Kiedy wejdziemy do Media Markt czy innego elektronicznego molocha i rzucimy okiem na stoiska komputerowe szybko zauważymy, że są one zarzucone różnego rodzaju gadżetami-akcesoriami dla Gracza. Półki zaściełają pady, joysticki, wolanty, kierownice, super-mysze, klawiatury do grania etc. W każdej z tych kategorii możemy oczywiście wybrać dziesiątki modeli. Jeśli pad to z jednym, dwoma drążkami analogowymi, z wibrą, bez wibry, z 5-, 7-, 10-ma przyciskami. Podobnie z wolantami – z przepustnicą, bez, każdy z inna ilością przycisków, przystosowany lub nie do leworęczności itd. Kierownice, pedały, z drążkiem zmiany biegów lub bez. Coraz trudniej kupić nawet zwykłego gryzonia – są tylko super-hiper-mega odlotowe z tysiącem przycisków, rolek, laserów i Bóg wie czym jeszcze. Klawiatury zaczynają przypominać panele sterowania statkiem Enterprise rodem ze Star Treka, a ja tylko czekam kiedy wyląduje na nich przycisk do automatycznego spuszczania wody w WC.

Wszystkie wymienione powyżej gadżety cieszą się olbrzymią popularnością wśród grającej braci (i nie tylko). Co gorsza, choć sam jestem w życiu „antygadżeciarski”, moja komórka dla przykładu ma po prostu dzwonić, służyć mi jako budzik i kalendarz jeśli chodzi o growe peryferia niestety uległem gadżetomanii. Jak pad, to koniecznie z wibrą, dwoma drążkami etc., jak wolant, to nie byle jaki tylko oczywiście musi być „wypasiony”. Każdy z tych wyborów oczywiście spotykał się z krytycznym (żeby nie powiedzieć pełnym politowania) spojrzeniem mojej drogiej małżonki, która zupełnie nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ten pad jest lepszy od tego dwukrotnie tańszego. Co ciekawe jeśli chodzi o klawiatury sprawa wygląda zupełnie inaczej. Najprostsza klawiatura, bez żadnych dodatkowych klawiszy funkcyjnych kupiona w sklepie za jakieś 20-30 zł. Nie zmieniłbym jej na żadną inną (Nie wiesz co tracisz przyp. Katmay).

Choć zdecydowanie mniejsza jest jeszcze wśród graczy grupa, która kolekcjonuje przeróżne gadżety związane z grami – a to figurki swojej ulubionej postaci, a to metalowe pudełko czy brelok do kluczy – wszystkie doskonale znanych nam z edycji kolekcjonerskich przeróżnych tytułów.

Co sprawia, że gry wyzwalają w nas instynkt gadżeciarza? Czy naprawdę tak wielką rolę odgrywa czy nasz pad/mysza ma nie 5 a 10 przycisków? A może wtedy nasza gra wydaje się skuteczniejsza? W końcu każdy staje się lepszy kiedy na półce obok stoi ukochana postać Master Chiefa, a w ręku drży nam najnowszy model pada z tysiącem migających diod.

Byle do świąt. Wtedy znów ruszymy szturmem na sklepy, aby nabyć najnowsze modele kierownic, joysticków, klawiatur i gryzoni. Aby żyło się lepiej. Wszystkim (graczom) 🙂

[Głosów:0    Średnia:0/5]

9 KOMENTARZE

  1. Ja jestem gadżeciarz z krwi i kości. Cały dom jest zawalony mniejszymi lub większymi pierdółkami, które w oczach przeciętnego mieszkańca planety ziemia, są zupełnie niepotrzebne. Tak już mam – pojawi się coś fajnego – wyczesany zegarek, fajna latarka, nowy odtwarzacz mp3, itp – walczę ze soba czy kupić i zazwyczaj przegrywam 😉

  2. Ja ostatnimi czasy nie moglem sobie odmowic super latarce. Nie dosc ze swiecila to miala kompas, plastikowe – super wytrzymale – szklo powiekszajace, caluski alfabet morsa, najprawdziwszy kompas, wyrzutnie cukierkow oraz cale dwa zafoliowane magazynki to tejze. Calosc kosztowala mnie jedynie piataka w Tesco plus spojrzenia zdziwionych konsumentow. Tak jakby dwudziesto piecio letni facet nie mogl sobie sprawic odrobiny przyjemnosci. Phi. . .

