Drakensang przyszedł znikąd, zabawił krótko i powoli odchodzi w zapomnienie. Ale... hola, hola... my w Valhalli nie pozwalamy dobrym grom przejść bez echa. Oto tekst pisany w przerwach pomiędzy wybijaniem setek wilczych szczurów. Deratyzacja, tanio!

Poprzednia część Project Gotham Racing miała to “szczęście”, że była tytułem startowym na najnowszą konsolę Microsoftu. Moim zdaniem to właśnie z tego powodu nie stała się godnym następcą doskonałego PGR 2. Wyglądała niczym pozycja robiona w pośpiechu, byle tylko w sklepach pojawiła się w dniu premiery Xboxa 360. Tym razem widać jednak, że autorzy mieli dość czasu żeby wprowadzić do serii całkiem przyzwoite nowości. W umiejętności studia Bizarre wierzy Activision, które wykupiło firmę kilka tygodni temu. Czy Project Gotham Racing 4 spodoba się także nam – graczom?

Państwo Generujecie Rezultaty

Największą niespodzianką w PGR 4 jest zupełnie nowy tryb kariery. Znane z poprzednich odsłon serii zdobywanie medali tym razem przemianowano na tryb Arcade. Poza zmianą nazewnictwa w zasadzie niczym nie różni się ono od tego, co widzieliśmy w poprzednich wyścigach Bizarre. Kariera natomiast pozwala nam starym zwyczajem wspinać się w górę drabinki najlepszych kierowców na świecie. Przez kilka miesięcy w roku podróżujemy po Europie, Ameryce Północnej i Azji zdobywając kolejne punkty. Te pozwolą nam odblokować dość oklepane tytuły Pro, Hotshot czy inny Ma(j)ster. Oczywiście otrzymamy je tylko jeśli będziemy wygrywać poszczególne turnieje. W każdej lokacji znajdziemy ich kilka. Ich dostępność zależy właśnie od tego czy jesteśmy herosem czy mistrzem. Zdarza się również, że jesteśmy zapraszani do wzięcia udziału w wyścigach specjalnych (Invitationals). Wygrana w każdym z nich pozwala zdobyć dodatkowy samochód albo motocykl.

Należy pochwalić autorów tej produkcji za to, że pokusili się o wprowadzenie do niej takiej nowości. Moim zdaniem karierze mimo wszystko czegoś brakuje i lepiej bawiłem się w trybie Arcade. Gra dostaje jednak plusa za to, że oferuje więcej rozrywki. Nie każdy przecież musi podzielać moje uczucia. Skoro już przy rozrywce jesteśmy to dodam, że w grze znajdziemy kilka nowych rodzajów wyścigów (np. cone sprint i superstar) i parę nowych tras (Makao czy Quebec). Dołączając je do starego zestawu wydaje się, że studio Bizarre trochę odgrzało kotleta jak Turn 10 w przypadku Forza Motorsport 2. Ten element gry może przeszkadzać tylko i wyłącznie weteranom serii, choć i ci nie powinni narzekać. Dlaczego? Tego dowiecie się za kilka sekund.

Pogoda Gwarancją Rozrywki

Krokiem w przód dla serii jest wprowadzenie do niej zmiennych warunków atmosferycznych. Na trasie może nas złapać mgła, drobny deszcz, ulewa, burza czy śnieżyca. Zdarza się nawet, że zaczynamy wyścig wystawiając twarz na słońce, a po chwili kryjemy się przed zacinającym deszczem. To pogoda powoduje, że miasta, w których już jeździliśmy, jeszcze raz przyciągną naszą uwagę. Doświadczeni gracze zapewne będą chcieli zobaczyć jak całość sprawdza się w praniu, nowicjusze zaś zbadają na co stać ich konsole. Nie da się zaprzeczyć, że efekty pogodowe wyglądają ładnie. W zasadzie da się to powiedzieć o całej oprawie graficznej. Poziomu wykonania modeli aut nie można krytykować, miasta wyglądają realistycznie i potrafią zachwycić a zabawa oświetleniem powoduje, że czasami aż chce się zatrzymać auto i rozejrzeć po okolicy (ta wygląda lepiej kiedy pędzi się 250 km/h). Wrażenie z jazdy w burzy śnieżnej czy ulewie potęguje doskonale zrealizowany rzut kamery z wnętrza auta. Ta buja się przy „ostrym” wchodzeniu w zakręty czy kładzeniu motocykla na boku. Takich smaczków zdecydowanie brakowało w PGR3 i cieszę się, że jest to kolejna nowość. Czepiać można się natomiast tego, że padający deszcz czy oblodzona nawierzchnia ulic w zbyt małym stopniu wpływa na to jak jeździ się poszczególnymi pojazdami.

