Każdego dnia na Valhalli spędzam sporo czasu czytając i dyskutując z wami na przeróżne tematy związane z grami. Czuję się tu zupełnie naturalnie, wśród ludzi, którzy podobnie jak ja interesują się grami, mają coś na ich temat do powiedzenia etc. Valhalla i jej użytkownicy stali się dla mnie normą. Do tego stopnia, że zupełnie nie zauważyłem tego, że dla osób z zewnątrz owa społeczność może wydawać się dziwna lub w najlepszym wypadku po prostu niezrozumiała.

Kiedy mój przyjaciel określił teksty jako geekowskie i poparł to jeszcze stwierdzeniem, że czasem zupełnie nie rozumie o czym rozmawiamy uświadomiłem sobie, że środowisko hardcorowych graczy jest faktycznie mocno hermetyczne. Że nie tylko ja jestem geekiem, ale również zdecydowana większość moich czytelników! Dlatego zresztą mogę pozwolić sobie na taki, a nie inny charakter moich tekstów.

Jak inaczej określić jeśli nie mianem geeka ludzi, którzy sporo swego wolnego czasu poświęcają grom. Grają, czytają o nich, dyskutują, oglądają trailery, a po nocach testują dema. Co więcej, wielokrotnie specjalizują się w poszczególnych gatunkach dochodząc do poziomu, który dla zwykłych zjadaczy chleba jest nieosiągalny. Rozbierają swoje ulubione tytuły na części pierwsze analizując każdy najmniejszy parametr, znają na pamięć charakterystyki postaci czy broni dostępnej w grze. U nie-gracza, lub zwykłego casuala takie zachowanie budzi w najlepszym wypadku tolerancyjne zdziwienie w najgorszym wiąże się ze stukaniem palcem w czoło.

Środowisko hardcorowych graczy po części samo przyczynia się do swojej izolacji. Język, którym się posługujemy dla człowieka z zewnątrz jest zbyt hermetyczny. Pełen skrótów, specjalistycznych określeń, nawiązań do gier czy wydarzeń nieznanych zwykłemu człowiekowi. Czytając nasze dyskusje na Valhalli (a nawet publikowane teksty) łatwo trafić na tego typu utrudnienia. Określenia w stylu Gorąca Kawka czy TV FOX są dla każdego gracza jasne i czytelne. Nie wymagają dodatkowych tłumaczeń, a każdy z nas w mig łapie co piszący ma na myśli. Nie trzeba też nikomu wyjaśniać kim jest Jack Thompson, Will Wright czy Sid Meier. Niestety tym samym alienujemy się od tych, którym wymienione wyżej pojęcia czy osoby nic nie mówią. Oczywiście – nikt nie pali tu mostów, a Valhalla jest na tyle przyjaznym nowym użytkownikom miejscem, że nawet ktoś kto czegoś nie rozumie może po prostu zapytać. Jednakże w tym samym momencie kiedy zada pytanie i otrzyma na nie odpowiedź rozpocznie swoją wędrówkę w kierunku tego zwariowanego geekowskiego świata komputerowych graczy.

Hermetyczność języka, specyfika zachowań tej grupy jest szczególnie widoczna w grach MMO (kolejny skrót niekoniecznie jasny dla nie-graczy!), które na własne potrzeby wypracowują slang, schematy zachowań, specyficzną hierarchię z wszelkimi konsekwencjami funkcjonowania tejże. Nawet dla mnie, człowieka, który gra od ponad 20 lat trudnym było na początku wciągnięcie się w specyfikę języka kiedy rozpoczynałem przygodę w America’s Army. Wydawałoby się, że komunikacja w strzelance (żeby nie posłużyć się kolejnym skrótem czyli FPS) jest ograniczona do minimum. I faktycznie jest. Aż do przesady. Przekonałem się o tym błyskawicznie kiedy otrzymałem od któregoś z graczy komunikat o tajemniczej treści „EL”. Dopiero później (kiedy już dawno leżałem trupem) dowiedziałem się, że mój kolega z oddziału sygnalizował mi zbliżającego się wroga z lewej strony (EL = Enemy Left).

