Spędzam w Internecie codziennie co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście godzin. Czytam prasę, przeglądam serwisy informacyjne, oglądam filmiki, materiały reklamujące najnowsze produkcje, wysyłam i odbieram maile, piszę na forach, korzystam z wszelkiej maści komunikatorów czy najzwyczajniej w świecie surfuję w poszukiwaniu różnych ciekawostek. Zdarza się, że robię również zakupy na serwisach aukcyjnych czy też w internetowych sklepach. Mimo to, nie potrafię, po prostu nie potrafię przywyknąć do cyfrowej dystrybucji gier! Wiem, że jest to co najmniej dziwne w świetle mojej aktywności w necie jednak od dłuższego czasu nie potrafię się przekonać do tej formy sprzedaży gier. A przecież Steam ma tysiące klientów (również w Polsce), którzy z powodzeniem robią zakupy korzystając z tego systemu! Mój znajomy praktycznie nie kupuje inaczej niż właśnie przez Steam. Dlaczego więc ja nie mogę się do niego przekonać?

Jeśli myślicie, że to kwestia kosztów to się mylicie. Wprawdzie obecnie przy słabej złotówce zakupy przez Steam stały się zdecydowanie droższe, nie kusiło mnie jednak do nich nawet wtedy gdy nasza rodzima waluta była w doskonałej kondycji, a euro i dolar stały na zdecydowanie niższym poziomie niż dziś.

Choć Steam od początku wydawał mi się ciekawą inicjatywą po jego zainstalowaniu i ściągnięciu jakiegoś dema skutecznie się do niego zniechęciłem. Dlaczego? Może po prostu nie lubię kiedy coś chce za mnie zrobić wszystko niekoniecznie pytając mnie o zgodę czy też robiąc to wg własnego „widzimisię”? Może wynika to z mojej indolencji czy też nieznajomości tego systemu ale najbardziej irytującą jego cechą jest fakt, że nie mam wpływu na to gdzie gra zostanie zainstalowana. Cała masa zakładek, a ja nigdzie nie mogę znaleźć opcji modyfikacji ścieżki instalacyjnej dla ściąganych produktów. Czy naprawdę twórcy nie wpadli na to, że nie muszę koniecznie chcieć pakować wszystkiego do jednego wora na dysku C? Choć wydaje mi się to wciąż nieprawdopodobne do dziś opcji takowej nie udało mi się zlokalizować (?!).

Drugą rzeczą, choć dziś przy szybkich łączach już o mniejszym znaczeniu, jest konieczność ściągnięcia gry. O ile transfer 2 czy 4GB danych jest do zaakceptowania, to ściąganie kilkunastu staje się już czynnością długotrwałą, a co za tym idzie męczącą. Zdecydowanie prościej udać się do pobliskiego sklepu i sięgnąć po stojące na półce pudełko z pożądanym przez nas tytułem.

Trzecią i dla mnie chyba najważniejszą kwestią jest brak fizycznej obecności gry. Innymi słowy – pudełka, płyty i instrukcji. To wszystko, choć przez wielu graczy jest uznawane za uciążliwą, zabierającą miejsce konieczność dla mnie jest kwintesencją nabywania nowego tytułu. To właśnie chwila kiedy otwieram pudełko, zaglądam do środka, oglądam grafikę nadrukowaną na płycie, czytam instrukcję jest tym momentem radości z nowo nabytego tytułu. Oczywiście najważniejsza jest sama gra, którą otrzymujemy przecież w dystrybucji cyfrowej jednak pozbawiona tej materialnej otoczki traci dla mnie zbyt wiele.

Ostatnią rzeczą jest brak zaufania do systemu. Kupując grę w pudełku niezależnie od tego co się stanie z moim komputerem, ile razy przeinstaluję system wciąż będę mógł zainstalować grę kupioną choćby i 10 lat temu. Steam również oferuje mi tą możliwość przypisując klucz do produktu etc. Nazwijcie mnie niewiernym Tomaszem, jednak zdecydowanie wyżej stawiam namacalną płytę z pudełkiem niż wirtualną obietnicę złożoną przez Steam. Brak zaufania do systemu może dziwić w świetle wszechobecności komputerów w moim życiu nic na to jednak nie poradzę. A może przemawia przeze mnie czysty konserwatyzm? Wszak przez ponad 20 lat przyzwyczajałem się do tego, że gra była na cartridgu/kasecie/dyskietce/płytce CD czy DVD…

A wy korzystacie ze Steama czy może podobnie jak ja niechętnie sięgacie po niego w ostateczności preferując jednak sklepowe pudełko z płytką w środku?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

14 KOMENTARZE

  1. Nie korzystam ze steama. Zdecydowanie jestem za fizycznymi nośnikami i ładnie (bogato) wydanymi grami z mapami, poradnikami itp. Ściąganie przez Steam to dla mnie jak ściąganie z torrenta. Co za różnica ? Żeby ceny były jakieś niskie ale nie – kosztują często drożej niż wersje pudełkowe (z promocji czy reedycji). Wszelkim Steamom mówię twarde i stanowcze. . . raczej nie ;))

  2. Ja tylko dodam, że w mailu z felietonem był tytuł Wiara w płytę bez „Ł” bo mój klient pocztowy taki dziwny 😀 Więc byłem lekko zaskoczony.

