Dawno, dawno temu. Za siedmioma górami, za siedmioma lasami i siedmioma rzekami, była sobie gra. Ważyła zaledwie 40 megabajtów, a mimo to wydawała się większa i ciekawsza od wielu mających wielomilionowe budżety produkcji, wypełniających płyty DVD po brzegi. Gra ta nazywała się Puzzle Quest: Challenge of the Warlords. Wspominam ją dziś, ponieważ w ręce wpadł mi inny niewielki tytuł, który jest moim zdaniem cichym hitem tego roku.

Jade Empire nie jest bynajmniej tytułem nowym. Premiera gry na Xboxa miała miejsce prawie 3 lata temu. Jej wersja na PC (edycja specjalna) ukazała się dokładnie rok temu. Dlaczego więc postanowiłem o niej napisać? Bo całkiem niedawno za sprawą Platynowej Kolekcji wpadła w moje ręce i było to największe zaskoczenie ostatnich kilku miesięcy. Na tyle duże, że warte przelania tych kilku słów na wirtualny papier.

Szukając alternatywy

Powiało grozą

Powiem szczerze – od dłuższego czasu potrzebowałem powiewu świeżości w grach. Coraz częściej mojej zabawie towarzyszyło przekonanie, że już to gdzieś widziałem lub najzwyklejsze w świecie znużenie graniem w coś gdzie twórcy nawet nie silili się na oryginalność. Ostatnie, dość intensywne przygody z serią NWN 2 (skądinąd dobrą) sprawiły, że szukałem czegoś zupełnie innego. Świata wolnego od biegających po ulicach paladynów, krasnoludów i elfich magów rzucających Fireballe czy Kwasowe Strzały Melfa. W ten sposób przykuła moją uwagę okładka gry sygnowanej przez dobrze mi znane (i lubiane) BioWare. Wyraźnie dominujące dalekowschodnie klimaty, oryginalnie zapowiadający się scenariusz wyglądały na tyle obiecująco, że zdecydowałem się spróbować tego niewiele mi wtedy mówiącego tytułu (biję się w pierś!) – Jade Empire. Instalując grę na dysku jeszcze nie wiedziałem jak dobrą decyzję podjąłem.

Pecetowiec w świecie konsol

Trzeba iść w krzaki

Jade Empire to action RPG, w którym również w wersji PeCetowej widać ducha konsol, choć w tym wypadku nie oznacza to bynajmniej czegoś złego. Uproszczone do granic możliwości menu, nieco odbiegające od tego do czego przyzwyczaiły nas RPGowe produkcje z PC. Nie uświadczymy tu typowego ekranu ekwipunku, którym będziemy mogli zarządzać, nieco inaczej też będzie wyglądać system rozwoju postaci i choć na początku zabawy nieco mi to przeszkadzało już po niecałej godzinie zupełnie nie zwracałem na to uwagi.

Decydując się na ten tytuł miałem pewne obawy czy konwersja z konsol nie okaże się tradycyjną porażką. Ku memu zaskoczeniu, nie. Ludziom odpowiedzialnym za przeniesienie Jade na PC należą się brawa, gdyż system sterowania jak i zarządzania stylami walki został rozwiązany niezwykle intuicyjnie. Klawiatura i mysz sprawdzały się nawet lepiej niż podłączony do komputera pad!

Wschodni mix

Historia Jadeitowego Imperium rozgrywa się jak już napisałem w dalekowschodnich klimatach. Otaczają nas zewsząd pagody, ludzie w tradycyjnych wschodnich strojach z fantazyjnymi nakryciami głowy. Oczywiście w czasie naszej przygody nie omieszkamy odwiedzić herbaciarni, pojawi się również demoniczna maska przypominająca nieco kształtem smoka i wiele wiele innych smaczków charakterystycznych dla kultury Dalekiego Wschodu. Ta smakowita mieszanka jaką uraczył nas BioWare została okraszona elementami czysto fantastycznymi jak latające pojazdy, przypominające kształtem owady czy krainy zamieszkiwane przez potężne duchy gadających zwierząt (np. słoni). Przyjdzie nam zmierzyć się również z paskudnymi pradawnymi bestiami, kanibalami lub niespokojnymi duchami zmarłych. Co ciekawe taki dość egzotyczny mix okazuje się wyśmienitym pomysłem, który na każdym niemal kroku zachwyca oryginalnością i urokiem. Dawno nie czerpałem tyle przyjemności z przemierzania świata gry jak miało to miejsce właśnie w przypadku Jade Empire.

