Przedstawiciele społeczności graczy to z całą pewnością jednostki pochodzące od gatunku, który spokojnie można określić jednym słowem – „dziwaczny”. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że wielu z nas przy użyciu piły łańcuchowej patroszy kolejne hordy takich przykładowych Locustów, następnie zwiedza wszechświat w poszukiwaniu przygód i śladów zaginionej cywilizacji w Mass Effect, a jeszcze później rusza do wirtualnego miasta, by nakraść zadziwiające ilości samochodów podczas zabawy przy Grand Theft Auto. Na końcu zaś przychodzi czas, by wyrwać się na godzinkę ze świata przesyconego brutalnością i okrucieństwem i wylądować w zdumiewająco kolorowym ogrodzie, opiekując się – dosłownie – cukierkowymi zwierzakami. Choć może to nie kwestia zwichrowanej psychiki graczy, a po prostu magia Trouble in Paradise działa w tak kojący sposób? Jeśli chcecie się o tym przekonać – czytajcie dalej!

Fahrenheit jest typowym kryminałem (a po części horrorem), który pozwala nam sie poczuć tak, jakbyśmy siedzieli w sali kinowej. Śledzimy losy naszych bohaterów, obłędnie błądząc wzrokiem po ekranie, wykrzykując w myślach „uważaj!”. W międzyczasie z przejęciem pochłaniamy kilogramy popcornu popijając je ciepłą colą. Zapewne wielu spośród was chciało wcielić się w rolę ekranowego pana x czy pani y, a dzięki Fahrenheit’owi wasze marzenia mogą się urzeczywistnić bowiem gra postawi przed wami wyzwanie, jakiemu do tej pory nie mieliście okazji stawić czoła.

Niewinny zabija

Budzimy się i nagle spostrzegamy, że nasze dłonie są splamione krwią. Szok, panika, strach, niepokój to tylko część doznań, które ogarniają nas w takiej sytuacji. Tego typu motyw został już wykorzystany w niejednym scenariuszu filmowym i wprowadzenie go do gry wydaję się być mało oryginalnym pomysłem. Jednakże autorzy z Quantic Dream zadbali o ubarwienie tego jakże oklepanego motywu.

Zgadnij gdzie zaraz będziesz

Akcja gry rozpoczyna się knajpie „U Doc’a” gdzie poznajemy naszego głównego bohatera Lucasa Kane. To porządny obywatel, na co dzień pracujący jako kierownik działu IT, który jak sam twierdzi „znalazł się w niewłaściwym czasie i miejscu”. My, gracze jesteśmy świadkami brutalnego morderstwa, które popełnia Kane. Cały incydent pozostawia jednakże wiele znaków zapytania. Nasz bohater odzyskuje świadomość trzymając zakrwawiony nóż w dłoni, ponadto na jego rękach znajdują się tajemnicze symbole przedstawiające dwugłowego węża. Od tej chwili wcielając się w Lucasa będziemy starali się rozwikłać zagadkę tego, co tak naprawdę stało się z nim/nami. I jakby tego było mało, po piętach będzie nam deptać para detektywów a dokładnie ambitna Carla Valenti i Tyler Miles. Ażeby w pełni prześledzić fabułę gry wcielimy się również we wspomnianych strażników prawa. Koniec końców jako Lucas Kane będziemy szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania i zacierać ślady naszej zbrodni a jako detektywi postaramy się rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa.

Dodatkowym smaczkiem Fahrenheit’a jest wprowadzenie motywów paranormalnych powiązanych z tajemniczymi bliznami. Nadaje to fabule specyficzną świeżość, która wciąga nas i nie pozwala odejść od monitora.

Zadbaj o zdrowie psychiczne

Wielkim atutem Fahrenheit’a jest wprowadzenie licznych elementów związanych ze zdrowiem psychicznym naszego bohatera. Wśród nich główną rolę odgrywa nasze samopoczucie, o które musimy dbać. Zupełnie jak w rzeczywistym świecie pewne sprawy nas przytłaczają a inne dają nam niesamowitego kopa. Tak też jest w przypadku naszych bohaterów, którzy po przeżyciu licznych niepowodzeń i ujrzeniu niesamowitych okropieństw czy rzeczy niezrozumiałych popadają w depresje. Dlatego też w tak stresujących sytuacjach, jakich doświadczamy w trakcie fabuły gry, musimy szukać sposobów na odprężenie się i odzyskanie wiary w siebie, co jest w grze kluczową sprawą.

