W takie dni jakoś nie mogę przestać myśleć o jednym: zimnym piwku. Najlepiej w kuflu i w miłym towarzystwie. Ta refleksja doprowadziła mnie do pytania: jakie jest najlepsze piwo wszechświata? Z tym dylematem kieruję się do Was drodzy czytelnicy i liczę na pomoc w rozwikłaniu tej jakże palącej kwestii.

Osobiście jestem fanem piw pilzeńskich, z Pilsnerem Urquelem na czele. Ostatnio odkrywam też uroki trunków „z zupełnie innej beczki” – idealnie w moje kubki smakowe wpasował się Dog In the Fog. Szczególnie w tych malutkich, seksownych buteleczkach. To znów rodzi odwieczne pytanie bez odpowiedzi: „małe, czy duże”. Sam nie cierpię tych gigantycznych butli o pojemności rzędu 0.6 litra, które zdążą się wygazować zanim upiję pierwsze trzy łyki, ale znam smakoszy, którzy na widok klasycznych półlitrówek patrzą z politowaniem.

Na deser zostawiłem mój absolutny numer jeden. Króla wszystkich napojów piwnych i piwo-podobnych. Cesarz smaku, o głębokim jak oczy Cyganki kolorze sadzy, którego sama nazwa powoduje u mnie ślinotok – Guiness. Tym samym chciałbym nawiązać debatę. Jasne? Ciemne? Duże, czy małe? Z sokiem (fuj!), czy bez (mniam!). Zagryzając, czy soute? I w końcu – z gwinta, czy kufla? A może z szklanki, lub filiżanki? Tyle pytań, a fajrant tak niedługo.

[Głosów:0    Średnia:0/5]
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPoliż new biznez
Następny artykułTylko dla tych powyżej 30-stki

23 KOMENTARZE

  1. No jasne, że ciemne 🙂 Guiness, lekko schłodzony, ale nie zmrożony . . . albo świeży, nie pasteryzowany Koźlak z Bierhalle . . . echhhh, rozmarzyłem się 🙂 Ale zwykłym jasnym pełnym też nie pogardzę. A że tak się słada, że akurat mam pod ręką Okocim palony . . . więc wasze zdrowie :-)Nie znoszę natomiast różnych wyrobów piwopodobnych typu reds, karmi itp. , a już dolewanie soku do piwa powinno być prawnie zabronione.

  2. Oj. . . trudne pytania zadajesz. . . Beczkowe z kufla. Niepasteryzowane. Dla mnie osobiscie raczej mniej slodu niz wiecej, ale to kewstia gustu. Raczej jasne. Mam generalnie dwa typy i oba sa lokalne. Piwo Spiz, robione w malym browarze w samym centrum wroclawskiego rynku i tamze tylko podawane. Cudenko ;)Oraz Ksiazece (nie mylic z zulerskim Ksiazem) z Browaru Slaskiego. Choc to jakis czas temu mi sie przepilo. . Ale najlepsze? Nie wiem. Na pewno polskie! Pilem piwa z roznych krajow i zadne nie smakowalo mi tak jak nasze dobre polskie piwa 😉

  3. Dog jest spoko, bo jakoś nie czuć w nim tego smaku goryczy :). Przyznam szczerze, że za wiekszoscia piw nie przepadam, w przeciwienstwie do win czy szampanow ;). Ale z tych dostepych na rynku to zdecydowanie Żywiec, Dog, Freeq (a co:P?), Okocim Palone i Heineken. Dnem totalnym jest natomiast Lech :)Z zagranicznych do gustu przypadl mi grecki Amstel, Becks i niegdyś FAXE’a – ostatnio jednak troche mniej 🙂

  4. a ja wolę soczek grapefruitowy 😛 albo orange 😉 % ostatnio nie toleruję 🙂 serio 😛 (wiem ze mierny ze mnie Polak :P)poza tym racze się kawką z czajników, które nam na wieczorne szkolenia przynoszą. . uhhh. . . 😀

  5. TATRA RLZ 😀 jak dla mnie 😀 Moze i reklamy są nieco „smieszne” 😀 ale piwo samo w sobie mi bardzo smakuje. Inne które polacam to Dog, Okocim Palone, Heineken 😀 Natomiast za Guinnessem nie przepadam. Bylem ostatnio w Irlandii w „fabryce”(części dla turystow oczywiscie) gdzie je sie wyrabia. Całkiem fajnie zorganizowana wystawa 😀 a na koniec piwko na balkonie widokowym 🙂 Jednak żaden z tych czynników nie wpłynął na mój pogląd na temat Guinness’a (fuujjj :P)Wole jasne 😀

  6. Guiness, boze jak ja uwielbiam to piwo. Trzeba jednak uwazac w Polsce. U nas sprzedawane jest gazowane (nie widzialem jeszcze normalnego), no chyba ze w jakims dobrym PUBie. W pt. lece do Londynu to sobie nie odmowie jednej pinty. A co do naczynia, tylko szklanka. Najgorsze sa plastikowe kubki na piknikach, czy imprezach plenerowych. No ale czasami nie ma wyjscia. YO!

  7. „Urguel”? Coś się biednemu autorowi pokiełbasiło od tych zachwytów. Dog In The Fog – rozreklamowana bujda, tak jak i inne Reddsowi podobne. Polski Heineken – sik nie piwo. Tak jak i Carlsberg. Chcecie prawdziwego Piwa jedźcie do Holandii lub Anglosasów (choćby w odwiedziny do ciężko tyrajacych znajomych). Również nie polecam piwa w stanach – musiałem sie przerzucić na wódkę :]Z polskich marek to z matczynym mlekiem wyssany – Żywiec i ostanimi czasy Lech Premium (chociaż trochę się popsuł). Piwo wolę pić z gwinta, gdyż tak najlepiej mi smakuje, jednak zawsze wyżej będę stawiał Żołądkową Gorzką i Wyborową. Po prostu nie lubię się rozdrabniać. . .

