Dawno dawno temu, jeszcze w czasach studenckich nieco znudzony mainstreamem sięgnąłem po coś innego – gry w przeglądarce. Do dziś nie wiem jak to się stało, ale mój wybór padł na niezwykle popularny w tamtym czasie Ogame. I wpadłem…

Tym, którzy nie wiedzą czym jest Ogame wyjaśniam, że to gra osadzona w realiach galaktycznego wyścigu o dominację. Każdy z graczy dostaje na początku planetę, na której rozbudowuje infrastrukturę zdobywając kolejne technologie konieczne do gwiezdnej kolonizacji i ostatecznie budowy gwiezdnego imperium. Mechanika gry jest prosta jak budowa cepa (choć jak dowiódł mi kiedyś na egzaminie profesor z etnolologii nie jest ona AŻ tak prosta) i opiera się właściwie w pierwszym etapie na gromadzeniu surowców. W późniejszej fazie główną rolę odgrywa flota, która zarówno broni naszych planet jak i (a może przede wszystkim?) służy jako siła uderzeniowa, która umożliwi nam napadanie i łupienie planet innych graczy.

Geniusz Ogame polega na jego prostocie, ale to co najbardziej w nim pociąga to fakt, że rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym niezależnie od pory dnia i nocy. Toteż, kiedy wysyłając flotę do ataku wyświetli się nam komunikat, że dotrze ona do celu za 8h to dokładnie za osiem godzin jeden z graczy otrzyma bardzo przykry komunikat, że jego planeta została zaatakowana przez wrogą flotę. Ta zaleta jest zarazem największym przekleństwem tej gry. O ile początkowo jest to atrakcyjne po pewnym czasie uzależnia, a gracz, który zbyt silnie zaangażował się w zabawę zaczyna dostosowywać swoje życie do cyklu flot (!). Znam osobiście przypadki, kiedy ludzie dzwonili do żon, żeby uruchomiły komputer i wysłały flotę do ataku, bo jej obecność na orbicie może być zagrożeniem. Nie ukrywam, że i mnie zdarzyło się parokrotnie wstać o 4 nad ranem, żeby wysłać swoje statki. Dlaczego? Bo czas ataku jest niezwykle istotny, a im później następuje tym lepiej, bo większa szansa, że właściciel planety nie zdąży zareagować (czyt. ewakuować wszystkich surowców i flot) gdyż np. smacznie sobie śpi. Ileż to razy z przykrością rano odnotowywałem, że moja planeta została w nocy odwiedzona przez nieproszonych gości?! Sam zresztą nader często takim gościem bywałem.

Oczywiście to jak Ogame wpłynie na nasze życie zależy tylko od podejścia grającego. Jeśli podejdziemy do tego na luzie dopuszczając możliwość, że nasza planeta zostanie zaatakowana gra może być zupełnie nieinwazyjna. Jeśli zaś zeżre nas ambicja i wola rywalizacji z najlepszymi (a jakże, jest ranking graczy!) wtedy taka zabawa może okazać się uciążliwa zarówno dla samego gwiezdnego zdobywcy jak i jego najbliższych.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo w ostatni weekend nieco znudzony, a może zmęczony nie mając siły odpalać czegoś poważnego (czyt. Deus Ex 2) postanowiłem sprawdzić, czy Ogame jeszcze istnieje. Ku memu zaskoczeniu okazało się, że owszem – trzyma się nieźle, a liczba uniwersów osiągnęła liczbę 58-miu (kiedy poprzednim razem grałem było ich o ile mnie pamięć nie myli 3 czy 4). Wiedziony impulsem postanowiłem ponownie spróbować. Po kilku minutach byłem zarejestrowany, a na mojej Blue Moose Planet (a jakże!) budowała się pierwsza kopalnia metalu. Szczęśliwie udało mi się jako startową wylosować względnie dużą planetę (162 pola), która umożliwi mi względnie spokojny rozwój w pierwszej fazie zabawy. Na razie po dwóch dobach kopalnie metalu i kryształów zostały rozbudowane do 6 i 5 poziomu, wybudowałem też stocznię, laboratorium badawcze i powoli zbliżam się do możliwości budowy pierwszych statków kosmicznych.

