W końcu oficjalnie nastał sezon wakacyjny, z utęsknieniem wyczekiwany przez wielką część zarówno młodzieży, mogącej w końcu odpocząć od szkoły, jak i dorosłych masowo wyjeżdżających na urlopy do ciepłych krajów. Tak, jakby polskie „40 w cieniu” znane sprzed roku to było za mało. Sony postanowiło wykorzystać tę sytuację i specjalnie z myślą o tytułowych wakacyjnych imprezach (i portfelach ich uczestników) przygotowało nową edycję słynnej serii SingStar. A jako, że prawdziwi Wikingowie nigdy nie odpoczywają, postanowiliśmy ją dla Was zrecenzować.

Seria Virtua Tennis ukazała się po raz pierwszy na konsolach stacjonarnych w 2000 roku, kiedy to Sega wydała jej pierwszą część na Dreamcasta. Gra momentalnie zdobyła status najlepszego tenisa na konsolach, co w sumie nie było trudne, bo konkurencja wówczas w zasadzie nie istniała. Mimo wszystko, siedem lat temu Sega, wraz z developerem gry – AM2, udowodniła, że tenis, wbrew swojej pozornej prostoty, może być przekuty w ciekawą grę. Od tamtego czasu, Virtua Tennis zagościł jeszcze raz na białej konsoli Segi (Virtua Tennis 2), PlayStation 2 (również Virtua Tennis 2), PlayStation Portable (Virtua Tennis Word Tour), a nawet Gameboy’u Advance.

Oto jedna z mini-gier

Tenis nowej generacji

Virtua Tennis 3 jest debiutem sportowej serii Segi na konsolach nowej generacji i muszę przyznać, że japońskie studio po raz kolejny stanęło na wysokości zadania. Recenzja powstała w oparciu o wersję na Xboxa 360 – wydanie gry na PlayStation 3 jest wierne odpowiednikowi na konsolę Microsoftu z jedną, niestety dosyć istotną różnicą – brakuje trybu online, co jest dużą stratą dla gry.

Każdy z zawodników specjalizuje się w innej dziedzinie

Po włączeniu gry wita nas schludne menu. Wszystko jest proste i czytelne, bez zbędnego efekciarstwa. Nawigacja po kolejnych opcjach jest szybka i sprawna. Do wyboru jest kilka trybów gry – Word Tour (tryb kariery), Exhibition (zwykła gra od jednego do czterech graczy na wybranych ustawieniach), Tournament (seria rozgrywek prowadząca do meczu o puchar), Court Games (mini-gry z trybu kariery dla dwóch graczy) oraz gra poprzez Xbox Live. Do tego wszystkiego Sega odwzorowała 20 profesjonalnych graczy ze świata tenisa – jest zatem święcący triumfy Roger Federer, czy z żeńskiej strony – Rosjanka Maria Sharapova. Każdy z zawodników specjalizuje się w innej dziedzinie: jedni mają mocny forehand, inni lepiej grają przy siatce, czy mocniej serwują.

Krótko mówiąc: każdy znajdzie coś dla siebie. Dla samotników bez wątpienia najciekawszą opcją okaże się tryb kariery, czyli Word Tour. Idea trybu kariery jest prosta: tworzymy od podstaw własnego zawodnika – od budowy ciała, płci, poprzez ubiór, na stylu gry kończąc, a następnie wrzucamy go w wir turniejów, treningów i meczy towarzyskich z zawodnikami ze światowej czołówki tenisa.

Co najważniejsze, przechodzenie mini-gier daje masę frajdy

Twórcy Virtua Tennis 3 dali graczom nawet możliwość wyboru miejsca na mapie, w którym ma się znajdować dom ich tenisisty lub tenisistki – takie małe smaczki zawsze dodają grze uroku. Kiedy nasza postać jest już gotowa do podboju kortów tenisowych, wysyłamy ją na treningi. Do wyboru mamy szkółkę tenisa, gdzie nauczymy się odbijać i serwować piłkę oraz mini-gry. W akademii zapoznamy się również z podstawową tenisową terminologią. Jeśli zatem nie wiecie czym różni się forehand od backhandu, czym jest lob, albo volley to możecie odetchnąć – gra wszystkiego was nauczy i zrobi to w łatwy i przyjazny sposób.

