Nie robię tego zbyt często, ale po prostu tego nie znoszę. Przez trzy ostatnie lata mieszkałem dobre trzydzieści kilometrów od Warszawy. Dom pod samym lasem, wokół niego hektar ziemi i las przylegający do płotu. Cisza, spokój, dużo miejsc do spacerowania i dzikich zwierząt do podglądania. Zdawać by się mogło, że jest to miejsce idealne, szczególnie w sytuacji kiedy człowiek chce w spokoju pracować czy grać z głośnikami podkręconymi do oporu.

To, co dobre musiało się jednak skończyć. Przeprowadziłem się do miasta. I choć z wyboru mieszkam teraz w samym centrum (na Nowy Świat mogę rzucić kapciem), to z przerażeniem odkryłem, że w moim nowym HQ brakuje mi miejsca na dosłownie wszystko. W niewielkim pomieszczeniu leżą dwie walizki i dwie torby z ubraniami, a pod ścianami ustawiłem stos gier, książek, komiksów i filmów. Z ciekawości policzyłem nawet część tych rzeczy. Liczba, do której dobiłem sprawiła, że złapałem się za głowę.

Dziś, obładowany niczym handlarz ze stadionu X-lecia, mknę do rodzinnej Łodzi, by zostawić w domu przynajmniej część „klamotów”. Inne rozdaje wśród znajomych albo próbuje sprzedać. Tylko czemu wszystko nagle stało się takie cenne – nawet z bardzo starymi rzeczami rozstaje się z bólem serca. Wariactwo? Chyba tak. Powoli muszę się jednak „ogarnąć”, bo przecież nie mogę do końca roku mówić „dopiero się wprowadziłem, więc mam lekki bałagan”.

W związku z powyższym w weekend nie pogram zbyt dużo. Na pewno jednak wrócę do domu trochę wcześniej, by skończyć Alana Wake’a. Jeśli starczy mi czasu, to w napędzie konsoli zakręci się jeszcze płyta z Forza Motorsport 3. I to wszystko.

Wiecie już co ja zamierzam robić w weekend. Starym zwyczajem zachęcam was więc byście podzielili się swoimi planami. Może jesteście w stanie polecić jakąś dobrą książkę? Kiedy tylko w domu będzie porządek, na pewno będę chciał wydać kilka groszy w księgarni.

Złapcie więc za klawiaturę i napiszcie kilka słów na temat swojego weekendu. Ja już teraz życzę wam spokojnego i miłego piątku (soboty i niedzieli też). Osoby mające wpływ na pogodę proszę też o odrobinę słońca. Mamy maj, a od tygodnia ciągle pada…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. W ten weekend planuje skończyć Little Big Planet. Chciałem zdobyć platynę, ale nie chce mi się. Na xboxie nie zdobywam calaków (no, może oprócz jednego – Kung Fu Panda skończyłem na 1000/1000, ale i przy tym BARDZO się zmuszałem do powtórnej gry dla tych głupich punktów. . . ) tak więc i na Playstation nie mam zamiaru zdobywać Platyn. Dwie albo trzy gry z „kolekcji” Playstation sprzedam – bo na koncie puściutko (PRE-ORDER Alan Wake 🙂 a Red Dead Redemption nadchodzi wielkimi krokami. Czuje w kościach, że będzie to prawdziwy killer.

    Na pewno jednak wrócę do domu trochę wcześniej, by skończyć Alana Wake’a.

    Tylko błagam bez spoilerów! 😀

  2. Porządek to ja akurat lubię. Nauczyłem się go doceniać w chwilach gdy strasznie czegoś potrzebuję i muszę tego czegoś szukać po 15 minut za każdym razem. Zgroza. Co do grania to aktualnie brnę przez Machinarium. Genialny wprost design plansz, można pozazdrościć wyobraźni. Rozpocząłem też jakiś czas temu Wieśka, którego do teraz nie udało mi się skończyć z powodu oczywistego braku czasu. Nawiasem mówiąc próbował ktoś spać 4 godziny na dobę? Jak to znosi organizm? Przymierzam się bowiem powoli do obcięcia moich 5ciu godzinek marnotrawienia czasu na sen do czterech. Powiem szczerze że trochę się tego boję :)Co do celulozowej rozrywki, bardzo polecam „Drogę” Cormac’a McCarthy’ego. Skończyłem niedawno czytać i pomimo tego, iż nie zgadzam się do końca z słusznością przyznania mu nagrody Pulitzera za tą powieść, uważam ją za kawał bardzo ciekawej i przede wszystkim mrocznej lektury. Teraz muszę obejrzeć jeszcze film – ponoć bardzo wierna adaptacja. To chyba tyle – miłego wypoczynku wszystkim.

  3. @digital_cormac:Machinarium dobijałem jakoś tak ostatnio, ale zacząłem od nowa. No i poszło. . pierońsko szybko. Oczywiście, designersko ta gra miażdży 99,(9)% gier evah, sposób prezentacji prostej fabuły diabelnie fajny, ale momentami mam wrażenie, że rozwiązanie problemu nie było dostatecznie oczywiste. Innymi słowy, człowiek utykał, bo brakowało podpowiedz co mam zrobić teraz. Niby jest system podpowiedzi (dziki kreatywny) , ale nie zawsze wystarcza. Pierwsze podejście – powoli dobiłem do ok 85%, drugie – błyskawicznie ukończyłem, także nie byłem zbyt usatysfakcjonowany. Ponadto nadal mi wisisz przykłady słabych gier podobnych do Dreamfalla ;)W tygodniu dokończyłem TLJ. Miodzio. Jedną kopię powinno się przechowywać Sevres jako wzorzec przygodówki idealnej. Powinienem się wziąć za The Moment of Silence. Programistów ma się ochotę udusić przez masę skutecznie wkurzających przeszkadzajek. A to winda zjeżdża 24 piętra i trzeba to obejrzeć, a to człapiący bohater. . . Harrr. . . Anielskiej cierpliwości nie posiadam, ale i ona by nie wystarczyła.

