Mój wzrok po raz nie wiem już który w ciągu ostatnich 15 minut spoczywa na windowsowskim zegarze – 23.17. Ufff, wreszcie koniec. Wszystko zrobione. Obowiązki zawodowe jak i domowe mam z głowy. Biorąc pod uwagę godzinę i fakt, że następnego dnia muszę wstać o 6 rano większość normalnych ludzi właśnie jak najszybciej udałaby się do łóżka. W mojej głowie zaś zaczyna się gonitwa i długie kalkulacje. Próbuję oszacować konieczny czas na sen. Lata praktyki sprawiły, że potrafię go zminimalizować do 5h na dobę bez większego uszczerbku aktywności następnego dnia. Sen czterogodzinny też ujdzie, choć wiem, że wtedy będę odczuwał tego konsekwencje przez pierwsze kilka godzin po obudzeniu.Niestety szacunki muszę robić bardzo ostrożnie. Dziecka nie da się do końca przewidzieć. Dwa dni temu zerwała nas z łóżka o 3 w nocy i nie mogła zasnąć do 5 rano. Jaką mam gwarancję, że dziś się to nie powtórzy? Ząbki to nie przelewki…

Podpinam słuchawki. W końcu nie chcę pobudzić całej rodziny. Po chwili przychodzi refleksja – muszę przecież słyszeć płacz małej. Słuchawki wracają na swoje miejsce na biurku. Kompromisy. Skręcam na głośnikach poziomy głośności.

Żona właśnie kładzie się spać. Jej głos przybiera ton zatroskania i napomnienia, jakby przypominała dziecku, że jedzenie słodyczy jest niezdrowe – „Tylko nie siedź zbyt długo, pamiętaj, że jutro musisz wcześnie wstać”. Uśmiecham się, kiwam głową. Jak zwykle. Oboje wiemy, że najwcześniej pojawię się gdzieś około 1. Chyba, że stracę poczucie czas, jak zdarzało się nieraz…

Zatem dziś przyjmuję w miarę bezpieczny scenariusz – 5.5h przewidziane na sen. Oczywiście jeśli mała się obudzi wszystko weźmie w łeb, a ja jutro będę wyglądał i czuł się jak zombie. Cóż, nie pierwszy, nie ostatni raz…

5.5h do 6 rano pozwala mi pograć do godziny 0:30. Patrzę na biurko, na którym stoi stos gier. Co dziś idzie na warsztat? Mój wzrok zatrzymuje się na pudełku z dodatkami do Neverwinter Nights 2. Jeszcze raz patrzę na zegar. Za mało czasu. Do RPGów potrzebuję minimum 2 godzin w jednej sesji, aby się odnaleźć i wczuć w atmosferę gry. Co zatem zrobić? Rekalkulacja. Przecież wyspałem się wczoraj, dziś mogę posiedzieć nieco dłużej. Zatem dorzucimy godzinę, może półtorej. To powinno wystarczyć abym bawił się tak jak tego oczekuję.

Po chwili w napędzie ląduje płytka i zaczyna się zabawa. Szybko wciągam się w fabułę. Czas przyspiesza. Po chwili spoglądam na zegarek i z przerażeniem stwierdzam, że jest nieco przed 1 w nocy. Do granicznej godziny zostało nieco ponad 60 minut. Wracam do świata Faerunu. 20 minut później oczy zaczynają piec. Nadchodzi zmęczenie. Organizm wystawia rachunek za cały dzień pracy. Walczę. Jeszcze jeden quest, jeszcze 5, może 10 minut. Wyczerpanie organizmu następuje błyskawicznie. Czuję się jakby ktoś nagle spuścił ze mnie powietrze. Patrzę na zegarek – 1.15. Oczy same się zamykają. Orientuję się, że od 5 minut czytam ten sam dialog nic z niego nie rozumiejąc. Bezradnie i bezmyślnie spoglądam ostatni raz na monitor. Poddaję się. Szkoda. Liczyłem, że w nocy będę mógł pograć. Po raz kolejny musiałem skapitulować przed całodziennym zmęczeniem. Który to już raz? Jak to oszukać? A może grać w dzień? Wtedy będę przynajmniej wypoczęty. Ale jak pogodzić to z dzieckiem i całą masą codziennych obowiązków? Nie wiem. Nie stać mnie na jakąkolwiek błyskotliwą czy nawet umiarkowanie inteligentną myśl. Ostatnie spojrzenie na zegarek – 1:20. System właśnie się zamyka, a ja kieruje moje coraz bardziej obolałe ciało w kierunku sypialni…

