Historia opowiedziana w Arkham Asylum być może nie należy do najbardziej oryginalnych, ale autorzy gry odpowiednio manipulując częściami składowymi swojego dzieła zdołali mnie przykuć do konsoli na długie godziny. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy Batman wiezie dopiero co złapanego Jokera do wymienionego przed chwilą „psychiatryka”. Nietoperz podejrzewa jednak, że coś tu nie gra, ponieważ jego arcywróg dał się złapać w zasadzie bez walki. Jak zwykle Wayne się nie myli.

Walcz, ale nie zabijaj

Kontrolę nad Batmanem przejmujemy w chwili, gdy za jego i Jokera plecami zamykają się drzwi więzienia dla obłąkanych kryminalistów. Przez pierwsze minuty zabawy bierzemy udział w ciekawie zrealizowanym „interaktywnym intrze”, które umiejętnie wprowadza nas w klimat dzieła Rocksteady, po czym od razu przechodzimy do pierwszej bijatyki.

Na brak walki nie będziemy narzekali

Testując wczesną wersję Arkham Asylum obawiałem się tego, że walki może w tym tytule być za dużo oraz tego, że w końcu znuży nas jej powtarzalność. Martwiłem się zupełnie niepotrzebnie. Autorzy gry dowiedli, że prostota jak zwykle jest tym, czego nam potrzeba. W trakcie mordobicia korzystamy tylko z przycisku odpowiadającego za cios i drugiego, którym blokujemy ataki przeciwników. Unikanie ich ciosów i skuteczne wyprowadzanie własnych pozwala nam tworzyć combosy, rzucać przestępcami, czy dobijać ich kiedy padną na glebę. Po chwili potrzebnej na opanowanie systemu walki oglądać będziemy świetnie zrealizowane sceny, w których Batman przelatuje nad przeciwnikami, ogłusza ich peleryną, okłada wyrwaną im z rąk gazrurką albo błyskawicznie przeskakuje od jednego do drugiego, by wyprowadzić potwornie mocne ciosy. Jak już pisałem, wygląda to wyśmienicie i w dużej mierze jest to zasługa rewelacyjnej animacji postaci Nietoperza i jego przeciwników. Każde starcie kończy ukazany w zwolnionym tempie najazd na ostateczny cios, co jeszcze dodaje smaku walkom i daje graczom dodatkową odrobinę satysfakcji płynącej z pokonania grupy wrogów. Do samego końca gry praktycznie każda walka sprawia przyjemność.

Do samego końca gry praktycznie każda walka sprawia przyjemność

Nawet najpiękniejsza róża ma jednak kolce. Nie inaczej jest z Arkham Asylum, w którym kuleją starcia z bossami. Niektórych pokonujemy bez walki (dochodząc do odpowiedniej cutscenki), innych bez wysiłku (pokonanie ostatniego bossa jest łatwiejsze niż przejście poprzedzającego go starcia), a kiedy indziej ziewamy, gdy gra zmusza nas do rozpoznania odpowiedniego schematu, który później musimy powtórzyć trzy razy, by wygrać. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego po spotkaniach z najważniejszymi przeciwnikami.

Zagadki Riddlera

Autorzy gry niezbyt umiejętnie stopniują też poziom trudności poszczególnych walk. Przez grę, nawet na najwyższym poziomie trudności, idzie się jak burza. Batmana nie potrafi zatrzymać ani pięciu, ani dziesięciu, ani nawet piętnastu przeciwników. Od czasu do czasu trafiamy jednak do lokacji, które po odblokowaniu udostępniane są jako „komnaty wyzwań”. W takich momentach drastycznie podnosi się poziom trudności, a my będziemy powtarzali dany układ kilka razy.

Dobrze więc, że gra korzysta z dobrze rozmieszczonych punktów zapisu, a zdrowie Człowieka Nietoperza regeneruje się pomiędzy poszczególnymi bijatykami.

Skacz tu i tam

Arkham Asylum to nie tylko bijatyka. Dzieło Rocksteady walkę umiejętnie łączy z jeszcze dwoma innymi elementami. Pierwszym z nich są fragmenty zręcznościowe czy jak kto woli platformowe. Nasz bohater to wysportowany gość, który korzysta z otoczenia i eliminuje dzięki niemu kolejnych przeciwników.

Dyrektor mojego liceum?

