Maxa Payne’a po ośmiu latach od premiery pierwszej części z czystym sumieniem można nazwać klasykiem. Klasykiem, który zna chyba każdy szanujący się gracz. Tytuł stworzony przez fińskie studio Remedy Enterteinment opowiadał niezwykle mroczną historię nowojorskiego gliniarza, tytułowego Maxa, który swą pracę okupił śmiercią rodziny. Gra przedstawia jego drogę do odkupienia i zemsty – tytułowy bohater musi bowiem oczyścić się z zarzutów o zabójstwo swego przyjaciela, agenta jednej z rządowych agencji oraz pomścić śmierć żony i dziecka. Musi też rozwiązać zagadkę, która ściągnęła na niego te wszystkie nieszczęścia.

Niezwykle mroczna, rewelacyjnie opowiedziana historia, z klimatycznymi komiksami (przypominającymi mi nieco kreskę Enki Bilala) zastępującymi filmowe przerywniki wciągnęła mnie bez reszty. Wisienką na torcie był rewolucyjny tryb bullet time, który od tego momentu na stałe zagości w świecie gier.

Produkcja Finów wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, że do dziś pamiętam przenikający mnie dreszcz kiedy w jednym z poziomów, w narkotycznej wizji, główny bohater idzie krwawymi ścieżkami pośród nicości, słysząc przeszywający płacz swojego dziecka. To jedna z najbardziej sugestywnych, jeśli nie najlepsza scena jaką znam ze świata gier komputerowych.

Zachwyt nad pierwszą częścią sprawił, że nie zastanawiałem się nawet przez chwilę nad tym czy sięgnąć po jej kontynuację wydaną w 2003. Apetyt podsycał wiele mówiący podtytuł – The Fall of Max Payne. I choć instalując drugiego Maxa byłem pełen obaw, nie zawiodłem się. Remedy znów stanęło na wysokości zadania tworząc przede wszystkim świetną historię. Wyłącznie dodatkiem była jak zwykle wyśmienita oprawa graficzna, choć mało kto zwracał na nią uwagę śledząc w skupieniu perypetie tytułowego bohatera.

Po zakończeniu zabawy z drugą częścią nastawiłem się na oczekiwanie na kontynuację. Niestety ta nie nadchodziła, co gorsze, Remedy zajęło się zupełnie nowym projektem (Alan Wake), który choć zapowiadał się intrygująco miał jedną podstawową wadę – nie był trzecią częścią przygód nowojorskiego gliny.

Max kazał na siebie czekać 6 długich lat, jednak wszystko wskazuje na to, że już wkrótce powróci na nasze komputery i konsole. Wiadomość ta zelektryzowała nie tylko mnie, ale i wielu z was czego można się domyślać po licznych komentarzach pod obwieszczającym tą wiadomość newsem. Choć wiadomość to bez wątpienia dobra wciąż pozostaje masa wątpliwości, które powstrzymują nieco moją końcową radość.

Pierwsza to obawa wynikająca ze zmiany producenta. Remedy wciąż pracuje nad Alanem Wake dlatego też za produkcję wzięło się studio Rockstara. Wybór to oczywiście nienajgorszy o czym świadczą fenomenalne wyniki sprzedaży GTA IV jednak czy uda się im zbudować równie dobra fabułę jak w poprzednich dwóch częściach? Czy Max podąży drogą wielu produkcji, które po szumnych zapowiedziach okazały się marnymi popłuczynami swoich poprzedników? Pozostanie to tajemnicą do dnia premiery. Na razie jesteśmy skazani na strzępki informacji pochodzących od Sama Housera. Nadzieje może budzić informacja o tym, że Max będzie jeszcze bardziej cyniczny i zgorzkniały. Nada to historii dodatkowego posmaku. Nie wiem natomiast jak interpretować zapowiedź, że będziemy świadkami ostatniej szansy na zbawienie głównego bohatera? Co może oznaczać ta enigmatyczna deklaracja? Czy ostatecznie dokonamy wyboru, po której stronie stanie tytułowy bohater – dobra czy zła?

Wątpliwości budzi również termin wydania gry. Według zapowiedzi miałaby ona się ukazać pod koniec tego roku. Czy po 6 latach milczenia w błyskawicznym tempie dowiemy się i otrzymamy trzecią część tej kultowej pozycji? Doświadczenie każe wątpić, choć 6 lat to dostatecznie dużo, żeby doprowadzić produkcję do fazy końcowej. Czy już na gwiazdkę zanurzymy się w mroczny świat Maxa Payne’a? Kto wie.