Pozostaje postawić pytanie (szczególnie do starszych graczy) – jak godzicie przyjemność (czyt. gry) z codziennymi obowiązkami? Gracie w dzień czy w nocy? A może w ogóle macie jakiś system, który gwarantuje efektywne wykorzystanie czasu na gry?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

21 KOMENTARZE

  1. Szkoła – obiad – lekcje – gry / internet – telewizja, spać. ;] Właściwie to mam dużo czasu na granie i nie muszę się nie wysypiać.

  2. Szkoła -obiad-DZIEWCZYNA-ew dwór-lekcje i 30 min na gry 😀 Zależy, czasem jest to 30 min, czasem wcale, czasem dłuugo 😉

  3. w tygodniu ostatnio ciężko mi wychodzi granie i jedynie sobie zapodaje kilka chwil tak w okolicach 20-22. potem zazwyczaj jeszcze godzina z dr housem i pobudka o 6 do roboty. za to jak przychodzi piątek – o tu się zaczyna – staram się oszukać świat i przedłużyć weekend – wiec staram się grać jak najdłużej mogę. narzeczona mi odpada do łóżka około 23-24 a ja przed komp siadam i tłukę – jak najdłużej, byle później spać, bo potem jak się obudzę to już tylko 2 dni i znów praca. wiec potrafię przysiąść do bardzo późna,ale w jakieś szybkie gry – zazwyczaj tłukę battlefielda 2 – coby nie zasnąć. Jak mam grać w rpg to muszę być wypoczęty bo jak jestem zmęczony to włącza mi się syndrom przeskakiwania dialogów, przez co gra traci sens. Dzisiaj za to podejmę około północy maskę zdrajcy – nie wiem co z tego wyjdzie 😉

  4. Nie da się pogodzić obowiązków (rodzina/praca) z graniem. Albo – albo. Jak grasz za dużo, to rodzina patrzy na ciebie z wyrzutem, że nic w domu nie robisz, tylko grasz. Jak grasz mało i w krótkich sesjach, to każda gra szybko się nudzi, bo nie zdążysz się wczuć. A jak odłożysz kolejną misję na dwa tygodnie, to potem już tak nie ciągnie. Sam od trzech tygodni nie mogę się przemóc, żeby siąść nad kolejnym scenariuszem w Red Alert. Wiem, że będę go grać z godzinę, dwie, a nie lubię jednej misji przerywać. Przy rodzinie (zakupy, lekcje z córką, coś w domu trzeba zawsze zrobić) ciężko jest wykroić tyle czasu w jednym rzucie. Można niby grać nocami, ale potem w pracy pytają się „imprezka była?” 🙂 A to tylko jakiś quest, który przeciągnął się ponad miarę. Dla mnie najlepszym czasem na nadgonienie w graniu są wakacje. Rodzinka jedzie do babci/ciotki itd. na tydzień, dwa, a ja mam luzik. Pizza, piwko i można grać całymi popułudniami 🙂 I to jest ten czas.

  5. posiadanie wolnego zawodu jest nie do przecenienia. generalnie jak mam zajawke na mmo to lupie kolo 2 godzin w poludnie, 2 pod wieczor i jak mi malo 2 kolo polnocy, ale to raczej rzadko. jak lupie w nie-mmo to wybieram opcje wieczorna – od powiedzmy 21 moge sobie pofolgowac ;)w weekendy gram natomiast malo – wybieram opcje ‚swieze powietrze’ – czy to w gorach, czy na rowerze czy z rodzina 🙂

