Zanim zbudujesz park zabaw z wieloma maszynami do rozśmieszania, straszenia ludzi czy dostarczania im różnorakich emocji, spójrz do naszej galerii Wildlife Park 2.

Zacznę może od tego, że Undercover to kolejny przedstawiciel serii Need for Speed, który próbuje wcisnąć nam tandetną do bólu historyjkę, służącą jako pretekst do pokonywania kolejnych rywali na ulicach miasta Tri-City (Trój-Miasta?). Opowieść jest tak banalna, że w zasadzie można by się pokusić o stwierdzenie, iż jeśli widzieliście Szybkich i Wściekłych, to NFSUC nie będzie w stanie zaskoczyć was absolutnie niczym. Ot, zwyczajna bajeczka o tajnym agencie, który chcąc rozpracować gang złodziei samochodów działający w fikcyjnej metropolii, zanurza się w przestępczym półświatku i siada za kółko swojej odpicowanej fury. Powiecie, że się czepiam, że gier wyścigowych nie należy rozliczać z fabuły, bo jest im niepotrzebna, bo nie o to w nich chodzi…ale na Litość Boską, skoro nie jest ona elementem ani szczególnie istotnym, ani tym bardziej udanym, to po co w ogóle wprowadzeniem czegoś takiego ekipa Black Box zawracała sobie głowę? I owszem, będę się bezlitośnie czepiał tego elementu, bo jeśli ktoś próbuje mi opowiedzieć jakąś historię tam, gdzie absolutnie nie ma takiej potrzeby, to wychodzę z założenia, że dowiem się z niej czegoś interesującego. W przypadku fabuły Undercover tak nie było – nudna, sztampowa, naiwna…można by tak wymieniać jeszcze bardzo długo, tylko po co?

No to jazda…

Sytuację trochę ratują przerywniki filmowe. Studio Black Box naprawdę się postarało, nagrywając scenki z udziałem żywych ludzi – znacznie to lepsze, niż sekwencje na niezbyt okazałym silniku gry. Niestety, aktorzy poziomem zdecydowanie odbiegają od ścisłej czołówki światowego kina i raczej nikomu poza promującą Undercover Maggie Q, która wypadła zdecydowanie najlepiej (uściślając – jej nogi), nie wróżę szczególnie udanej kariery w Hollywood. Są sztuczni oraz nijacy i mogliby wiele nauczyć się nawet od obsady wspomnianego Fast & Furious.

Witamy w Tri-City

W najnowszym Need for Speed oddano nam do dyspozycji konurbację, złożoną z trzech, połączonych autostradami ośrodków. Na początku jedna uzyskamy dostęp tylko do pierwszego, a chcąc przedostać się do kolejnych, będziemy musieli wykonywać kolejne, banalnie proste zadania za kierownicą naszego wirtualnego wozu. Miasto nie jest co prawda małe, ale też nie ma się coś spodziewać drugiego stanu San Andreas. Co gorsza, również różnorodność Tri-City nie jest jednym z tych elementów, na które zwracało by się szczególną uwagę. A jakby tego było mało, to o miejscu akcji najnowszego NFS-a można śmiało mówić „Miasto widmo”. I o ile jeszcze jestem w stanie zaakceptować brak przechodniów, bo to przecież w końcu nie GTA, to już absencję samochodów na ulicach traktuję jako coś absolutnie fatalnego. No, z tym brakiem to może odrobinę przesadziłem, ale kiedy przypomnę sobie nawet Burnouta, już nie tyle Paradise, co nawet starszego (jeszcze z ubiegłej generacji) Revenge, gdzie ruch momentami nawet w wersji na PlayStation 2 przypominał korki z zakopianki rodem, to jakoś nie potrafię zrozumieć tego, na co pozwoliło sobie w swojej najnowszej produkcji studio Black Box. Przecież to jest jawna kpina, żeby w tego typu grze, powstającej pod szyldem jednej z największych branżowych firm, ilości samochodów większe niż trzy naraz spotykało się tylko na autostradach.

Uwaga gliny!

