IO Interacive ma wiele do udowodnienia. Duński developer, zrzeszony pod skrzydłami Eidosu nie wyprodukował na razie niczego, oprócz serii przygód Hitmana i gry Freedom Fighters. Ich nowa gra Kane & Lynch: Dead Man ma udowodnić, że zespół nie popadł w rutynę.

Pamiętacie jeszcze jak w „Wojnie światów” na naszą piękną planetę najechali kosmici? Nawet siły zbrojne Jedynej Prawdziwej Demokracji nie były w stanie zabić Marsjan.

Na całe szczęście po dwóch godzinach filmu uciekli sami, zmęczeni nieustającym krzykiem małej dziewczynki. W nadchodzącej produkcji Epic Games zatytułowanej Gears of War, Marsjan nie ma. Są za to inne wredne potwory, którym TY skopiesz tyłek. A te nieznośne krzyki? Zagłuszysz je wściekłym rykiem wielkiej giwery.

Spis treści

Historia lubi się powtarzać

Czytając informacje prasowe o nadchodzącym tytule Epic Games, z trudem powstrzymywałem mdłości. Historyjkę, która zostanie opowiedziana w Gears of War zapewne znacie już na pamięć. W zasadzie można ją skrócić do kilku słów: Strasznie Krwiożercza Rasa znów atakuje! Najbardziej przewałkowana klisza w dziejach komputerowej rozrywki powraca na ekrany naszych jakże ciekłokrystalicznych telewizorów.

Przeciwnicy jasno stawiają sprawę. Nie lubią cię.

Nie ma różnicy czy przeciwnik spada z nieba, wynurza się z wody czy jak w przypadku omawianej gry wychodzi spod ziemi. Liczy się tylko jedno – totalna eksterminacja zagrażających nam potworów. Oczywiście to Ty wcielisz się w postać bohatera, który dokona rozwałki. W GOW liczą się przede wszystkim takie elementy jak grafika, oprawa dźwiękowa i grywalność. Te mają stać na najwyższym światowym poziomie. A historyjka, choć napiszę na jej temat jeszcze kilka słów, szybko zostanie przez graczy zapomniana.

Tryby się zacięły

Kamera powoli robi zbliżenie na planetę łudząco podobną do naszej. Oto Sera (nie strzelajcie, ja tego nie wymyślam), piękny, błękitny glob, pełen pachnących świerkiem lasów, lazurowych wód i ćwierkających ptaszków. Nie, wróć. Kiedyś planeta wyglądała w ten sposób, dziś jedyne, co można spotkać na jej powierzchni, to zgliszcza po niegdyś monumentalnych budowlach. Chciwi ludzie odkryli na którymś z jej kontynentów nowe, niezwykle wydajne, źródło energii. Jak zwykle w takim przypadku najsilniejsi postanowili położyć na nim swą tłustą łapę. Z tego właśnie powodu na Serze rozpoczęła się wieloletnia, bratobójcza walka. Szala zwycięstwa raz przechylała się na korzyść jednej strony a kiedy indziej na korzyść drugiej. Olbrzymi konflikt nazwano więc „wojną wahadłową”.

Wydawać by się mogło, że sytuacja jest fatalna.

Zawsze może być jednak gorzej, czego dowodzi rasa niezwykle agresywnych istot, nazwanych Szarańczą, która postanowiła przejąć kontrolę nad planetą. W ciągu jednego dnia wszystkie większe siły zbrojne ludzi dostają ciężkie baty. Widząc nadchodzący koniec, walczące między sobą strony szybko zapominają o dawnym konflikcie i razem tworzą COG (Coalition of Ordered Governments). Siły te mają przeciwstawić się Szarańczy. Koszmarni najeźdźcy nie chcą jednak iść jak baranki na rzeź. Wojska COG topnieją szybciej niż lody bambino w hucie Katowice.

Marcus może ukryć się za wypalonym wrakiem auta, lub niskim murkiem. Równie dobrze może jednak stworzyć sobie osłonę samemu

Jak zwykle w beznadziejnych przypadkach, trzeba sięgnąć po nadzwyczajne środki. Tak, tak wszyscy wiemy, kto jako jedyny, jest w stanie zamienić w pył przerażające bestie. Oczywiście, że TY (o ile wyłożysz kasę na Xboxa 360 i opisywaną grę).

Spray’n’pray

W Gears of War wcielisz się w postać trzydziestopięcioletniego Marcusa Fenixa. Do tej pory gnił w pierdlu, gdzie został wtrącony za niesubordynację. Brak mięsa armatniego, które można poświęcić w starciu z Szarańczą stał się powodem ogłoszenia amnestii. Oznacza to, że wychodzisz z więzienia i trafiasz od razu w kamasze. Pod rozkazy zostaje Ci przydzielony oddział Delta, w skład którego wchodzi wieloletni przyjaciel Marcusa, Dominic i dwóch innych bezimiennych żołnierzy (oho, ci ostatni chyba nie dożyją końca gry). Nie zostaje nic innego niż złapać za karabin i ruszyć na pole bitwy. Według zapewnień autorów gry prędko przekonamy się, że GOW nie jest najzwyklejszą strzelanką gdzie wystarczy wystrzeliwać kolejne setki nabojów. Oni sami określają jej styl jako „stop and pop”. Tempo Gears of War będzie układać się niczym sinusoida. Intensywne wymiany ognia przerywane będą momentami budującymi napięcie. Same starcia zaś skoncentrują się na wystrzeleniu kilku nabojów i przeskoczeniu w miejsce osłaniające wrażliwe, ludzkie ciało. I tak w kółko.

[Głosów:0    Średnia:0/5]
1
2
3
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułZnowu Normandia!
Następny artykułPlayStation 3 straszy

8 KOMENTARZE

  1. JA cież kręcę w mordę jeża skopanego, grafika od Epic Games WYMIATA! Sam nie rozumiem, czemu Crisis nie poleci na X360, skoro GoW Maja podobna grafikę, może ludzie z Crytek, nie są zbyt dobrzy w optymalizacji kodu?

  2. obawiam się że pozostając w zgodzie z panującymi obecnie trendami, gra będzie miała boską grafikę, zero grywalności, fabuła będzie pusta niczym nasze lodówki po zwycięstwie PiS’u i jej przejście zajmie max 5h. . .

Skomentuj Mateusz Rybicki Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here