Jednak nie tylko kwestia komunikacji czy wnikania w treści generowane przez graczy są trudne dla zwyczajnych ludzi. Przede wszystkim i o tym pewnie nie jedno mogłyby powiedzieć nasze rodziny życie z geekiem nie należy do łatwych. Poczynając od niezrozumiałych dla zwykłych śmiertelników wydatków na sprzęt na tematyce rozmów kończąc. Moja żona zapytana dziś o to odpowiedziała, że życie z maniakiem gier komputerowych jest trudne. Po pierwsze ze względu na ilość czasu spędzanego przez gracza przy swoim hobby, po drugie przez to, że chcąc nie chcąc, aby móc z takim geekiem porozmawiać o jego pasji (a jak wszyscy wiemy, lubimy o tym dyskutować) trzeba cały czas być na bieżąco. I choć oczywiście mojej drogiej małżonce daleko do mojego zdziwaczenia to muszę przyznać, że po tych paru latach spędzonych ze mną całkiem nieźle orientuje się już w niektórych skrótach, podziałach gatunkowych czy nawet poszczególnych tytułach!

Wracając do pytania ze wstępu – nie da się ukryć, że jestem geekiem, podobnie jak większość czytających właśnie ten tekst. I choć mam świadomość, że owe hobby (a może powinienem napisać – styl życia?) bywa czasem trudne i drażniące dla najbliższego otoczenia nie potrafiłbym z niego zrezygnować. Staram się je natomiast kontrolować, aby ograniczyć ową uciążliwość dla najbliższych. Czy mi się to udaje – na to pytanie mogłaby odpowiedzieć jedynie moja żona choć obawiam się, że z jej punktu widzenia na tym polu wciąż pozostaje wiele do życzenia. Cóż, mnie pozostaje próbować nie porzucając jednocześnie mojej pasji.

W końcu jestem geekiem, prawda?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

37 KOMENTARZE

  1. Dla mnie określenie „geek” nie ma za grosz zabarwienia pejoratywnego. Ba, wręcz dumny jestem z faktu geekostwa. Bo czymże jest taki geek? To człowiek, który ma pasję, zazwyczaj sporą wiedzę w danym zagadnieniu i często mocno rozwiniętą wyobraźnie, której tak brakuje dzisiejszemu społeczeństwu. Czego się tutaj czepić?Czepić mogą się tylko „ludzie z zewnątrz”, którzy są „cool” i geeki dla nich to coś śmiesznego, w najlepszym wypadku może dziwacznego. Trudno tutaj wartościować ale oni sami często są ludźmi płytkimi, pozbawionymi duszy marzyciela. Wolę być geekiem, niż cool 🙂

  2. Jedni zbierają znaczki a inni lubią gry wideo. Cieszę się, że w kręgu moich zainteresowań jest to drugie. Cieszy mnie też fakt, że świat robi się coraz bardziej „geekowski” i nie jesteśmy już jakimś małym klubem zapaleńców tylko nurtem kultury masowej – choć od razu zastrzegam, że odżegnuję się od jakichś sztucznych klasyfikacji i irytuje mnie kiedy ktoś nazywa graczy jakąś subkulturą. Gry są dla wszystkich 🙂

  3. Niestety tym samym alienujemy się od tych, którym wymienione wyżej pojęcia czy osoby nic nie mówią.

    Czy ja wiem. . . O’Sullivan miał w tym frame’ie kilka szans na na prawdę wysokiego break’a jednak co i rusz trafiły mu się kick’i. Poza tym, chyba nie czuje jeszcze nowego tipa i pewnie stąd błąd na stop-ballu i rotacjach. Zrobił jednak kilka dobrych odstawnych i bardzo trudnego snookera na czarnej przy zielonej kieszeni. Poza tym stół wydaje się dziś szybszy niż na poprzednich mastersachOczywiście powyższy tekst wyssałem sobie z palca i z jakimkolwiek autentycznym komentarzem do Snookerowego spotkania ma niewiele wspólnego (poza słownictwem rzecz jasna) ale chciałem pokazać, że w sumie to jest cecha każdej grupy interesującej się czymś. Od szachistów po fanów piłki nożnej czy motoryzacji. Ja np. do dzisiaj nie mam pojęcia co oznacza „spalony” w tym dziwnym sporcie polegającym na ganianiu napompowanego flaka :PPoza tym zgadzam się z Cujo – określenie Geek wcale nie jest obraźliwe. Wręcz przeciwnie. Heh, ja mam na tyle ciekawie że poza samymi grami interesuję się też Linuksem (bardziej geekowe jest chyba tylko BSD albo. . . Hurd 😛 (też nie wiem czy ktoś wie o co chodzi :P)) no i grami „od środka”. Dlatego takie rzeczy jak kompilacja kernela, ustawienia repów, make modules_install, konflikty w depach, behavior dla entity, czy property classes też nie są mi obce 😉 Co za tym idzie często zdarza mi się tłumaczyć co tak w sumie mam na myśli. . . . Najczęściej oznacza to rozmowę na 5 minut, którą tłumaczenie zawiłych określeń (w których definicjach pojawiają się kolejne zawiłe określenia) rozwija do ponad 1,5 godziny 😛 Ale tak jest fajnie ;)Już nie mówiąc o tym, że większości ludzi na dźwięk słowa „silnik” w mózgu pojawiają się konie mechaniczne, tłoki, spalanie w mieście (jak ktoś się bardziej interesuje – albo jest fizykiem. . . . – to jeszcze moment obrotowy). A nam? Poligony, tekstury, shadery. 😉

