KillZone 2 to jeden z najważniejszych tytułów na PlayStation 3. Czarnulka od samego początku miała problem z tzw. ekskluzywnymi grami. Większość twórców uznanych serii odwróciła się od Sony i zaczęła tworzyć tytuły na konkurencyjną konsolę Microsoftu. Na opustoszałym polu walki pozostała jednak Guerilla Games i ich owiana legendą Strefa Śmierci. Czas przekonać się, czy są jeszcze gry, dla których warto kupić PS3.

Musi być gol

Tak samo było w moim przypadku. Doskonale pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie FIFA 1996, gdy na Sedze zmieniałem ustawienia kamery, po murawie biegali prawdziwi, prawie trójwymiarowi kopacze, a z głośników telewizora mówił komentator, którego kompletnie nie rozumiałem. W dalszym ciągu byłem oczarowany gdy po rocznej przerwie, już na PC, grałem w odsłonę z roku 1998. Następna wersja, rok 99. Przy niej spędziłem najwięcej czasu, razem z kolegami męcząc klawiaturę i przeróżne pady we własnoręcznie tworzonych ligach. W nowym tysiącleciu coś widocznie pękło w paniach i panach z EA Sports. Kolejne wersje stały się strasznie schematyczne, a seria stała się jedynie produktem marketingowym, do którego można co roku wsadzić uaktualnione składy i cieszyć się tendencją wzrostową na koncie. Choć nie były to gry złe i kontynuowały zręcznościowy rodowód serii, to po paru latach fani mogą mieć już dość bezczynności. I tak właśnie dochodzimy do tegorocznej edycji, oznaczonej numerkiem 08. Czy wieloletnia stagnacja zostanie przerwana?

Spis treści

Can You FIFA 08?

W poszukiwaniu piłki

Po zainstalowaniu gry rzuciłem się do menu, aby rozegrać szybkie spotkanie. Nie było jednak tak łatwo. Mój pad, który tak świetnie spisywał się w najnowszym Maddenie, postanowił protestować. Na początku gra w ogóle go nie wykryła. Po zabiegach i modyfikacjach plików gry udało mi się doprowadzić kontroler do stanu używalności, choć muszę przyznać, że dwóch przycisków i tak nie da się używać. Gdy w końcu udało mi się dostać na boisku, pierwsze co rzuciło się w oczy to paskudna grafika. Niestety wersje konsolowe, a ta przeznaczona na komputery to w tej kwestii dwa światy, a ilość opcji graficznych (rozdzielczość i poziom detali) to jest jakaś gigantyczna kpina, bo chyba obecność czy nieobecność sędziego na boisku nie ma ogromnego wpływu na wygląd gry? Po początkowym szoku udało się kopnąć piłkę. Dwanaście minut później nawet Szaranowicz do spółki z równie nieśmiertelnym Szpakowskim nie poprawią mi humoru. Będzie ciężko.

Prostopadłościan

Kartka panie sędzio!

Rozgrywka znacznie zwolniła, chyba jeszcze bardziej niż to miało miejsce w zeszłorocznej odsłonie. Gra zatraciła swój zręcznościowy charakter, tak ceniony przez wszystkich nie mających cierpliwości do PESa. Po rozegraniu kilku meczów mogę z całą śmiałością powiedzieć, że FIFA została spłycona jak nigdy. Najlepszym sposobem na odebranie piłki jest stanięcie frontem do nadbiegającego przeciwnika lub chamska kombinacja – wciśnięty odbiór piłki i sprint. I tak do oporu. Nie ma też to co przejmować się takimi zagraniami jak podanie prostopadłe czy prostopadłe zagranie górą, piłki takie lecą wszędzie, tylko nie tam gdzie celowaliśmy. Nie ma co próbować mierzonego podania za plecy obrońców, takie zagranie to niemal pewna strata piłki. Podania na dobieg sprawdzają się jedynie na odległościach mniejszych niż piętnaście metrów, a gra z klepki jest losowa – niestety nie wiem co decyduje o tym czy zawodnicy zdecydują się wykonać nasze polecenie. W ten sposób najlepszą metodą na dotarcie do bramki przeciwnika jest taktyka „zwykłych” podań. Gdy przychodzi oddać strzał znów czeka nas rozczarowanie. Uderzenia z dystansu to losowanie Dużego Lotka połączone z sondażami przedwyborczymi. Świetnie przygotowane oddawane z łatwych pozycji lądują kilometry nad bramką a skomplikowane półwoleje z czterdziestu metrów efektowanie odbijają się od słupków i wpadają do bramki. Zdecydowanie za dobrze bronią bramkarze w sytuacjach sam nas sam.

O strzał poproś pluton egzekucyjny

Kolejne podejście. Reklamowany tryb „Zostań gwiazdą”. Skojarzenia mam jak najlepsze, godzinami zagrywałem się w Madden NFL w trybie Superstar. Niestety rzeczywistość szybko sprowadza mnie na ziemię. Samo tworzenie zawodnika jest jeszcze obiecujące, przed meczem dostajemy zadania do wykonania, a za sukces otrzymujemy punkty, którymi można poprawić umiejętności naszego piłkarskiego alter ego. Cały czar pryska gdy wychodzimy na boisko. Gra jednym zawodnikiem jest po prostu nudna i choć możemy wydawać kolegom proste polecenia, takie jak „podaj”, „strzelaj”, czy też „poproś o podanie” to ich inteligencja jest zerowa. Ulubionym zagraniem jest bieg prosto na przeciwnika, a strzelić potrafią jedynie gdy im się każe. Wszystko to sprawia, że gra gwiazdą to nużąca męczarnia. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że grać możemy też całą formacją, gdzie radość z gry znów zabijana jest przez inteligencję, a raczej jej brak, u komputerowych kolegów z boiska.

