Zawsze wydawało mi się, że ostatki świętuje się w drugiej połowie lutego bądź też pierwszej części marca (zależnie od ułożenia świąt kościelnych). Tymczasem coraz częściej słyszę o tym w terminie takim jak dziś. Mylnie czy nie, mając na uwadze okres przed Bożym Narodzeniem, ludzie pędzą dziś i jutro „wyszaleć się”. Jest to w pewien sposób nadrobienie zaległości, które nawarstwiły się w ostatnim czasie.

Sam mam kilka rzeczy, które nieubłaganie wołają o dokończenie. Gdzieś z półki krzyczą dwa pierwsze tomy „Pana Lodowego Ogrodu” – zawsze, gdy zabieram się za nie, coś zajmuje mój czas. A Jarosław Grzędowicz nie próżnuje. Po dwóch latach oczekiwania, właśnie dzisiaj, na półki księgarń trafia trzeci tom powieści. Miała to być część kończąca, jednak okazało się, że autor ma jeszcze tyle do powiedzenia, by rozwinąć wątek na czwartą książkę. Mam tylko nadzieję, że do jej premiery dam radę przeczytać pierwsze trzy…

W tematach growych na warsztacie wciąż pozostają Dragon Age: Początek (kolejne Origins do zbadania!) i Modern Warfare 2. W drugim przypadku, prócz recenzji, którą przeczytacie najprawdopodobniej w poniedziałek, skupiam się także na zwykłym powtarzaniu najlepszych etapów. Mutli nie jest niczym rewolucyjnym, choć potrafi przyciągnąć. Frajdę sprawia granie ze znaną nam osobą w Spec Ops i syndrom „tej jeszcze jednej gwiazdki”.

A co Wy, drodzy Wikingowie, planujecie na zaczynający się właśnie weekend?

Dziś w dodatku humorystyczno-muzycznym:

[Głosów:0    Średnia:0/5]

20 KOMENTARZE

  1. Ja aktualnie przechodzę kolejny okres pod tytułem „Mam serdecznie dość grania”. Zdarza mi się to co jakiś czas (to chyba jakiś błąd w kodzie genetycznym). Tak więc prawdopodobnie w najbliższy weekend w nic nie będę grał. Za to na sto procent zabiorę się za „Ślimaka na krawędzi” Strugackich. „Piknik na skraju drogi” okazał się w moich oczach wręcz arcydziełem, więc postanowiłem nadrobić zaległości pod kątem innych powieści ich autorstwa. Dodatkowo oczywiście kilka godzin dziennie katowania rąk gitarką, jutrzejsza obowiązkowa randka z C2H5OH, oraz może jeszcze dodatkowo jakiś filmik. To tyle. Miłego weekenda wszystkim galernikom. 😉

    • Za to na sto procent zabiorę się za „Ślimaka na krawędzi” Strugackich.

      Nie chodziło Ci czasem o „Ślimaka na zboczu”? :> Piknik czytałem i wydał mi się dużo przystępniejszy od Ślimaka, który jest imho trochę zamotany ;D Swoją drogą, będę go musiał sobie odświeżyć.

  2. digital_cormac – w sumie Piknik tez czytałem niedawno, ale o ile konscepcja świetna, o tyle niespecjalnie przypadła mi do gustu narracja. Własnie skonczyłem „Miliard lat do końca świata” – z jednej strony, rozwinięto koncepcję Lema z „Kataru”, z drugiej była to bardzo przyjemna (choc krótka) lektura. Strugackich więc będziemy razem nadrabiać :DNa tapecie PES 2010 i DMC4. Miła naparzanka. Musze przyznać siergiejowi rację – Crysis Core to kupa :F Będę miał czas, to jeszcze popykam, ale fabuła. . . Jest japońska do obrzydliwości. Za to najważniejszym momentem weekendu będą GRAN DERBY. Real zawita na CN, aby dostać srogie bęcki 🙂 Z pozdrowieniami dla siergieja 😉

