Tego dnia dobre wiadomości napływały jedna za drugą. Na wschodzie sytuacja była bez zmian. Resztki ruchu oporu w dawnym Państwie Środka powoli ustępowały potężnej armii generała Pietruszki. Cała Europa już dawno znalazła się pod kontrolą biało-czerwonych. Tylko obie Ameryki wciąż zdawały się nie pojmować, że koniec jest już bliski. Kiedy polskie „siły ekspedycyjne” właśnie miały ruszyć do ataku pod Salt Lake City i daleko na południu w Santiago de Chile coś poszło nie pomyśli Wodza Naczelnego Katmaya. Prąd w domu zgasł, wszystkie plany trafił szlag a Wódz zaczął się zastanawiać kiedy to ostatni raz zapisał grę.

Kevin Smith jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów ze Stanów Zjednoczonych. Każdy jego film prowadzi do rozłamu w szeregach krytyków i niekończących się dyskusji kinomanów. Czy twórca postaci Cichego Boba nadal jest w formie?

Na temat filmów Kevina Smitha zdania są podzielone. Jedni uważają, że epatują marnym humorem i często przekraczają granice dobrego smaku. Inni natomiast twierdzą, że pocieszny reżyser jak mało kto potrafi pod płaszczem ciętego języka powiedzieć coś ciekawego i skłonić do refleksji. Jego twórczość ma wielu krytyków, którzy nawet nie widzieli żadnego z jego filmów. A szkoda, bo twórczością Amerykanina z całą pewnością warto się zainteresować.

Głównie bohaterowie: Randal i Dante

Wyprodukowany za niecałe trzydzieści tysięcy dolarów „Clerks” był pierwszym filmem Kevina Smitha. Bardzo skromny budżet nie odbił się jednak na jego jakości. Obraz z miejsca zdobył serca bardzo wielu amatorów kina, w tym i moje. Od tamtej pory, wszystkie tytuły opatrzone nazwiskiem reżysera mają swą stałą widownię. Teraz, po dwunastu latach od premiery sprzedawców, na ekrany weszła jego druga część. Moim zdaniem równie dobra, jeśli nie lepsza.

Spotkanie po latach

Wiele zmieniło się od czasu, gdy ostatni raz oglądaliśmy perypetie niedających się nie lubić „sklepowych”. Czas, co łatwo zauważyć, największe piętno odcisnął jednak na odtwarzającym rolę Jaya Jasonie Mewesie. Sklep, znany z pierwszej części filmu spłonął. Chcąc zarobić na życie Dante, razem ze swym najlepszym przyjacielem, trafia do restauracji serwującej fast-food. Fabuła filmu skupia się na ostatnim dniu jego pracy. Dniu będącym końcem jego starego życia, a zarazem początkiem nowego, nie do końca takiego jak się spodziewał.

Smith się sprzedał?

Siłą filmu na pewno są postacie, pojawiające się regularnie w filmach amerykańskiego reżysera. Na ekranie zobaczymy kultowych już Jaya i Cichego Boba (właśnie wrócili z odwyku). Naturalnie obok nich pierwsze skrzypce grają Dante i Randal, a w krótkich epizodach pojawiają się Ben Affleck (to już norma) i Jason Lee.

Osoby znające poprzednią część filmu na pewno wyłapią sceny, w których reżyser puszcza do nich oko. Czy to przez odwołanie się do poszukiwania idealnego tuzina jajek, czy w chwili, gdy na kilka sekund na ekranie pojawia się typ kupujący paczkę fajek. Nie zabraknie również tak bardzo lubianych rozmów o wielkich hitach filmowych (tym razem, moim zdaniem, minimalnie słabszych niż w pierwszych sprzedawcach), czy obscenicznego humoru Jaya.

Uśmiechnij się

Valhalla lubi Kevina Smitha

To właśnie specyficzny humor w oczach wielu osób może być powodem, dla którego z filmu wyjdą z uczuciem zniesmaczenia. Nie każdego muszą przecież śmieszyć dowcipy o pierdzeniu, trollach mieszkających w pochwach czy sceny ukazujące zoofilię (przepraszam, seks międzygatunkowy).

To dość specyficzne poczucie humoru jest jednak przykrywką dla tego, co w tym tytule najważniejsze. Rzeczą tą są pytania przemycane przez Smitha niejako pomiędzy wierszami. Pytania, których młodsi widzowie zapewne jeszcze sobie nie zadają.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. Dosyć zrozumiałe ,że dopatrywanie się głębszych znaczeń w filmach „tego typu” może wyglądać śmiesznie. Trochę jak błaganie głupka, któremu wali się świat, a jego błazeńska facjata znów wychyla się na światło dzienne- a to boli. Dla wielu Smith trzęsie się ze śmiechu na dnie kinowego worka wraz z „American Pie” i „ Stary gdzie moja bryka?”. Specyficzna wybór (tak jak każdy nie mój)Hmmm. . Co ja widzę? Czy mnie oczy nie mylą? Tak to zakurzony krytyk filmowy wychyla zadarty nos z wyżej przytoczonych ruin… Życie ma swoje dylematy…To fakt. Ale czy rozwiązanie będzie bardziej oczywiste, gdy sugerowane będzie pośród Hollywoodzkiego przepychu lub w przydymionym świetle tlącego się sennym królestwie bohemy?

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here