Electronic Arts zaczyna intensywnie wspierać swoje produkcje dodatkami typu DLC, a jednym z pierwszych tytułów dotkniętych nową strategią jest Mass Effect 2. Paweł Borawski pokusił się dziś o omówienie rozszerzeń, które zostały wydane do tej pory. Zapraszamy do lektury jego tekstu!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

14 KOMENTARZE

  1. Jej przejście zajmie nam kilkadziesiąt minut,

    rozumiem , że autor pogubił się na liniowej niczym most grunwaldzki planszy, max 15 minut.

    Jednym z nich ma być M57 Hammerhead, czyli następca wysłużonego Mako

    (w stylu człowieka spadającego z klifu) „nieeeeeee. . . „

  2. Dodatki sa delikatnie mowiac kiszkowate. Najlepsze jest to, ze wiele z nich jest calkowicie nieprzydatnych jesli nie gramy zolnierzem. Dodatkowa misja z najemnikiem moze byc, ale na tle calej gry to ciagle ta sama nuda, na niewielkiej i calkowicie liniowej planszy. Juz ME1 byl pod tym wzgledem znacznie lepszy, mimo ze ogrom dalo sie zaobserwowac tak naprawde tylko na samym poczatku w Cytadeli. Im dalej, tym zalosniej.

    • Porównujesz jedno DLC do całej Cytadeli z jedynki?

      Nie, ale jak poruszyles ten temat to czemu wlasciwie nie? Kto powiedzial, ze DLC musi oznaczac miniaturowy dodatek zrobiony po lebkach? W kazdym razie to co zaoferowano graczam to nic specjalnego. Spokojnei mogli to dac w samej grze, bo neistety lokacji jest malo i sa czesto znacznie mniejsze niz w ME1, gdzie tez przeciez nie bylo w tej kwestii przepychu. Jeszcze troche i zaczna wypuszczac engine gry, a poszczegolne levele co miesiac :E

    • nie rozumiem sensu opisywania DLC

      Ja na przykład nie rozumiem, czemu wiecznie narzekający ludzie nie mają ustawowo zabronionego dostępu do internetu 🙂

  3. Kaczuch, daj już sobie spokój z takimi tekstami. Ferment wprowadzasz tylko, żadnego z tego pożytku. Chcesz być bojownikiem o sieciową wolność słowa, znajdź sobie jakieś inne pole walki, bo tutaj już wszyscy mają tego chyba serdecznie dość. A co do DLC – quest z Normandią strasznie marny, 20 minut i po wszystkim, tego dodatkowego ekwipunku chyba nawet nie używałem, ale DLC z Zaeedem naprawdę solidne. Jego misja dobra i miał kilka ciekawych tekstów w czasie różnych misji, tylko szkoda, że nie dało się z nim normalnie pogadać – w tej kwestii BioWare troszkę zawiodło, bo postać najemnika miała dużo większy potencjał, ale i tak jest „spoko. Uważam jednak, że przy tej jakości, wszystkie dodatki powinny być bezwzględnie darmowe.

    • Uważam jednak, że przy tej jakości, wszystkie dodatki powinny być bezwzględnie darmowe.

      Wydaje mi się, że polityka Bioware będzie dokładnie taka, jaką zaprezentowano przy Dragon Age: Początek czy Mass Effect 2. Kupujesz pudełko – dostajesz gratis kilka prostych DLC. Resztę musisz opłacić – w końcu po coś wprowadzono Bioware Points. Inna sprawa, że punkty są całkiem opłacalne – za 60 zł dostajemy 1600 punktów, co jest równowartością ok. 4 DLC (o ile się nie mylę Powrót do Ostagaru ma kosztować 400 BP). Zawsze to taniej niż 7 dolarów za jeden DLC 😉

  4. One way or another – BioWare czy nie BioWare, za add-ony o takiej zawartości, opłat pobierać się nie powinno i tyle. Płatne DLC to póki co głównie plaga już „kultowych” pancerzy dla konia i to należy bezwzględnie zmienić.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here