W trakcie zabawy zdobywamy gadżety, które pozwolą nam dotrzeć w miejsca niedostępne dla zwykłych śmiertelników albo odkryć tajne przejścia. W arsenale Batmana znajdzie się wyciągarka, wybuchowa pianka, batarangi (możemy nawet rzucać dwoma lub trzema na raz) czy hak służący do burzenia niektórych ścian lub zdejmowanie kratek, blokujących dostępu do szybów wentylacyjnych. Człowiek Nietoperz potrafi też szybować dzięki swojej pelerynie. Gadżety nie sprawiają, że staje się on „nadczłowiekiem” a jedynie pozwalają pomysłowym graczom znajdować jeszcze ciekawsze sposoby na załatwianie wrogów. I tu jednak muszę się przyczepić do jednej rzeczy. Batman pomimo swojej sprawności czasem zachowuje się jak paralityk i nie potrafi wejść na zwykłe biurko czy podciągnąć się w miejsce, które powinno być dla niego łatwo dostępne. Gra cierpi też z powodu niewielkiej interaktywności otoczenia. Zdecydowanie można było to dopracować.

Skradaj się

Ostatnim elementem gry, o których pisałem przed chwilą, jest skradanie się. Jeśli Obrońca Gotham nie będzie ostrożny, to gangsterzy mogą go zarazić „ołowianką pospolitą”, a jego nafaszerowane kulami ciało odesłać do kostnicy. Zawsze warto ich więc eliminować po cichu, z ukrycia, co w dalszej części gry utrudniają gadżety Jokera – przeciwnicy noszą na szyjach specjalne obroże, które po znokautowaniu danego wroga ściągają w jego pobliże resztę kryminalistów.

Mini Batsamolocik?

Musimy więc korzystać ze sprytu i narzędzi Człowieka Nietoperza zawsze gdy jest to możliwe. Pomocne okażą się też dodatkowe umiejętności. Odblokowujemy je dzięki doświadczeniu zdobywanemu za odszukiwanie ukrytych przedmiotów czy przechodzeniu kolejnych części gry. Awansując nauczymy Batmana nowych ciosów, wzmocnimy jego pancerz czy ulepszymy jego gadżety albo sprawimy, że będzie mógł rzucać zdalnie sterowanym batarangiem. W sumie zdolności jest dwadzieścia. W trakcie zabawy możemy zdobyć je wszystkie. Oczywiście zrobimy to jeśli będziemy wykonywali zlecone nam zadania i odszukiwali dużą ilość „znajdziek”. Warto także wspomnieć, że Batman może wpadać na swych wrogów przez szklany sufit czy zaczaić się i czekać na nich za rogiem ściany. Dla tych, którzy lubią kombinować, opcje te jeszcze bardziej poszerzają listę dostępnych zagrań.

Sparaliżował mnie strach

Niestety pomimo tego, że i ten element gry generalnie wygląda bardzo dobrze, to da się w nim odszukać nieciekawe błędy. Na pochwałę na pewno zasługuje to jak zrealizowano zachowanie przeciwników. Eliminowanie kolejnych wrogów sprawia, że pozostali zaczynają się bać, a koniec końców wpadają w panikę. Absolutnie bezbłędnie ukazano to jak chowają się za ścianami, strzelają do cieni i gadają do siebie lub niewidocznego Człowieka Nietoperza, kryjącego się w mroku pod sufitem. Szkoda tylko, że nawet kiedy go zobaczą i odszukają, ukrycie się w szybie wentylacyjnym sprawi, że nie będą mogli go dopaść, a po chwili zapomną, że jeszcze przed sekundą do niego strzelali i rozejdą się każdy w swoim kierunku. Bez sensu, prawda?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. Recenzja calkiem okej, tylko mam jedna prosbe. Zaznaczcie element

    spoiler skasowany

    bo jak by nie patrzec jest to spojler 🙂 a nie ladnie jest tak psuc ludziom zabawy 😉

  2. O grze nie będę się rozpisywał bo moja mini-recka też jest na Valhalli :). Co do tego zabójczego momentu (ogólnie wszystkie sekwencje z *tym* bossem były genialnie zrobione) nie przeraził mnie aż tak bardzo bo wcześniej o tym czytałem. Mimo tego miałem chwilowy odruch by szybko wyłączyć konsolę (WTF? RROD!?). Jestem pewny, że zrobiłbym to gdyby nie moja wiedza na temat tego. . . Wypadku ;)EDIT:Ale ponarzekam na jedną rzecz. DWUKROTNIE w tej grze popsuły mi się sejwy. Raz gdy zginąłem i wyłączyłem konsolę i raz gdy wyłączyłem konsolę tak sobie po prostu stojąc w jakimś tam korytarzyku (NA PEWNO nie robił się wtedy sejw, nie było nietoperków i kółeczka). Nie jestem jedyny który miał z tym problem (sporo ich na necie), dlatego mała przestroga dla tych którzy mają grać – ostroooożnie wychodźcie z gry bo inaczej też was spotka tragedia (jak mnie dwukrotnie. . . )