  4. jolo, wczoraj antyutopia, dziś nowomowa, jutro co? MiniMił? Odłuż już Wellsa na półkę, bo co Ci się dzieje. . ;)właśnie, nowomowa. . . Dla gier jest ona o tyle specyficzna, ze jej właściwie nie ma ;] Jeżeli rzodzielimy harware od software, to więcej specjalistycznych nazw ma to pierwsze. Pad, RAM, Picsel shadery (o których wiem tylko tyle, że wypada mieć ich jak najwięcej, ale to samo można powiedzieć o zapasie złocistego napoju w lodówce. . 😉 ) itd. O programowaniu już w ogole nie mówię. W grach każda tworzy własne słownictwo. Ale jedna rzecz ma język „komputerowy” rzecz wspólną – znaczy coś po angielsku. 90% zapożyczeń w grach i programowaniu pochodzi z tego języka. Gdy przetłumaczymy owe słówka, okaże się że stuff to swojskie rzeczy, gun to tylko broń, a a przy thiefie lepiej uważać na portfel. Podobnie jest z fragmentem podanym przez coppertop’a. Jeśli ktoś go nei rozunmie, to nie przez nieznajomość specyficznego słownictwa, ale raczej przez brak znajomości języka obcego. Wynika to z pierwotnych wersji gier przeznaczonych na rynki anglojęzyczne (albo przynajmniej angielsko-rozumiejących) a że tłumaczeń nei było, to gracze przywyczaili się do nazw rodem z Albionu. Tłumaczenia powstają, a gracze nadal uparcie walczą z Rejem. . . ps. @coppertop spalony jest w momencie, gdy piłkarz zagra do gracza, który znajduje się bliżej bramki przeciwnika, niż jakikolwiek inny gracz przeciwnej drużyny (poza bramkarzem. )Jeżli sam znajduje się za ostatnim obroncą, to wtedy linię spalonego wyznacza linia piłki.

  5. Artykuł na czasie:DMiło się go czyta mając na myśli nasze zbiorowisko. Ja jednak nadal czuję się zwykłym graczem. Nie lubię kiedy w dzisiejszym swiecie każde „odstepstwo” musi zostac zaszufladkowane. Dla kogoś z zewnątrz jesteśmy geekami czy tego chcemy czy nie. Jednak tutaj jesteśmy dla siebie graczami. Zostańmy przy tym twierdzeniu. Łapa.

  6. To prawda, o ile teksty recenzji czesto sa znosne dla zwyklego ludka, to jako osoba z zewn. (ta, z zewn. a na 4 miejscu w ilosci odpowiedzi na forum xd) moge powiedziec ze blogi macie bardzo geekowskie, na forum tez jst troche taka atmosfera, ale to w zaleznosci od topiku 😛 Z punktu widzenia rozwoju humanistycznego granie, ‚geekowanie’ ma taka wartosc, jakby sie z prywatnej pasji pol zycia siedzialo przy tokarce. Gry nie rozwijaja i tyle, tzn. moze ew. rozwijaja pierwsze kontakty z danym gatunkiemJesli chodzi o same kompy to chyba trudno o bardziej osadzone w swiecie abstrakcyjnym hobby. . . I potem ludzie biora na serio to, co 90% spoleczenstwa wiedzialoby ze to dla jaj ;Pwujo :Ze spalonym to nie do konca tak, bo chodzi o to ze adresat podania w momencie podania ma przed soba tylko ostatniego zaowdnikiem obrony, a podanie mija conajmniej jednego innego obronce. Tym ostatnim nie musi byc bramkarz, byla taka sytuacja w OE w rundzie jesiennej jak Wisla grala z Korona chyba – bramkarz wybiegl do przodu przy rzucie roznym i jego „role” w spalonym przejal ostatni obronca