Niebanalna historia w niebanalnym świecie

Z diabłem nie gadamy

Choć gra ogranicza się zaledwie do kilku większych lokalizacji gracz praktycznie cały czas ma co robić. Na szczególną uwagę zasługuje warstwa fabularna tego tytułu. To z rozmachem opowiedziana historia intrygi, w którą zamieszana jest rodzina cesarska, bóstwo, no i oczywiście główny bohater Jade Empire. Więcej nie chcę zdradzać, aby nie popsuć zabawy, wystarczy jedynie powiedzieć, że akcja ma niezłe tempo, historia potrafi zaskoczyć, a poza głównym wątkiem mamy całkiem sporo ciekawych zadań pobocznych. Scenariusz cechuje duża doza humoru (polecam zadanie z ratowanie Kwiatuszka Pól), co przejawia się w doskonałych w niektórych przypadkach dialogach między napotkanymi postaciami. Zadania, które przyjdzie nam wykonać też dalekie są od banału. Zabawimy się w swata, wystąpimy w sztuce teatralnej odgrywając jej główną rolę i powalczymy na arenie w lidze gladiatorów. Właściwie na każdym kroku scenarzyści Jade Empire zaskakują oryginalnością pomysłów – czego najlepszym dowodem Piec Lorda Lao, służący do rozwijania cech naszej postaci – pradawna maszyna skonstruowana przez naczelnego konstruktora Niebiańskiej Biurokracji.

Silną stroną tego tytułu są bez wątpienia nasi towarzysze. Każdy z nich ma swoją historię, charakter i styl bycia. I w tym przypadku trudno mówić o banałach – szalony naukowiec-konstruktor, który co chwile gubi się w swoich skomplikowanych wywodach i z wyjątkowym uwielbieniem wspomina wszelkie mordercze wybuchy, rubaszny do granic możliwości pijus skrywający mroczną tajemnicę przeszłości, niebiański biurokrata zdegradowany do roli handlarza czy wreszcie demon zamknięty w malutkiej dziewczynce – to tylko kilkoro z nich. Co ważne – z racji, że jest to action RPG tylko jeden z towarzyszy będzie mógł nam towarzyszyć w czasie przygody. Odpada więc nielubiane przez wielu „niańczenie” drużyny, a gracz może się skupić na czystej akcji.

Ciekawym pomysłem jest wrzucenie do recenzowanej pozycji mini-gierki rodem z automatów czy ery komputerów 8-bitowych. Jeśli gracz tylko wyrazi ochotę (nie jest to obowiązkowe) może w czasie przelatywania z miasta do miasta wziąć udział w typowej gierce a la River Raid, gdzie sterując latawcem odpiera ataki lecących w jego kierunku eskadr przeciwników. Z pozoru banalna drobnostka, która mnie akurat wyjątkowo przypadła do gustu. Jeśli zaś ktoś nie lubi tego typu rozrywek, może ją najzwyczajniej w świecie pominąć.

Wojownik

Piwem i Mieczem go!

Jade Empire to poza świetną historią przede wszystkim action RPG toteż w grze możecie się spodziewać sporo walki. Wraz z ewolucją naszej postaci zdobywamy dostęp do wielu nowych technik jak i rozwijamy te już wcześniej poznane. Dzielą się one na style walki wręcz (szybkie, wolne), z użyciem broni (zarówno siecznej jak i drzewcowej), style wspierające (mające raczej charakter defensywny – np. paraliżujące przeciwnika), magiczne (strzelanie kulami ognistymi, lodowymi etc.) i transformacyjne w wyniku których przemienimy się w różnego rodzaju stwory. W każdym z nich możemy atakować w trybie zwykłego uderzenia, silnego, obszarowego i oczywiście blokować. Żeby było jeszcze zabawniej – niektóre style można łączyć w tzw. harmoniczne kombinacje, które pozwalają nam w wyjątkowo skuteczny (i spektakularny) sposób pokonać przeciwnika uzupełniając równocześnie któryś z naszych współczynników (zdrowie, energię magiczna – chi lub skupienie). Choć może brzmi to nazbyt skomplikowanie w praktyce okazuje się banalnie proste. Niesamowita różnorodność technik pozwala na wypracowanie własnego, unikalnego modelu. Co więcej, aby skutecznie walczyć musimy opanować płynne łączenie kilku stylów (wspierającego i ofensywnego) gdyż niektórzy przeciwnicy są na nie odporni (np. duchy są niewrażliwe na broń sieczną).

W czasie swojej przygody przyjdzie nam podejmować przeróżne decyzje. Prawie zawsze możemy stanąć po stronie dobra (droga otwartej dłoni) lub zła (zaciśnięta pięść). Neutralność okazuje się najgorszym wyjściem, gdyż część klejnotów (podnoszących nasze cechy), zadań i stylów walki jest zarezerwowana tylko i wyłącznie dla wyznawców jednej lub drugiej drogi.