  3. A ja wręcz przeciwnie 🙂 gadżeciarzem nie jestem i nigdy nie byłem. Mój idealny (niestety zupełnie nie zgodny z wymogami instytucji home management jakim jest moja żona) wystrój pokoju to 4 ściany z półkami na książki i biurko z kompem. No może dodałbym jeszcze jakiś wypasiony TV do konsoli wiszący na ścianie, na który to oczywiście mnie nie stać. Co do klawiatury, to od nie pamiętam ilu już lat mam starusieńką Toshibę, która waży (tu nie przesadzam) chyba z dwa kilo, dzięki czemu ciężko ja ruszyć z miejsca podczas grania. Szczerze mówiąc nie rozbierałem jej jeszcze ani razu, ale jestem prawie pewien, że skubańcy zalali ją betonem. 🙂 Co do myszy, no to muszę powiedzieć, że profesjonalna mysz to naprawdę podstawa, szczególnie jeżeli chodzi o shootery FPP. Najlepiej (UWAGA REKLAMA) jakiś model RAZER z wyższej półki, na przykład DeathAdder. Wygoda i precyzja gry takim cudem nie może się równać z niczym innym, no i przede wszystkim nie jest to plastikowy hiper-bajer z milionem lampek.

  4. Ja swego czasu nabijałem się z kolegi mego pewnego, który to nabył drogą kupna jakąś mysz Logitecha za, bagatela, 250 zeta. To nic, że pół roku później sam kupiłem gryzonia, który do najtańszych nie należał, ano mianowicie Fatal1ty firmy Creative. Fakt faktem, mysz ta kosztowała mnie dwa razy mniej niż ta nabyta przez kumpla. Właściwie nie wiem, co mnie podkusiło. . . wiem, że potrzebowałem nowej myszy, ale. . . ani nie korzystam z ciężarków, nie bawię się w zmianę prędkości, dodatkowych klawiszy używam raz na ruski rok. Ale myszka jest fajna. Acha. . . jeszcze kupiłem sobie podświetlaną klawiaturę a’la laptop – w końcu mogę sobie pisać, grać przy zgaszonym świetle. 🙂

  5. Drobna uwaga – wolant, to takie cóś w samolocie, nie drążek, tylko taka jakby kierownica. 🙂 Ponieważ jest symetryczny i trzymany oburącz, raczej nie może być prawo- lub leworęczny. 😉 [url= http://www.chproducts. com/retail/y_fsyusb.html]Tutaj[/url] można obejrzeć jeden z popularniejszych. Gadżety lubię strasznie, ale z moim szczęściem staram się ograniczać (zdewastowałem już dwa palmtopy, palmofon ledwo już żyje). 😉 Po dziś dzień z pustym śmiechem wspominam np. Logitech Cordless Desktop, z którego cordlessowatości nie skorzystałem ani razu przez dwa lata użytkowania (oczywiście zepsuł się tydzień po wygaśnięciu gwarancji :). Ale porządna laserowa mysz na kablu to już nie gadżet, to jak dla mnie podstawa – wszelkie poprzednie nie mogą się z nią równać. Generalnie przy zakupie sprzętu do peceta staram się celować w firmy niezbyt prestiżowe, ale z daleka od firm „Krzak”. Ewentualnie kupuję topowy model z poprzedniej generacji (tak było np. z kierownicą).

  6. Generalnie wszyscy faceci to gadżeciarze, i tak rozróżnamy 3 rodzaje gadżetów:- elektronika,- samochody,- kobiety (sorki za to uprzedmiotowienie). Uwaga zainteresowanie poszczególnymi grupami gadżetów przychodzi z wiekiem i jest zależne od grubości portfela :))

    • Generalnie wszyscy faceci to gadżeciarze, i tak rozróżnamy 3 rodzaje gadżetów:- elektronika,- samochody,- kobiety (sorki za to uprzedmiotowienie). Uwaga zainteresowanie poszczególnymi grupami gadżetów przychodzi z wiekiem i jest zależne od grubości portfela :))

      Ja tu nie pasuje, powienienm sie martwic kryzysem tozsamosci ? 😀

  7. Przepraszam, czy Valhalla jest sponsorowana przez Media Markt? Bo to już drugi art ktory czytam w ciagu 10 minut w ktorym wymienia sie ta siec sklepow. . . Dziwnie to wyglada.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here