  8. A jak od jakiś 2 lat kocham się w Budweiser’ze. Nie wiem z czego to się wzięło, ale jest dla mnie ideałem smaku piw „jasnych”. A z tych ciemniejszych – oczywiście Guiness.

  9. Guinness jest świetny, tylko cena w Polsce lekko przerażająca jakby się chiało częściej smakować. Z regionalnych piw to Kasztelana polecam, wychowałam się na nim i do dziś uważam za najlepsze polskie piwo. I jeszcze niepasteryzowane „rżnięte” w poznańskim Proletaryacie.

  10. piwo to tylko jasne, z kufla, niepasteryzowane, dobrze schłodzone. Wtedy to może być zasadniczo wszystko, zwłaszcza jak jest czym przegryźć 🙂 Z butelki zaś pijam tylko Tyskie, bo moja babiczka. . . no, wiecie co dalej 🙂 Ciemne piwo nie jest złe, ale nie smakuje mi zupełnie, tak samo jak whisky – też wymysł anglosasów. Swego czasu w barze którym po studencku pracowałem serwowaliśmy piwo zielone z jabłonowskiego browaru – i nie był to produkt a la Freeq i Coolery czy inne Redd’s, tylko prawdziwe piwo według irlandzkiej receptury i to z niezłym kopem, chyba 9 koni miało czy jakoś tak. I najlepsze, że nie było tego czuć, jak w innych mocnych piwach, które walą spirytusem – tam się piło, piło, piło, a potem po trzech nie można było dojść do kibelka 😀 No, ale to były studenckie czasy – teraz nie pijam już czegoś co ma więcej niż ustawowe 5. 5 konia. Aha, z angielskimi piwami nie byłbym tak entuzjastyczny – znajomi jak przyjeżdżają do Polski to zawsze marudzą, że tam piwo kiepskie i nasze najlepsze 🙂 no, ewentualnie jeszcze czeskie pilznerki. . .

  11. Piwo jasne, z kufla, zimne (ale nie mrożone :)), bez soku czy innych wkładek, z czymś do przegryzienia :DA jakie konkretnie to już mniej ważne (byle polskie :P) choć najchętniej pije Żywca (hmm. . . zdaje mi się, że gdzieś już o tym pisałem :>) ale nie pogradze też Tyskim, Lechem czy Warką (oczywiście jasną :D).

  12. jak dla mnie żywiec z beczki najlepszy (w zasadzie to większość piw z beczki jest dobra :)), tylko w szklance, bez żadnych dodatków, a jeśli chodzi o ciemne, to pijam je sporadycznie po jednym, i nie mam za bardzo ulubionego (pewnie mam, bo nie piłem guinessa). . . howgh!

  13. Obecnie przebywam na Angielskiej wyspie, tak wiec Guinness jest tutaj na porzadku dziennym 😛 (inne jakies cienkie i slabe 😛 ) Oczywiscie z kufla dobrze schlodzone. W Polsce to zazwyczaj zimne Tyskie 0,6 z „gwinta” na laweczce z kumplami w promieniach slonca ;] W zimowe, dlugie wieczory, pozostaje browarek przy komputerze, a do tego jakas gierka lub film ;]

  14. Od wielu wielu wielu lat jestem wierny Tyskiemu Gronie, ktore po prostu idealnie się wpasowało w moje smaki. Nie pogardzę też Żywcem. Jednym słowem jasne. Najlepiej z kija, w atmosferycznym pubie z przyjaciółmi i lane oczywiście w CIĘŻKIE KUFLE Z RĄCZKĄ – nie żadne szklanki, czy nie daj boże (BLUŹNIERSTWO!!!!) w plastykowe kubki!!! (powinni tego zabronic!)Optimum to 0. 5l, choć był okres ze w jednym z łodzkich pubow lali w litrowy kufel – ledwo to człowiek podnosił do ust, ale jakie błogie uczucie, że się pije i pije, a to wciąż jest :)Ciemnych nie lubię, choć zaskoczyło mnie pozytywnie Dębowe Mocne, ktore mi przypasowało. Natomiast co do soku w piwie. . . – pozwolę sobie tego nawet nie komentować 🙂 Kiedyś pani w barze mnie zapytała czy z sokiem – popatrzyłem, uśmiechnąłem się i nawet nie musiałem nic mówić 🙂 Zrozumiała mój stosunek do psucia piwa :)Reddsy i inne Gingersy to nie piwa tylko alkoholizowane napoje owocowe :)Ale jednego piwa nie potrafię znieść (smaku) – Warki, moja żona ją lubi, a ja kompletnie. Więc jak ona już nie chce swojego piwa to nawet nie mogę po niej dopić 🙁

  15. Ze swojej strony – polecam w ramach zwiedzania Warszawy udać się do Kampanii Piwnej na Podwalu, gdzie w poniedziałki litrowy kufelek wypełniony Pilsnerem kosztuje. . . 7 złotych 🙂 Wtedy to dopiero dobrze smakuje 😀

  16. Warka – Warka – Warka – Warka – Warka – STRONG 😀 Śpiewać nie będziemy – mój skarbie – Zły niedobry – says Gollum 🙂 No i jeszcze ŻYWIEC PORTER w połączeniu z dobrym dla ciała „DUCHEM”(SPIRYTEM). No more beer from Biedronka 🙂

Skomentuj Jan Stojke Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here