Swoją drogą, że „tego typu gra”, przez co w tym kontekście rozumiem wyścigi z otwartym światem, to też pojęcie bardzo mocno naciągane. Owszem, poza wyścigami można sobie po Tri-City jeździć ile dusza zapragnie, ale przecież chodzi o to, żeby to podczas zmagań z innymi kierowcami naszą najgroźniejszą bronią była właśnie swoboda poruszania się po mieście. W recenzowanym tytule niestety takiej możliwości nie ma. W przeważającej części zadań bowiem nagle okazuje się, że bandy nieznanego pochodzenia doprowadziły do zamknięcia prawie wszystkich skrzyżowań w tej metropolii pełnej (zaraz, zaraz, jakiej pełnej?) sfiksowanych gangsterów. Także przez większość czasu gry jedyną alternatywą w kwestii obieranej trasy będą nieliczne skróty i rozwidlenia, które to od czasu do czasu miniemy po drodze. Boli to tym bardziej, że przy nieszczególnie oryginalnych trybach gry, jak klasyczny wyścig z określoną ilością okrążeń, czy przejazd z punktu A do B, szukanie najlepszego rozwiązania byłoby miłym urozmaiceniem. Oczywiście są też tryby dające nam swobodę, jak Pościg, Ucieczka, czy niszczenie mienia, w celu rozwścieczenia policji, ale spory niedosyt i tak pozostaje.

Za kółkiem

Pal gumę…

Wszystkie te wady wspomniane w poprzednim paragrafie nie miałyby jakiegoś szczególnego znaczenia, gdyby tylko ekipa Black Box wysiliła się na tyle, by stworzyć model jazdy dający ilość zabawy wystarczającą do zapomnienia o wszelkich niedoskonałościach, jakimi Undercover jest wprost naszpikowany. Niestety, to zadanie też zakończyło się niepowodzeniem. I nie chodzi mi tu nawet o to, że jest to gra typowo zręcznościowa – tego się spodziewałem, w końcu Electronic Arts raczej nie miało ambicji uczynić Need for Speeda symbolem realizmu, ale to już jest przesada. Ta gra to po prostu esencja słowa „casual” w samochodowym wydaniu.

Klasyka górą…

Także jazda autem bardziej przypomina tutaj poruszanie się na rowerze, z bardzo dużą prędkością. Tak, poczucie pędu to chyba jedyny element, który pracownikom Black Box udało się oddać w odpowiedni sposób. Niestety, to trochę za mało by zadowolić graczy, którzy po nowe tytuły starają się sięgać w miarę regularnie. Fizyka to jakiś ponury żart twórców Undercover – jeszcze nie widziałem czegoś takiego, jak uderzenie w bandę z prędkością 200km/h w taki sposób, by odbić się od niej przodem do kierunku jazdy, spokojnie wracając na tor. Nie ma co się więc przejmować takimi błahostkami jak zwalnianie gazu. Hamulce też są raczej dla mięczaków, bo nawet jeśli widzimy, że możemy mieć problemy z utrzymaniem kontroli nad pojazdem, to wystarczy użyć funkcji spowalniania czasu (niedługo zaczną to umieszczać nawet w Guitar Hero i SingStarze), by wyjść z każdych kłopotów.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. wlasnie skonczylem. i coz – zdaje sie ze wszystko co wyzej to prawda 😉 no moze poza tym ze mi akurat grafika nie przeszkadzala ani nie szarpala. ps: po kupnie veyrona gra staje sie jeszcze bardziej prosta(cka ;)) – inna kwestia ze poziom poszczegolnych zawodow (tj level wyscigu) jest takze sfaczony – im wyzszy nasz level tym lepsze bryki maja konkurenci – tyle ze dotyczy to wszystkich zawodow, nawet tych ktorych nie zaliczylismy powiedzmy 10 leveli wczesniej – co prowadzi do paranoi np takich ze wyscig np 10 lvl jest czesto ciezej (nieco ;)) wygrac niz np 15. . . ale jak mowie po kupnie veyrona gra traci sens i gra sie tylko tyle zeby popchnac cieniutka niby fabule do przodu. zdaje sie ze to najgorszy nfs (no dla mnie moze oprocz 2 bo ta wybitnie mi nie lezala)

  2. Pawel, znow rozpoczynasz burze? Ta gra jest gniotem, nie patrzac na to, czy jest to x360, ps3 czy PC. Mialem nieprzyjemnosc zagrania w Undercovera, i moje przypuszczenia o ktorych mowilem zanim jeszcze gra pojawila sie w pudelku. Zostaly potwierdzone. Lepiej omijac szerokim lukiem,albo zagrac w lego racing? Wieksza chyba frajda, niz z kolejnej czesci, juz dawno wypalonej serii. A dla Panow z Black Box, ktorzy tak hucznie zapowiadali gre, i podneicali sie dymem spod kol.

    Operacja sie udala, ale pacjent zmarl.

