Wciel się w rolę odważnych i pomysłowych samochodów. Poczuj smak zwycięstwa, albo zapach spalonej gumy, dzięki nowej grze, opartej na filmie ze srebrnego ekranu o tym samym tytule.

Dzisiaj możecie się zapoznać z dziewiątą odsłoną Elementarza Wikinga. Tym razem jej bohaterem jest Vin Diesel. Aktor ten, a w zasadzie odtwarzana przez niego postać jest charyzmatycznym czarnym charakterem, w którego skórę wskoczymy po uruchomieniu The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena. Zobaczcie co wiemy o tej grze.

Po raz kolejny dzięki uprzejmości firmy CD Projekt miałem okazję zagrać w ciekawie zapowiadającą się produkcję przed jej premierą. Wiecie już co to za gra. Sprawdźcie więc, co mam na jej temat do powiedzenia. Ostrzegam jednak – w tekście rzecz jasna znajdują się duże spoilery.

Spis treści

Assault on CD Projekt

Pimp my Assault

Opisywany tytuł to ulepszona wersja znanego z pecetów i pierwszego Xboxa Escape from Butcher Bay. Największą nowością jest w niej tytułowa kampania – Assault on Dark Athena. Na niej właśnie skupię się w tym tekście. Aby ją rozpocząć, po uruchomieniu gry wybieramy po prostu odpowiednią opcję w głównym menu. Po chwili widzimy już Riddicka leżącego na jakiejś plaży. Naokoło nas w niebo wzbijają się potężne kompleksy industrialne, a twarz obmywa nam bardzo ładnie wyglądająca woda.

Pierwsze kilka minut zabawy umożliwia nam zapoznanie się z podstawami rozgrywki. Dowiadujemy się więc jak chodzić, skakać, wspinać się, kucać itd. W międzyczasie wkradamy się „tylnymi drzwiami” do jednego z olbrzymich budynków i dowiadujemy, że latarkę w grze zastępują „świecące oczy” naszego bohatera. Chwilę później dochodzi do pierwszego starcia. Gra uczy nas, że przeciwników można rozbrajać, atakować z kontry i eliminować poprzez spadanie im na głowę z dużej wysokości czy zachodzenie ich od tyłu i wyprowadzanie ciosów z ukrycia. Naturalnie możemy też chować ciała albo używać ich jako (nie)żywej tarczy.

„Faki” (…) latają tu częściej niż pociski obok głowy Riddicka.

Fight!

Już w tym miejscu muszę napisać, że walka wręcz jest bardzo łatwa (pod warunkiem, że nie otoczy nas kilku strzelających bandziorów). Sugeruję więc byście od początku bawili się na najwyższym poziomie trudności, o ile nie chcecie przez grę przemknąć z prędkością błyskawicy.

Starcia mają także inną, dość dużą wadę. W zasadzie powinienem napisać, że jest to pięta achillesowa przeciwników. Każdy weteran elektronicznej rozrywki znajdzie ja dość prędko i zapewne będzie jej nadużywał, by w ekspresowym tempie wykańczać kolejnych „złych chłopców”. Samo mordobicie wygląda bardzo efektownie, a w trakcie walki możemy prawie poczuć jak kolejne ciosy spadają nam na twarz, ale niestety ten jeden trik sprawia, że szybko przestaje ono być jakimkolwiek wyzwaniem.

Tylko dla dorosłych

Skoro już o walce mowa, to muszę nadmienić, że opisywanej gry zdecydowanie nie chcecie pokazywać najmłodszym. Finiszery, którymi będziemy najczęściej kończyli walkę wręcz są odrobinę przegięte. W przypadku każdej broni zobaczymy inne animacje, pokazujące pomysłowość Riddicka. Pałką rozłupuje on czaszki, szpilę do włosów wbija w oczy a nożami podcina gardła itd. Przypomina to trochę kontrowersyjnego Manhunta. Oczywiście takim ciosom towarzyszy tryskająca wszędzie naokoło wirtualna krew. O ile mnie osobiście to rozwiązanie nie przeszkadza, to musicie uważać, by przypadkiem nie dołożyć tej pozycji do zestawu Biblia+konsola, który kupicie bliskiej osobie na komunię.