Dużym minusem jest zauważalny spadek ilości FPSów, którego będziemy świadkami kiedy obok siebie jedzie duża liczba samochodów a deszcz leje jak z cebra. Zdarza się to sporadycznie, ale jest widoczną rysą na przyzwoitym produkcie. Również model zniszczeń aut jest kiepski. Już w poprzedniej części gry prezentował się lepiej. Teraz delikatne zadrapania czy urwane lusterka to jedyna oznaka brawurowej jazdy. Tu twórcy się nie popisali.

Jak zwykle dobrze jest z oprawą muzyczną. Widać, że panowie ze studia Bizarre mieszkają w Europie i lubią eksperymenty z brzmieniami. Muszą jednak pamiętać o tym, że nie zawsze takie zabawy przynoszą oczekiwane rezultaty. W PGR 4 pozytywnie zaskoczył mnie brak typowej-popowej ścieżki dźwiękowej. Nie usłyszycie tu hitów ze światowych list przebojów. Zamiast nich zapoznacie się z mniej znanymi wykonawcami. Zabawę o dziwo uprzyjemniła mi muzyka, którą średnio lubię (w tym przypadku rock i hip-hop). Tu wypada ona bardzo dobrze. Z głową dobrano również utwory wielkich kompozytorów. Niestety słabsza jest szeroko rozumiana elektronika, która jakoś nie trafiła w mój gust.

Zupełnie nie mogę natomiast zrozumieć kto wpadł na pomysł dodania do gry utworów jazzowych czy latynoskich rytmów i kawałków wyciągniętych rodem z bollywoodzkich filmów. Te pierwsze bardziej pasują do umilania leniwej niedzieli kiedy to leżymy i czytamy ulubioną książkę. Poza jednym czy dwoma kawałkami brakuje im energii potrzebnej do ożywienia dynamicznych wyścigów. Pozostałe dwa przykłady pominę milczeniem bo w tym przypadku Bizarre moim zdaniem trochę przekombinowało.

Nie da się również nie zauważyć, że muzyki jest bardzo mało. Czyżby pojemność krążków DVD dawała się we znaki? Na koniec dodam, że pozostałe dźwięki stoją na dobrym poziomie. Nie rzucają na kolana, ale ryk silnika i „cykanie” licznika Kudosów nie zmusza do nerwowego ściszania efektów dźwiękowych w menu gry.

Porsche Goni Renault

Zmieniono także inne elementy znane z poprzednich PGR’ów. Nadal mamy oczywiście do czynienia z dobrze wykonanymi zręcznościowymi wyścigami. Czwarta część serii jest szybka, pozwala się wyszaleć i nagradza widowiskowo przejeżdżane okrążenia specjalnymi punktami – Kudosami. Towarzyszą im teraz gwiazdki, które są dodatkową nagrodą za umiejętne kręcenie kółkiem. Całość wciąż sprawnie napędza te wyścigi a zdobywanie punktów dostarcza przyjemności. Znak firmowy serii delikatnie ewoluował zachowując całą swoją miodność.

Zabawa w trybie photo też jest przednia

Zaskakuje natomiast konieczność bezbłędnego przejeżdżania wyścigów. W trybie kariery musisz ukończyć ich kilka (zdobywając „małe” punkty) aby koniec końców być liderem grupy. W czasie jazdy trzeba jednak uważać. Trasy da się powtarzać tylko przed ich ukończeniem. Opcja „próbuj ponownie” nie jest dostępna po dojechaniu do mety. Jeśli więc popełniłeś jakiś błąd i obawiasz się, że nie zdobędziesz pierwszego miejsca lepiej od razu zacznij wyścig od nowa. Dziwne jest to rozwiązanie i mam nadzieję, że jego wprowadzenie było jedynie niedopatrzeniem ze strony Bizarre. Przyzwyczaimy się do niego po kilku godzinach grania, choć będzie co jakiś czas drażniło i przypominało o swoim istnieniu.

Same Kudosy tym razem są walutą w grze. Wszystko co da się odblokować, będziemy nabywali za „pieniądze” zdobyte w czasie wyścigów. Dzięki nim kupimy zestawy nowych samochodów i motocykli. Tak jest. W Project Gotham Racing 4 nabywamy je hurtowo. Nie mamy niestety wpływu na zawartość “motoryzacyjnych paczek”. Odrobinę mi to przeszkadzało ponieważ nie zawsze miałem ochotę wydawać Kudosy na te modele samochodów, które akurat znajdowały się w danej grupie. Jest to o tyle przykre, że zrezygnowano z wprowadzania do gry olbrzymiej ilości egzotycznych marek. W PGR 3 było zbyt dużo wyszukanych aut a zbyt mało znanych i lubianych klasyków. Tym razem na dzień dobry możemy pojeździć Fordem Sierra czy Buickiem Regal. Oczywiście dołączą do nich motocykl z silnikiem odrzutowym (?!) czy wyścigówka, którą dopuszczono do normalnego ruchu pomimo tego, że jest prawie bolidem rodem z F1. Egzotyka nie przytłacza jednak „normalnych” aut. Znowu należy docenić to, że Bizarre eksperymentuje, ale nie każdemu będzie się podobał kierunek, w którym tym razem poszło studio.

