Ostatnie większe próby wydania porządnej „pobieralnej” zawartości to m.in. Knothole Island dla Fable II i – recenzowane przez nas ostatnio – Operation Anchorage dla trzeciej odsłony Fallouta. Gdybyśmy jednak zostali zmuszeni do wytypowania producenta, którego zadaniem stałoby się stworzenie definicji DLC, byłby to trzeci gracz – studio Rockstar, a za przykład dobrego „downloadable content” idealnie posłużyłoby The Lost and Damned, pierwsze rozszerzenie dla Grand Theft Auto IV.

Złe dobrego początki

Bez sieci nie wpuszczamy…

Nim przejdę do omawiania właściwej treści dodatku, muszę wspomnieć o problemach, które stworzył on na początku. W sumie plik waży prawie 1,8 GB, co dla osób posiadających najmniejszy dysk może wiązać się z koniecznością niemałych porządków. Jednak nie to popsuło mi jeden z wieczorów… 😉 Po pobraniu wymaganych danych i włączeniu gry, konsola została przeze mnie odłączona od sieci. Jak się niefortunnie okazało, udało mi się przejść pierwsze misje TlaD, jednak po zapisaniu i wyjściu do Dashboardu, ponowne włączenie dodatku stało się niemożliwe. Z niewiadomych przyczyn, za każdym wczytaniem save’a, gra żądała ode mnie połączenia z Xbox Live, twierdząc, że nie może załadować zawartości dodatkowej. Ostatecznie jednak problem został zażegnany (co związane było z pociągnięciem stałego kabla do X360…), moja przygoda w szeregach gangu rozpoczęła się i przebiegała bez dalszych zakłóceń. Czy jednak konieczność stałego podłączenia do sieci jest błędem, czy zamierzonym działaniem autorów, do dziś nie jest mi wiadome i – jak świadczą fora internetowe – nie jestem w tej niewiedzy samotny.

Gangsta’s Paradise

Rączki, rączki Hans…

Głównym bohaterem i za razem naszym nowym alter ego staje się Johnny „The Jew” Klebitz, wiceprezydent tytułowego The Lost Motorcycle Club. To on od lat faktycznie kieruje gangiem, ponieważ „głowa” klubu, Billy Grey, został skazany za posiadanie narkotyków. Za sprawą Johnny’ego Zagubieni wyszli z kłopotów finansowych oraz ogłosili zawieszenie broni z jedną z konkurencyjnych band, The Angels of Death. Nad dobre dni nadchodzą jednak ciemne chmury – Billy powraca, przejmując stery i narzucając gangowi nową, odmienną od planów Klebitza drogę. To właśnie w tym momencie wkraczamy do akcji, próbując forsować swoją wizję przyszłości grypy.

Guns, sex and rock’n’roll – słowa te jak nigdy opisują to, czego doświadczymy na ekranach telewizorów. W porównaniu z The Lost and Damned, podstawowa gra czy modyfikacja „Hot Coffee” dla jednej z poprzednich odsłon serii, wydają się być małymi, odkrywającymi grzech siostrzyczkami. Przez ponad dwadzieścia misji dobitnie odczujemy to, że trafiliśmy w towarzystwo, gdzie każdy etykietę ma głęboko… w poważaniu. Rockstar bawi się tym samym nie tylko z granicą dobrego smaku (i robi to nadzwyczaj umiejętnie, mimo wirtualnych klejnotów jednego z panów, które przyjdzie nam obejrzeć w drugiej połowie dodatku), ale też uciera nosa wszystkim dziennikarzom i obrońcom czystości, którym na co dzień w purytańskich Stanach Zjednoczonych uginają się półki od filmów pornograficznych i patetycznych obrazów „odrąbali mi rękę, ale wygrałem za kraj”.

Subtelna powtórka z bonusem…

Jest i bar…

Powiedzmy sobie szczerze: rozszerzenie oferuje to, co dawało nam Grand Theft Auto IV, tyle że z nieco innej perspektywy i do tego z nawiązką. Wszyscy, którzy pokochali podstawową grę, poczują się jak w domu i bez wątpienia nie będą narzekać. Klimatycznymi cutscenkami Rockstar po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem w swym fachu i że zasłużenie zebrał tyle nagród w ubiegłym roku. W przerywnikach filmowych, jak i w przeciągu samych misji znajdziemy odniesienia do popkultury – wiele z nich to subtelnie puszczone oczko w stronę miłośników klasyków kina, jednak trafimy też na bardziej złośliwe wyśmianie stereotypów i nawyków jakże różnorodnego społeczeństwa.

…wielu producentów nie zawahałoby się wypuścić takiego add-onu jako oddzielnego produktu…Brygada!

Miłym zaskoczeniem było dla mnie pojawienie się checkpointów w misjach. Nie ma chyba na świecie osoby, która nie miała ochoty rzucić padem w związku z koniecznością powtarzania całej misji w GTA IV. Tym razem – w przypadku tych dłuższych – cofniemy się jedynie do początku danego etapu, oszczędzając przy tym czas i nerwy. W ramach dbania o te drugie, twórcy postanowili też lekko przeszlifować system jazdy motocyklem. Ich kolizyjność z „podstawki” pamięta zapewne każdy. Od tej pory poruszanie się na dwóch kołach jest zwyczajnie przyjemniejsze, mniej ryzykowne. Jednak życie gangstera to nie tylko jego maszyna – TLaD pełne jest strzelanin i bardzo efektownych potyczek. Nie zawsze jednak skupimy się na marnowaniu amunicji – wiele frajdy dadzą też misje, w których wprowadzimy policję w pułapkę, posiejemy zamieszanie na lotnisku czy poobserwujemy przemyt narkotyków. Bywa trudniej, ale i przyjemniej.

…i dawka nowości

Rozbój w biały dzień…

Jest też kilka elementów, którymi ekipa tworząca The Lost and Damned postanowiła zwyczajnie wzbogacić świat gry. Są to chociażby nowe typy broni, pośród których znajdziemy wyrzutnię granatów, shotgun z uciętą lufą (popularnie zwany „obrzynem”) czy pipe bomb. Zamiast wyjść na kręgle z ukochaną czy na bilard z Romanem, weźmiemy udział w walkach na rękę i zagramy w karty. Na znudzonych czeka kilkanaście walk z konkurencyjnymi gangami, kradzież 10 motocykli dla Angusa, dwanaście wyścigów motorowych czy… 50 nowych gołębi do zestrzelenia. Wraz z naszymi postępami w siłę rosną towarzysze, z którymi wykonujemy misje. Ich śmierć wiąże się z zatrudnieniem nowej, „zielonej” osoby i jej szkoleniem od początku. Warto zatem dbać nie tylko o siebie, ale i o członków grupy. W innym wypadku możemy jeszcze opłakiwać ich śmierć przy portretach pamięciowych w siedzibie The Lost.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

6 KOMENTARZE

  1. Aj, aż mnie naszła ochota, żeby sobie odświerzyć czwarte Grand Theft Auto IV 😀 A potem można się wziąć za przygody Klebitza 🙂

    • Aj, aż mnie naszła ochota, żeby sobie odświerzyć czwarte Grand Theft Auto IV 😀 A potem można się wziąć za przygody Klebitza 🙂

      Smiem rozumieć że błąd językowy specjalnie wstawiony^^?

  2. No, GTA IV jest jedno, jesli liczac DLC to 2 ;PPFakt. . . wracać się chce, i to jak. Z tymże x’a sie nie ma^^ A i komputer ledwo zipie przy GtaIV(jak większość:))

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here