pomysł Lorda podoba mi się. Taki erpeg byłby prostszy w wykonaniu, a pewnie i bardziej wciągający niż typowa ekonomika. Na końcu gry musiałbyś stoczyć walkę z Bossem – w tej roli poprzedni prezydent; a na trudniejszym poziomie: prezydent, jego brat, no i oczywiście za plecami zły i przebiegły oszust ubrany na czarno z armią poddanych.

  8. Sam pomysł ciekawy, lecz widzisz, jakby to powiedzieć, dorastałem w kraju, gzie przez lata coraz to nowe ekipy rządzące, skutecznie zakorzeniły w moim DNA chorobliwą wręcz nienawiść do wszystkiego co w jakiś sposób wiąże sie z polityką. Mój odruch alergiczno-wymiotny na wszelkie słowa i zwroty podobne do wzorca polity*. *, jest tak dokuczliwy, iż nie mogę się nawet porządnie tu wypowiedzieć – przepraszam, muszę do kibelka. . . .

  9. Siergiej—> to fakt, sporo mi się tych pomysłów po głowie pałęta czego efekty co jakiś czas widzicie w postaci moich wpisów tutaj na V 🙂korsarz—> zgadzam się z Tobą, że musiałby to być to bardzo rozbudowany program, ale piszę to wszystko z pełną świadomością, że tylko teoretyzujemy – więc nie muszę uwzględniać tu realiów w stylu „kto by się tego podjął” czy „jak długo trwały by prace”. Pomysł Lorda faktycznie wygląda ciekawie, choć byłby to już zupełnie inny typ gry 🙂malacar—> widzisz, ja nie grałem w Rpublic – Revolution i trochę nawet żałowałem, ale z tego co mówisz to nie mam czego. A szkoda, bo gra zapowiadała się z tego co pamiętam nieźle. digital_cormac—> ja też już nie mogę patrzeć na te mordy i fałszywe uśmiechy, co nie zmienia faktu, że w tego typu grę bym chętnie zagrał. Wydaje mi się, że mogłoby to być całkiem ciekawe doświadczenie, a na pewno inne i odchodzące nieco od obecnej sztampy.

    • malacar—> widzisz, ja nie grałem w Rpublic – Revolution i trochę nawet żałowałem, ale z tego co mówisz to nie mam czego. A szkoda, bo gra zapowiadała się z tego co pamiętam nieźle.

      Zapowiadała się świetnie, tylko nie dało się w nią grać. Ot, taki szczegół :

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here