  3. Korzystam ze Steama odkąd kupiłem klucz na allegro do Orange Boxa za 35zł, gdy za wersje pudełkową trzeba płacić ponad 100zł. I co z tego, że nie mam pudełka i różnych bajerów, które i tak po chwili lądują na półce i więcej po nie sięgam. Jednak mając do wyboru grę w pudełku i przez Steam przy tej samej cenie, to bym się nie zastanawiał i wybrał to pierwsze. Co do kupowania bezpośrednio przez Steam, to się już po prostu nie opłaca odkąd zmienili walutę dla Europejczyków z $ na € w stosunku 1:1. 40-50€/grę, to już nawet pudełkowa wersja gry na konsole wyjdzie taniej. Chociaż czasem można trafić na promocje. W tych też kupiłem Stalkera i Bioshocka po 5€( to jeszcze kiedy euro było tańsze).

    Trzecią i dla mnie chyba najważniejszą kwestią jest brak fizycznej obecności gry

    A ja się cieszę, że nie muszę wkładać płyty żeby sobie zagrać. Nie muszę się też martwić durnymi zabezpieczeniami gier. Jako przykład podam TDU, którego na nowym kompie nie mogę odpalić bez aplikacji „witaminki”. Więc co za różnica czy kupię grę czy ją ściągnę z torrenta?

  4. Nie ma to jak kolejny zajęty slot przez jakąś grę (z całym jej wyposażeniem). Nie przepadam zbytnio za cyfrową dystrybucją i na pewno tak u mnie zostanie.

  5. Polskie wydanie Orange Boxa to była jakaś pomyłka. Równie dobrze mogli owinąć to tekturą. Przynajmniej wtedy nikt by nie miał złudzeń, że dostanie porządne pudełkowe wydanie. Albo powinni rozdawać same klucze, bez płyt, i nie udawać, że się starają. http://blattdorf. wordpress. com/2009/02/16/druzyna-fail-2/Swoją drogą ciekawe kto jest odpowiedzialny za tłumaczenie gry na polski. Nie żebym miał ochotę się tutaj wyzłośliwiać, ale nie wiem czemu to wszystko jest takie jakby połowiczne.

  6. W życiu bym nie kupił gry-klucza. . . dlaczego? Cała radocha jak się płytke ma w domu, piękną kolekcję na pułeczce 😉

  7. ja pisalem niedawno o steamie – po jazdach jakie mi zafundowal nie zamierzam uzywac tego ustrojstwa w najblizszym czasie wogole. co do miec czy nie miec gier w wersji ‚namacalnej’ – z jednej strony wole jednak miec (a bo tak a bo tak a bo jak mi sie zachce grac to teraz a nie za n-godzin potrzebnych na zassanie itd itp), a z drugiej i tak na polce zostawiam tytuly tylko i wylacznie takie ktorym moglbym dac maksymalne oceny – na inne tytuly szkoda mi miejsca w moim uporzadkowanym swiecie (a dla niektorych sprzedawanie fallouta 3 a zostawianie ultimy underworld na dyskietkach 5,25 moze sie wydawac nawet czystym kretynizmem) 😉

  8. Trzecią i dla mnie chyba najważniejszą kwestią jest brak fizycznej obecności gry. Innymi słowy – pudełka, płyty i instrukcji. To wszystko, choć przez wielu graczy jest uznawane za uciążliwą, zabierającą miejsce konieczność dla mnie jest kwintesencją nabywania nowego tytułu. To właśnie chwila kiedy otwieram pudełko, zaglądam do środka, oglądam grafikę nadrukowaną na płycie, czytam instrukcję jest tym momentem radości z nowo nabytego tytułu. Oczywiście najważniejsza jest sama gra, którą otrzymujemy przecież w dystrybucji cyfrowej jednak pozbawiona tej materialnej otoczki traci dla mnie zbyt wiele.

    Hehe, mam dokładnie to samo! Tak się kupowało gry za ciężko zebrane pieniądze (a gry w latach 90-tych nie były tanie! ok 150zł to była norma w przypadku nowości). I takie małe zboczenie zostało mi do dziś, lubię rozpakowywać pudełko jak prezent pod choinkę. Obmacywać wszystko co jest w środku. No i się ma na twarzy bananowy uśmiech :DTo jest kwestia psychologiczna i wygody. Ale niestety, za jakiś czas, w przeciągu 10 lat – pudełko z płytką oraz instrukcją papierową będzie luksusem. . . :(PS. Mam nawet na półce pudełka, w których zostały zapakowane gry (nie wszystkie niestety, bo półka za krótka).

  9. Ja również jestem za tradycyjnym sposobem dystrybucji gier. Płytka, pudełko, tudzież jakiś gadżet dodany do gry. Do tego dochodzą kwestie kolekcjonerskie – pudełeczko można postawić na polce. Z gra z neta tak się nie zrobi 🙂

  10. Ja tam nie muszę posiadać pudełka i płyty . Zbędne manele . Ale jak ktoś tu wspomniał po tym jak przeliczyli euro do dolca w stosunku 1:1 to po prostu nie opłaca się kupować na steamie.

  11. Podstawową wadą Steama jest to, że nie ma potem jak sprzedać gry. Dlatego na Steamie sprawdzam tylko ceny gier multi, których i tak bym nie sprzedał.

Skomentuj Przemek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here