  6. piszę magisterkę, ciężko pracuję 9h dziennie(fizycznie), 2x w tygodniu gram w piłkę czasami jeszcze basen, gdzieś tam w między czasie dziewczyna i browar z kumplami hmmm. . i cały czas w coś gram! ostatnio Riddick, X-men, FryCry2 (w dwa lata napukałem 25000 gamescore’ów) jak ja to robię??? sam nie wiem ale nie da się ukryć, że największy(jedyny?) problem z grami/internetem to brak kontroli czasu przez co niektórych rzeczy trzeba się wyrzec/odłożyć aby starczyło czasu na granie. Zredukowałem praktycznie do minimum robienie rzeczy „zbędnych” wg mnie, choć jestem świadom, że to wszystko jakoś „gra” do puki nie założę własnej rodziny później miną piękne dni, dlatego cieszę się każdą chwilą tego stanu rzeczy:)))

  7. Temat jest bardzo przykry dla gracza. Będąc samemu i się ucząc czasu jest tyle, że gier nie starcza. Mając pracę; tego czasu jest mniej, ale dajemy radę czerpać z gier przyjemność. Mając pracę, żonę, dziecko (dzieci) lepiej nie drażnić kubków smakowych bo, 1 godz czy 1,5 to swiętokractwo. Granie po 12 odpada. 0 przyjemności, zasypianie nie można się skupić, wczuć w świat. A o 6 rano jak po LSD. Lipa :(. Pozostają weakendy, ale z rozsądkiem pociechy też potrzebują ojca. Zabieramy małe „człowieki” (cyt. z Madagaskar) na basen do parku. Żonkę też nie mozna zaniedbać.

  8. U mnie bardzo podobnie, choc na razie synek zasypia szybko bo juz okolo 20. 30, do 23 troche popracuje, a potem z reguly jestem zbyt padniety na granie. Czasem sie uda wykroic godzinke na Drakensanga lub ostatnio na x360 (w zasadzie bez dzwieku) dark sector. Na studiach bylo zloty czas na granie, ale to se juz nie vrati.

  9. U mnie wchodzą w grę jedynie nocki. W zależności o której godzinie zasną członkowie rodziny. Zazwyczaj gram jakoś tak od 22. 00. Dzieje się to już od tak długiego czasu, że o dziwo granie w dzień,( które to jednak zdarza się bardzo rzadko) nie przynosi mi tyle satysfakcji. Przez te wszystkie lata nabawiłem się jak widać growego wampiryzmu – promienie słoneczne nie wpływają na mnie zbyt dobrze. ;)Jednakże, mam w zanadrzu kilka ultra-chytrych sztuczek, pozwalających mi czasami zagrać w dzień. Sztuczka nr. 1Wymagania sprzętowe – ogród, kosiarka, żona z pasją ogrodniczą. Wychodzę na balkon, spoglądam na dół i donośnym, aczkolwiek zdziwionym głosem mówię – popatrz kochanie, niesamowite, jak ta trawa szybko rośnie. . . Efekt kompilacji – 2h wolnego + granie, gdy żona wraz z dzieciakiem zawzięcie koszą trawnik. Sztuczka nr. 2Wymagania sprzętowe – zmęczony wyraz twarzy, desperacja w głosie, żona, dziecko, słońce na dworze. Podchodzę do żony i mówię: – Bogusz prosił, żeby pójść z nim do miasteczka zabaw, ale ja mam strasznie dużo zaległości w pracy do odrobienia, pójdź z nim dziś ty dla odmiany. . . Efekt kompilacji – 4h wolnego + granieSztuczka nr. 3Wymagania sprzętowe: Znajomy z konsolą/komputerem, wyraz krańcowego wycieńczenia na twarzy, potykanie się o własne nogi, telefon. Podchodzę do żony i mówię: – Wiesz kochanie, Maciek dzwonił, że znowu zepsuł mu się internet/komputer (niepotrzebne skreślić). Znowu muszę zapierdzielać i mu naprawić, a wiesz że bez niego nie da rady pracować. A taki jestem zmęczony, ehhh. . . Efekt kompilacji: 4h wolnego + granie + browary. To tylko kilka sposobów z arsenału. Zalecenia lekarza: Stosować nie za często, koniecznie z zastosowaniem funkcji random. 😉

