Ekipa ze studia BioWare kontynuuje swoją przygodę z Mass Effect 2, a dzięki ich staraniom możemy spędzić kolejne chwile z Shepardem i jego załogą. Po raz pierwszy musimy jednak zapłacić za nowości z Cerberus Network. Znajdziemy w niej dwa rozszerzenia, których nabycie równoznaczne jest z wydaniem punktów Microsoftu. Kolejne dwa udostępniono za darmo.

Ridley Scott powinien mocno zastanowić się, czy nie warto wyciągnąć trochę grosza od twórców tej gry. Z trailera nowej produkcji EA Redwood Shores, wyciekają wręcz zapożyczenia ze sławnego kosmicznego horroru. Autorzy wcale się tego nie wstydzą. Jawnie przyznają się do swoich inspiracji, twierdząc, że czeka nas najlepszy dreszczowiec w historii.

Dead Space nie brzmi dobrze. Odwołując się do świata filmu – nasi tłumacze w najlepszym wypadku zrobiliby z tego „Martwicę kosmosu” lub inną „Pułapkę przestrzeni”. Tymczasem pewnie niewielu z Was wie, że tytuł ten posiada drugie dno. W terminologii angielskiej „dead space” to określenie na powietrze wdychane, ale nie biorące udziału w wymianie gazowej. Chodzi o tę porcję tlenu, która nie zostaje zamieniona w CO2 i bezpiecznie powraca do atmosfery. Taki mały szczegół, a mimo wszystko cieszy. Seria Half-life również posiada specyficzną nazwę, być może Dead Space dorówna jej jakością.

Spis treści

Help us Mr. Isaac

Bij potwora

Fabuła przedstawia się całkiem smakowicie. Otóż w dalekiej przyszłości upowszechnić ma się proces niszczenia opustoszałych ciał niebieskich w celu odzyskania z nich cennych surowców. Załoga olbrzymiego frachtowca górniczego USG Ishimura miała pecha trafić na nie do końca martwą planetę. Urwany kontakt ze statkiem i z kolonią zmusza mieszczącą się na Ziemi korporację do wysłania ekipy mającej ów problem rozwiązać. Oczywiście, nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie ma już czego ratować, a fragmenty członków personelu lewitują bezwładnie po całej okolicy. W świecie przyszłości psujący się nadajnik to całkowity standard (niewiele ma się zmienić). Na czele dzielnej drużyny kosmicznych rutyniarzy staje inżynier Isaac Clarke. Towarzyszy mu oficer ochrony, porucznik Zach Hammond. Aby tym dwóm podróż się nie nudziła, do wesołej ferajny dołącza Kendra Daniels – specjalistka od technologii. Docierając na miejsce, zauważają kilka drobnych szczegółów, takich jak olbrzymia wyrwa w kadłubie Ishimury i wielki krater na planecie. Mimo wszystko nasze nieugięte trio dzielnie wkracza do akcji. Ten genialny pomysł szybko kończy się beznadziejną walką o przetrwanie.

Myślisz – giniesz

Albo daj się pobić – zjeść

Naszym protegowanym zostaje Isaac. Kosmiczny inżynier gubi swoich towarzyszy i samotnie rusza w walkę z podłym losem. Zapewne przyjdzie mu przy okazji ocalić resztę ludzkości, ale motywem przewodnim jest chęć pozostania w jednym kawałku. Rozgrywkę obserwujemy zza pleców głównego bohatera. Znaczący jest fakt, że Clarke to nie kolejny nafaszerowany sterydami Space Marine. Nie potrafi utrzymać dwóch dymiących giwer, ale za to doskonale obsługuje sprzęt pomocny przy naprawach felernych nadajników. Na statku zamieszkałym (kiedyś) przez normalnych śmiertelników, a nie brygadę zwariowanych żołnierzy, te umiejętności mogą okazać się zbawienne. Broń nie zalega po kątach, tym bardziej amunicja. Natomiast narzędzia – i owszem. Drugim atutem Isaaca jest jego futurystyczny skafander. Zakuci w tę zbroję możemy spokojnie spacerować w przestrzeni kosmicznej. Buty uzbrojone są w specjalne magnesy, dzięki którym nie odlecimy przy pierwszej okazji w kierunku ozdobionej milionami jasnych punktów, lodowatej ciemności.

Mmm widoczki. Brakuje tylko babeczek w bikini.

Wykształcenie zawodowe okaże się niezbędne w walce z nowymi lokatorami statku. Zdolni górnicy weszli w niespotykanie bliskie relacje z rasą o nazwie Necromorphs. Problem w tym, że kosmici traktują ludzi jako żywicieli, zamieniając ich w zdeformowane monstra zarażające wszystko, co jeszcze się rusza. Przeciwnicy zostali żywcem wyciągnięci z kultowego „The Thing” Carpentera. Nie dość, że plugastwa wyłażą z każdej ciemnej dziury, to na dodatek nie da się ich po prostu zabić. Odstrzel delikwentowi nogę, to wyrośnie mu coś jeszcze gorszego. W takiej chwili do akcji wkracza Isaac wraz z przecinakiem plazmowym. Ciąć trzeba do momentu ostatecznej agonii. Autorzy obiecują, że na każdego potwora należy opracować inną taktykę działania – innymi słowy, trzeba wiedzieć, jak kroić, żeby szybko wykończyć. Narzędzi eksterminacji ma być więcej. Pojawi się tutejszy odpowiednik Gravity gun’a – cacko pozwalające ciskać wszelkimi obiektami. Ciekawie zapowiada się Stasis gun, pozwalający spowalniać ruch danego obiektu. Zanim maszkara do Ciebie doskoczy, możesz ją spokojnie pociąć w powietrzu. Jednak panowie z EA wszem i wobec obwieszczają, że w Dead Space nie będzie spokojnych momentów. Nigdy nie wiadomo, co może czaić się za rogiem. Odłożenie broni w celu np. jej upgrade’u albo sprawdzenia czegoś, może być ostatnią czynnością przed śmiercią.

