Krew sikała na wszystkie strony, a zielone trupy znaczyły szlak marszu Stefana von Kessel. Kolejne hordy rozwrzeszczanych goblinów szturmowały dzielnego bohatera, lecz ten niewzruszenie i bez grama zmęczenie cały czas dawał im skuteczny i krwawy odpór. Widząc postawę swego wodza towarzyszący mu żołnierze, choć wycieńczeni marszem, skrwawieni i zdziesiątkowani walczyli dalej wierząc, że tylko tak mogą zasłużyć na uznanie swego wodza i Sigmara…

Brian Sulivan, który maczał palce przy Age of Empires, to łebski koleś i wiedział od razu z czym uderzyć. Jego najnowsze dzieło, hack&slash zatytułowany Titan Quest rozgrywa się właśnie na terenach starożytnej Grecji, Egiptu, Babilonii i Chin. Spragnieni widoków świątyń, wyroczni, piramid i różnych innych grobowców gracze już na długo przed premierą z zaciekawieniem przyglądali się tej produkcji, a już w tegoroczne wakacje mogli zweryfikować swoje oczekiwania. W naszym kraju gra ukazała się dzięki firmie CDProjekt w polskiej, chociaż niestety tylko kinowej, wersji językowej z bonusową mapką umiejętności w środku. Do jakości polonizacji nie mam zastrzeżeń, ale i fakt faktem, że samego tłumaczenia wiele nie było, bowiem kto miałby czas wczytywać się w długie dialogi, gdy z każdej możliwej strony atakują hordy potworów?

Tnij śmiało

Graficznie to chyba najlepsza gra w swoim gatunku

Hack&Slash to taki specyficzny gatunek RPG, którego reprezentantami – poza Titan Quest – jest choćby słynne Diablo, Dungeon Siege czy Sacred. Dużo walki, uzbrojenia i napojów, mało gadania i wymagających logicznego myślenia zagadek. Gracz zastanawia się przede wszystkim nad tym, jak przeżyć, a to zadanie wcale do najłatwiejszych nie należy. Fabuła, co również bywa charakterystyczne dla takich gier, jest prosta jak konstrukcja cepa – Tytani wydostają się ze swojego odwiecznego więzienia i z zastępami bestii panoszą się po świecie, burząc dotychczasowy ład i porządek. Nasz bohater (opcjonalnie bohaterka) to jeden z typowych dla homeryckich eposów herosów, który uzbrojony w skórzany pancerz i niewielką siekierkę musi ratować krainę przed wszystkimi możliwymi przeciwnościami losu.

Czym byłby jednak RPG bez scenariusza “od zera do bohatera”, dlatego też doświadczenie zdobyte w walce oraz dzięki wykonywaniu zlecanych nam zadań sprawia, że prowadzony przez gracza heros awansuje na kolejne poziomy zyskując przy tym dodatkowe umiejętności, wzmacniając swoje atrybuty, a także zyskuje możliwość kontrolowania rozmaitych sił przyrody, na przykład burzy i piorunów. Im silniejszy, tym i jego magiczne talenty są bardziej użyteczne. Nie samą jednak magią człowiek żyje, zwłaszcza, że jej ilość jest ograniczona. Do naszej dyspozycji twórcy oddają naprawdę sporą liczbę różnej maści oręża – mieczy, maczug, włóczni, łuków, a na dodatek wiele z nich można umocnić za pomocą czarów lub znalezionych gdzieniegdzie przedmiotów. Są jeszcze liczne zbroje, hełmy i nagolenniki. Dużo tego i pełno w całej grze, ale… na dłuższą metę “znajdźki” te nie różnią się od siebie zbyt mocno.