Bo Jose Mourinho nie grał w FIFĘ

Tryb menedżerski, znany już z wersji 06, doczekał się kilku drobnych modyfikacji i nadal jest to główne danie dla wszystkich klientów EA Canada. Wcielamy się w nim w rolę początkującego menedżera, obejmujemy dowolny klub, który prowadzimy ku sukcesom. Dbać musimy o kontrakty zawodników, organizujemy zaciąg perspektywicznej młodzieży, rozbudowujemy sztab medyczny, scouting, pilnujemy transferów. Organizujemy treningi, nasi zawodnicy zdobywają doświadczenie. Po meczu otrzymujemy mail od zarządu, z którego dowiadujemy się jak nas widzi prezes. Wszystko to jest całkiem grywalne. Przez pierwsze dziesięć meczów. Potem okazuje się, że klikanie tego samego po raz setny nie daje już satysfakcji, a opcji menedżerskich jest zaledwie garstka. Wychodzi na jaw, że prezesi mają zdefiniowane trzy reakcje, w zależności od tego czy wygramy, zremisujemy czy przegramy, no, może powiedzą coś odkrywczego w przypadku zdobycia pucharu czy w chwili wyrzucania nas na bruk. Po sporej dawce nudy i monotonni, gdy już nie chce się wychodzić na boisko jedynie co zostaje to kliknięcie magicznego przycisku „symuluj mecz”, po użyciu którego zostajemy uraczeni krótkim podsumowaniem spotkania. Mamy do dyspozycji także bardziej zaawansowany symulator, który prowadzi mecz minuta po minucie, a my mamy szansę wkroczyć do gry w każdym momencie. Mimo wszystko, po użyciu tego trybu FIFA przestaje być FIFĄ, a staje się jakąś marną namiastką Football Managera, którego na dobrą sprawę możemy mieć za połowę mniejsze pieniądze.

Doliczony czas gry

Dla zdeterminowanych przygotowano zestaw wyzwań, za których wykonanie otrzymujemy punkty. Za te z kolei możemy kupować dodatkowe materiały w sklepiku fana. Zawartość nie jest może oszałamiająca, do odblokowania poza nowym poziomem trudności są dodatkowe piłki, stadiony, koszulki itp. Same wyzwania są dość ciekawe i urozmaicone, coś dla siebie znajdą wyjadacze jak i nowicjusze.

Na koniec warto wspomnieć także o ścieżce dźwiękowej, która tradycyjnie jest bardzo dobra. EA udowadnia, że w kupowaniu licencji nie ma sobie równych. Nie ma może w wersji 08 takich tuzów jak kiedyś Blur czy Moby, ale każdy znajdzie dla siebie coś wpadającego w ucho. Nasi polscy komentatorzy, czyli wspomniani już Szpakowski i Szaranowicz nie odwalili fuszerki, ale poziomem dostosowali się do gry. Zdarza im się powiedzieć coś nie w porę lub kompletnie bez sensu, ale słucha się ich bez chęci natychmiastowego ściszania.

Rezultat końcowy

Muszę szczerze przyznać, że już dawno żadna gra tak mnie nie rozczarowała. Nastawiałem się na dobrą zręcznościową piłkę kopaną, tymczasem dostałem produkt niedopracowany, brzydki, nudny i męczący. Wydaje się, że programiści z EA Canada starali się dorównać PESowi, tymczasem nie za bardzo im to wyszło, czego efektem jest recenzowany tytuł. Zamiast dobrej gry otrzymujemy produkt zawieszony gdzieś w próżni, między arcade a symulacją, bez pomysłu na zmiany.

Gdy wydawało się, że seria nie może pogrążyć się w większym kryzysie, stała się rzecz odwrotna. Najwyższy czas na weryfikację poglądów i zmianę producenta. Oby kolejna odsłona FIFY na komputery osobiste podreperowała nieco zszarganą opinię, czego Electronic Arts szczerze życzę.

Granie w gry z serii FIFA jest jak oglądanie dobrego serialu telewizyjnego. Na początku jesteśmy oczarowani, nie możemy doczekać się kolejnego odcinka, a na każdą powtórkę czekamy jak na zbawienie. Niestety szybko okazuje się, że początkowe zauroczenie widzów twórcy przekuli w sukces komercyjny, a kolejne serie to tylko sprytny sposób na wydobycie od nas pieniędzy, tymczasem my w zamian dostajemy jedynie odświeżoną obsadę aktorską.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

    • Bardzo zdziwiła mnie ta recenzja bo słyszałem same entuzjastyczne komentarze ludzi, którzy zaczęli grać w tę część fify. . .

      Pewnie grali w wersje konsolowe, które, jak zauważył krewki są dużo lepsze. Pozostaje pytanie – dlaczego? Co takiego ma konsola, czego nie może zapewnić PCet?

  1. Popykałem w demko. . . piłka podczas sprintu odbijała się 20-30cm przed stopą zawodnika. . . jak zawsze taktyki zero (demo demem, ale 5 ustawien na krzyż?) podejście do obrońcy na pół metra to strata piłki, oczywiście kopanie i lot łaciatej nei maja nic wspólnego z fizyką. . . DNO, DNO, DNO.

Skomentuj Andrzej Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here