  3. . . ale w recenzji to dalibyście prawdziwe screeny z gry a nie te pre renderowane kłamstwa. . . . Bo nie czarujmy się. . ta gra nie wygląda nawet w połowie tak dobrze.

  4. A ty opalen widziałeś np. foty z Gears of War 2 albo Killzone? No to teraz spójrz na te pre renderowane kłamstwa i pomyśl czy jest żeby je renderować 😉 Tym nfs szczerze mówiąc się nie przejmuję, bo seria od dawna chyli się ku spadkowi. Na szczęście mamy takich geniuszy jak panowie z criterion i ich fenomenalny moim zdaniem burnout paradice city. Ta gra wszystko zmiata w swoim gatunku i na (już nie długo) wszystkich platformach, N. F. S- R. I. P.

    • A ty opalen widziałeś np. foty z Gears of War 2 albo Killzone? No to teraz spójrz na te pre renderowane kłamstwa i pomyśl czy jest żeby je renderować 😉 Tym nfs szczerze mówiąc się nie przejmuję, bo seria od dawna chyli się ku spadkowi. Na szczęście mamy takich geniuszy jak panowie z criterion i ich fenomenalny moim zdaniem burnout paradice city. Ta gra wszystko zmiata w swoim gatunku i na (już nie długo) wszystkich platformach, N. F. S- R. I. P.

      Ja o tym doskonale wiem tylko ze w recenzji jest mowa o słabej grafice a tu screeny wypieszczone do granic mozliwosci. . . .

    • Nie wiem czym kierowało się Sony. Wybierając tak słaby tytuł. Do promocji swojej konsoli w TV.

      Jak to czym tytułem. Kto nie zna Nfs? A jak ktoś nie zna to z telewizora sobie skojarzy samochody, film Fast%Furious itp i to w zupełności wystarczy. Myślisz, że dla telewidza byłoby lepsze jakby do promocji wybrali MGS4? Nawet tytułu by nie zapamiętali. Przy reklamach Xbox 360 co ot lecą non stop tata mnie zapytał co to są te locusty. To wielki błąd jeśli ktoś 10 sekund po reklamie pyta o cokolwiek. Reklama jest po to żebyś nie pytał tylko leciał do sklepu w pędzie zakładając majcioszki przez głowę.

  5. bez wątpienia megacrap roku 2008. współczucia dla tych którzy ponownie dali się zwieśc. smutne i zadziwiające zarazem jest to, jak świat NFS zszedł na psy od czasów Porsche U. Zadziwiające tym bardziej że dostępne dziś narzędzia mogłyby pociągnąc tę serię w zupełnie przeciwnym kierunku. Jeżeli jest ktoś, kto nie rozumie magii gier sprzed lat, Undercover jest idealnym przykładem na to że sentymentalizm w grach jednak istnieje i ma solidne podstawy.

  6. Ja o tym doskonale wiem tylko ze w recenzji jest mowa o słabej grafice a tu screeny wypieszczone do granic mozliwosci. . . .

    No właśnie o tym pisałem. Te screenshoty nawet nie są przeciętne.

  7. Tak, ten NFS jest kierowany tylko dla tych graczy, którzy nie grali w 4 poprzednie części :}Pożyczyłem tą grę od kumpla i spodobały mi się tylko dwie rzeczy: piękne, soczyste barwy gry (wiąże się to z grafiką, jednak ona sama wypada słabo) oraz stary, dobry Dodge Charger :}

  8. Dla mnie EA powinna wrócić albo do NFS Porsche Challenge(bardziej sim) albo przynajmniej do otwartych tras(zostawić arcade). Wyciąć fabułę, zostawić policyjne pościgi i stanowczo wprowadzić nowy engine. Nawet codies udało się całkiem miły engine wprowadzić do Grida i Dirta.

  9. Panowie z Black Box chcą na siłę ratować tytuł co im niestety nie wychodzi. Ile można ciągnąć NFS? Pierwsze gry z tej serii były bardzo dobre – wtedy to że samochody się nie rozbijały i jeździły prawie bez żadnej fizyki nie denerwowało. Teraz to wręcz nie pasuje – wygląda to jak pierwsze NFS z lepszą grafiką a fizyką taką samą (albo i gorszą).

  10. Black Box powinno zrobić coś takiego jak underground 2. Undercover jest chyba najgorszy. No i jeszcze to że tak klatkuje. . . masakra niestety. A miało być tak pięknie.

Skomentuj Maciej S. Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here