Często w prasie i serwisach internetowych znaleźć możemy artykuły, prezentujące ekstremalnie skrajne poglądy na gry wideo. Z jednej strony są szaleni krzyżowcy (w sensie: prowadzący krucjaty) w stylu Jacka Thompsona, którzy twierdzą, że gry to tylko seks, przemoc, przemoc, przemoc, narkotyki i przemoc. Z drugiej stoją mega obrońcy, którzy twierdzą, że ekstremalne flaki i strzykawki z herą to codzienność, a więc można je pokazać w grach. Wystarczy wlepić im tylko znaczek 18+.

Ja stoję gdzieś pośrodku – jako miłośnik realizmu i osoba od paru (dobrych) lat dorosła, nie martwi mnie trochę krwi, trochę przekleństw i trochę wzmianek o gandzi. Nie czaruję się, że PEGI 18+ coś zmieni, ale wierzę w rozsądek rodziców, a przede wszystkim dzieci, które bynajmniej takie głupie nie są i jednak potrafią (w większości przypadków) odróżnić fikcję od rzeczywistości. Z drugiej strony bezmyślne epatowanie przemocą, prostytucją i krakiem często budzi we mnie podejrzenia, że tylko o to w grze chodzi. Jeśli gdzieś można zastąpić słowo „narkotyk” słowem „dopalacz” nie uważam tego za jakąś cenzorską zbrodnię. Podchodźmy w końcu do sprawy rozsądnie.

Dotąd nie miałem też żadnego problemu z trochę przesadnym unikaniem przez scenarzystów gier „trudnych” tematów. Samobójstwa, wódka, wąchanie kleju czy tirówki przy drodze nie są specjalnie sympatycznymi (choć często bardzo nośnymi) obrazkami i nie dziwię się, że „szanujący się wydawcy” starają się ich unikać. Po co pakować się w niepotrzebne kłopoty i mieć na karku protesty albo sprawy sądowe? To jednak, co zobaczyłem jakiś czas temu w naszej redakcji, spowodowało, że naprawdę zacząłem się zastanawiać, czy śmiać się, czy płakać.

Oto spory już kawałek czasu temu trafiła do nas beta pewnej gry detektywistycznej (nie będę ujawniał jakiej, żeby nie zgotować Wam spojlera). W grze występowała dość nieprzyjemna postać, która zabiła swojego konkurenta, odcięła mu ręce, nogi oraz głowę, korpus wrzuciła do rzeki, a resztę schowała w szafie. Jako dzielny detektyw odkrywaliśmy kolejno te przerażające zbrodnie i narzekaliśmy na okropny smród gnijącego ciała. Milusio. Co więcej, znalezionego przy rzece trupa nadgryzał wesoły szczurek, co oczywiście pomogło nam w dalszej części śledztwa. Przepraszam, jeśli kogoś to słabi – mnie też to dość zemdliło.

Gra oczywiście szczyciła się kategorią wiekową „tylko dla dorosłych”, albo jak miły pan z kina zwykł mawiać TYM GŁOSEM „Rated M for Mature”, więc teoretycznie wszystko byłoby w porządku. I było. Nadszedł jednak dzień premiery wspomnianej gierki i oto co się okazało? Że w międzyczasie nieco „złagodzono” scenariusz. Nie, nie, odcięte ręce, wydłubane oczy i głodny szczur zostały. Zmieniono drobiazgi. Na przykład w grze nie ma już KIELISZKA Z WINEM, na którym znaleziono odciski palców. Jest… SZKLANKA Z ORANŻADĄ. Wracająca z imprezy kobieta nie jest już bynajmniej PIJANA tylko… ZMĘCZONA. Jeden z podejrzanych przestał być BARMANEM, jest SPRZEDAWCĄ W SKLEPIE.