  7. Carnage—-> no no, Ty tak nie klasyfikuj tutaj, bo ja jestem zarówno gracz jak i zapalony kolekcjoner znaczków z dość pokaźnym zbiorem więc mi tu nie pluj na filatelistów ty Karnasiu jeden! 😛wujo444—-> no widzisz, tak jakoś wyszło. A co do jutrzejszego tekstu to sam jeszcze nie wiem. Właśnie siedzę przed monitorem i mocno główkuję o czym na jutro napisać żeby Was sprowokować do dyskusji. Dziś poniekąd z Malacarem zupełnie przez przypadek nieźle zgraliśmy się tematycznie. Ja ogólnie o tym, że jesteśmy geeki, a on doskonale to zilustrował na własnym przykładzie. Zupełnie przez przypadek! 🙂

  8. Podobnie jest z fragmentem podanym przez coppertop’a. Jeśli ktoś go nei rozunmie, to nie przez nieznajomość specyficznego słownictwa, ale raczej przez brak znajomości języka obcego.

    Hm, nie do końca imho. Owszem, kilka rzeczy wyczaisz znając tylko angielski a bez znajomości nomenklatury snookerowej, jednak z tak podstawowym tu pojęciem jak „postawienie snookera” już byłby problem. Tak jak z samą definicją terminu „snooker” (jako zagrywka nie nazwa gry). Podobnie nie koniecznie zorientujesz się co oznacza kick lub zielona kieszeń (tego ostatniego można się domyślić widząc układ bil na stole jednak mówimy tu o sytuacji „słucham jak dwóch kolesi o czymś gada przy piwie i nic nie kumam” – wtedy pomyślałbym, że to kieszeń pomalowana na zielono :P)

    Picsel shadery (o których wiem tylko tyle, że wypada mieć ich jak najwięcej, ale to samo można powiedzieć o zapasie złocistego napoju w lodówce. . 😉 ) itd.

    Pixel, pixel shadery 😉 Swoją drogą od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie walnąć jakiegoś czysto technicznego tekstu wyjaśniającego np. co to właściwie jest silnik i dlaczego nie ma wpływu ani na styl grafiki, ani na perspektywę kamery ani na gameplay czy chociażby właśnie co to są shadery i dlaczego świat nie kończy się na osławionym bump mappingu i spróbować go „sprzedać” (niekoniecznie w sensie „czerpać korzyść majątkową” oczywiście ;)) na Valhallę 😛 Generalnie sam pomysł wynika z tego, że mnie trochę dobija jak raz po raz widzę chociażby utożsamianie silnika ze stylem gameplay. . . Więc skoro mam okazję to zapytam – czy władze Valhalli i oczywiście jej społeczność byliby zainteresowani czymś w tym stylu? 😉 Gry, ale trochę od wewnątrz. (jeśli uważacie, że zaczynam się panoszyć to też mówcie ;DD)

    Jesli chodzi o same kompy to chyba trudno o bardziej osadzone w swiecie abstrakcyjnym hobby. . .

    No nie wiem. . . To zależy, imho każdy ma jakieś zboczenie. Np. moim zdaniem bardziej „osadzeni w abstrakcji” są nałogowi gracze w papierowe RPG niż typowi komputerowcy 😉 (inna kwestia, że obie grupy często się przenikają ;D).

    I potem ludzie biora na serio to, co 90% spoleczenstwa wiedzialoby ze to dla jaj ;P

    Haha, a to to już wyraźnie do mnie skierowane, mylę się? :> No cóż, po prostu innego rodzaju poczucie humoru. Mnie na przykład do dzisiaj bawi humor sytuacyjny w postaci kumpla, który zapomniał zrobić make modules_install i przez tydzień zastanawiał się dlaczego mu nic w Gentoo nie działa 😛 I mam gdzieś, że mało kto kuma co właśnie napisałem 😉 Każdy ma swój świat i swoje zabawki – niektórzy po prostu mają te same co wszyscy dookoła a inni zupełnie odmienne 🙂 I dobrze.