Co z tego wyniknie? Nie wiem. Moja żona skomentowała to tylko po wejściu do mojego pokoju stwierdzeniem „ooo game” (stąd tytuł dzisiejszego tekstu), choć trudno mi wywnioskować czy było to „ooo nie, znów Ogame” czy może „ooo Ogame!”. Co przyniesie przyszłość? Zobaczymy, choć wątpię żebym tym razem zrywał się w nocy po to aby wysłać flotę.

A wy graliście w Ogame? Jak wspominacie ten okres? A może macie inne gry tego rodzaju? No i napiszcie jak znoszą tą zabawę wasze rodziny?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. oO. . . Game 🙂 to jedna z najbardziej uzależniających gier klikaczy na stronie. . . sam nie grałem ale przez O Game straciłem kilku znajomych na parę ładnych miesięcy. Kolega jak siedział raz na miesiąc z nami w knajpie to nonstop dzwonił do znajomego który miał całonocny dyżur na kilku kontach żeby wysyłać flotę atakować itd. . . Ta gra podobno wciąga, bo nie wierzę że ktoś kto zaczyna w to grać liczy że od czasu do czasu coś tam kliknie. . . ja osobiście zacząłem tak tylko sobie klikac w grę Delirium. . . i co się okazało ? jak tylko minął okres ochronny – czyli dojście do jakiegoś pułapu doświadczenia zostałem atakowany 24h na dobę 7 dni w tygodniu przez takich koksów że szkoda gadać 🙁 Jeśli nie ma opcji dołączyć do jakiegoś sojuszu a te najmocniejsze to nie biorą nowicjuszów ciężko jest przetrwać 🙁 pozdrawiam i powodzenia życzę

  2. Ogame strasznie wciaga. Jak zaczynałem prace o 7 to tak staralem sie spowalniac flote zeby akurat doplynela jak sie w robocie pojawilem. W koncu zrezygnowalem. Za duzo czasu zajmowalo.

  3. ja przeciwnie, wiele razy grałem i lubię grać w gry kilkakrotnie jeżeli naprawde mi sie podobają. Do moich rekordów należy Duke Nukem 3D -5 razy, Syphon Filer 5 -razy, Syphon Filer2- 3 razy itd. . Dwa razy to b. częsta sytuacja kiedy gra mi sie naprawde podoba. Jeżeli oczywiście na to czas pozwala. Z grami jak z filmem czy muzyką, często „smakuje” mi lepiej za 3 razem, niż za pierwszym;).

  4. Wiem co to za badziewie ten OGame 🙂 Naszczęście grałem w lepsze(jakościowo dla mnie) gry, typu Travian (kiedy nie był znany w Polsce i trzymał fason i byłem jako jeden z pierwszych wygranych na angielskim, drugim po niemieckim, serwerze). Teraz serwerów Travian’a jest jak mrówków, chyba dla połowy krajów na świecie. Jako perełkę (i dumę moją) mogę podać grę Archmage, w którą grałem namiętnie daaaawno temu, kiedy w Polsce stałe łącza internetowe to w bajkach i mitach się pojawiały. Chyba jedna z pierwszych popularnych gier przeglądarkowych: http://archmage. magewar. com/archmage/ (stron nie żyje: RIP)Teraz z nudów pykałem ostatnio w My Fantasy Online, przypomina stare dobre jRPGi (S)NES’owe, neistety poziom zdziecinnienia niektórych graczy przeraża i odstrasza (tak jak i średnia wieku. Co do wielokrotnego przechodzenia do mało jest chyba równych, od ponad 10 lat gram w Transport Tycoon Deluxe, FF7 przeszedłem około 30 razy, Chrono Trigger’a około 15 razy. Jestem wierny grom, na których się wychowałem i wracam do nich z łezką w oku, a muzyki (MID/MOD/czy remake’i w MP3) słucham nieprzerwanie prawie codziennie od tylu lat !!!