Zostań mistrzem

Korty są zróżnicowane

Udział w treningach jest niezbędny. To dzięki nim budujemy statystyki naszego zawodnika. Wpływ mamy między innymi na siłę odbijania piłki, celność uderzeń, czy zwinność postaci. Wszystkie te parametry można rozwijać właśnie w szkółce, treningach z innymi graczami, lub grając we wspomniane wcześniej mini-gry. Tych jest w grze 12, wyglądają zabawnie i takie też są w rzeczywistości. Dla przykładu, w jednej z nich musimy manewrować pomiędzy gigantycznymi piłkami od tenisa i zbierać owoce – jeśli zdobędziemy ich dostateczną ilość, nasz zawodnik stanie się jeszcze bardziej zwinny i będzie szybciej reagował na nasze komendy. Co najważniejsze, przechodzenie mini gier daje masę frajdy, a ich stopniowo rosnący poziom trudności jeszcze bardziej motywuje do osiągnięcia jak najlepszego wyniku.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

14 KOMENTARZE

  1. Musi byc jakas lepsza bo inaczej bylby koniec swiata ;]IMO ocena za wysoka. Na gry 8,5 sie zazwyczaj rzucam, ale ta ma zupelnie inny rezonans i mnie nie rusza.

  2. Może to poprostu nie twoja kategoria maksiu, może wolisz zamiast machania rakietą , kopać piłkę:) Tenis to jest to szczegolnie w dobrym wydaniu:P dropshoty itp:)

  3. @mod -tak, możesz brać udział w turniejach@maksiu – daj jej szansę jak bedziesz miał okazję. Wciąga cholerstwo jak bagno. Sam nie lubię gier sportowych (za wyjątkiem snowboardu, ale na konsolach niewiele ze sportem ma wspólnego ;)) a VT3 przyssała mnie do tvka jak żadna inna gra od daaaawna:)

  4. ja tez pamietam VT na PCa. niby wychodzily podobne gry z lepsza grafika, to w VT zawsze sie najlepiej gralo. co do cen X360 to avans jest przereklamowany. przeglądałem dzisiaj ceny i można wersje core kupić nową za nieco ponad 1100 zł, a premium nówkę nawet za 1300zł

  5. no to ja skomentuję trochę tą recenzję nie tylko jako fan tej gierki i innych tenisów, ale przede wszystkim jako fan tej dyscypliny, w dodatku czynnie grający. Gra to niestety czysta arcade’ówka, która z rzeczywistością ma niewiele wspólnego. Przede wszystkim dlatego, że wurzucenie piłki na aut jest niemal niemożliwe (przy normalnych wymianach), przeciwnik nigdy nie popełnia błedów serwisowych i autów (co jest bzdurą), asy są niezwykle rzadkie, a najgorsze jest ustawienie drabinek w turniejach (nie da się tego zmienić) – aby wygrać turniej wielkoszlemowy gra się zaledwie dwa mecze do 4 gemów (głupota do kwadratu). Pomijam już oczywiście brak licencji na turnieje, drewnianą muzykę (którą TRZEBA jak najszybciej wyłączyć) i dziwacznie ustawiony poziom trudności. Generalnie uważam, że Top Spin 2 był bliższy symulacji niż VT3. Wiem, że z założenia to miała być arcade’ówka, ale przegięli z niektórymi elementami, przez co gra może zniesmaczyć pewnymi elementami tych największych fanów tenisa.

  6. Sadze, ze bardziej wciagnalbym mnie Table Tennis od Rockstaru, ale VirtuaT3 ze stajni SEGi rowniez bym nie pogardzil ;] chociaz tenisa zaspecjalnie nie lubie, to tego typu arcade’owki zawsze wywolywaly u mnie pozytywne emocje 🙂

  7. tej grze daje 9. 9/10. bez watpienia hicior. top spin 2 kladzie sie na calej linii chociazby ze wzgledu na koniecznosc grania u gory ekranu co jest szalenie trudne. jedynym wielki minusem vt3 jest drewniana discopolowa muza ktora od razu radze wylaczyc w menu.

Skomentuj Jacek Pietruszczak Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here