  10. Może zrobimy wykres? W okresie nauki byłaby to linia prosta (ew lekko pofalowana, młodość to jednak mnóstwo wolnego czasu) ze spadkami przypadającymi na okresy sprawdzianów, matur, egzaminów (chociaż dla niektórych nawet to nie jest przeszkoda), potem krzywa w dół (spowodowana pracą, obowiązkami życia codziennego, rodziną), potem emeryturka. Tutaj pytanie, linia pozostaje czy rośnie nieco do góry? Wszelkie poprawki mile widziane. Ale tak jak pisał Lovelypl, rybka albo akwarium. Jeśli chcemy się pobawić bez większego kombinowania to trzeba z czegoś zrezygnować. Powyższe metody dobre (mamy tutaj prawdziwie przebiegły umysł 😀 ), ale ryzyko zawsze istnieje. Chociaż. . . powiadają, że jedzenie i sen są dla słabych, a to zawsze cenny czas 😉

  11. A ja czekam na emeryturę. Mój dziadek łupie w coś bez przerwy na kolejnych moich „starych komputerach”. Ostatnio musiał się z kompem eksmitować z sypialni bo ” łupał całymi nocami w te klawisze i babcia spać nie mogła” 😉 Jeszcze tylko 40 lat hehe

  12. no to z tego co widze za dnia pozostaje wam kompromis w formie prostych gier multi (broń boże mmo). Produkcje typu CS, TF, UT mają tę piękną cechę że można się w miarę przyzwoicie rozerwać nawet jeśli mamy jakieś śmieszne 10 minut wolnego. zawsze to te dwie partyjki, które nadmiernie nie wciągną. ale z drugiej strony to jest to trochę jak jedzenie schabowego przez rurkę,oj wy biedaki :]

  13. W tygodniu z reguły łapię trochę gry wieczorem. Z godzinę lub dwie tak gdzieś od dziesiątej do dwunastej. Zdarza się, że pogram więcej ale to nie zbyt często bo przyszła żona zaczęłaby krzywo patrzeć. Konkretniejsze granie łapię w weekendy. Czasem kilka godzin w sobotę lub w niedzielę. Ale tu też nie ma reguły. W tej chwili staram się aby regułom stało się, że gram w weekendy w nocy. Po pierwsze lubię wtedy grać. Po drugie mam na prawdę święty spokój. Tylko ta 3 w nocy wtedy tak szybko pojawia się na zegarku. A jest to moja graniczna godzina na siedzenie po nocach. Granica, którą ustaliłem jeszcze w czasach podstawówki.

  14. Dla niektórych jest już troche na to za późno, ale kawalerom radzę poszukać kobiety, która podziela zaintersowanie grami. Koszt: – 2 kompy w domuZyski: – część czasu przeznaczonego na relacje międzyludzkie można spędzić na wspólnym graniu się dobrze przy tym bawić- Nawet jak nie gracie razem to masz zrozumienie dla swojej pasji.

  15. Wszytko zależy od umiejętności organizacyjnych oraz odrobiny sprytu 🙂 , no i rzecz najważniejsza to odpowiednia druga połowa , bo jeśli masz kobietą która lubi życie towarzyskie to masz pozamiatane , przerabiałem to już 2 razy oczywiście na moja niekorzyść. Stary sprawdzony sposób , poświęcasz jej cały dzień w tygodniu , jakaś kolacyjka nawet w domu zrobiona przez siebie a potem spokój prawie prze resztę tygodnia , oczywiście oprócz soboty albo niedzieli :). Praca . . i tu się zaczynają problemy , w obecnych czasach i w naszym „wspaniałym kraju” o pracę trudno (chyba że jesteś dobrym fachowcem albo wjechałeś po znajomościach) chyba że chcesz pracować za psie pieniądze , i wtedy się zaczyna : zmiany nie zmiany , czasami ponad 10 h tyrania a wtedy po powrocie odechciewa się wszystkiego więc pozostaje raz na jakiś czas zachorować na 5 dni i wtedy hulaj dusza. .

  16. Zawsze mam tak że mówię sobie „jeszcze jedna rundka ” albo „jeszcze jeden level”a później muszę dzień przed testami wkuwać całą noc. Bo jestem jeszcze w okresie szkolnym. Praca o której wspominasz dopiero przede mną. I cholera nie mogę się jej doczekać,miesięczny zastrzyk gotówki to to czego zawsze brakuje hardkorowemu graczowi.

Skomentuj Jakub Wojtanowski Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here