  5. Szczęśliwie udało mi się jako startową wylosować względnie dużą planetę (162 pola)

    Heh. No to cię trochę zdziwię. 😛 Nie wiem jak było kiedyś, ale odkąd ja grałem w OGame to planeta matka zawsze miała 162 pola. Nazywam się Damian i jestem ogamoholi. . . Wróć! 😉 Grałem kiedyś w to cudo. Wciągnęło mnie troszkę, ale nałogowcem jednak mimo wszystko nie byłem. Miałem nawet własny sojusz, który był przez kilka tygodni w TOP 10 (potem spadliśmy do TOP 30 i już ciągle mieliśmy około tą pozycję). Nie wstawałem po nocach, ale poznałem kilka osób, które prawie co dziennie nie dosypiały z powodów OGame. Mimo to, że nie czułem jakiejś mocnej więzi z tą gierką to jak straciłem całą flotę (która do małych nie należała) to aż serce zaczęło mi szybciej bić. 😀 Kilka (naście?) miesięcy gry poszło się. . . Polecam posłuchać tego: [url= http://media. putfile. com/Prawda-O-Ogame–Cz281347263-Pierwsza]Prawda o OGame[/url]

  6. hehe. . . ogame. . . Gralem na uni4, przypadkowo wpadlem na ten tytul i niestety zassal mnie na 5miesiecy. Utworzylem sojusz, ktory godnie stawial czola wszelkim flotom i utrzymywal sie na 4tym miejscu w rankingu. Niestety gra za bardzo owladnela mna, bo budzilem sie przynajmniej 2x w nocy, zeby farmic, atakowac, zlomowac i wkoncu dostac sie do elitarnej top 50graczy. Pamietam jak raz spoznilem sie z wieczornego piwka ze znajomymi o ok pol godziny, jakie bylo moje zdziwienie kiedy zamiast floty (chocby nawet jej szczatkow) zastalem tylko kupe raportow. . . niestety niepomyslnych. Ale co tam. Zmobilizowalo to mnie tylko do wypowiedzenia wojny miedzygalaktycznej i wtedy dopiero zabawa sie zaczela :)Naszczescie wakacyjny wyjazd za granice skutecznei mnie odciagnal od tego zgubnego nalogu. ps. Tak, od poczatku planeta matka ma 162pola.

  7. Swoją przygode z Ogame rozpocząłem pod koniec stycznia 2006 roku za namowa kumpla. Przez ten czas sporo sie dowiedziałem o grze, o społeczności OGame, o grach pokrewnych. Pozwolicie że się podziele uwagami:

    Szczęśliwie udało mi się jako startową wylosować względnie dużą planetę (162 pola), która umożliwi mi względnie spokojny rozwój w pierwszej fazie zabawy.

    Tutaj jak wspomniał juz atreyou, popełniłeś gafe, bo planeta główna ma zawsze 163 pola. . 😉 Chyba że wybudujemy terraformer, ale to zabawa dla zaawansowanych i bogatych graczy.

    ja osobiście zacząłem tak tylko sobie klikac w grę Delirium. . . i co się okazało ? jak tylko minął okres ochronny – czyli dojście do jakiegoś pułapu doświadczenia zostałem atakowany 24h na dobę 7 dni w tygodniu przez takich koksów że szkoda gadać