Gdybym nie widział na własne oczy poprzedniej wersji tekstów… nigdy bym w to nie uwierzył. W grze, w której mamy dekapitację, gnijące zwłoki i larwy much w ranach (przepraszam), nie wolno mówić o WINIE? Bo to mogłoby kogoś sprowokować do alkoholizmu? Bo można by producenta gry podać do sądu, gdyby ktoś łyknął sobie łiskacza i wpadł w nałóg? Rozumiem – nałogowo zarzynać ludzi się nie da. Pijaństwo to co innego. To zło. Niebezpieczeństwo. „Na wszelki wypadek usuńmy”.

Ech, rzadko coś mną wstrząsa, ale to mną wstrząsnęło. To dla mnie tak dziwaczne, że aż nieprawdopodobne. I od razu przypomniałem sobie te wszystkie krzyki, na które kiedyś patrzyłem z pobłażaniem. Że w grach nie wolno zabijać zwierząt, a ludzi – tak. Że strzał z działka mikrofalowego rozdymający głowę to pestka, ale nunchaku jest zakazane. Że poderżnięte gardło to fraszka, a naga kobieca pierś – ohyda. Kiedyś, gdy słyszałem takie argumenty, wzruszałem ramionami. Uważałem, że to przesada. Zmieniłem zdanie. Po zobaczeniu… SZKLANKI Z ORANŻADĄ.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Przecież od lat wiadomo o co tu tak na prawdę chodzi. W kinie, w telewizji, w grach. Znany nam schemat powtarzany jest od lat. Rozwalane łby, wypruwane flaki, odcinane głowy, pobicie, gwałty, odcięte kończyny to przecież całkiem normalne rzeczy. Dlaczego? Ponieważ rzeczy te są niespotykanymi pokładami dolaronośnymi. Nie chcę tu powiedzieć, że seks oraz skrawki nagiego ludzkiego ciała nie są, lecz przynoszą jak się okazuje dużo mniejsze zyski, więc automatycznie zostają złożone na ołtarzu Cnoty i Prawości – równowaga i pozory muszą zostać przecież zachowane. W zasadzie to temat jest tak oklepany, że nawet nie ma co nowego w tej kwestii napisać. Dwunastoletnie dzieciaki gonią z bronią po ulicach, w tym samym wieku rodzą dzieci, a tu szklanka lemoniady – ręce opadją. . . . ale cóż, zmiana nazewnictwa przedmiotów w Jakże Złej i Deprawującej Grze, jest jak widać ważniejsza od jakichkolwiek innych sensownych działań, mających na celu choć częściowe wyplenienie tego dziadostwa. Dlaczego? Bo jak zwykle, w gruncie rzeczy przynosi większe zyski.

  2. Świat ponownie zmierza ku socjalizmowi. Znowu „rząd” wie co dla nas lepiej, tak wiec wychodzi np. ustawa o trzeźwości i niemożna w pewnych mediach (np w grach) zawierać żadnych treści które mogły by się kojarzyć z alkoholem. Ustawowo zakazujemy narkotyków i od tego momentu całe „zioło” trzeba zamienić w kwiatki . . . Nie pojętym jest że nasi pradziadowie walczyli kiedyś żebyśmy byli wolni a teraz jesteśmy więźniami we własnym kraju. Np w Europie takim molochem biurokratycznym jest Unia gdzie wspaniali eurodeputowani codziennie wymyśla jakiś problem który trzeba zwalczyć (ja się im nie dziwie oni po prostu walczą o to żeby nadal być tam gdzie są) W USA robi się podobnie (patriot act, bailout czyli oddłużenie prywatnych przedsiębiorstw za publicznie pieniądze itd. ). Faworyzowanie mniejszości kosztem większości gdzie tu demokracja (z definicji rządy większości)? Socjalizm to jedyny ustrój w którym bohatersko walczy się z problemami nie występującymi w innych ustrojach. Czyli dokładnie (o ile dobrze zrozumiałem powyższy felieton) to o czym napisał autor felietonu.

