Długo przyszło nam czekać na pełnoprawną kontynuację przebojowego Mario 64. Nintendo wyciąga wnioski z chwilowego spadku formy o imieniu „Super Mario Sunshine”. Czy wąsatemu Włochowi tym razem udało się dokopać branży elektronicznej rozrywki, czy może Nintendo odcina kupony od dawnego sukcesu?

Od 1996 roku minęło jednak sporo czasu i mimo całego mojego uwielbienia dla drugiej części Osadników nie zachęcałbym dzisiaj nikogo do sięgnięcia po nią, głównie ze względu na przestarzałą grafikę i inne elementy, które mogłyby początkujących graczy odrzucić. Na szczęście, jako że mija właśnie dziesięć lat od premiery tego tytułu, Blue Byte postanowiło odświeżyć tę rewelacyjną grę i, wyposażoną w pełny trójwymiar, wysłać na nowo do sklepów. Tym oto sposobem na moje biureczko recenzenta trafiło pudełko z napisem The Settlers II: 10-lecie.

Śliczna oprawa

Pierwsze wrażenie po uruchomieniu gry jest bardzo pozytywne. Co ciekawe, zamiast silić się na kosztowne i pełne bajerów intro, zdecydowano się na zaprezentowanie historii ludzików przy pomocy samych tylko artworków. Historyjka, opowiedziana we wstępie, stara się wytłumaczyć, dlaczego wśród Osadników próżno szukać kobiet oraz wprowadza odbiorcę w świat gry. Po jej obejrzeniu pozostaje już tylko włączyć jakąś misję i… wsiąknąć.

Wybór w menu jest niewielki, ale w zupełności do rzeczonego wsiąknięcia wystarcza. Masz do wyboru grę pojedynczą w trybie kampanii oraz wolnej gry i zabawę w trybie wieloosobowym. Dla tych, którzy nie wiedzą z czym to się je, producent przygotował też tryb szkoleniowy. Jako doświadczony użytkownik zdecydowałem się oczywiście pominąć potencjalnie nudne samouczki i od razu zabrałem się za kampanię (tylko 10 misji, ale można je rozgrywać tygodniami). Gdyby nie to, że nigdy nie okazuję słabości, pewnie bym się wtedy popłakał ze wzruszenia.

Kap, kap, płyną łzy

Rozwiń swoje miasteczko

Nie, nie powiem, żeby wszystko było dokładnie tak samo jak dziesięć lat temu. Zmian jest dość sporo i im dłużej zagrasz w Dziesięciolecie, tym więcej ich będziesz mógł wyłapać. Najważniejszą i pierwszą jest jednak uwspółcześnienie grafiki. Teraz brzuchate ludziki występują w pełnym trójwymiarze, dlatego kamerę bez skrupułów będziesz mógł odwracać, zbliżać i oddalać. Całość oprawy opracowano przyzwoicie – na uwagę zasługuje wprowadzenie do gry cyklu dnia i nocy oraz tradycyjna bardzo kolorowa grafika. Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie obyło się bez zgrzytów. Niestety, czasami razi zbytnia prostota niektórych elementów albo ich nadprogramowa kanciastość, ale ogólnie rzecz biorąc nie jest źle i z samego patrzenia na swoich Osadników też można czerpać niemałą przyjemność.

Różne cywilizacje – różna architektura

Usprawnieniu uległ też interfejs. Co prawda zamiast czterech zgrabnych przycisków na dole ekranu, jest ich teraz aż dziewięć, zostały one jednak ładnie wkomponowane w resztę elementów. Ilość nie wydaje się być w tym wypadku problemem także dlatego, że pełnią one bardzo utylitarną funkcję i w znaczący sposób usprawniają rozgrywkę (chociaż nie wszystkie, ale nie będę się już czepiał szczegółów).

Co cię jeszcze czeka nowego w The Settlers II: 10-lecie? Poza nową oprawą muzyczną, która co prawda nawiązuje do klasyki, jednak odniosłem wrażenie, że jednak jej dość mocno ustepuje, ulepszeniu uległy też niektóre detale. Na przykład po zlikwidowaniu budynku zwracana jest połowa kosztów poniesionych na jego budowę, czego do tej pory nie było, a po zburzeniu farmy (błagam – ja bym raz w życiu chciał zbudować gospodarstwo rolne – niepotrzebna mi amerykanizacja) pola w jej sąsiedztwie po jakimś czasie także ulegną zniszczeniu – do tej pory z uporem maniaka czekały aż ktoś się nimi zainteresuje i je w końcu skosi.

Gdy wszystko zaczyna chodzić jak w zegarku, okazuje się, że na drodze do szczęścia stoi jakieś inne plemię

Gra umożliwia pokierowanie plemionami Rzymian, Nubijczyków i Chińczyków. Tryb wieloosobowy też w S2 jest, chociaż jedyną zaletą w jego przypadku jest to, że w oryginale nie było go wcale (poza bardzo sympatyczną opcją grania na podzielonym ekranie), a teraz się pojawił. Ten aspekt gry jest raczej przeciętny i osobiście wolę czerpać z Settlersów w trybie gry samodzielnej.

Zmiany zmianami, trzon rozgrywki, czyli to, co stanowiło o sile The Settlers II, pozostał jednak taki sam. W dalszym ciągu gra polega głównie na rozbudowywaniu osiedla w taki sposób, żeby wszystkie wyprodukowane dobra i półprodukty znalazły swojego konsumenta. Jak to onegdaj bywało, także i teraz, kiedy już wszystko zaczyna chodzić jak w zegarku, okazuje się, że na drodze do szczęśliwej przyszłości stoi jakieś inne plemię. Na drodze militarnego podboju trzeba będzie je oczywiście zlikwidować. Sam miód i orzeszki! Jeśli natomiast nie lubisz walczyć i chciałbyś skupić się na ekonomii, to także jest taka możliwość. Czego chcieć więcej?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

9 KOMENTARZE

  1. Przyjemnie się patrzy jak małe ludziki wykonuja zlecone im zadania ;] Może w najbliższym czasie uda mi sie trochę pogierczyc w ten czaochłonny tytuł.

  2. Chylę czoła. . . Ta gra od pierwszej części była wciągająca. Niby nic takiego – chodzą ludki i przenoszą towary, a ile radości. Ech, te „bitwy” w pierwszych częściach. Czy w tej, też są „jeden na jeden”?

  3. A jak – najpierw wojacy podejdą do siebie, grzecznie się ustawią na przeciw siebie, po czym każdemu przypada jedno uderzenie/zasłonięcie się – i tak na zmianę. Piękne. . . 🙂

  4. Na pierwszej części spedziłem więcej czasu niż na pozostałych razem wziętych. Ostatnio pogrywałem trochę w czwartą część, ale na moim mózgu widnieje jdnak tylko odcisk The Settlers, a zaraz obok Amiga ;]

  5. z rok temu przypomniałem sobie S2 i gra nadal była świetna, a to nieco już archaiczne sterowanie żołnierzami dodawało im tylko uroku:)W remake nie zagram, chyba że coś się zmieniło od czasów dema, które nie chciało chodzić na mojej karcie graficznej.

Skomentuj konrad hildebrand Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here