Tylko bez nerwów

Nie bez powodu wpisałem ten podtytuł. Sam podczas gry bardzo często sobie powtarzałem tą formułę a mimo to moja klawiatura doznała znaczącego uszczerbku na zdrowiu. Wynikało to mojej bezradności, która przerodziła się w irytację, którą z kolei wyraziłem stanowczym ruchem dłoni (silny cios w klawiaturę). Zanim jednak doszło do tego przeżyłem cudownie miłe zaskoczenie wynikające z mojego zaangażowania w grę.

Do tej pory pozycje przygodowe kojarzyły się ze spokojnym zwiedzaniem lokacji i rozwiązywaniem zagadek. W przypadku Fahrenheit’a tego nie ma. Tu autorzy postawili na pełną interakcje z otoczeniem. I tak przykładowo jako Lucas Kane wstajemy, idziemy do łazienki, bierzemy prysznic po czym spożywamy śniadanie. Możemy również pograć sobie na gitarze. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na sposób rozwiązania wchodzenia w interakcję z różnymi przedmiotami. Grać na wspomnianej gitarze nie możemy po naciśnięciu jednego klawisza. Zamiast tego na ekranie naszego monitora pojawią się dwa kółka podzielone na cztery części. Podczas wykonywania danej czynności poszczególne ich fragmenty zabarwiają się, co jest dla nas sygnałem do działania. Wygląda to tak, że podchodzimy do drzwi kierując postacią, potem klikamy myszką i wykonujemy ruch dłonią tak jakbyśmy sięgali po tą klamkę. W innej sytuacji chcąc uniknąć potrącenia przez samochód musimy zareagować na wskazaną barwę wciskając prawą strzałkę, przy czym jednocześnie musimy wykonać ruch myszką jakbyśmy chcieli odskoczyć spod kół rozpędzonego auta.

Przerośnięte wszy – potwór rodem z gier RPG

Tego typu rozwiązanie jest bardzo ambitne i mógłbym za nie śmiało dać autorom „dychę”. Jest jednak jedno małe „ale”. Moja klawiatura, która w trakcie jednej z tych sekwencji, które potrafią trwać dobrych kilka minut nie wytrzymała szalonego tempa z jakim stukałem w klawisze. Niestety, jeśli jesteś zmęczony nie radzę grać w Fahrenheit’a, gdyż elementy zręcznościowe mogą łatwo wyprowadzić cię z równowagi. Chodzi tu w zasadzie o niemożność ich wykonania, wynikająca z zawrotnego tempa sekwencji.

To nie jest gra

Pisząc recenzje wielokrotnie podkreślałem elementy, które stwarzają nam obraz, iż gra stawia duży nacisk na realizm. Są to takie elementy jak wspomniane już samopoczucie naszych postaci czy sama fabuła, która przedstawia nam prawdziwe życie naszych bohaterów. Poza pracą Tyler Miles ma własne życie osobiste, w które mamy głęboki wgląd. Staramy się pogodzić jego życie zawodowe z prywatnym. Quantic Dream nie tworzy idealnego obrazu super herosa, a jedynie pozwala nam się wcielić w daną postać, która je, śpi, uprawia seks.

Fahrenheit to bardzo dobra i przede wszystkim klimatyczna gra.

Rozkosz dla oczu i uszu?

Jeśli chodzi o sprawy techniczne to Fahrenheit’owi nie można wiele zarzucić bowiem grafika stoi na dobrym poziomie. Nie ma żadnych zgrzytów, tekstury się nie dorysowują. Wszystko wygląda bardzo estetycznie i klimatycznie. Tła jak i same postaci zostały wykonane starannie. Ponadto ich ruchy są prawie naturalne. Dzięki temu nie odnosimy wrażenia, że sterujemy manekinem.

Muzyka z kolei jest klimatyczna. Nie drażni nas, a jedynie subtelnie podkreśla to, co się dzieje na ekranie monitora.

Nie ma co się zastanawiać

Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie postawione na wstępie odpowiedziałbym „Zdecydowanie TAK!”. Jest to bardzo dobra i przede wszystkim klimatyczna gra. Niestety tego typu produkcji jest bardzo mało na naszym, zdominowanym przez kult super herosa rynku. Tytuł, który proponuje nam Quantic Dream jest wręcz pozycją obowiązkową dla każdego fana elektronicznej rozrywki, nie tylko dla wielbicieli szeroko rozumianych przygodówek.

Fahrenheit jest już na naszym rynku od ponad roku. Niedawno CD Projekt wydał specjalną edycję tejże gry. Możemy ją nabyć za niecałe 50 zł. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej temu tytułowi i odpowiedzieć wam na pytanie czy warto wzbogacić swoją domową kolekcję o kolejną pozycję.

