9Dragons to nietypowa gra internetowa, przeznaczona dla komputerów PC. Zobacz jak prezentują się postaci w naprawdę specyficznych strojach.

Historia w Left 4 Dead jest naprawdę niesamowita. I bynajmniej nie dlatego, że porywa swoją głębią, zaskakuje niesamowitymi zwrotami akcji, czy doprowadza do łez wzruszenia przez dylematy moralne bohaterów. Nic z tych rzeczy! Wspomniana niesamowitość fabuły polega bowiem na tym, iż w zasadzie, to ona nawet nie istnieje, a dialogi ograniczone do „Reloading!” i „Wait up, I’m healing! maksymalnie spłycają charaktery postaci, to i tak nie ma takiego momentu, byśmy nie drżeli o los osób ocalonych przed zgubnym działaniem wirusa. L4D co prawda nawet nie może aspirować do miana horroru, bo prawda powiedziawszy to nic więcej jak przeznaczona głównie do gry wieloosobowej strzelanka, ale jedno trzeba twórcom oddać – niepokój, poczucie osaczenia i wielokrotnie również bezradności będą jedynymi towarzyszami, którzy w tej produkcji z całą pewnością nie umrą i na pewno nas nie opuszczą.

Czy to już koniec?

Oczywiście o tym, że fabuła jest w tej pozycji niesamowita, pisałem z lekkim przymrużeniem oka. Prawdę powiedziawszy, to liczyłem na to, iż Valve postara się w tej kwestii odrobinę bardziej, bowiem tak naprawdę cały scenariusz składa się tylko i wyłącznie z intra. Zgadza się – jest ono absolutnie rewelacyjne i doskonale oddaje klimat gry… ale to trochę za mało, by stworzyć interesującą opowieść. Tym bardziej, że wprowadzenie dotyczy tylko jednej kampanii, a w Left 4 Dead znajdziemy takowych, powiązanych ze sobą tylko motywem ucieczki przed zombie, cztery. Swoją drogą – wszystkie są po prostu skandalicznie krótkie. Każdą można przejść w niewiele więcej niż godzinę. W takim układzie powinno ich być przynajmniej dwukrotnie więcej!

Uciekamy!

Nie schowasz się przed zombiakami

Z pozoru całość może wydawać się monotonna, przez co w efekcie również nudna. Faktycznie, przechodzenie kampanii w Left 4 Dead składa się w zasadzie tylko i wyłącznie z biegania od punktu A, do punktu B. Co więcej, gra jest raczej liniowa, więc fani odszukiwania nowych ścieżek, którymi można dostać się do celu mogą poczuć się zawiedzeni. Na domiar złego, wachlarz broni, którymi będziemy oganiać się od hord potworów jest dosyć wąski. Składa się z bodaj sześciu rodzajów broni palnej, bomby oraz koktajlu Mołotowa, także zdecydowanie nie jest to asortyment rodem z Call of Duty. Brzmi to wszystko zupełnie nieciekawie, czy wręcz po prostu kiepsko, prawda? Uwierzcie – pozory mylą!

W Left 4 Dead nie ma miejsca ani czasu na to, by nudzić się choćby przez chwilę. Turtle Rock Studios wykorzystało tutaj patent nazwany AI Director, na bieżąco dostosowujący ilość oraz rozłożenie amunicji i przeciwników do tego, jak radzą sobie konkretni gracze oraz zespół jako kolektyw. Dzięki temu, nigdy nie zdarzy się, by przechodzenie tej samej kampanii było czymś co już przeżyliśmy. Znacząco podnosi to grywalność, jak i „replayability” Left 4 Dead, czyniąc z tej produkcji tytuł, przy którym można spędzić naprawdę sporo czasu, pomimo tego, iż jest on tak krótki. Jakby tego było mało, praktycznie każde podejście do danego scenariusza przynosi ze sobą przynajmniej jeden spektakularny moment, który zapamiętamy na długi czas. Następująca scena wryła mi się głęboko w pamięć – znalazłem ukryte w jakimś ciemnym pomieszczeniu apteczki, na które rzuciłem się jak spragniony na mineralną. Nie przewidziałem, że za rogiem jest korytarz, z którego pomiędzy mnie a mój cel wyleciało kilkunastu zombie w towarzystwie największego i najgroźniejszego przeciwnika – Tanka. Z pewnością nie zapomnę również, jak całą czwórką ocalałych lawirowaliśmy między istnym stadem żywych trupów, w desperackim rajdzie próbując dobiec do śmigłowca, mającego zabrać nas z miasta i już na ostatniej prostej jedną osobę przyszpilił zombie zwany Hunterem. Zawróciliśmy, by podnieść kolegę i… do helikoptera nie dotarł nikt. Zabawnie było też, kiedy próbowaliśmy sobie utorować drogę koktajlem Mołotowa – niestety rzucił nim ktoś wyjątkowo mało rozgarnięty i płomienie ogarnęły jedyne możliwe przejście, zamykając nas w wypełnionej biegającymi zwłokami, płonącej pułapce. Takich sytuacji można by wymieniać mnóstwo – efektownych, śmiesznych, dziwnych, czy absolutnie odlotowych. Takich, w których drużynie udało się cudem uratować skórę lub wszyscy zginęli przez jeden, głupi błąd. To właśnie dzięki temu wrażenia z gry w Left 4 Dead są niezapomniane.