    • Sry za double posta, ale już nie mogę wyedytować.

      . . . Więc skoro mam okazję to zapytam – czy władze Valhalli i oczywiście jej społeczność byliby zainteresowani czymś w tym stylu? 😉 Gry, ale trochę od wewnątrz. (jeśli uważacie, że zaczynam się panoszyć to też mówcie ;DD). . .

      Ja ja, pszę pana, ja jestem zainteresowany. ;]

  9. @coppertop – ha, czyli dobrze sie domyślałem z tą zieloną łuza 😀 niestety, moja znajomośc snookera ogranicza się do układu (ogólnego0 na stole, i kolejności wbijania (czerwona, kolorowa, czerwona, kolorowa. . itd) wiec nie wiem co znaczy postawić snookera. A takie słówka jak tip czy mastersy mogłes przetłumaczyć bez żadnych strat. @dpg – przy spalonym jest inaczej, bo wtedy linię spalonego wyznacza piłka, a ze jest w narożniku, więc spalonego być nei może 😉 Definicja, że musi minąć jednego zawodnika, jest błędna – w sytuacji 2 napastników na bramkarza, nie można podać do zawodnika znajdującego się bliżej bramki, jak również taki zawodnik nie może dobić strzału po odbiciu od bramkarzu lub słupka. .

    • Spalonego

      @coppertop – ha, czyli dobrze sie domyślałem z tą zieloną łuza 😀 niestety, moja znajomośc snookera ogranicza się do układu (ogólnego0 na stole, i kolejności wbijania (czerwona, kolorowa, czerwona, kolorowa. . itd) wiec nie wiem co znaczy postawić snookera. A takie słówka jak tip czy mastersy mogłes przetłumaczyć bez żadnych strat. No to dla jasności :frame – 1 partia czyli gra od rozbicia bil czerwonych do wbicia ostatniej bili czarnejbreak – ilość punktów jaką zawodnik zdobywa podczas 1 wizyty przy stole za wbite bilekick – nie zaplanowane ( niekontrolowane ) podskoczenie białej bili powodujące że traci ona nadaną jej rotację i w konsekwęci leci w inne niż planowane miejscetip – końcówka kija która ma kontakt z bilą podczas jej uderzaniastop-ball – uderzenie po którym biała bila zatrzymuje się dokładnie w miejscu w którym uderza w inną bilęodstawna – uderzenie którego celem nie jest wbicie bili tylko ustawienie białej w pozycji snookerasnooker – takie ustawienie bili białej że nie można trafić bili czerwonej ( w niektórych przypadkach kolorowej ) bezpośrednio, wymusza zastosowanie rotacji albo odbicia bili białej od bandy w celu trafienia czerwonej ( snooker na czarnej – biała bila schowana za czarną bilą co unemożliwia bezpośrednie trafienie bili czerwonej) zielona kieszeń – kieszeń która jest najbliżej bili zielonej przy początkowym ustawieniu bil szybszy stół – szybkość stołu zależy od grubości płutna im cieńsze tym „szybsze” ponieważ bile toczą się po nim szybciej i dalej. masters – jeden z turniejów snookerowych

  10. coppertop:Nie chodzilo mi jakos konkretnie o ciebie, po prostu pare sytuacji tu takich bylo, czy z toba czy z kim innym nie pamietam nawet. wujo:Nie o to chodzilo, ze przy wybiciu z rogu, tylko w akcji po rogu, bramkarz wybiegl z pola bramkowego a zostal tam obronca i w dalszym toku akcji to mialo znaczenie 😛 W sytuacji 2 na bramkarza moga sobie podac. Zobacz sobie drugi gol Ekwadory w meczu z nami na MŚ. Co prawda to podanie do tylu, ale w przod tez mozna 🙂

  11. podepre sie Wikipedią:

    Przepisu o spalonym nie stosuje się w przypadku, gdy zawodnik będący przy piłce, po wyminięciu zawodników drużyny przeciwnej pozostaje w pozycji „sam na sam” z bramkarzem. Wówczas to może podać do gracza swojego zespołu „w linii” lub „do tyłu”. Podanie „do przodu” zakwalifikowane zostanie jako „spalony”

    oraz PZPNem:

    2. Liniami oceny pozycji spalonej są: – linia środkowa pola gry,- linia piłki,- linia wyznaczająca położenie przedostatniego zawodnika drużyny broniącej.

    co do tej sytuacji po rożnym – zapewne masz racje, nie wiem o której sytuacji mówisz 🙂

  12. OK, teraz tez mi sie przypomnialo, ze faktycznie tak jest, i ze dowiedzialem sie tego jak Salenko strzelal z Kamerunem 🙂 A ta sytuacja z rogiem to na pewno wisla-korona z jesieni ub. roku, nieuznany gol Ediego.