Plusy

Minusy

[Głosów:1    Średnia:2/5]

22 KOMENTARZE

  1. Tak jak przedstawia to tekst- to nie jest gra! To produkcja z pogranicza gry i filmu, produkcja rewolucyjna i rewelacyjna. Kierunek wytyczony przez twórców Fahrenheit powinien być przykładem nie tylko dla gier przygodowych, ale i gier w ogóle. Szkoda tylko, że klimat po pewnym czasie gdzieś znika:/. Recenzja jak zwykle na valhalli trzyma poziom. Dobra robota.

  2. Gra jest swietna. Do czasu. Gdzies tak w polowie nastepuje cos podobnego, jak w pierwszym God of War pod koniec – kompletne zalamanie klimatu i przez to poziom Fahrenheita leci sporo w dol. No i smuttne troche jest to, ze najlepszym momentem w calym Indigo Prophecy jest sam poczatek – pierwsza misja. Poza tym – z trzech zakonczen dwa sa kompletnie do „de” i nawet nie warto sie o nie starac. I choc tak bardzo narzekam na te pozycje to. . . uwielbiam ja ;] No i podziwiam Quantic Dream za to, ze nie bali sie tak odwaznie pokazac sceny seksu w grze, ktory momentami w swiecie wirtualnej rozrywki zdaje sie byc tematem tabu.

  3. Gra wkurzyła mnie, więc ją sprzedałem w Allegro, a teraz żałuję, bo mimo zerowej grywalności ten tytuł miał to COŚ :).

  4. Świetna gra, żałuję, że grałem w nią na pececie przy użyciu myszki i klawiatury zamiast padem. Bardzo fajny pomysł, tylko fabuła nagle siada ehno i Angelina Jolie i Jude Law w głównych rolach 🙂

  5. zerowej grywalnosci?Jest to jedna z najlepszych gier w jakie gralem kiedykolwiek. Przede wszystkim wciaga i intryguje – az chcesz dowiedziec sie co bedzie dalej. 50zl? Nie ma co sie zastanawiac tylko kupowac. Fajnie, ze postujecie recenzje tez tych starszych i mniej znanych (reklamowanych) tytulow. Brawo 🙂

    • Fabuła dla mnie siadła od uratowania dziewczynki. . .

      Moim zdanie w tym momencie na kolana pada nawet nie tyle sama fabula, a klimat. Z poczatku jest mrocznie. Emocjonujaco. Intrygujaco. Pozniej juz troche gorzej, ale ten specyficzny feeling sie utrzymuje. A kiedy ratujemy ta cala „Chroma Child” (jesli dobrze zapamietalem) to wszystko siada maksymalnie i z genialnie wyrezyserowanej gry robi sie nieudana kopia Matrixa. Szczescie, ze to juz jest jedna z ostatnich scen ;]

  6. Ja tłukłem na Xboxie – dwa analogi zdecydowanie łatwiej opanować niż klaw + mysz. Gra faktycznie cudowna – moja lepsza polowa siedziała mi za plecami od początku do końca – sama dopominając sie o włączenie Indigo Prophecy – to naprawdę o czymś świadczy.

  7. Te sekwencje zrecznosciowe sa beznadzieeeejne, szkoda ze nie idzie tego wylaczyc. . . Po co dawac do przygodowki rozwiazanie z jakis gier tanecznych ?:> Bez tego bylaby to swietny , nowatorsko zrobiony tytul – przynajmniej taki byl do momentu gdy mialem zagrac ex-dziewczynie na gitarze, zaraz po boksowaniu sie z partnerka – takiego natloku minigierek nie zdzierzylem. . . Poczulem sie oszukany, zamiast przygody seria wciskania klawiszy na czas :> I to faktycznie wtedy ma zerowa grywalnosc. Ale moze pozniej jest tych minigierek troche mniej ? W kazdym razie zaden tytul jeszcze nie wywolal tak ambiwalentnych uczuc – z jednej strony b. fajny nastroj z drugiej kompletnie odrzucajace wstawki. . .

  8. Poslo – ciesz sie ze nie dograles do konca. Wszystkim ktorzy chca zachowac dobre wspomnienia z gry polecam zatrzymane sie doslownie na chwile przed przejsciem do koncowych sekwencji gry.

  9. Wszystko wygląda bardzo estetycznie i klimatycznie. Tła jak i same postaci zostały wykonane bardzo starannie. Ponadto ich ruchy są bardzo naturalne. Dzięki temu nie odnosimy wrażenia, że sterujemy manekinem. Muzyka z kolei jest bardzo klimatyczna. Nie drażni nas, a jedynie subtelnie podkreśla to, co się dzieje na ekranie monitora. Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie postawione na wstępie odpowiedziałbym „Zdecydowanie TAK!”. Jest to bardzo dobra i. . .

    litości. . .