Warto wspomnieć, że prokurowanie spektakularnych sytuacji i zastawianie na gracza lub całą ich grupę pomysłowych pułapek to nie jedyne zadania, jakie spełnia w recenzowanej pozycji Reżyser. To właśnie on zapewnia nam to, czego w wielu dzisiejszych grach brakuje (że tylko przypomnę Alone in the Dark, które przechodzi się samo, czy niedawno wydane Prince of Persia), czyli wyzwanie. L4D to gra dość trudna nawet na normalnym (drugim z czterech) poziomie trudności, a na wyższych po prostu bezlitośnie wytykająca nawet najdrobniejsze potknięcia. Ten właśnie element sprawia, iż jest to tytuł przeznaczony pod kooperację. Oczywiście trójka kierowanych przez komputer kompanów potrafi być bardzo przydatna – są skorzy do pomoc, nieźle walczą i nie ma strachu o to, że zginą idiotyczną śmiercią, oddalając się od reszty zespołu… ale bez elementu ludzkiego Left 4 Dead traci bardzo dużo. Chyba żadna z wydanych dotychczas produkcji nie opiera się na współpracy graczy w tak wielkim stopniu. Tutaj nie ma miejsca na indywidualizm – bez pomocy kompanów ginie się w mgnieniu oka. Dlatego właśnie tym tytułem nie powinniśmy bawić się samemu. A jeżeli mamy znajomych, z którymi świetnie się rozumiemy, to już w ogóle cudnie, bowiem wówczas przy L4D można wspaniale spędzić mnóstwo czasu.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

17 KOMENTARZE

    • brakowało mi takiej recenzji, dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem, dziękówka

      Również dokładnie tego szukałem.

      Ja bym jeszcze dopisał jeden mankament tej gry, a mianowicie cenę.

      Mówisz o PC tak? Wchodząc na popularną garene stale przebywa 3 500 śmiałków. Na X’e gra chodzi po 130-150 zł więc jest to zupełnie przyzwoita suma.

  1. Ja bym jeszcze dopisał jeden mankament tej gry, a mianowicie cenę. Odstrasza przez co gra nie zdobywa takiej popularności w naszym kraju. Na dzień dzisiejszy stan polskich graczy to około: 330 gdyż tylko tyle jest zapisanych osób do polskiej grupy L4D na steam. A szkoda bo gra jak już autor recenzji nadmienił jest miodna.

  2. spaidi: No tak, jakby liczba osób zapisana do grupy o czymś świadczyła. Polaków gra dużo więcej w L4D, tylko nie każdy wie że taka grupa istnieje, albo nie odczuwa potrzeby zapisywania się do niej. Left 4 Dead jest jedyną grą którą kupiłem tylko dla trybu multiplayer. I pomimo wydania 80 zł (w sklepowej promocji) i naprawdę słabego wydania pudełkowego, nie żałuje wydanych pieniędzy.

  3. siergiej – kiedy Ty miałeś czas oglądać tekstury z bliska ? ;)Grywalność w tej pozycji jest naprawdę imponująca, gram w nią od miesiąca i ciągle jestem w pierwszej kampanii i ciągle mi się chce grać!! Fajna recenzja, na początku trochę zniechęcająca do samej gry ale generalnie bardzo fajna. I jak zwykle wkradło się kilka literówek

    im na dotrzeć do schronienia.

    na pierwszej stronie też coś było ale nie mogę teraz znaleźć

  4. e no 60-80 zł na allegro za steam-key nie jest dużo, myślałem że więcej będzie kosztować, wiadomo, lepiej jakby kosztowała 19,90zł ale to tylko w erze 🙂

  5. Dla mnie gra na najwyżej 7/10. Dlaczego? Nie wprowadza nic nowego, jest odtwórcza, grafika też nie jest najwyższych lotów, udżwiękowienie też dosyć standardowe. . . Ta gra niczym się nie wyróżnia, oprócz dosyć przyjemnego multi, które właśnie winduje ocenę na „7”- inaczej byłby to czysty skok na kasę, bo Valve nawet na jakąś większą modernizację engine’u się nie zdobyło. Przykra sprawa, po takiej firmie spodziewałem się większych ambicji, bo Portal choć krótki, miał w sobie to coś. Pozostał niedosyt i jakaś mocno subiektywna recenzja.