  3. A ja sobie może przypomnę Silent Hilla pierwszego? Poza tym dorwałem w końcu epizody GTAIV, ale to zostawię na niedzielę ; ). Udało mi się ściągnąć demo Tropico 3 na X360 – przepadłem na blisko 3 godzinki tutoriala i pierwszego scenariusza. Sterowanie jest mega przyjemne, nie było czego się obawiać. Gra mnie bardzo zauroczyła ; ). Pewnie zrobię sobie prezent na święta ;D

  4. wujo444 -> wiesz, narracja to rzecz względna, jednemu pasuje taka, drugiemu inna, sam się o tym niejednokrotnie przekonałem. Jak dla mnie, najlepszy okres dla SF to lata 60/70, a Srtugaccy wpasowują się tu wręcz idealnie. W zasadzie, jak by się tak zastanowić, to wszystkie najlepsze, najbardziej pomysłowe, a przede wszystkim mądre i klimatyczne powieści tego gatunku kończą się w późnych latach siedemdziesiątych, ewentualnie we wczesnych 80tych. Okres ten stanowi całą kwintesencję tego, czym powinno być prawdziwe SF. Potem zaczyna się już czysta komercha. Mówiąc o Strugackich, szczerze polecam też „Przenicowany świat”. Zarówno pierwowzór książkowy, jak i wspaniałą adaptację filmową (Obitaemyy ostrov) Fiodora Bondarczuka w dwóch częściach. Jest to jedna z najlepszych ekranizacji jakie widziałem. Tak na marginesie jeszcze, rozbroiło mnie ostatnie wydanie książkowe „Pikniku”, gdzie na okładce widzimy grafikę ze Stalkera 🙂 Co za czasy, aby zareklamować i sprzedać jedno z najważniejszych dzieł w literaturze SF, sięga się do okładek z gry napisanej 30 lat później. . .

  5. Dla mnie weekend będzie pod hasłem „dokończyć GTAIV”, ale z racji imprez andrzejkowych może mi nie wyjść. Jednak mam nadzieje, że uda mi się to wszystko połączyć;)

  6. Za to najważniejszym momentem weekendu będą GRAN DERBY. Real zawita na CN, aby dostać srogie bęcki 🙂

    Potem niestety będziesz musiał wyłączyć Xboksa i zacząć oglądać prawdziwy mecz. Kup sobie lepiej cały zapas chusteczek, bo to może być dla kibiców Barcy wyciskacz gorzkich łez 😉 W każdym razie niech wygra lepszy, czyli Real, Hala Madrid i takie tam. W niedzielę pewnie się tu jeszcze obydwaj pojawimy ;)Co do grania. Dragon Age, Dragon Age i jeszcze raz Dragon Age. Wessało mnie kompletnie, 25h na liczniku po tygodniu, co mi się często nie zdarza i ciągle chce mi się więcej. Nie jest to co prawda Mass Effect, ale i tak gra rewelacyjna. Nie wiem czemu od siedzenia nad DA straszna ochota mnie naszła na przeczytanie znakomitych Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych od samego początku. Biorąc pod uwagę, że mam za sobą już 5 tomów, to jakieś 4 500 stron w tył zakrawa na lekki masochizm, ale jeszcze zobaczymy co z tego wyjście.

    • Potem niestety będziesz musiał wyłączyć Xboksa i zacząć oglądać prawdziwy mecz. Kup sobie lepiej cały zapas chusteczek, bo to może być dla kibiców Barcy wyciskacz gorzkich łez 😉 W każdym razie niech wygra lepszy, czyli Real, Hala Madrid i takie tam. W niedzielę pewnie się tu jeszcze obydwaj pojawimy 😉

      dobra dobra, tylko skąd ja ci do diabła Xboxa wezmę? 😛

  7. A ja musze się meczyc z winda. . . Bawi się w kleptomana. Usunął mi dwie gry (rFactor i Trackmanię) to jeszcze ukrywa wszystkie infekcje przed każdym antywirem :[