  3. To moze taka szybka prosba, bo przeciez byla tu mozliwosc edycji wiadomosci. Czyzby sie posulo? Moze jakis moderator moglby wyciac srodek wypowiedzi 😉

  4. ja już przeszłem gre,naprawde dobra taka mocna 8,nie była zbyt długa,ale tak naprawde nie chciało by mi się chyba dłużej grac,jeśli chodzi o tryby walki naprawde dobre,mowa tu o załatwianiu przeciwników z zaskoczenia,nawet snake nie miał takich gadżetów ani james bond:)

  5. Czytając tę recenzję sam odnoszę mieszane uczucia. Martwi mnie to, że autor recenzji w jednym momencie twierdzi, że coś jest fajne, a w drugim, że to właściwie jest niefajne. W połączeniu z trochę skąpym opisem mechaniki rozgrywki, mam wrażenie, że autor podświadomie ma o tej grze opinię zgoła odmienną od zaprezentowanej. Na pierwszy rzut oka nie jest to dość oczywiste, ale ku wygodzie wszystkich czytelników Valhalli.pl, postanowiłem pokazać o co mi chodzi. “obawiałem się tego, że walki może w tym tytule być za dużo oraz tego, że w końcu znuży nas jej powtarzalność. Martwiłem się zupełnie niepotrzebnie. ”„Do samego końca gry praktycznie każda walka sprawia przyjemność. ”„Nie inaczej jest z Arkham Asylum, w którym kuleją starcia z bossami. ”„Spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego po spotkaniach z najważniejszymi przeciwnikami. ”Czyli nie każda walka sprawia przyjemność. O zgrozo, najważniejsze walki są najmniej przyjemne!“obawiałem się tego, że walki może w tym tytule być za dużo oraz tego, że w końcu znuży nas jej powtarzalność. Martwiłem się zupełnie niepotrzebnie. ”„Autorzy gry niezbyt umiejętnie stopniują też poziom trudności poszczególnych walk. Przez grę, nawet na najwyższym poziomie trudności, idzie się jak burza. ”Gra jest prosta, łatwa i przyjemna. I jakoś kurczę nie mogę się oprzeć wrażeniu, że brak wyzwania autor odbiera jak ujmę dla całego systemu walki. Możesz robić wiele rzeczy, ale po co, skoro jeden głupi kombos załatwia sprawę. „Mieszane uczucia wzbudza natomiast sposób przedstawienia świata gry. Z jednej strony oglądamy dopracowane i pełne szczegółów lokacje. ”Czyli jak widoczki w BioShocku. Tak, nie lubię BioShocka. „Nie mogę natomiast przemilczeć tego, że przez prawie całą przygodę wędrujemy wąskimi korytarzami, prowadzącymi do odrobinę większych pomieszczeń, które prawie zawsze okazują się być „komnatami wyzwań”. ”„Co jakiś czas jesteśmy też zmuszani do wracania po własnych śladach i krążenia po tych samych pomieszczeniach. ”“obawiałem się tego, że walki może w tym tytule być za dużo oraz tego, że w końcu znuży nas jej powtarzalność. Martwiłem się zupełnie niepotrzebnie. ”Czyli jak to w końcu jest? To mi sugeruje, że walczy się w grze dużo i to w dodatku w dość perfidny sposób, bo cały czas w tych samych miejscach. Da się chociaż przebiec obok?„Od czasu do czasu trafiamy jednak do lokacji, które po odblokowaniu udostępniane są jako „komnaty wyzwań”. W takich momentach drastycznie podnosi się poziom trudności, a my będziemy powtarzali dany układ kilka razy. ”A może raczej będziemy zmuszeni? Właściwie opis z „komnatami wyzwań” jest niejasny. Czy one są zupełnie opcjonalnym elementem gry, czy raczej „opcjonalnym dopóki jeszcze raz do niej nie wejdziesz, do czego będziemy cię zmuszali przez całą grę, bo jest to jedyna droga do jakiejś bzdurnej rzeczy/osoby/lokacji. ”„„komnaty wyzwań” poznawaliśmy już w trakcie przechodzenia jej zasadniczej części. ”Bo rozumiem, że to drugie. „Na pochwałę na pewno zasługuje to jak zrealizowano zachowanie przeciwników. ”„Szkoda tylko, że nawet kiedy go zobaczą i odszukają, ukrycie się w szybie wentylacyjnym sprawi, że nie będą mogli go dopaść, a po chwili zapomną, że jeszcze przed sekundą do niego strzelali i rozejdą się każdy w