Team Xbox donosi, iż nie zobaczymy wymienionej w tytule newsa gry w tym roku. Ubisoft ponoć przełożył datę jej premiery z trzeciego kwartału fiskalnego na czwarty kwartał fiskalny. Co to oznacza? Ano to, że produkcja ta trafi do sklepów dopiero pomiędzy styczniem i marcem przyszłego roku. To kolejna produkcja o której piszemy dzisiejszego dnia na którą z całą pewnością warto zwrócić uwagę. Seria ta zmienia formułę. Sam Fisher pozbywa się całego swojego ekwipunku high-tec i znajduje nowego sprzemierzeńca. Chowanie się w cieniu zastępuje manewrowanie w olbrzymiej ludzkiej masie. Jak to wyjdzie w praniu? Przekonamy się w przyszłym roku.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

6 KOMENTARZE

  1. Szpynda – To zaczyna być normą? Według mnie to już od dawna normą jest. Szczerze mówiąc trudno mi przypomnieć sobie tytuł kreowany na hit , który wyszedł bez ani jednego przesunięcia terminu. Jak ktoś taki kojarzy to niech rzuci, bo aż ciekaw jestem czy taki tytuł w ogóle jest.

  2. Jak już napisałem w innym wątku, dobrze, że opóźniają takiego hiciora jakim będzie bez żadnych wątpliwości SC: Convition. Po pierwsze w tym zalewie gier jaki się szykuje (przynajmniej na iksa) pod koniec roku, człowiek nie będzie wiedział w co grać. Po drugie Ubisoft Montreal będzie miało więcej czasu by dopieścić Assassins Creed. No i po trzecie – każdy obsuw to korzyść dla samej gry, którą można wypolerować na wysoki połysk.

  3. Przesuwane premiery, prerenderowane filmiki, retuszowane zdjecia, objetnice bez pokrycia i przeslodzone do granic mozliwosci recenzje to teraz norma. Proponuje nie sugerowac sie za bardzo tym, co umieszczaja w internecie. W gaztach zreszta tez.

  4. Wrzesien pelen tytulow – przesuniecie SC5 na gwiazdke to rozsadne posuniecie. Tylko niech sie nikomu nie wydaje ze to z powodu intensywnych prac i doskonalenia tytulu ;)Its all about the benjamins – niestety.

  5. Świetnie to ująłeś, cura. Zwłaszcza te „odpowiednio” pisane recenzje, zapowiedzi itp. mnie ostatnio rażą. Niektórzy producenci zdecydowanie nie żałują gotówki, by pozyskać sobie przychylność recenzentów i wytworzyć atmosferę „genialności” ich produkcji. Najlepszym chyba tego przykładem jest Bethesda z jej potwornie nudnym i praktycznie pozbawionym fabuły Oblivionem (93% na Gamerankings, 94 na metacritics. com, 100% (sic!) na rottentomatoes. com) czy Falloutem 3 (gra obsypana nagrodami z E3, mimo, że tak naprawdę niewiele w ogóle zostało zrobione/pokazane, a jak stwierdzili fani Fallouta gra nam sie szykuje jako „oblivion with gunz”). Nie wiem czy to taki trend ostatnich lat, czy po prostu ja niegdyś nie zauważałem tego. Odnoszę wrażenie, że kilka lat temu czytając pochlebną recenzję mogłem kupić grę w ciemno i nie zawieść się, a teraz kierowanie się opiniami „recenzentów” nie należy do najmądrzejszych posunięć. . .

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here