Choć jak wszyscy wiemy wyścigi na pececie były od zawsze, nie ma się co oszukiwać – od dłuższego czasu to konsole stały się domeną tego gatunku. Nie przeszkadza to jednak niektórym firmom wciąż próbować wydawać tego typu pozycje na rynku PC. Niestety, aktywność wydawnicza nie przekłada się zawsze na jakość rzucanego na rynek produktu, o czym dobitnie mogliśmy się przekonać przez ostatnie kilka lat oglądając konsekwentną degrengoladę flagowej serii tego gatunku, czyli Need For Speed. Kolejne odsłony albo były odgrzewanym kotletem, albo serią pomyłek i niewłaściwych kroków. Agonia była na tyle widoczna, że zupełnie otwarcie mówiło się już o uśmierceniu Potrzeby Prędkości. Dlatego z wielkim zdziwieniem przyjęto ogłoszenie prac nad Shiftem. Zaskoczenie było tym silniejsze, że najnowsza odsłona miała porzucić neonowo-street racingową stylistykę i wrócić na tor wyścigowy. Zmiana strategii tyle odważna co ryzykowna, gdyż wystawiająca nowy tytuł od Elektroników na krytykę bardziej wymagających graczy. Co z tego wyszło? Czy pecetowa odsłona różni się od konsolowej, czy ostatecznie powinniśmy porzucić klawiatury i przesiąść się na „maszynki do grania”?

Na torze lepiej…

Bryka (wirtualna) Bartka

Dla tych, którzy nie czytali jeszcze naszej konsolowej recenzji Shifta – garść podstawowych informacji. Seria wykonała znaczący zwrot – przenosząc się na tory wyścigowe. Dlatego, jeśli kręci was pimpowanie bryki, oświetlanie jej niczym choinki na Boże Narodzenie za pomocą lampek i neonów, a potem rozpędzanie do niewyobrażalnych prędkości koniecznie w nocy w środku miasta – ta gra nie jest dla was. Najnowsza odsłona Potrzeby Prędkości adresowana jest do graczy bardziej zainteresowanych ściganiem, będąc całkiem udaną próbą znalezienia złotego środka między typowo arkadową rozgrywką, a hardkorową symulacją. To tytuł dla kogoś kto chciałby aby gra stawiała przed nim wymagania, równocześnie nie będąc arcytrudnym, idealnym odwzorowaniem modelu jazdy samochodu wyścigowego. Wbrew pozorom grupa docelowa produktu wydaje się dostatecznie szeroka, aby warto specjalnie dla niej tworzyć grę. O ile na konsolach istnieje sporo alternatyw, o tyle na PC tytułów oferujących właśnie taką rozgrywkę jest nad wyraz mało. Jedynym przykładem, który w sposób oczywisty nasuwa się od razu jest Race Driver GRID od Codemasters i to właśnie z nim najprawdopodobniej Shift będzie rywalizował.

O ile uruchamiając Shifta miałem spore obawy co do tego jak NFS sprawdzi się na torach, o tyle po chwili gry nie miałem wątpliwości, że twórcom gry udało się z boju wyjść z tarczą. Konstrukcja gry została na tyle przemyślana, aby w żadnym momencie kariery (głównego trybu zabawy) nie narzekać na nudę. Spora różnorodność torów, jak i trybów rozgrywki skutecznie angażują gracza, nie dając mu nawet chwili na poczucie nudy.

Wszystko za sprawą opisywanego już przez Katmaya systemu gwiazdek (zdobywanych za zwycięstwa, ale też prawidłową jazdę), stopniowego udostępniania nam coraz mocniejszych maszyn i torów, jak i systemu wewnętrznych achievementów, podliczającego i nagradzającego nasze zachowanie na torze (zwycięstwa, wyprzedzanie, zderzenia, jazdę konkretnymi markami samochodów etc.).