  13. Możecie już skończyć z tą piłką nożną? 😛 Damn, nieświadomie otworzyłem puszkę z marynowaną pandorą ;D

    A takie słówka jak tip czy mastersy mogłes przetłumaczyć bez żadnych strat.

    Owszem, nie mówię, że nie. Chciałem tylko zaznaczyć, że istnieją określenia z którymi nie jest tak łatwo i do których zrozumienia jednak sama znajomość angielskiego nie wystarczy 😉 Inny przykład to choćby wspomniana wcześniej kompilacja kernela czy też z innej beczki ustawianie normali na poligonach 😉

    • Możecie już skończyć z tą piłką nożną? 😛 Damn, nieświadomie otworzyłem puszkę z marynowaną pandorą ;D

      No akurat na czasie bo meczyk leci w TVP1. Ale. . . ale jakoś ciężko mi się to ogląda. Ta perspektywa. . . W Pesie i Fifie jakieś lepsze najazdy kamery są. Telewizja przegrywa !

  14. Bo ja wiem czy pojęcie „geek” jest jeszcze w ogóle aktualne? Tak mówiło się na komputerowych maniaków bardzo dawno temu, kiedy uosobieniem takiego typka był stroniący od towarzystwa, pryszczaty rudzielec w okularach. Teraz przeciętny gracz postrzegany jest raczej jako wyluzowany koleś, ktoś cool itd (brrrr. . . ). Także, samo pojęcie „geek” w zasadzie może być już pamiętane tylko przez nas (geeków) – wcale bym sie nie zdziwił. Jedno jest pewne, podobnie jak większość tu zebranych, stanowczo wolę być „geekiem”, niż „kulmenem”. Różnica polega na tym, że geek to postać mająca zazwyczaj miażdżącą wiedzę na swój ulubiony temat, a przeciętny „kulmen”, to jak ostatnio zauważam, posiada jedynie miażdżącą ilość głupoty. Poza tym zawsze jakoś wolałem klaustrofobiczne klimaty wąskiego grona zainteresowanych, niźli szerokie wody pospolitości, nijakości i bylejakości.

  15. Ja takze- drogie wladze V pozwolcie mu napisac, jak najwiecej i jak najobszerniej, jesli ma odpowiednia wiedze to moze byc ciekawe. Dajcie mu bloga, dajcie mu bloga! Zapowiada sie mniej geekowo niz te o grach 😛

  16. Bloga Coppertopa mniej geekowy niz blogi Jola? Chyba kpisz 😀 Tak czy siak – jestem za, zdecydowanie :)A co do tego, ze gracze sie jakos specjalnie alienuja – watpie. „Fachowe” okreslenia istnieja wszedzie – uzywaja ich kibice sportowi, aktorzy, kanary i komornicy – tutaj zapewne nie ma jakiejs wyjatkowej grupy, ktora nie mialaby swoich skrotow i niejasnych pojec. Ja osobiscie, choc teoretycznie mieszkam w duzym miescie, to w swoim towarzystwie na codzien praktycznie nie spotykam osob, z ktorymi moglbym pogadac o swoim hobby. Dla tego tez raczej stronie od tego tematu. Zwyczajnie niewygodnie rozmawia mi sie z ludzmi, kiedy patrza na mnie jak na wariata, bo lubie Mario 😉

    • Też jestem za tym żeby coppertop nam conieco wyjaśnił 😉 czyżby słownik Wikinga? :PBTW, kiedy kolejny odcinek Elementarza?:)

      Zwyczajnie niewygodnie rozmawia mi sie z ludzmi, kiedy patrza na mnie jak na wariata, bo lubie Mario 😉

      też lubię Mario, i chyba więcej osób dziwnie się na Ciebie patrzy za takie coś z growego światka, niż z zewnątrz 😉