Nierealne cudeńko

Nowa maska na halloween

Za grafikę odpowiadać ma Unreal Engine 3. Zrzuty ekranowe oraz filmy prezentują się wyśmienicie. Scenografie i atmosfera bardzo wyraźnie nawiązują do „Obcego” i „Ukrytego Wymiaru” (reżyserowanego przez weterana egranizacji – Paula Andersona). USG Ishimura to nie sterylny USS Enterprise – statek ocieka brudem, rdzą, no i oczywiście krwią. Klaustrofobia ciasnych i zniszczonych wnętrz wręcz przytłacza. Na otwartych przestrzeniach porozrywanego poszycia wcale nie jest lepiej. Jeden fałszywy skok może skończyć się w czeluściach kosmosu albo między szponami skrytego potwora. Istotnym elementem jest rozczłonkowywanie przeciwników, a właściwie efekty temu towarzyszące. Dead Space to pozycja dla dorosłych – krew leje się litrami, a fragmenty urwanego mięsa rozbryzgują się na wszystkie strony. Jeśli cała gra będzie równie dobra jak udostępnione dotychczas materiały, to możemy być pewni, że gracze o słabszych nerwach szybko skończą przygodę z tym tytułem. Filmowe doznania pogłębić ma wyeliminowanie stałego interfejsu. Ilość amunicji poznamy po hologramie wyświetlanym nad bronią. Koniec z abstrakcyjnym HUDem, niezbędne informacje mają być uwidaczniane w świecie gry.

„W próżni nikt nie usłyszy twego krzyku” – tak właśnie powinno brzmieć hasło reklamujące Dead Space. Doskonały, ciężki i przerażający klimat kosmicznych dreszczowców dosłownie emanuje z tej świetnie zapowiadającej się produkcji. Nie wiem, czy dostaniemy horror wszech czasów, ale wszystko jest na najlepszej drodze ku temu. Przynajmniej, jeśli chodzi o podgatunek sci-fi.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

    • Marcel a proszę Cię bardzo: http://www.gametrailers. com/player/27174.htmlGra zapowiada się fajnie. Ale z drugiej strony Kane&Lynch, Beowulf, Blacksite, Time Shift i Jericho też się zapowiadały fajnie :>

      Grałeś już w Blacksite?Ja mam nadzieję że to będzie chocby przyzwoity tytuł. Mam TimeShifta i bida maxymalna. Szkoda czasu na to.

      • Grałeś już w Blacksite?Ja mam nadzieję że to będzie chocby przyzwoity tytuł. Mam TimeShifta i bida maxymalna. Szkoda czasu na to.

        Z wyżej wymienionych przeze mnie Właśnie tylko w Blacksite nie grałem, ale średnia na Metacritic i recenzje mówią, że to kolejny najwyżej średniak pokroju właśnie Timeshifta. Prawdziwa bida to dopiero Kane&Lynch. Szkoda gadać jak zmarnowali świetny potencjał. Fabuła i klimat, które są całkiem fajne zostały zmasakrowane przez tandetny i tani gameplay. Przez cały czas miałem wrażenie, że gra jest po prostu niedokończona, zero polerki, czysta surowizna. Wielka szkoda, dużo sobie obiecywałem. No i recki też zbiera bardzo słabe.

  1. Dla mnie wymiatacz 🙂 TYlko ten chelm mi jakos nie do konca podchodzi. Przez niego ta postac jest jakas taka nie konca ludzka. Ale moze zmienie zdanie jak zagram. Oby byla to dobra gra, bo napuszcze na nich mojego obcego 🙂

  2. No, zapowiada sie bardzo ciekawie :)Jesli wszelkie zamierzenia tworcow zostana spelnione, to szykuje sie nacprawde mocny exclusive dla PlayStation 3. Co prawda ja mam na to troche zbyt slabe nerwy, ale klimat prezentuje sie wprost wysmienicie 🙂

  3. No, zapowiada sie bardzo ciekawie :)Jesli wszelkie zamierzenia tworcow zostana spelnione, to szykuje sie nacprawde mocny exclusive dla PlayStation 3. Co prawda ja mam na to troche zbyt slabe nerwy, ale klimat prezentuje sie wprost wysmienicie 🙂

    To jest na wyłączność dla PS3? Coś chyba Ci się pokręciło Wojtku. . .

    • To jest na wyłączność dla PS3? Coś chyba Ci się pokręciło Wojtku. . .

      Jezu, nie róbcie mi tak. . . . o mało nie dostałem zawału.

  4. Mea Culpa. Zasugerowalem sie niepotrzebnie tabelka po prawej od tekstu, gdzie jest tylko wersja na PS3. No, ale tak czy siak – gra zapowiada sie wysmienicie 😛

Skomentuj Paweł Chrzanowski Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here