Lubię tę branżę, za jej nieprzewidywalność i w jakimś stopniu naiwność. Wstając rano z łóżka nigdy nie wiem co przyniesie nadchodzący dzień – czy będzie to kolejna nic nie znacząca kartka z kalendarza czy też może dzień, w którym gruchnie wiadomość roku obwieszczająca prace nad Diablo III czy też w sieć ruszy plotka o pracach nad kolejną częścią GTA. Od czasu do czasu dochodzi również do spektakularnych wycieków. Zaskakujące jak słabo chronią swoje dane firmy produkujące gry. A przecież wydawałoby się, że te informacje i ich poufność mają kluczowe znaczenie dla komercyjnego sukcesu produkcji. Przyznam, że gdybym to ja wpakował ciężkie miliony dolarów w jakiś projekt zrobiłbym absolutnie wszystko aby zapewnić szczelność systemu. Przypuszczam, że mój tok myślenia nie jest szczególnie oryginalny i zrobiłby tak absolutnie każdy. Tym bardziej dziwią dość częste problemy hydrauliczne naszych drogich producentów. Wyciek tu, wyciek tam. Człowiek gotów pomyśleć, że studia developerskie trzymają pliki na publicznych serwerach.

Był spektakularny wyciek Half Life’a 2, był wyciek alfy Dooma 3, World of Warcraft, Assassin Creeda, był też niesamowicie obfity wysyp „nielegalnych” screenów z Fallouta 3 tuż przed premierą. Ba! Nawet gigant z Redmond nie ustrzegł się wycieku wersji beta najnowszego Windows 7. Na tym jak przypuszczam lista się nie kończy – to tylko kilka przykładów, które przytaczam z głowy. Czy w świetle tak wielkich tytułów jak HL, Doom czy WoW (nie mówiąc już o najnowszych oknach) sprawę można wyjaśnić najzwyklejszą niefrasobliwością pracowników tudzież ich chęcią zysku? Na pewno w kilku przypadkach tak, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że olbrzymia część wycieków to fenomenalny zabieg marketingowy, który nie dość, że zwiększa szum medialny wokół tytułu to pozwala jeszcze zupełnie bezboleśnie zbadać opinię konsumentów. Wszak zawsze można się wszystkiego wyprzeć lub powiedzieć, że „to tylko alfa/beta, wciąż nad nią pracujemy”. Podobnie ma się sprawa z nielegalnie nagranymi materiałami demonstrującymi gameplay z gry będącej w fazie produkcji. Z takim właśnie scenariuszem mamy do czynienia w przypadku Alana Wake’a – gry na którą czeka kilka milionów graczy.

Tym, którzy nie kojarzą rzeczonego tytułu (są tacy!?!) przypomnę, że Remedy po stworzeniu genialnego Maxa Payne’a zabrało się do pracy nad nowym projektem o wdzięcznym tytule Alan Wake o czym poinformowało świat (o ile mnie pamięć nie myli) w połowie 2005 roku. Grę określono jako thriller psychologiczny, a ze szczątków informacji jakie twórcy odkryli przed nami można wnioskować, że znajdzie się tam spora dawka grozy. Od tamtego momentu minęło ponad 3 lata, zaś twórcy pomijając kilka skąpych informacji milczą jak grób. Owe milczenie i ciągle nieokreślona data premiery sprawiły, że niektórzy zaczynają Wake’a nazywać Drugim Księciem, nawiązując do będącego w produkcji od ponad 10 lat Duke Nukem Forever.