  8. Powoli finiszuje z Oblivionem. Troche sie zdziwilem bo rozwoj posaci wyglada nieco inaczej niz we wszytkim co czytalem. Swiat mial sie levelovac razem ze mna. Niby sie leveluje, ale. . . Mam ~30 level, na maksa wszytkie umiejetnosci i cechy przydatne dla siepacza z tarcza i w twardej puszce. Zrobilem questy z wszytkich miast, dwoch gildii (magowie i wojownicy), spenetrowalem nie wiecej niz 1/4 podziemi. Postac juz w zasadzie sie nie rozwija, moglbym isc w maige, ale nie lubie, moglo by jej dla mnie nie byc. Nazbieralem cudownych zbroi i przedmiotow. Wystarczy ze stoje z podniesiona tarcza i przeciwnicy smi sie zabijaja od walenie we mnie. Nudy na tym etapie. Swiat jest duzy, fajnie sie go zwiedza itd. ale teraz to juz chyba na skroty do finiszu. Szkoda ze glowna fabula glupwa. Z poczatku jest troche suspesu, ale potem po raz 1000 ratuje swiat, ble. Z ksiazek/filmow to nadrabiam intensywnie lekture recenzji 😛 Lista do przeczytania/obejrzenia rosnie, jakbym sie wzial to moze w rok bym dal rade.

  9. Gram w Dragon Age i ile gra jest świetna, to nawet w 10% nie ma klasy Baldurs Gate. Tylko trzech towarzyszy i masa wrogów sprowadza walkę do bezmyślnej łupaniny, a poziom questów pobocznych to prawdziwe dno. Co stało się z questami klasy Kuli Sfer? Zdecydowana większość pobocznych zadań to proste pogadaj-idź-przynieś.

  10. Blaugrana al vent. . . :Dto tyle w kwestii wyłaczania Xboxa. Real kopal na chama, a Barca strzeliła. Iker po raz kolejny udowodnił swoja wyższosc nad ręcznikiem – ten drugi nie jest taki smieszny.

  11. Lol. Najśmiejszienjszy post w weekendowym graniu. Pierwsze 35 minut Barcelona nie istniała, patelnia Ronaldo, sytuacje Igły i Marcelo, debilne straty Busquetsa. O co chodzi z Ikerem – nie mam pojęcia. Ale cóż, może w Madrycie będzie lepiej. Ponoć szczęście sprzyja lepszym, więc wypada pogratulować Barcelonie powrotu na fotel lidera. Oby na krótko.

  12. O pajacyka jakiego zrobił, gdy strzelił mu Ibra. Chyba nigdy już nie nauczy się wychodzić do górnych piłek. . . A że Barca nie istniała – szkoda, że nikt nie umiał tego przełożyć na wynik bramkowy. Przez nastepne 55min Real nie pokazał nic, poza ostrymi faulami i „obożemojafryzura” Ronaldo. Ale i tak było lepiej niż w ostatnich GD.

  13. Jeżeli gol Ibry to Twoim zdaniem górna piłka do której powinien był wyjść Iker, no to chyba faktycznie nie mamy o czym rozmawiać, bo najwyraźniej nie mam zielonego pojęcia o piłce nożnej. Ostrych fauli, poza Lassem za co dostał czerwo nie widziałem specjalnie. Marcelo miał jedno nieładne wejście, ale wyglądało na przypadkowe, z tymże on akurat jest boiskowym przygłupem, więc wszystkiego można się po nim spodziewać. Zgadzam się z tym, że po trochę ponad pół godziny Blancos wyraźnie spuchli, w czym głównie wina Inżyniera, ale to temat na dłuższą dyskusję, na którą niespecjalnie mam teraz siły. Słowem podsumowania – w przekroju 90 minut mecz IMO wyrównany, na remis, ale różnie w piłce bywa, raz się jest na szczycie a raz na drugim miejscu. Do zobaczenia w Madrycie 😉

Skomentuj Wojtek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here