Caparo – prawie jak F1

Mieszane uczucia wzbudzają również motocykle, które oprócz efektów pogodowych są największą nowością w serii. Nie chodzi o to jak się je prowadzi. Przyjemność płynąca z tego elementu gry jest duża. Śmiganie pomiędzy kolejnymi zakrętami, jazda na jednym kole, czy kładzenie motocykla na boku to dobra zabawa. Niestety wyraźnie brakuje im mocy. W starciu z potężnymi samochodami przewagę zawsze mają te drugie (nawet w przypadku przyspieszenia). Na dodatek motocyklistę można przewrócić, co kończy się respawnem i trochę zbyt długim rozpędzaniem jednośladu. Znów widać, że Bizarre miało dobry pomysł, który nie do końca sprawdził się w praniu. Nad nim trzeba będzie jeszcze popracować, choć z miła chęcią zobaczę motocykle w kolejnej części tych wyścigów.

Powrót Grubej Ryby

Po wprowadzeniu do niej kilku nowości, seria Project Gotham Racing nabiera rumieńców. Dla osoby, która jej nie zna będzie to bardzo dobry tytuł, który zapewni dużo zabawy i pokaże jak wyglądają porządnie wykonane wyścigi. Weterani mogą jednak poczuć, że są nabijani w butelkę. Właśnie takie zmiany chcieliśmy przecież zobaczyć już w PGR3 a nie czekać na nie kilka miesięcy żeby wydać kolejne kilkaset złotych. „Dojenie” graczy stało się najwyraźniej modne.

Polecam więc ten tytuł przede wszystkim osobom, które przygodę z tą serią zaczynają od tej części. Jeśli bardzo lubicie się ścigać, to możecie pokusić się o nabycie trzeciej i czwartej odsłony PGR, chociażby po to by je porównać i zobaczyć jak ewoluuje ta pozycja. Warto się na to zdecydować jeśli poprzednią część jesteście w stanie kupić za nie więcej niż pięćdziesiąt złotych. W przeciwnym wypadku lepiej od razu zacząć od nowości.

Gracze, którzy na pamięć znają twórczość Bizarre Creations powinni zastanowić się nad nabyciem PGR4 do czasu aż stanieje. Na rynku mamy w tej chwili bardzo dużo wyścigów. Jeśli nie jesteś uzależniony od Kudosów a koniecznie chcesz poszaleć autem sprawdź pozostałe zręcznościowe rajdówki. Być może znajdziesz wśród nich pozycję, która bardziej Ci się spodoba. Jeśli natomiast musisz zobaczyć nowe Geometry Wars a na dodatek cenisz sobie Project Gotham Racing to jego czwarta część powinna Cię zainteresować bardziej niż jej starsze rodzeństwo.

Recenzowanemu tytułowi należy się wyższa ocena niż poprzedniemu PGR. Cieszę się, że tym razem jego autorzy postanowili robić małe kroki. Gdyby było inaczej mogliby się przewrócić. Na całe szczęście oddali w nasze ręce bardzo przyjemną zręcznościową grę, która powinna zadowolić fanów ścigania się na Xboxie. Project Gotham Racing 4 otrzymuje ocenę 8,8 a ja czekam na The Club i to, co zaproponuje nam studio pod skrzydłami Activision.

Bizarre Creations po raz czwarty zaprasza posiadaczy Xboxów do wnętrza wyścigowych samochodów. Tym razem towarzyszą im jednak „dawcy nerek” na swoich motocyklach. To nie jedyne nowości w czwartej odsłonie PGR. Na 360tce pojawił się Prawie Genialny Racer?

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Bardzo fajne rozwiniecia skrotu PGR – „szacun” :DFajnie, ze Bizarre postarali sie wprowadzic jakies nowosci, zamiast poprostu dorzucic dwie nowe trasy i wydac gre z lekko poprawiona grafika (hi Polyphony Digital!). Choc z drugiej strony, te zmiany nie wyszly chyba jakos fantastycznie ;/

  2. Mnie trójka też się nie podobała. Gdyby nie była dodana do X’a to nawet bym na to nie spojrzał. Sam nie wiem czemu. COŚ mi w trójce nie pasowało. Tak po prostu.

  3. Ke? Dlaczego Paladyn gnębi Rozbójników?

    Popatrz na inne śródtytuły. Teraz przez chwilę się zastanów. Już wiesz? Porównujesz Forza i PGR? Przecież to dwie różne gry, które łączy w zasadzie tylko to, że są ścigałkami. . .

  4. Dla mnie nie ważne czy sim czy arcade, ważne jest zeby gra mnie wciągała. Przy forzy ani ja ani żaden z kolegów nie chce się bawić. Za to pgr4 to już inna historia i od czasu GT2 na psx żadna inna samochodówka mnie nie wciagneła. 9. 99/10 !!!

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here