Jaki powinien być nowy Max? Czego oczekujecie po tym tytule? Czy faktycznie ma szanse ukazać się jeszcze w tym roku?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Uwielbiam tą gre! Jedynke i dwojke z wypiekami przechodziłem! Mam nadziję, że trójeczka da sobie radę o wiele lepiej niż poprzedniczki. Pozdrawiam wszystkich fanów serii.

  2. Pierwsza z grafik, po dłuższej analizie mnie trochę przeraża. Blizny i krew są dość sugestywne. Jednak sam zarost, mniej przywodzi na myśl zaniedbanie, a bardziej stylizację na bonzo „jestemstraszynskur*****em”. Nie tak widzę człowieka zmęczonego życiem. Wory pod oczami, blada cera, zwykły, średni, nie pseudomodelowany zarost, przekrwione oczy, pomięte ubranie i nieśmiertelna „skóra” Maxa. Coś takiego prędzej bym się spodziewał. Ten na grafice wygląda bardziej na hmm mocno poirytowanego ;). Coś czuję, że każdy kolejny screen, grafikę, video, czy informację będę prześwietlał i próbował wyciągnąć ile się da. Ta gra jest dla mnie zbyt ważna.

  3. 6 lat to sporo. Ale nie wierzę, że od sześciu pracują nad tą grą ;P Może od dwóch, góra trzech. Gra będzie conajmniej dobra, z resztą jak każda spod znaku R*. A że splashowy artwork przedstawia Maksa to akurat nigdzie nie zostało napisane :>

  4. Ja też mam mieszane uczucia co do tego newsa. Maxa ceniłem jako serię, która wiedziała kiedy się zakończyć. Ot, dwie gry, liczba w sam raz by wyczerpać fabułę bez zbytniego naciągania, nakręcony film, trwałe piętno na rynku gier video (bullet time). Idealny czas by ze sceny zejść niepokonanym. A teraz nagle trzecia część. Co tam będzie odkrywczego? Maxa przerobili na Vin Diesela, pewnie mu jeszcze dowalą amnezję. Zagram, ale na pewno nie z takim zaangażowaniem jak w poprzednie części.

  5. Jak tylko dojrzałem oficjalne potwierdzenie poziom endorfin bardzo mi się podniósł 🙂 Od razu Max Payne 3 awansuje to czołówki oczekiwanych gier :> Nawet głupi splash bardzo mi się spodobał 😛 Co do kontrowersji – czy przy drugiej odsłonie nie było podobnie? Bo niby miał być koniec. . i źle wyszło? p. s. z tym porównaniem kreski do Bilala to akurat się nie zgadzam 😛

  6. nie wzruszyło mnie pojawienie się zapowiedzi Maxa 3. Co gorsza stwierdziłem z przerażeniem, że ta produkcja jakoś nie celuje już w wysokie tony (mimo zapowiedzi). Primo – gdzież podziały się te „charakterne” mordy Maxa? Może i pierwsza była śmieszna nieco jednak zapadała w pamięc, podobnież jak i druga a ta? Tak jak nic przypomina Sama Fishera http://vardenfell. files. wordpress. com/2007/07/sam-fisher. jpg – kompletne odejście od tego Maxowskiego umownego fotorealizmu. Secundo – Remedy, ambitne bestie, jeśli oni tego nie robią nikt nie powinien, jednak zyskali sobie jaki taki szacunek w opowiadaniu historii tego bohatera, oczywiście bez przesady niemniej po nowym Maxsie z tych dwóch powodów nie spodziewam się rewelacj. i

  7. mamy dekade zywych komputerowych trupow. kazdy chce wskrzesic – chocby jednego. ale coz, takie czasy ze trupy w modzie – trupy w kinie – doslownie i trupy reanimowane w branzy gier – w przenosni. te pierwsze lubie, nawet jesli ogladam te same w nowych piorkach, tych drugich zaczynam miec powoli dosyc. tylko czekac na nowe czesci return to krondor czy ultima uderwold (by beth), tie fighter (by ea) czy innego screamera (by codemasters). ale to ju bylo i NIE WROCI WIECEJ. . .

    • Chcesz mi powiedzieć, że nie zagrałbyś w Tie Fighter’a epoki DirectX 10? 😛

      Ja bym chętnie zagrał, TIE Fighter byl dla mnie najlepszym „symulatorem” kosmicznym. A co do max’a payna to w 3 chętnie zagram choć nie sądzę żeby dorównał poprzednim częściom. Mam nadzięję że wersja pecetowa nie będzie tak tragicznie działać jak gta4.

  8. szczerze ? nie. kiedys byly czasy gdy robilo sie garbusy i transportery malowane w kwiaty. teraz ktos moze dojsc do wniosku: powtorzmy to – ale to nte, nie te emocje, nie ten target i przede wszystkim nie ten produkt. kumasz ta analogie do gier komputerowych ? 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here