  17. carnaś—-> sprzedać kolekcję?! Nie bluźnij! :)Heh. . . obawiam się, że jakbym ją sprzedał to tych gier bym za nią kupił. . . baaaaaaaaaardzo dużo. Sam rocznik bodajże 1954 czy 53 (nie pamiętam) jest wyceniony na ok 1 tyś PLN (wg katalogu). A co do dyskusji o geekach – strasznie skupiliście się na języku. I tu przyznaję, że właściwie każda dziedzina ma swoją nomenklaturę „fachową”, ale przecież wyróżnia nas poza językiem cała gama zachowań. Np. to, że siedzimy tutaj całymi godzinami i gadamy o tych grach. Że się podniecamy durnymi (dla nie-graczy) filmikami reklamującymi nadchodzące produkcje etc. O głupich efektach wizualnych potrafią się toczyć dyskusje na kilkadziesiąt postów! Nie mówiąc już o tak drażliwych tematach jak F3 by Bethesda 😀

  18. Mam na imię Wojtek. . . i jestem Geekiem. . . :)Świetny temat można tutaj stwierdzić że nie jesteśmy sami ze swoim hobby :)Ostatnio się uśmiałem jadąc autobusem. . . usłyszałem przypadkowo rozmowę dwóch młodzieniaszków:- No i co zrobiłeś ?- Dostał z fireballa prosto w oczy po czym moje skille i całe statsy poszły znacząco w górę dzięki czemu mogłem ubrać tego ostatniego armora. . . To tylko malutki fragment tej rozmowy ale od razu sobie przypomniałem jak jakieś 10 lat temu przechodziłem z kumplem Diablo 1 i nasza rozmowa wtedy wyglądała podobnie. Cieszę się że powstał ten temat bo poczułem że pomimo mojego już bardziej późno młodzieżowego a niż młodzieńczego wieku wiem że nie jestem „dziwny” grając i poświęcając temu wiele mojego wolnego czasu. . . Teraz przyjdzie mi tylko poczekać na ten iście techniczny temat o silnikach i innych bumpmapingach 🙂 oczywiście jestem jak najbardziej ZA 🙂 pozdrawiam serdecznie

  19. W ogóle nasze rozmowy słyszane przez ludzi nie w temacie pięknie wyglądają z boku. Na przykład kiedyś gdy z kumplem grywaliśmy równocześnie w te same przygodówki to sporo na ich temat dyskutowaliśmy. I nie zwracaliśmy uwagi gdzie te rozmowy się toczą i kto słucha. A tekst w stylu „tam musisz użyć małpy by odkręcić hydrant” albo „żeby zakraść się na komisariat musisz schować się w kontenerze na śmieci” przyprawiały przypadkowych słuchaczy o wytrzeszcz oczu. A jeszcze ciekawiej było gdy gadaliśmy o RPG ( nie cRPG). „I wtedy toporem uciąłem mu głowę”. „Podpaliliśmy dom tego znachora bo nas drań oszukał i sprzedał fałszywe lekarstwa”. Co tu dużo mówić. Też jestem geekiem (ciekawostka – Firefox nie podkreśla tego słowa jako błędu ). I też jak koledzy powyżej jestem z tego zadowolony. Ja dla dobrej rozrywki potrzebuje grupy kumpli, z których jedne przyjmie funkcję Mistrza Gry. Albo wydatku w postaci 130zeta na dobrą grę i czasu by się nią pobawić. Albo odwiedzenia portalu gdzie mogę pogadać z innymi geekami. Zdecydowanie nie potrzebuje telewizji albo skrzynki wódki i demolowania pobliskiego kiosku / przystanku / przechodnia ( nie potrzebne skreślić ).

    • Albo wydatku w postaci 130zeta na dobrą grę i czasu by się nią pobawić.

      Ja miałem ostatnio ścięcie z rodzicami jak się dowiedzieli że na Guitar Hero 3 wydałem 350 zł tylko po to żeby mieć gitarkę Les Paul’a 😀 ale warto było. . . skoro moja dziewczyna wydaje dla mnie bez sensownie pieniądze na pierdoły to ja od czasu do czasu też chyba mogę ? w końcu zarabiam i na co przeznaczę swoje pieniądze zależy tylko ode mnie :> 😀

  20. Mi geek/nerd zawsze kojarzył sie bardziej z wiedzą informatyczną, niż akurat z graniem. Dzięki działaniom typu GeekPride 🙂 od dawna już IMHO te określenia nie mają wydźwięku pejoartywnego, poza tym mamy swoje sklepy, swoje żarty i swoją kulturę, która też ma już swoje lata (tak z 50 już ich ma). Dla wszystkich nerdów mam patent, który stosuję na imprezach w nowym gronie. Należy opowiedzieć dowcip:- jak informatycy robią dzieci?- widelcem. Kto się zacznie śmiać, ten jest swój. 😉

    • Dla wszystkich nerdów mam patent, który stosuję na imprezach w nowym gronie. Należy opowiedzieć dowcip:- jak informatycy robią dzieci?- widelcem. Kto się zacznie śmiać, ten jest swój. 😉

      Wytlumaczy ktos ocb ?:P

      • Wytlumaczy ktos ocb ?