    • Dla mnie gra na najwyżej 7/10. Dlaczego? Nie wprowadza nic nowego, jest odtwórcza, grafika też nie jest najwyższych lotów, udżwiękowienie też dosyć standardowe. . . Ta gra niczym się nie wyróżnia, oprócz dosyć przyjemnego multi, które właśnie winduje ocenę na „7”

      To co powiesz na takiego WOWa? wszystko co napisałeś o L4D równie dobrze pasuje do każdej owej gry MMO, a dziwnym trafem taki WOW dostaje co dodatek oceny 9/10 i więcej. Polecam zrobić na Valhalli ocenianie podobne do tego z IGN. Gdzie ocena jest wypadkową, i np. jakaś gra często ma tam 6/10 (bo grafika bo muzyka słaba itd. ) jako całość, ale w sferze „miodości” ma 9/10 (tak jak L4D) dodać wszystkie pośrednie i wychodzi wypadkowa. Ja człowiek który uwielbia L4D zgodziłbym się z ocena 7/10 przy 9/10 za grywalność (a mam wrażenie że to chyba jest najważniejsze).

    • Pozostał niedosyt i jakaś mocno subiektywna recenzja.

      Proponuję urządzić na V. konkurs złotych ust. Wybacz rinqem, że akurat padło na ciebie, ale recenzja z założenia jest czymś subiektywnym. O gustach się nie dyskutuje, ale na różnorakich forach robi się to non stop, dlatego powinno się przestać używać tej modnej frazy. Recenzja mi się podoba, prawdopodobnie się skuszę, choć jeżeli chodzi FPP to siedziałem najdłużej na pierwszym Unreal Tournament. Gdyby tylko doba miała 48 godzin, ech.

  6. wiedziałem, wiedziałem że w końcu ktoś się przyczepi do grafiki. Ja powiem tak jakby L4D był na wypasionym UE Engine w wersji milion-pięćset-sto-dziewięćset byłby do bani. No i zombies by wyglądały jak Cole Train bejbi 😉

  7. „Zabawnie było też, kiedy próbowaliśmy sobie utorować drogę koktajlem Mołotowa – niestety rzucił nim ktoś wyjątkowo mało rozgarnięty i płomienie ogarnęły jedyne możliwe przejście, zamykając nas w wypełnionej biegającymi zwłokami, płonącej pułapce. „Przecież nawet na ekspercie przebiegniecie przez koktajl molotowa nie zabierze polowy życia 😉 nie mówiac o niszych lvlach. . . Historie o strasznie wysokim poziomie trudnosci sa moim zdaniem lekko przesadzone.

  8. ocena jest wypadkową, i np. jakaś gra często ma tam 6/10 (bo grafika bo muzyka słaba itd. ) jako całość, ale w sferze „miodości” ma 9/10 (tak jak L4D)

    To najdurniejszy system pod słońcem ; ).

    • To najdurniejszy system pod słońcem ; ).

      hehe, może i tak. W każdym bądź razie mi pasuje. Jak wchodzę „obadać recke” na IGN to najpierw patrze właśnie na ocenę przy Gameplay, a dopiero później na resztę.

  9. Hmm. . . bardzo bym chciał zobaczyć jak ktoś na najwyższym poziomie trudności się zatrzymuje i przygląda z bliska teksturom i analizuje czy np. w takim Crysis’ie to były lepsze i o ile 😉 Tam to chwila nieuwagi i po TobieGrafika, grafika . . brzydka nie jest natomiast grywalność gierka ma niesamowitą ( znajdźcie sobie 4 kolegów, wejdźcie na TS’a i zobaczycie jak szybko czas mija 😉 )Fabuła ambitna nie jest i nigdy nie miała być gdyż cała gra jest swego rodzaju parodią filmów o zombiakach ( a jak wiadomo tam fabuła jest na 1 miejscu 😛 ), zresztą te 4 krótkie kampanie są ze sobą powiązane. . wystarczy posłuchać dokładnie tekstów ( np. pilota helikoptera tuż przed ewakuacją z Mercy Hospital ), poprzyglądać się bazgrołom na ścianach w Safe House’ach itp. :)I zdecydowanie nie zgadzam się, że dialogi sprowadzają się tylko do „Cover me, reloading”. Owszem, nie są jakoś wyjątkowo rozbudowane ( bo i po co ? ) natomiast każda z 4 postaci ma całą masę indywidualnych odzywek rzucanych co jakiś czas, które zdecydowanie poprawiają klimat rozgrywki ( ot chociażby taki Francis z jego: I hate Vans, I hate hospitals itp. )Samych zaś zabawnych sytuacji jest po prostu multum, typu: ledwo co odparliście atak ostatniej hordy, apteczki już dawno się skończyły, z amunicją też nie najlepiej, większość drużyny kuśtyka ale idziecie. Już nawet widzicie w oddali bazgroły na ścianach, że Safe House niedaleko i nagle ktoś przechodzi przez wykrywacz metali ( bo w końcu jak rozwalone lotnisko to na pewno nie działa 😛 ) i macie na karku hordę, albo ktoś strzelając do zombiaków przez przypadek uruchamia alarm w samochodzie, otwiera drzwi a za nimi niespodzianka w postaci wiedźmy , Tanka 😀 itp. itd. Sam Versus to już zupełnie inna bajka, tylko niestety tutaj raczej należy się poruszać ze znajomymi a nie przypadkowymi graczami bo bez zgrania to zombiaki praktycznie nie mają szans z ocalałymi ;)Jak dla mnie świetna gierka na co-op’a. Coś czego brakowało 🙂

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here