    • Tez slyszalem same pochlebne opinie o tej grze. Szkoda tylko ze grafa wyglada jak z ps2 :/

      odpal w wiekszej rozdzielczosci, wszystko na max + FSAA i wyglada slicznie ;)a co do zakonczenia, to tez skonczylem gre (juz trzy razy :P) i wcale imo nie jest takie zle jak wielu mowi

  10. Świetna gra naprawdę! Jak dla mnie ma tylko jedną wadę – fabuła psuję się pod koniec gry. Reszta to rewelacja. 10-10

  11. Po prostu kocham tą gre. Ani troche ni żałuje tych wydanych 50zł. Nie chodzi mi nawet o jej nieliniowość bo dużo ona nie wnosi, ale o to że wszystko w tej grze wykonano perfekcyjnie. Nie będę nawet wyliczał bo każdy element zasługuje na pochwałę. Ale fabuła poprostu zabija. Najlepsza jaą widziałem, interaktywne przerywniki są cudowne, sceny niczym w matrixie. No i przede wszystkim wspaniały klimat.

  12. Nie chodzi mi nawet o jej nieliniowość bo dużo ona nie wnosi

    Bo tej nieliniowosci w Indigo Prophecy praktycznie nie ma. Funkcjonuje tylko jako pozorna mozliwosc dokonaywania roznych decyzji, ale ich wplyw na dalsza gre jest raczej znikomy 🙂

  13. Widze, ze pojawił się kolejny dobry tytuł, warty przynajmniej spróbowania. Wszystkim, których urzekła recenzowana gra zachęcam do zapoznania się z „The Nomad Soul” bodajże tego samego zespołu. Gra nieprawdopodobnie klimatyczna, intrygująca i mimo swojej przygodówkowej natury dynamiczna. Czas przed nią spędzony wspominam jak udane wakacje. . . 😉

  14. Przyznam się, skusiłem się po przeczytaniu tego tekstu. I gram. Oczywiście, dopiero zacząłem, ale gra mnie powaliła. Zupełnie nowe doświadczenie jeśli chodzi o gry. Gram przezornie na padzie, więc elementy „zręcznościowe” też są dużo prostsze/bardziej intuicyjne. Gra naprawdę działa na psychę. . . właśnie mam doła bo pozwoliłem chłopczykowi utonąć w sadzawce w parku. Masakra. Jak na razie fabuła jak w dobrym kryminale, a ja z wypiekami na twarzy śledzę wydarzenia, w których sam biorę udział. Rewelacja. Wiem, pewnie potem robi się gorzej, nudniej etc. , ale mimo wszystko gra jak dla mnie tworzy nową jakość komputerowej rozrywki. Gorąco polecam, tym bardziej że cena 50 zł nie jest jakąś niezwykle wygórowaną.

  15. Jolo : ja przez to utoniecie chlopaka mialem takie wyrzuty, ze musialem uzyc load 🙂 I tez mimo tych dot. nieraz banalnych tematow i upierdliwych minigierek gre polecam, na pewno warto zobaczyc , bo jest nietuzinkowa i pomyslowa.

  16. Jolo: Jak na razie fabuła jak w dobrym kryminale, a ja z wypiekami na twarzy śledzę wydarzenia, w których sam biorę udział. Rewelacja. Wiem, pewnie potem robi się gorzej, nudniej etc. ,

    Dobrze Ci radzę – nie oglądaj zakończenia tej gry. Dograj do końcowych scen i wyłącz ją jeśli chcesz mieć dobre wspomnienia związane z Fahrenheitem.

  17. Katmay dramatyzujesz 🙂 Skończyłem, zobaczyłem zakończenie i wciąż wspomnienia z gry mam świetne. Oczywiście, zgodzę się, że od momentu znalezienia dziewczynki klimat się mocno upraszcza i wszystko wygląda jakby twórcy po prostu za wszelką cenę chcieli znaleźć jakieś rozwiązanie tego wszystkiego. Ale wbrew temu nie zepsuło mi to jakoś szczególnie ogólnego wrażenia. Jestem zachwycony. Już baaaaardzo dawno tak mi się nie spodobała jakaś gra (a tym bardziej przygodówka). Z zapartym tchem śledziłem historię i muszę przyznać, że bawiłem się rewelacyjnie. Chyba ostatni raz tak się czułem przy grze w Beyond Good and Evil. Klimat, muzyka, wszechobecny śnieg, bardzo dobra fabuła, no i świetne postaci – moim ulubieńcem oczywiście był Tyler, ze swoimi komentarzami ;)Generalnie wreszcie poczułem pewną świeżość w grze. Dawno już tego nie czułem. A w sumie osiągnięto to bardzo prostymi sposobami. Wszystkim którzy nie grali – gorąco polecam. 50 zł to żadna cena za taki tytuł, zabawa gwarantowana.

Skomentuj Samuel Suder Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here