Choć owe wewnętrzne „acziki” nie wnoszą nic do gry, są bez wątpienia miłym dodatkiem zachęcającym do jeszcze większego wysiłku. Podobnie gromadzone przez nas punkty stylu, dzielone na dwie kategorie: precyzję i agresję. Praktycznie każde zachowanie na torze jest punktowane przez grę, która w ten sposób stara się opisać nasz styl jazdy. Gromadząc punkty, osiągamy kolejne poziomy doświadczenia (w sumie jest ich 50), a wraz z nimi dostęp do specjalnych zawodów, farb, naklejek, samochodów czy nagród pieniężnych. Każdy z opisanych elementów skutecznie pobudza gracza do większego wysiłku, choć faktycznie daje do myślenia umieszczenie jako nagrody na 50-tym poziomie m.in. naklejek, które dla gracza, który właśnie osiągnął wszystko co możliwe w tym tytule są średnio atrakcyjną nagrodą. Najwyraźniej ktoś nie pomyślał…

… w garażu wciąż jest co robić

Widok „z oczu” rywala

Nie mają powodu do zmartwień ci, którzy lubią spędzać czas dłubiąc przy swoich czterech kółkach. Choć nowy NFS jest tytułem odmienionym wciąż pozwala nam ulepszać swoje pojazdy i nie mówię tu tylko o malowaniu. Dla znawców tematu oddano całą masę opcji umożliwiających modyfikację parametrów pojazdu – od ciśnienia w kołach, ich skrętu, nachylenia, przez przełożenia biegów i sztywność zawieszenia po blokadę dyferencjału (cokolwiek by to nie znaczyło…). Można też zdać się na uproszczony model rozwoju swojej maszyny kupując modyfikacje całymi pakietami.

Będzie w czym grzebać, bo w nasze ręce trafi spora liczba maszyn. Znajdziemy tu różne modele AUDI, BMW, Forda, Mercedesa, Chevroleta, Lotusa, Nissana, Astona Martina czy Lamborghini. Nie zabraknie też takich rakiet jak McLaren F1, Koenigsegg, Bugatti Veyron czy Zonda. Choć ilości aut nijak nie da się przyrównać do setek modeli, które znajdą się w nadchodzących konsolowych hitach, przyznam szczerze, że zupełnie nie odczułem braku większej liczby pojazdów. Poczucie sytości jest tym silniejsze, że gra poza samochodami, które zakupimy w trybie kariery, daje nam spróbować praktycznie każdego modelu oferując tryb wyścigów fabrycznych (wszyscy jadą tym samym modelem) i pojedynki (np. Veyron vs Zonda). Przyrównując Shifta do innych produkcji tego typu na PC na pewno nie odstaje on od konkurencji, zachowując rozsądnie umiarkowaną ilość dostępnych maszyn.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

  1. lfsowy purysta powie – zle nie jest. oczywiscie wady jakie sa kazdy widzi, ale sam fakt ze da sie milo grac online gdzie ta fizyka daje rady to wielki wielki plus. szkoda ze tej samej fizy elektronicy nie zastosowali do driftu – byloby trudno, ok, ale nie awykonalnie jak teraz, a na dodatek w zgodzie z reszta gry itd itp. wkurzaja czasy loadingow (sic!) i. . . jednak na dluzsza mete system levelowania ktory mnie zawiodl. na 18 czy 19 lvlu zaczalem ostatnie zawody (te worldcup czy jak im tam, anyway bzdura jest to ze po zrobieniu 2 poziomow, wszystkich dostepnych eventow kiedy zostaja jeszcze 2 nie-ruszone-levele gra juz wrzuca gracza do wielkiego finalu. . . bzdura. no chyba ze za dobrze jezdzilem i za duzo expa lapalem :P), poszly sprawniej niz wczesniejsze jazdy. i najgorsze – mimo trybu online, porownywarki wynikow z przyjaciolmi, mozliwoscia zmierzenia sie w drabince po skonczeniu finalu. . . odechcialo mi sie momentalnie grac. zabawa singlowa wydawala mi sie bez sensu, z kolei jazda online choc przyjemna na dluzsza mete wkurzajaca – gracze to typowe bydlo ktore wjezdza w dupe, przepycha, wypycha, robi jednym slowem chlew, chlew ktory w tej grze jest dozwolony. nah, odlozylem ladnie gre na polke i. . . po kilku miechach niegrania odpalilem lfsa. i to jest to za co shift dostaje najwiekszego plusa ode mnie 😀

Skomentuj Piotr Biernawski Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here