swoim kierunku. Bez sensu, prawda?”Czyli w wąskim, korytarzykowym Arkham nie można nawet zaprogramować szukania w wentylacji? Tu się trochę czepiam. W porównaniu z wcześniej wymienionymi przykładami zachowania przeciwników, problem z wentylacją wydaje się drobnostką, ale jak człowiek chwilę pomyśli, to może znaleźć jakieś bardziej sensowne rozwiązanie tego problemu. Prosta rzecz, dać im drabinkę, albo kazać im się gapić na wentylację, czekając na zeskok Batmana. Ale za 200 zł nie ma się co spodziewać, że będzie im się chciało przemyśleć i ten element. „Batman pomimo swojej sprawności czasem zachowuje się jak paralityk i nie potrafi wejść na zwykłe biurko czy podciągnąć się w miejsce, które powinno być dla niego łatwo dostępne. Gra cierpi też z powodu niewielkiej interaktywności otoczenia. Zdecydowanie można było to dopracować. ”I te też. Bo w wąskim, korytarzykowym Arkham w którym w sposób widowiskowy walczymy po raz –nty z przeciwnikami, którzy nie stanowią dla Batmana zagrożenia nawet na najwyższym poziomie trudności, nie ma miejsca nawet na wejście na biurko. „Dzieło Rocksteady na pewno spodoba się wielbicielom gier akcji”No właśnie wychodzi, że nie za bardzo. Jak rzecz sprowadza się do używania dwóch przycisków (choć podobno używa się aż czterech, co wyczytałem w recenzji IGN), wspomaganych jakimiś dodatkowymi narzędziami i wszystko jest beznadziejnie łatwe nawet na najwyższym poziomie trudności, to raczej takie osoby świadomie po tę grę nie sięgną. Odwołam się do recenzji GameSpy’a, która w pewnym sensie zgadza się z autorem na temat walki:„But when an out-and-out melee breaks out, it really boils down to pure button-mashing. Yeah, the game makes some noise about a combo system, and gives you some swanky one-punch knockout upgrades to unlock. But nine times out of 10, you can just mash a couple of buttons and watch Batman win. The boss fights — save for a fairly cool showdown with Poison Ivy — are especially unimaginative, and usually boil down to „the villain is throwing a bunch of guys at you. ” Only a trio of Batman rogues actually enter physical combat themselves, and it’s never one-on-one. ”Rozumiem, że mechanika rozgrywki składa się z trzech elementów: walki, skradanki i eksploracji. I akurat walka okazuje się być wyjątkowo cienkim elementem gry. Śmieszne jest to, że dali Batmanowi pięć gwiazdek, chociaż ten cytat właściwie powinien sprowadzać ocenę w dół do czterech. Oczywiście co z tego, że mechanika rozgrywki kuleje, skoro jest FABUŁA i jest BATMAN! Kurde mol, trzeba było książkę wydać, film zrobić czy coś, i oszczędzić graczom cierpień. „i wszystkim tym, którzy czekali na porządną, poprawnie zrealizowaną grę o superbohaterze. ”To w końcu ta gra jest porządna czy poprawna? Skłaniam się ku temu drugiemu. „Za takie pieniądze chciałbym otrzymać produkt, który mogę przejść nie tylko raz. Niestety w przypadku nowego Batmana nie ma o tym mowy, chyba że gracie na najniższym poziomie trudności i nie zwracacie uwagi na znajdźki. ”Batman: Arkham Asylum, to gra płytka i gdy poznamy fabułę i wszystkie triki z nią związane, nikt do niej nie wróci. W każdym razie tak wynika z recenzji. Zagram w Batmana jak wyjdzie na PC-ta, żeby się przekonać jak to właściwie jest, bo mam wrażenie, że wszyscy są zakochani w fabule gry, fajnych głosach i widoczkach. Coś jak z BioShockiem, który właśnie czymś takim jest – fajna fabuła, fajne głosy, fajne widoczki, ale gra cienka.

  6. @8 Wow – Ty nawet nie zauważyłeś, że czytałeś (czytałeś?) recenzję Batmana z Xboxa. I jak tu w ogóle zaczynać dyskusję? 10/10 gra nie ma wad – masz absolutną rację. Zapomniałem dodać – to arcydzieło jest. . .

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here