        W systemach unixowych procesy potomne (child process, „dziecko”) tworzy się funkcją systemową fork() (ang. rozwidlenie, ale też widelec :). Ponieważ prędzej czy później do tego również dojdziemy, tak na zaś podaję SOA (Standardowe Odpowiedzi Administratora). 😀 SOA#1: U Mnie Działa. SOA#2: Nie Wiem, Nie Używam. SOA#3 (Legendarna, jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś do niej dotarł, nie jest znane nawet właściwe pytanie): A U Mnie W Maluchu Kiedyś Przegniły Oba Progi. Oraz sztandarowy dowcip IT:Standardowa sytuacja, facet leci balonem i się zgubił, przelatując obok wieżowca widzi człowieka na dachu i krzyczy doń:- Hej! Gdzie ja jestem?Na co pada odpowiedź:- W balonie!Facet z balonu skarży się:- Ty chyba musisz być pracownikiem działu IT!- Tak! A jak zgadłeś?- Twoja odpowiedź jest w 100% prawdziwa i w 100% bezużyteczna!- A ty musisz być chyba pracownikiem marketingu/zarządu/wstaw nazwę nielubianego działu!- Tak! A skąd wiesz?- Nadal nie wiesz, gdzie się znajdujesz ani dokąd lecisz, ale teraz to jest moja wina!Tak wyposażeni możecie spokojnie przystanąć na imprezie przy bandzie włochatych informatyków albo próbować podrywać pracownice działów IT. 😉

  21. Teraz przyjdzie mi tylko poczekać na ten iście techniczny temat o silnikach i innych bumpmapingach 🙂

    Dzięki za poparcie ludziska. Cieszę się, że Was zainteresowałem 😉 Teraz tylko przydałoby się, żeby się jakiś gromowładny odezwał i mi oficjalnie dał zielone światło 😉 No, albo czerwone :P@bebeGenialny joke ;D

  22. Dla wszystkich nerdów mam patent, który stosuję na imprezach w nowym gronie. Należy opowiedzieć dowcip:- jak informatycy robią dzieci?- widelcem. Kto się zacznie śmiać, ten jest swój. 😉

    to ja nie swoj ? 🙁 powaznie, nie rozumiem tego dowcipu :Pedit. dpg mnie wyprzedzil.

  23. Dobra, nie żebym się narzucał ale czy jakieś procesy decyzyjne wyższego szczebla w sprawie mojej propozycji działają? 😛

  24. Stary napisz dwa odcinki, jak beda spoko (odcinki, a nie redaktorzy) to pewno dostaniesz stale miejsce (rozumiem ze bedziesz trzymal sie tematyki gier, i mam taka nadzieje tez,ze nie bedzie innych). Nic innego ci teraz nie napisza, bo co ? To tak dziala – napiszesz ciekawy tekst, to na pewno ktos go wezmie. . . W ten sposob nawet do CDA kiedys szlo sie dostac, w ten sposob ja kiedys sie na V dostalem ( a potem z 10 innych serwisow. Inna sprawa ze zarobilem na tym w sumie 30 zl, oryginal W3 i Pet Soccer, oraz 6 vhs i 2dvd z Blade. . Gdyby nie ten detal to do dzis bym pisal 😛 Ale serio to publikowanie tekstu ktory wiesz ze ci wyszedl daje tez pewna satysfakcje. )

  25. Skoro już o informatykach mowa, gorąco polecam angielski serial IT Crowd. Jednym słowem poezja – angielski humor w połączeniu ze spojrzeniem na pracę informatyków w pewnej korporacji – w krzywym zwierciadle. W prawdzie nie wszyscy mogą zrozumieć większość żartów, ale informatykom wszelakiej maści na pewno bardzo się spodoba.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here