…najlepiej takiego na ostrym dyżurze. Albo na OIOMie. Albo…

No właśnie, pewnie zastanawiacie się teraz cóż to Niebieskiemu Łosiowi strzeliło do głowy, że nagle zapragnął wirtualnej kariery lekarskiej. Wszystko przez to, że od miesiąca wieczory i noce spędzam… oglądając kolejne odcinki „Dr House’a” lub jak kto woli „House M.D.”

Kiedy zeszłej nocy skończyłem codzienny seans, wskazówka na zegarze pokazywała godzinę 3.10. Pobudka o 6 rano uświadomiła mi, że za przyjemność czasem trzeba płacić (zbyt?) wysoką cenę. Co by nie mówić, seanse z ekscentrycznym doktorem sprawiły jednak, że nieobce stały mi się takie pojęcia jak rezonans, biopsja lędźwiowa, kontrast, zator, punkcja czy bardziej skomplikowane nazwy chorób jak choćby zespół Munchausena. Wiem nawet co to i na czym polega sarkoidoza i o dziwo nie ma to nic wspólnego z prezydentem Francji!

Obcowanie z Housem sprawiło, że i ja zapragnąłem pobawić się w diagnostykę, a potem spróbować przeprowadzić jakąś super-skomplikowaną operację. Jasne, mam świadomość, że taki tytuł ma marne szanse na komercyjny sukces. Z drugiej jednak strony w 1988 roku za sprawą The Software Toolworks światło dzienne ujrzała gra, którą wszyscy weterani komputerowej rozrywki powinni kojarzyć, co najlepiej świadczy o popularności tej pozycji. Myślę oczywiście o Life&Death, pozycji w której gracz wcielał się w chirurga. Sam spędziłem przy tym tytule długie godziny, bezskutecznie próbując przeprowadzić operację. Nawet jeśli udało się nam z kumplem postawić prawidłową diagnozę, to nigdy nie udało się przeprowadzić zabiegu. Większość kończyła się w momencie kiedy w mojej ręce pojawiał się skalpel. Nie poprawiło się nawet kiedy po kilku niespodziewanych i dramatycznych zejściach na stole operacyjnym zorientowaliśmy się, że wcześniej trzeba znieczulić/uśpić pacjenta! Nie wiedzieć czemu nikt nie chciał być operowany na żywca. Do dziś nie wiem co robiłem źle, ale mimo uśpienia zawsze operacja kończyła się gładką linią na EKG i niepokojącym ciągłym piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. Kilkukrotnie udało się nam pacjenta otworzyć, jednak potem nie nadążaliśmy z okładaniem go opatrunkami aby się nie wykrwawił. Raz nawet założyłem jakieś klamerki (?!), niestety chwilę później usłyszałem złowieszcze piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. A może to były złe klamerki?

Czasem sfrustrowani tymi niepowodzeniami wysyłaliśmy na operacje ludzi, którzy się do nich zupełnie nie kwalifikowali, tudzież zaczynaliśmy każdy zabieg od fantazyjnego nacięcia skalpelem w kształcie litery Z (jak Zoperowany? bo przecież nie Zorro!).

Nieprzerwane pasmo porażek medycznych nie zniechęcało nas jednak i praktycznie każdą wizytę u przyjaciela zaczynaliśmy od uruchomienia Life&Death i kolejnej (jak zwykle nieudanej) próby wycięcia komuś śledziony (czy to w ogóle da się wyciąć?!).

Jak widać wspominam L&D z dużym sentymentem i myślę sobie, że dziś w dobie lepszej grafiki, dalece bardziej zaawansowanych komputerów taka gra mogłaby być niezwykle ciekawa, choć (co oczywiste) nie dla każdego. Dlaczego więc nie możemy pobawić się w domowego Dr House’a? Czy już na zawsze jesteśmy skazani na strzelanki, strategie i wyścigi?

A może gdzieś w zaciszu jednego z niewielkich studiów ktoś kleci właśnie Life&Death 2? Co wy na to?

Przyznajcie się, udało się komuś z was z sukcesem przeprowadzić operację w Life&Death?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. są takie gry, tyle że na wii: te całe trauma center czy jakoś tak, ale poziom trudności, z tego co udało mi się wyczytać, do najłatwiejszych też nie należy. w life&death nie grałem, bo wtedy to wystukiwałem nieznany nikomu rytm moją grzechotką, ale jak tak się zastanowić, nad tym co przeczytałem, to ten drugi człon nazwy – nie wliczając spójnika – bardziej się was trzymał. 😉

  2. no nie mogę sobie przypomnieć, ale wydaje mi się, że to był life&death (tak na 99,9% – bo czy była jakaś inna gra na pc gdzie przeprowadzało się operacje w tamtym czasie) – pamiętam, że metodą prób i błędów (głównie błędów) udało mi się znaleźć sposób na usunięcie krwiaka mózgu 🙂 i tą operację robiłem jedną za drugą – nawet pacjentom bez krwiaka. . . . ale cóż – innych operacji nie opanowałem 😉 zabawa była przednia! i potwierdzam – wycinanie skalpelem liter czy innych obrazków na operowanym niezmiernie bawiło 🙂

  3. Tak jak w komentarzu 1, polecam Trauma Center na DS. Tniesz, zszywasz, znieczulasz, wszystko rysikiem 🙂 Ja grałem w to już w czasie fascynacji Housem i było mega wypas. . . dopóki nie natrafiłem na taką operacje że pacjent schodził za każdym razem. Po dwóch tygodniach poddałem się. . . byłbym złym lekarzem :)Poza tym jest tam sporo manga – pielęgniarek :DEDIT: Ma się jeszcze pojawić na DS Lifesings: Hospital Affairs, tyle że tam nie tylko będziemy chirurgiem, ale jakieś „zwykłe” badania też się będzie prowadzić.

  4. Czytałem o tej grze w czasach, gdy królowały czasopisma legendy :)Fajnie by było, gdyby wyszła druga część. Warunek jest jeden – ekran musi być dotykowy bo inaczej się nie da w nią grać.

  5. Śledzionę owszem da się wyciąć, i można bez niej żyć. Tacy pacjenci maja nieco obniżona odporność. W Life @ Death grałem, z takimi samymi skutkami jak autor felietonu 🙂

  6. Cóż, w grze z Housem w roli głównej rozcinanie i usypianie pacjentów byłoby ważne, ale ważniejsze byłoby kłamanie, unikanie pacjentów, robienie w jajo Cuddy i trafne diagnozowanie chorób. Więc raczej mielibyśmy doczynienia z przygodówką niż ze zręcznościówką jaką było Life&Death.

  7. Nie wiem jak wam się może te serial podobać. Intro pokazujące pacjenta – podawanie wszystkich leków świata – pacjent cały czas czuje się gorzej – pięć minut do końca odcinka – nagłe olśnienie – pacjent wesoło wraca do domu. I tak przez pięć sezonów, po 24 odcinki w każdym. No, może raz na sezon wrzucimy House’a do sądu, żeby walnąć jakieś morały. Jedyne co mi się w tym podoba to cięte riposty tytułowego doktora oraz te momenty, gdy pracuje on w tej darmowej klinice :).

  8. soviet, przecież na takim schemacie jest budowanych >90% filmów i seriali. Tu nie chodzi w tym przypadku o te ramy, które opisałeś, ale o sam „środek” – czyli jak dochodzi do olśnienia, całe to śledztwo no i osobiste życie ekipy lekarskiej.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here