Również słowa, które usłyszymy w trakcie zabawy mogą sprawić, że zwiędną nam uszy. „Faki”, męskie i damskie narządy rozrodcze, barwne opisy tego co postać A zrobi z postacią B i praktycznie wszystkie inne bluźnierstwa jakie przyjdą wam do głowy, latają tu częściej niż pociski obok głowy Riddicka. Znająca język angielski młodzież niekoniecznie powinna słuchać tych wiązanek, choć znakomicie budują one atmosferę gry.

Świszczą kule (przez kilka chwil)

Przejdźmy jednak do dalszej części gry. Po ubiciu kilku pierwszych wrogów w ręce naszego bohatera wpada broń palna. Na początku jest nią karabin szturmowy. Chwilę później dostajemy też strzelbę. Po kolejnej wymianie ognia, zupełnie bez ostrzeżenia, przenosimy się na pokład niewielkiego statku kosmicznego. To moment, w którym cofamy się w czasie, by poznać wydarzenia, które doprowadziły do tego, że Riddick obudził się na plaży widzianej na początku zabawy. Z krótkiego przerywnika filmowego dowiadujemy się, że dopadli nas łowcy głów, krążący po galaktyce w olbrzymim statku – tytułowej Dark Athenie. Tak zaczyna się najważniejsza część naszej przygody.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Klimat, klimat, klimat!!! Ta gra aż nim ocieka, a sam Riddick to ścisła czołówka antybohaterów w ogóle. Bardziej cenię sobię tylko Kurgana z Highlandera w wykonaniu Clancy’ego Browna. Do czasów Pitch Black nie lubiłem Vina Diesel’a, ale jego kreacja Rididdicka to mistrzostwo świata, a sam Riddick – The Ultimate Badass. Najlepsza gra na bazie filmu jaka do tej pory wyszła.

  2. o raz kolejny dzięki uprzejmości firmy CD Projekt miałem okazję zagrać w ciekawie zapowiadającą się produkcję przed jej premierą.

    Eee. . . ale premiera była z jakiś miesiąc temu.

  3. Świetna gra. Dwa dni temu skończyłem i gram drugi raz. Odnowiony Escape from BB, a potem od razu AODA naprawdę daje radę. Świetna grafa. Światłocień najwyższych lotów. Całą gre można przejśc niemal się chowając i zarzynajac typów od tyłu. Świetne teksty i mistrzowskie wokale. Dorosły klimat gry jak najbardziej mi podchodzi. Niektóre twarze wyglądają nieziemsko.

  4. Świetna gra, stara kampania w nowej szacie graficznej jest jeszcze lepsza, zaś nowa kampania idąc w ślady starej daje nam 2 razy więcej tego co lubimy. To murowany kandydat do gry roku

  5. Eee. . . ale premiera była z jakiś miesiąc temu.

    Dziwne. CDP podaje, że premierę wyznaczono na dzień dzisiejszy.

    • Dziwne. CDP podaje, że premierę wyznaczono na dzień dzisiejszy.

      Bo widocznie chodzi o premierą polską. Tylko kto by sie nią przejmował, skoro ci, którzy chcieli jak najszybciej grę kupic, już ją mają lub nawet skończyli. . .

  6. Tylko, że w wersji na PC gra ma chory DRM, naprawdę trzeba się zastanowić czy warto to kupować, bo znając życie legalni użytkownicy będą mieli przesr. . . Nie namawiam do szukania torrentów. Na pewno za jakiś czas będzie w taniej serii bez DRM. 🙂

  7. Dla mnie Dark Athena to lekkie rozczarowania. Gra od strony technicznej zupelnie sie nie zmienila. Konwencja jest tez identyczna i tak naprawde mozna sie lekko znudzic. Caly czas wykonujemy to samo i w taki sam sposob co w Escape. Tak naprawde powinna sie ona ukazac kilka lat temu jako mission pack, a nie jako oddzielna gra w 2009 roku. . . Oczywiscie gra ma swoje momenty. Niektorzy NPC sa naprawde fajni, a i poszczegolne poklady statku maja kilka ciekawych lokacji. Przeszedlem tylko czesc gry i byc mzoe jeszcze cos sie poprawi, jednak poki co jestem zmeczony ta powtarzalnoscia. Poza tym mam wrazenie, ze Athena jest znacznie latwiejsza od Escape. Odkad na poczatku gry zdobywamy te zagiete „kasteto-noze” (nie pamietam jak to sie nazywa) to wlasciwie nikt nam juz nie podskoczy. . .

Skomentuj Krzysiek Pielesiek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here