  3. Pan Wojciech ma absolutnie rację. Wycinają z gier wszelkie elementy kojarzące się z alkoholem ale rozczłonkowane ciało nadgryzane przez szczura zostaje. Świat gier staje na głowie. Część cycka kosmitki w erotycznej scenie z Mass Effect wywołała larum czarownic z FOX TV ale rozłupywane czaszki i kończyny w nadchodzącym Falloucie 3 (Ale słowo morfina w grze to juz stanowczo za dużo nie tylko dla Australii ale dla reszty świata – nazwa zmieniona na Med-X) czy w BiA: HH to już nic takiego. Nie rozumiem takiego stanu rzeczy. Narkotyki i alkohol gorsze niż dosadne przejawy brutalności? Bez sensu.

  4. Uwaga spojlery odnośnie Requiem for a dream. „-Terefere! -Ty też terefere!”Requiem for a dream – sceny brutalne, narkotyki, seks, wulgaryzmy etc. Bez problemu wypożyczyłem. I uwaga smaczek najciekawszy – film dozwolony od lat 15! Wyobrażam sobie grę z seksem, narkotykami, kurwowaniemi (za przeproszeniem) na każdym kroku, w której jeden z bohaterów tak daje sobie w żyłę, że kończy bez ręki. Teraz oczyma wyobraźni widzę pudełko z pajączkami, strzykawkami i dumną liczbą 15. Milczenie owiec Od lat 18Hannibal Od lat 18 Piła XII Od lat 18Kosa XIV Od lat XXRequiem było wstrząsem dużo mocniejszym, niż w/w. Wiek 15 bo ma być przestrogą dla młodych? Brutalnością przesłania (podkreślam: nie przemocą) bije tamte na głowę. Słyszał ktoś o medialnej nagonce? Widział ktoś nienaturalnie pocięte sceny w requiem, w których ciągną działkę i popijają soczkiem? Bogowie chrońcie mnie przed poprawnością polityczną, bo szlag mnie trafi. Może wkrótce filmy po 22 (proszę bez skojarzeń) również będą z ugrzecznionym tłumaczeniem? Czemu nie! Przecież kiedyś może pojawić się nagłówek „Dziecko cierpiące na bezsenność ogląda brutalny film z alkoholem, następnie popada w alkoholizm i zabija całą swoją rodzinę”. Dobijcie.

  5. No muszę przyznać rację, to się po prostu w głowie nie mieści. Poprawność pojawia się tam gdzie nie trzeba a tam gdzie powinna jej nie ma. Pomyślmy ile teraz takiej cenzury nie zauważamy ilu barmanów zmieniło zawód w niejednym filmie zanim go obejrzeliśmy, ilu palaczy wycięto by nie nakłaniali do złego. Spike Lee powoli chce do II wojny światowej wprowadzać więcej kolorowych oddziałów niż tak naprawdę było a gugiel skutecznie (w chinach) przypomina, że amnesty international nie istnieje. Pozostaje nam się cieszyć że Polska jeszcze tak bardzo nie zwariowała na tym punkcie. Trochę odchodząc od tematu wciąż zastanawia mnie news (bardzo przykry zresztą) „Dziecko śmiertelnie postrzeliło się podczas gry w halo” (mniej więcej tak to brzmiało ale każdy wie o co chodzi). Już po tytule widać, że nawet my (gracze) daliśmy się nabrać na sztuczkę nieobeznanych w temacie mediów, bo przecież ten człowiek zginął podczas zabawy z bronią a nie gry (gdyby wcześniej robił jajecznicę to czy tytuł byłby adekwatny? -wątpię).

  6. i wszedzie to samo – w tv nie uswiadczysz kogokolwiek z papierosem albo piwem w reku, no bo jakzeby tak. dlatego uwielbiam na discovery travel program tonego bourdaina bo to chyba ostatni bastion w tv gdzie tej poprawnosci nie ma – facet kopci fajke za fajka, zlopie gorzale az swiszczy a megakac nie jest tematem tabu. i wkoncu ma sie wrazenie ogladania czegos nieudawanego.

Skomentuj Przemek Piprek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here