Płynne mordowanie

God of War? Diablo? Skojarzenia nasuwają się same

Walka z potworami nie należy przez długi czas gry do specjalnie trudnych zadań – jest ich bardzo dużo, ale przy odpowiednim połączeniu magii z mieczem ich zabijanie wychodzi całkiem sprawnie, czasem jedynie trafią się jakieś silniejsze jednostki, na które trzeba będzie obrać specyficzną taktykę. Różnorodność bestii wzbudza respekt – są satyry, szkielety, centaury, pająki, pojawiają się też Tytani i dużo, dużo innych, zwłaszcza, że przedstawiciele każdego z tych gatunków często dzielą się na specjalizacje wojowników, łuczników, magów, i tak dalej. Sam gameplay należy do raczej przyjemnych – między lokacjami nie ma przerw, wszystko doczytuje się na bieżąco, wszystko chodzi w miarę sprawnie i płynnie. Na dodatek śmierć nie oznacza konieczności wczytywania gry, a jedynie regenerację przy specjalnej fontannie. Te jednak są rozmieszczone dość blisko siebie i nikogo nie będzie frustrować fakt, że kilkukrotnie nie podołał na przykład hordzie centaurów.

Grafika jest naprawdę prześliczna, nawet przy maksymalnym przybliżeniu

Oczy nie cierpią

Oprawa audiowizualna zasługuje na dodatkową pochwałę. Grafika jest naprawdę prześliczna, nawet przy maksymalnym przybliżeniu cały czas dostrzega się pietyzm, z jakim do tworzenia Titan Quest przysiedli designerzy. Podoba mi się dobrze zrealizowana animacja bohatera oraz otaczającej go przyrody, zmieniająca się pora dnia oraz animacja walki i czarów. Na dodatek starożytna Grecja, Egipt czy Chiny wyglądają dokładnie tak, jak ich książkowe opisy – Hellada jest górzysta i pełna łąk, w krainie Faraonów pali zaś niemiłosierne słońce, a ogrom nagrzanego piasku parzy naszego herosa w sandały. Równie dobrze spisali się muzycy – melodia jest miła dla ucha, stanowi znakomite tło dla zabawy. Co prawda jakieś arcydzieło na miarę soundtracku z Baldur’s Gate czy Fable to to nie jest, ale i tak brzmi świetnie!

Jakby nie patrzeć, w chwili obecnej na rynku panuje mała posucha w dobrych grach hack&slash. Wszyscy czekają na kontynuacje Sacred czy Diablo, ale to może jeszcze jakiś czas potrwać. Titan Quest nie jest grą wybitną, ale koniecznie trzeba przyjrzeć jej się ze względu na realia, w jakich się rozgrywa, całkiem udany gameplay i świetną oprawę graficzną. Pokażcie Tytanom, gdzie raki zimują!

Starożytność to taki fajny okres w historii naszej planety, o którym każdy pamięta, każdy go szanuje, wie o tym, że to właśnie tam swoje początki miała nasza kultura, a mimo to twórcy filmów, książek czy gier komputerowych sięgają po niego wyjątkowo nieczęsto. Z drugiej strony może to jednak dobrze, bo dzięki temu nawet o średniej grze może być długi czas głośno, jeżeli jej akcja została osadzona w czasach przed narodzinami Chrystusa.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. marcel mikolaja to lepiej popros o co innego nie mowie ze TQ jest slaby bo gralo mi sie w niego z przyjemnoscia ale chodza sluchy ze za jakis czas doczekamy sie dodatku do niego wiec jesli sie uzbroisz w cierpliwosc to pewnie dostaniesz podstawke+dodatek w cenie zblizonej do tej za jaka dzis opychaja li tylko „golego” TQ

  2. Ja generalnie przyznam sie, ze nie kupuje nowosci od CDP tylko czekam az spadną do XKX. Na przyklad teraz czekam az za 20 złociszy będzie dostępna Total Overdose 😉

  3. zawsze to jakies rozwiazanie – ja trzy dni temu nabylem FEAR za bodaj 50 dukatow jak dla mnie to dobra cena a i sama gierka nie jest wiekowa

Skomentuj Jakub Kralka Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here