Z tym większą siłą zelektryzował światek graczy materiał, który ostatnio wyciekł do sieci przedstawiający trzyminutowy gameplay najnowszego dzieła Remedy. Wprawdzie błyskawicznie pojawiło się dementi ze strony studia, trudno jednak nie odnotować faktu pojawienia się tego materiału. Gameplay nie powala, choć fatalna jakość materiału praktycznie uniemożliwia rozsądną ocenę tego co widzimy. Jeśli jest to faktycznie materiał szykowany na marcowe GDC w San Francisco należałoby zadać pytanie – dlaczego właśnie teraz trafił do sieci? To chyba jasne, że trudno uwierzyć w przypadkowość tego zdarzenia. Jeśli to faktycznie Alan Wake (wbrew temu co mówi Remedy) to trafił on do sieci nie bez powodu. Wiele tłumaczy zbliżający się termin GDC. Czyżby konieczność odsłonięcia choć rąbka tajemnicy jaką od lat otoczony jest projekt jest tak męcząca, że twórcy postanowili wcześniej wybadać grunt, aby uprzedzić ewentualne negatywne komentarze? Wszyscy doskonale wiemy, że balonik oczekiwań został nadmuchany do granic możliwości. Kiepsko byłoby gdyby teraz miało się okazać, że Alan Wake to nie godny następca przygód gliniarza z NY, ale marne popłuczyny po sukcesie poprzedniej produkcji fińskiego studia, prawda?

Badając reakcję publiki na materiały, które wyciekły Remedy dawałoby sobie czas przed GDC na wykonanie ruchu, który uratuje reputację studia. Zawsze można wybrać inny fragment gry do prezentacji, coś poprawić, albo przynajmniej przygotować dobrą linię obrony. Zdecydowanie łatwiej walczyć na polu, które się zna niż na tym zupełnie nieznanym – zapewne wiedzą o tym również ludzie z Remedy.

Czy wycieki to skuteczny sposób ankietowania opinii publicznej? A może faktycznie firmy nie dbają o bezpieczeństwo swoich danych, a żądni wiedzy hakerzy im je wykradają całymi garściami? Co o tym wszystkim sądzicie? Podzielcie się z nami również opiniami nt. „wyciekniętego” filmu.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Jeśli remedy faktycznie wypuściłoby do sieci kod to z pewnością byłby to byłby kawałek „dający kopa”, że się tak wyrażę. W słynnym już fake’u widzieliśmy tryb FPP, śnieg, troszkę eksploracji i chwycenie shotguna. W komentarzach na Valhalli pod tamtym newsem przewinęła się nazwa firmy Redwood Falls. Rzekomy gameplay miałby być fragmentem z ich skasowanego projektu na PS3. Jestem skłonny przychylić się do takiego wyjaśnienia. Tymbardziej, że nie wyobrażam sobie AW w trybie FPP. To po prostu nie pasuje do tej produkcji. Filmik z IDF, na którym Remedy pokazuje możliwości fizyczne AW wyjaśnia, że już od dawna ta gra była planowana w TPP. Na koniec musze powiedzieć jedno – oby ten fake nie okazał się faktycznym gameplay’em z AW. Jeśli tak będzie to zapominam o istnieniu AW i na pewno nie wydam pieniędzy na takie coś.

  2. Na całe szczęście Remedy to nie 3D Realms. Tak długo robili Maxa Payne’a i wyszedł im hit. Valve robiło Half Life’a 2 6 lat i stworzyli wspaniałą przygodę, którą wspominam z ogromnym sentymentem. Z AW będzie tak samo jak z wyżej wymienionymi produkcjami (Tu chowam szklaną kulę do szafki ;). Oczywiście jeśli Remedy nie straciło dobrego gustu i kontrola jakości działa u nich dobrze to nie wyda shooterka FPP będącego tylko z nazwy psychologicznym thrillerem.

  3. Oby nie, kloc. Nie podoba mi sie walka z tym potworem. Animacja strasznie skacze a bestia porusza sie nad wyraz sztucznie. A na domiar złego bohater nawet nie raczy pierdnąć pod wpływem tych, bądź co bądź, groźnie wyglądających ciosów. Czy tak wygląda gra, na którą czekasz cztery-pięć lat?

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here