  4. wujo444, ostatnio nie miałem na myśli słabych gier podobnych do Dreamfalla, ale Dreamfalla na tle słabych gier ogólnie. Przepraszam, nie słabych lecz, użyjmy tego eufemizmu – nie wymagających specjalnego zaangażowania szarej masy. . . Chwili Ciszy również nie zmęczyłem do końca. Gra niby super, wszystko niby ładnie, lecz czegoś tam faktycznie brakowało. Brakowało do tego stopnia, że granie w to przypominało spacer zardzewiałego robota po blaszanym kuble. :)Nic to, stary, bowiem bardzo bliziutko na horyzoncie znajduje się Black Mirror 2. Mam nadzieję, że tego tytułu nie trzeba raczej reklamować.

  5. A ja zaczynam przygode z Mass Effect. Choc jedynke przeszedlem juz dawno temu nie zachowalem savow (co do dzis mnie dziwi, pewnie gdzies sa tylko nie pamietam gdzie. . . ), postanowilem więc ją zaliczyć jeszcze raz zeby przypomniec sobie wszystko i zrobic tez dodatki, a potem dwójeczka ktora jeszcze w folii czeka w szafce. Przy ilości wolnego czasu którym dysponuję zajęcie na najbliższy miesiąc/dwa już mam :DCo do lektury to nadrabiam zaległości w National Geographiic bo jako prenumetator tego pisma od poczatku jego polskiej edycji mam wszystkie numery, ale lektura ksiazek i granie sprawia ze kolejne numery odbieram ze skrzynki i klade na półkę – teraz przyszedł czas żeby nadrobić zaległości więc w autobusach czytam zaległe numery. Zostało mi jeszcze pięć. Równocześnie podczytuję mega-cegłę pt „Chiny” – 900 stron historii tego fascynującego państwa od początku XX wieku. Ale że czytam to do poduchy (czyt, grubo po północy kiedy mam siłę na przeczytanie dosłownie kilku stron) to zajmie mi to pewnie baaaaaaaaaardzo dużo czasu :)Życzę wszystkim miłego weekendu!digital_cormac —> przy 4h da się funkcjonować ale przez określony czas. Przy 5h mozna normalnie, ale przy 4h ja po 72h takiego cyklu musze zlapac chwile dluzszego snu bo mi siada organizm. Trwale utrzymywanie 4h snu wydaje się więc (w moich oczach i doświadczeniu) trudne, choć i słyszałem o osobach, które funkcjonują tak zupełnie normalnie.

  6. Alan Wake zaliczony przed momentem. Co dalej? Czas się szykować na Dziki Zachód w RDR, który tak naprawdę nie jest TYM kanonicznym DZIKIM ZACHODEM znanym i lubianym przez miliony ;), ale i tak szykuję sześciostrzałowca i odpalam czarnulę. No i postanowiłem po kilku latach skończyć Prey 🙂 sejwy odkopane tylko czy ruszy na Windows7 ?

  7. a czemu nie? przecież to w stosunkowa nowa gra (2006 r?). A 7 jak na razie była u mnie łaskawa. @ d_c:Black Mirror 2 jakoś straciłem z oczu, nie wiedziałem, że to już tuż tuż. Wiadomo coś więcej o fabule? Jedynka była świetna, ale to na tyle zamknięta opowieść, ze nijak nie widzę szans na kontynuację. Swoją drogą, planuje odświeżyć sobie w najbliższej przyszłości jedynkę, i teraz przez Ciebie, siłą powstrzymuję się przed sięgnięciem na półkę. . . A do czytania nadal Malafrena. Długa książka, a jakoś nie wciągneła na tyle, bym dla niej siedział po nocach.

  8. Wreszcie, po roku braku chęci na naprawienie gitary zabrałem się za to. Wczorajsza robota od 23 kiedy to naszła mnie okropna chęć pogrania, do chwili kiedy piszę tego posta zaowocowała, lutnik wysiada;-) Także. I’m on a highway to hell. . . .

  9. Ja miałem ostatnio podobnie. Uwaliłem gitarkę w najbardziej klasycznym miejscu jakie istnieje, czyli na przewężeniu szyjki. Dwa tygodnie trwało sprowadzenie kleju i dobranie odpowiednich narzędzi chirurgicznych w postaci ścisków o odpowiedniej sile. W końcu się zabrałem i operacja się udała. Najważniejsze, że nie ma żadnej różnicy w brzmieniu bo pęknięcie było za siodełkiem. Teraz tylko czeka mnie lakierowanie i polerka, ale na tym niestety się kompletnie nie znam. . . .

  10. A ja jak co tydzień w sobotę wieczorem poświęciłem kilka h na grę w koszykówkę w realu, oprócz tego zaciekle gram na przez sieć w Battlefield Bad Company 2, a dziś w czytniku X360 zagości Alan Wake 🙂

Skomentuj Przemek Piprek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here