Pięknie tu, choć szkoda, że…

… tak krótko. Jade Empire to zaledwie ok. 20-25h gry. Jak na RPGa to niewiele. Z drugiej jednak strony taka właśnie długość gry sprawia, że ani przez moment zabawy nie czułem się znużony czy nie odnosiłem wrażenia, że kolejne etapy twórcy wrzucili na siłę, aby sztucznie wydłużyć rozgrywkę.

Słabością tego tytułu jest jego prostota. Grając na normalnym poziomie trudności praktycznie nie spotkałem przeciwnika, który stanowiłby dla mnie poważne wyzwanie. Może w kilku przypadkach musiałem się pogłowić jaką taktykę zastosować, jednak jak na grę w której walczy się z setkami wrogów to zdecydowanie za mało. Oczywiście gwarantem sukcesu jest tutaj odpowiedni dobór stylów walki jednak myślę, że każdy gracz w miarę szybko wypracuje swoją własną technikę i sam określi, które z nich opłaca się rozwijać, a które nie.

Silną stroną gry jest natomiast oprawa muzyczna. Przyjemne, egzotyczne brzmienia, miłe dla ucha pozwalają lepiej wczuć się w dalekowschodnią atmosferę i doskonale komponują się z dynamicznymi walkami w czasie gry. Przyjemna jest również wizualna strona zabawy, choć oczywiście nie ma tu co oczekiwać crysisowych efektów specjalnych. Na uwagę zasługuje niezwykła wydajność silnika. Choć wymagania gry są rzekłbym standardowe (procesor 2GHz, 512 mb RAM) nawet na słabym sprzęcie gra zachowuje płynność, a czasy zapisu/ładowania save’ów czy wczytywania nowych lokacji są śmiesznie krótkie (w porównaniu z takim np. NWN 2, nie wspominając o Wiedźminie).

Co mogę napisać na koniec? Zupełnie niespodziewanie Jade Empire to dla mnie chyba odkrycie ostatniego roku. Dawno tak dobrze nie grało mi się w żadną tego typu grę. Ostatnim tytułem, który równie dobrze wspominam jest niedoceniany przez wielu Beyond Good and Evil, którym zachwycaliśmy się razem z Katmayem (który nota bene mi ten tytuł podsunął).

Doskonała historia, niesamowity świat i postacie wykreowane przez ludzi z BioWare to tylko niektóre atuty tego rewelacyjnego tytułu. Jade Empire to doskonała oferta dla tych, którzy podobnie jak ja znudzili się wcielaniem po raz tysięczny w paladyna, krasnala czy złodzieja na ulicach mrocznego Neverwinter czy innej quasi średniowieczno-europejskiej mieściny. Biorąc pod uwagę niewysoką cenę tym bardziej gorąco polecam ten tytuł!

Wszyscy wiedzieli o ataku wojsk cesarskich na świątynie Mnichów Duszy. Mało kto jednak rozumiał jak poważne będzie to miało konsekwencje dla Jadeitowego Imperium. Niewielu wiedziało jaką rolę odegrał w tym ataku cesarz, jego bracia i Zabójcy Lotosu, zaś prawie nikt nie domyślał się, że to zaledwie początek wielkiej gry i niesamowitej intrygi, której stawką będą losy imperium, a nawet istnienie bogów. Historii, która swój finał znajdzie dwadzieścia lat później…

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

  1. A ja sobie kupiłem niedawno na pierwszego klocka i o ile na początku byłem zajarany, to później „leciwość” techniczna pozycji mnie mocno przymuliła. Przestało się chcieć.

  2. Nie za długo z tym czekali. A może dla nich ta gra poprostu trudna była. Bo ja przeszedłem ją zbyt szybko i już dawno o niej zapomniałem

  3. Świetny soundtrack, niezła fabuła, super klimat, fatalne ograniczenia engine’u, nudna i schematyczna walka, niski poziom trudności nawet na Jade Master i w dodatku krótka. Panowie z BioWare ten tytuł zrobili trochę od niechcenia i tutaj dopatruję się ich problemów, bo mogło im wyjść dzieło, a wypluli ledwie dobrą grę, która jednak nie potrafi się bronić jako całość. Do tego dochodzi niechlujna polska wersja, pełna literówek i tego cholernego Ariala w każdym miejscu. Głupia czcionka sprawiła, że przez pięć dni miałem wrażenie gry w mod do Fable.

Skomentuj Karol Dybowski Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here