    tzw. farmerzy są wszedzie 😉 jedni lepsi, inni gorsi, ale znalezienie sie w zasiegu idioty, ktory obracajac milionami, polakomi sie na 150k ( k = kilo = tysiac, to dla niezaznajomionych z nomenklaturą) jest powaznym problemem, i wymaga ciaglego pilnowania floty i stosowania wyszukanych fleetsave’ow (poniewaz floty w ruchu zaatakowac nie mozna, jedynie taka stojaca na planecie – flota jest na roznorakie sposoby wysylana aby uniemozliwic atak). Jak to utrudnia życie (i farmienie 😛 ) już nie wspominam. Ogólnie OGame przeżywa obecnie fazę agonii. Firma GameForge, developer, nie dosc ze rozmienil sie na drobne, utrzymujac obecnie ze 20 gier nalezacych do dwoch typow (a’la Ogame i a’la Bitefight, jesli kto sie z tym „hitem” spotkal), to wprowadzil płatnych Oficerów. Był co prawda wczesniej płatny Komandor, ale nie ingerowal tak bardzo w osiagniecia i nie faworyzoal az ta bardzo. Troche ulatwial gre, ale nie poprawiał osiagów, co czynią Oficerowie (sztuk 4, kazdego kupujemy osobno. . paranoja). Dzięki temu „genialnemu” posunięcie aktywnosc na starszych, dogorywajacych Uni spadła z ok 4k, do 2,5k graczy. Życie toczy się obecnie na Uni 1, 50, i 5 najnowszych. Na reszcie stoją takie bunkry, i takie floty, ze newbie nawet nei marza ze moga tam osiagnac cokolwiek – top jest zbyt mocne. Swoją drogą, kiedy ja wchodzilem do top rok temu, ( nie smiac sie, inne konto juz to bylo :P) to próg wynosił 150k. Dzis, na tym samym Uni9 – 5k. To chyba najbardziej obrazuje spadek jakosci kont. Dobrzy gracze stwierdzili, ze glupi nie sa i jak maja sie uzerac z dziecmi neo kupujacymi Komandora i Admiralow, dzieki ktorym maja latwiej i lepiej, to pier***a, nie robia. I pokasowali konta. Inna sprawa, ze dzieki sukcesowi OGame wyroiło od gier w przegladarkach. Miałem okazje brać udział w beta-testach jednej z polskich produkcji, które niestety zakończyły się fiaskiem, gdyz twórcy (sztuk dwie) nie dawali rady, potem betatesterom sie znudzilo i olali, a na koncu tworcyi tez olali. I tak stoi sobie bidulka od roku samopas. . . Jednego sie tam nauczylem – gry typu OGame, wcale nie musza byc proste jak konstrukcja cepa. Moga miec strategie i taktyke, a nie tylko „ja mam 10k OWieczek, ty masz 5k, więc Cie pojade i zniszczeeeeee”. Nie. Spotkałem tam kilkunastu ludzi, którzy, o dziwo, mysleli nad grą. Szkoda ze tyle dobrych pomysłów poszło się. . paść. A ludzie z którymi grałem w OGame? Z tych kilkunastu, z którymi grałem jeszcze rok temu, zostały 2. Większość społeczności Ogame nie nazwałbym nawet dziećmi neostrady – byłby to komplement. Gorszą opinie ma chyba tylko Tibia. Dziś widze, jaką stratą czasu i nerwów jest Ogame. Nie tęsknie. Szkoda tylko że tak wielu ludzi daje się na to nabrać. . . ps: mała anegdota – byłem w trakcie wakacji w Wawie i zwiedzałem wystawe w PKiN o komunikacji. Jedną z atrakcji było mini studio nagraniowie. Na jednym z komputerów obługujących to pomieszczenie dojrzałem znajome niebieskie tło. . . Tak, OGame jest wszędzie 😉 ps2 – przeprasza za spore braki w polskich znakach – IRC. . .

  8. Jaaaaaa, to ktos na swiecie jeszcze w ogole gra w to badziewie? Podziwiam, ja nie mam nerwow, cierpliwosci, ani samozaparcia w ilosciach wystarczajacych, zeby budzic sie o godzinie 4-ej nad ranem bo „Ktos moze zniszczyc mi flote!!!!!11111”. Swego czasu zmierzylem sie z OGame’em i moja przygoda trwala caly miesiac – potem mi sie znudzilo. To nie jest zabawa dla takich casuali jak ja, ktorzy od czasu do czasu wejda sobie na stronke, poklikaja i wyjda. Osobiscie w ogole nie rozumiem fenomenu przegladarkowych MMORPG typu Ogame wlasnie, BiteFight, The Crims i inne tym podobne crapy.

  9. Grałem w Ogame i więcej tam nie wrócę. Przez jakiś czas zabawa była fajna. Chodź nigdy nie miałem serca do pilnowania całego tego mojego dobytku to jednak dawałem sobie radę i miałem nawet niezłą pozycję. A potem zaczęło mi się nudzić. Już tylko wydawałem surowce, które mi się wyprodukowały. Szukać celów i atakować już mi się nie chciało. W końcu gdy mnie w moim bunkrze ktoś zjechał odpuściłem. To była tylko strata czasu.

  10. Gralem i nudne jak chyba kazdy mmo – chcecie porzadnej, dajacej wiele sciezek rozwoju rozgrywki, opartej w duzej mierze na dyplomacji to poszukajcie info o starym Stars! – to jest dopiero gra.

  11. W centrum handlowym chciałem kiedyś sprawdzić sobie emaila. w TEPSIE był komp z neostradą okupowany przez Ogamowców. Pracownik tepsy musiał kijem od komputerowego standu odganiać maniaków

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here