Do świąt na pewno nie usiądziemy wygodnie w naszych fotelach i nie będziemy grali. A nie, to też zrobimy. Nasze wrażenia spisywać będziemy jednak w formie dłuższych tekstów, które pojawią się na Valhalli. Pierwszy z nich przeczytacie już za kilka chwil. Będzie to recenzja ToriBash 3 autorstwa Wojtka Borowicza. Co to za gra pytacie? Mamy w niej elementy strategii i bijatyki. Wszystko rozgrywane jest w turach. Pukacie się w tym momencie w głowę? Taka też była moja pierwsza reakcja kiedy zacząłem czytać tekst Siergieja. Zdziwicie się jednak bo jest to pozycja całkiem dobra. Zresztą nie będę teraz streszczał recenzji. Jak mówiłem – przeczytacie ją za kilka chwil.

W dalszej części tygodnia rzucimy okiem na dwa nadchodzące tytuły. Pierwszym z nich będzie kolejna odsłona przygód agenta Sama Fishera. Splinter Cell: Conviction ma zamiar całkowicie zmienić oblicze szpiegowskiej serii. Czy wyjdzie jej to na zdrowie? Na pewno warto zwrócić uwagę na ten tekst (dodam skromnie, że mojego autorstwa). Szczególnie po odrobinę kontrowersyjnym Double Agent.

Następny tekst, jak już się zapewne domyśliliście, też będzie zapowiedzią. Tym razem przyjrzymy się Józefowi – bohaterowi nowego Turoka. Nas ciągle bawi imię, które nadano potężnemu wojownikowi i łowcy dinozaurów (mam nadzieję, że żaden Józef się na mnie nie obrazi). Piotr Czyszczoń do tematu podchodzi jednak śmiertelnie poważnie. Czego dowiedział się na temat tej produkcji powinniście się dowiedzieć w środę. O ile Carnage’a nie zjedzą dinozaury.

Nie będziemy jednak żyli samymi zapowiedziami. Poza Tori Bash przeczytacie jeszcze recenzje dwóch pozycji. Bartosz Kotarba przygotowując się do zrecenzowania Maski Zdrajcy (dodatku do Neverwinter Nights 2) sprawdził podstawową wersję gry, wydaną w Platynowej Edycji. Czy warto zainteresować się tym tytułem w nowej, niższej cenie? Czy wciąż nawet na mocnych pecetach gra aż prosi się o kolejną łatkę? Jolo zapewne odpowie na to i kilka innych pytań.

Ostatnim (a może nie, niech to będzie niespodzianka) tekstem, który przygotowaliśmy na ten tydzień jest recenzja Unreal Tournament III. Napisał ją debiutujący na naszych łamach Grzesiek Stańczyk. No, może debiutujący to złe słowo. Od jakiegoś czasu możecie przecież czytać jego newsy. Osio codziennie po pracy poluje na swoich kolegów w sieci. Mimo to znalazł czas by opowiedzieć nam czy kolejna część UT jest czymś rewolucyjnym, starym Tournament’em w nowej oprawie czy produktem, o którym powinniśmy szybko zapomnieć.

Tak wyglądają nasze plany na ten tydzień. Zanim odpoczniemy od pracy i najemy się przy świątecznym stole, opublikujemy jeszcze sporo newsów, autorskich felietonów i galerii z najnowszymi screenshotami z gier. Na pewno sprawdzimy też co słychać u rodzimych dystrybutorów i ruszymy z konkursem. Jak zwykle zachęcam was do dalszego podróżowania naszym Drakkarem.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

  1. Odnośnie ToriBash – jest to PIEKIELNIE trudny tutył. Sterujemy poszczególnymi stawami. . nie zbliżajcie się bez dobrej znajomości ang i wiedzy z anatomii 😉 Filmiki na Youtube pokazują co potrafią prawdziwi fachowcy. . ja sie do nich nie zaliczam i szybko dałem sobie z gierką spokój.

  2. Wujo – nieprawda. Na poczatku faktycznie ciezko to wszystko ogarnac, ale juz po paru partyjkach ma sie jakies podstawy, na ktorych mozna dalej bez problemu budowac taktyke. Choc nie przecze – poczatki, zwlaszcza on-line, bywaja bolesne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here